Drodzy herosi,
Opiszcie misję, na którą chcieliście wyruszyć w celu ratowania adminki
Gdzie byście rozpoczęli poszukiwania? Z kim toczylibyście walkę? Dzieci, których bogów wzięłyby udział? Kto dowodziłby misją? Jak rozpoznalibyście adminkę?
Drodzy herosi,
Opiszcie misję, na którą chcieliście wyruszyć w celu ratowania adminki
Gdzie byście rozpoczęli poszukiwania? Z kim toczylibyście walkę? Dzieci, których bogów wzięłyby udział? Kto dowodziłby misją? Jak rozpoznalibyście adminkę?
Ja to ja i nic tego nie zmieni
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Wspomagasz bloga 😀
Szkoda, że teraz jest tak mało opowiadań i Adminka dodaje po jednym…
No. Gdybym tak miała więcej czasu pisałabym 5 część post…, 2 zabójczej mocy oraz pewnie karę dla nieśmiertelnej, która mam wymyśloną ale na razie nie realizuje.
Woooooooow! Ile pomysłów! Ja dzisiaj piszę po kawałku opko na konkurs i 15. cz. mojego, ale niezbyt mi idzie, bo przez trzy godziny grałam w badmintona i jestem nieżywa…
A Ty co dziś robiłaś?
Byłam na basenie, a potem pisałam.
A co do pomysłów to nie wszystkie. Samych związanych z mitologią jest mnóstwo np.: walka, moi przyjaciele herosi, wieź, medalion pragnień. Rzadnego raczej nie zrealizuje.
Lubisz pływać?
Ja zaczęłam piąty rozdział „Arien” i nie wiem co dalej napisać. Skończyły mi się pomysły
Nawet, nawet. Za to nie przepadam za treningami. Dzisiejszy basen nie był przyjemny bo wczoraj na karate zrobiłam spektakularną glebe I boli mnie tyłek I nadgarstki.
Cllaris chcesz któryś z moich?
Piszę poważnie, jeśli któryś z powyżej wymiennych cię interesuje napisz, a napiszę o co miało chodzić.
Znam to. Też czasem siadam do kompa i nie mam siły pisać nic nowego, a pomysły uciekają do Chin… Wtedy po prostu poprawiam poprzedni tekst. Mam taką żelazną zasadę: zawsze mam dwa niewysłane opowiadania- jedno piszę, a drugie poprawiam.
A Wy od razu wysyłacie, czy (tak jak ja) kisicie te twory, aż same wyjdą z komputerka?
Myksa, ja mam zjechane wszystkie kończyny, bo spuściłam się z górki „na jaskółę” i zaliczyłam trzy metry ślizgu po betonie, bo rower „zgubiłam”.
Wysyłam od razu, bo nie wiem kiedy będę miała czas by wysłać.
Uuu… Musiało boleć.
No i bolało. Ale było warto. Zawsze na początku trochę się cykam, bo raz wje[chałam] w bok samochodu, lecz po prostu nie jestem w stanie się powstrzymać.
Rozpędzam się. Gdy zaczynam zjeżdżać z górki, układam nogi na bagażniku, tak, by stopy wystawały, a ręce kładę na kierownicy.
Nie mogę skręcać. Nie mogę hamować. Każde zachwianie równowagi powoduje bolesny ślizg po betonie.
Ale jestem szczęśliwa.
Ja też zwykle wysyłam odrazu po napisaniu.
Myksa, o czym byłby medalion pragnień?
Hardcore. Chociaż mój upadek nie był by najgorszy , gdyby nie to, że to był początek treningu. Mówię Ci: kopanie z obitą kością ogonową nie jest fajne. Gorzej bolał mnie tyłek tylko po tym jak umówiliśmy się z klasą na saneczki. Niestety tylko jedna osoba tak owe posiadała I aby nie czekać długo wymyśliliśmy zjazdy na tekturze. Zgłosiłam się do wypróbowania tego pomysłu. Niestety pod śniegiem były kamienie I lekka tektura I jeansy nie ochroniły mojego tyłka.
Kopanie z niechętną do współpracy kością ogonową już przetrenowałam i żyję, ale… zjazd na tekturze? Kurczaki ziemniaki, SZACUN!
O herosce, która chce popełnić samobójstwo, ale znajduje medalion, który spełnia wszystkie jej pragnienia. Jest cool dopóki nie przegnie I nie zażyczy sobie boskości.
Efekty zjazdu objawiały się przez 2 tygodnie. Nie mogłam nawet usiąść bez bólu.
Efekty posiadania złośliwych, wrzucających pinezki do glanów koleżanek objawiają się od miesiąca przy każdym kroku… bo do Waszej wiadomości: nadal zakiszam stopy (a w Gdańsku jest ok. 30 stopni).
W Warszawie też do dzisiaj tak było, ale od jutra ma się podobno ochłodzic. Arachne, ja Cię podziwiam, ja bym nie wytrzymała. Ja w klapkach się gotuję.
Myksa, mogę zapożyczyć pomysł na opowiadanie?
