Zwykły dzień w obozie (chyba)
Kiedy się obudziłam, to pierwsze co zrobiłam to spanikowałam. Po chwili doszłam do siebie i zaczęłam sobie przypominać co się stało. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Za dużo rzeczy to tu nie było. Po chwili drzwi zaczęły się otwierać. Do pomieszczenia wszedł Lewis.
-O, obudziłaś się wreszcie.
-Jak widać, co teraz?
-Teraz zaprowadzę cię do Chejrona.
-Jakiego Chejrona?
-Centaura
-A…-nie mogłam się zdobyć na jakąś sensowną wypowiedź.
-No, chodź-ponaglił mnie Lewis.
Wyszliśmy. Widok, który zobaczyłam był niesamowity. Nie miałam okazji przypatrzeć się obozowi dokładnie więc takie są moje wrażenia: Nie da się tu nudzić, jest dziwnie. Podeszliśmy do największego domu, gdzie na werandzie stał centaur. Zaraz! Wróć! Czy ja powiedziałam centaur? O bogowie zaczynam mieć zwidy. No, cóż Lewis mnie ostrzegał.
-Cześć Chejronie! Jest pan D? – zapytała Lewis.
-Witaj Lewisie! Nie Pan D. jest nieobecny, pojechał na Olimp. Spodziewałem się ciebie dopiero w wakacje, ale widzę, że mamy nową obozowiczkę.-odpowiedział Chejron.
-Tak, nazywa się Ellen Marz, i jest nieokreślo…-urwał Lewis w połowie zdania, ponieważ wpatrywał się intensywnie w coś nad moją głową. Po chwili też tam spojrzałam i zobaczyłam wagę znak…jak ona tam miała? A…wiem Temidy.
-To niemożliwe…- powiedział Chejron.
-Fakt, mieszkała z mamą-powiedział syn Apolla.
-Tylko po to żeby była nieco bezpieczniejsza, a heroska, która się nią opiekowała była bardzo dobrą wojowniczką, lecz miała słabą aurę.-odezwał się głos za nami. Odwróciłam się przestraszona, tylko po to żeby stanąć oko w oko, z kobietą nieco wyższą ode mnie. Kobieta ta miała zawiązane oczy i czarne włosy. Była ubrana w ciemno niebieską sukienkę, która sięgała do kostek. Na nogach miała błękitne balerinki.
-Co panią tutaj sprowadza pani Temido?-spytał Chejron
-Jak to co? Moją córkę chcę odwiedzić.- powiedziała kobieta…to znaczy moja mama.
-Okeej mogę zemdleć?-spytałam.
-Nie, raczej nie.-odpowiedziała Temida.-Muszę się spieszyć. Proszę-powiedziała wręczając mi wisiorek z zawieszką w kształcie wagi.- To jest zarówno broń, jak i dostęp do nieograniczonej wiedzy o wszystkim. Jeśli tylko pomyślisz o jakiejkolwiek broni, ona pojawi się w twojej ręce.-właśnie zamierzała zniknąć w rozbłysku światła, lecz nagle sobie o czymś przypomniała- Postaraj się złagodzić jak najwięcej sporów. Do zobaczenia- po czym