Co do gleb to szczególnie zapamiętałam to jak z siostrą wymyśliliśmy sobie samolocik. To znaczy ona wskakuje mi na plecy, a ja biegnę. Niestety nie zauważyłam dywanu I potknęłam się. Ponieważ rękami trzymałam siostrę upadłam z całej pety na twarz. Siora poleciała na ścianę. Najdziwniejsze jest to, że mimo siły 2 przywracających się osób mój nos przetrwał to bez szwanku.
Tak, z pewnością przeczytam.
A jest jeden warunek : zadedykujesz mi je ok? 😉
Ja pamiętam, jak dwa lata temu mój kolega skakał do jeziora i mnie nie zauważył. Wylądował na moim łbie i wcisnęło nas ze dwa metry pod wodę. Oczywiście, byłam „genialna” i myślałam, że to jakiś atak… ogólnie zaczęło się duszenie, podtapianie, gryzienie, kopanie… a potem przez dwadzieścia minut siedzieliśmy i wyliczaliśmy, co nas boli 😀
dziękuję.
To ja na nartach miałam tak, że jechałam sobie jechałam no i widzę, że przede mną stoi słup. Ale myślę sobie „a, ominę go”. Niestety zabrałam się za omijanie za puźno. Wyrżnęłam w słup. Miałam wrażenie, że rozpłaszczyłam się na nim tak jak to jest na filmach animowanych.
taki miałam zamiar
To ja na nartach mając 8 lat postanowiłam pobawić się w Adama Małysza. Pojechałam sama na trasę dla hardcore’ów I z zniewalającą prędkością wjechałam na skocznie. Skok był piękny, ale lądowanie wręcz przeciwnie. Podobno straciłam przytomność. Do dziś mam zraze do nadmiernych prędkości I jeżdżę ostrożnie…
A to ja nie umiem jeździć ostrożnie.
Sorry, ja wybywam (po prostu UWIELBIAM wstawać przed szóstą…).
Ja nawet jak nie chce to nie mogę. Mam wrażenie, które mówi mi, że zaraz ktoś na mnie wjedzie I instynktownie zwalniam.
Pa Arachne
pa!
Ja też tak zwykle mam, ale akurat nie teraz bo przestawiłam się na komunikację miejską. Wcześniej jeździłam samochodem i zawsze tak jakoś wypadało, że w szkole byłam już o 7.40, podczas gdy lekcje zaczynają mi się o 8.30.
To ja zawsze wstaje o 7, a że nie jestem typem skowronka jeszcze h po przebudzeniu jestem nieprzytomna.
ja też jestem nieprzytomna, no ale muszę wstac o tej szóstej czy tam chwilę po.
Dobra, to ja spadam. Cześć!
ok, muszę spadać. Jutro mnie nie będzie, to może do piątku. Pa pa!
❓
uwaga, zaraz chyba zacznę monologować.
Hej, nie tak szybko!
Jesteś tu jeszcze, czy już poszłaś?
jestem, okresowo, ostrzegam od razu, że nie będę odpowiadać natychmiastowo, ale ogulnie to jestem. Więc co u ciebie?
U mnie i dobrze i źle…
Dobrze, bo w końcu zmieniłam sobie okulary i nie muszę liczyć odległości mordy od monitora w pikometrach…
A źle, bo pewna „pomocna” osoba (która prawdopodobnie to przeczyta i którą proszę o niewykręcanie takich numerów) poprosiła swoją mamę, żeby mnie umówiła do dentysty. Zabawne, ale zęby bolą mnie TYLKO I WYŁĄCZNIE po wizycie u stomatologa (u którego byłam po raz pierwszy od sześciu lat)…
A jak u Ciebie? Czy ty też nie lubisz dentystów?
U mnie wporządku, właśnie robię taki durny projekt, ltóry jest głupi, bezsensowny, niepotrzebny, wymuszony siłą, na mnie i mojej koleżance, która męczy się teraz nad nim wraz ze mną.
A u dentysty byłam ze sto lat temu. Ale, nie, nienawidzę dentystów.
A, to już wiem, dlaczego raz jesteś, a raz Cię nie ma… Nauczyciele już tak mają, że zadają bezsensowne prace, szczególnie pod koniec roku…
Ja ogólnie nienawidzę lekarzy, bo NIE-CIER-PIĘ jak ktoś coś ze mną robi. Chodzę tylko do okulisty, a w przychodni ostatni raz była… ile, cztery lata temu? Leczę się sama i żyję. Tylko, niestety, nie wydają mi leków na receptę…
Co robisz w wakacje?
nudzę się, bo wyjeżdżam tylko na jeden obóz, ale generalnie sama tak chciałam, więc nie mam żalu.
a ty?
Ja też jadę na jeden obóz (harcerski, będę robić patent), ale potem jestem umówiona, że spędzę dwa tygodnie u dziadka, pomagając na działce.
to chyba ciekawie?
Ale ma nadzieję, ze w tym roku obejdziesz się bez zaszywania sobie ran?
Ja też. Mam nadzieję, że jedyne, co będę robić po obozie to doczyszczać się przy pomocy skrobaczki samochodowej 😉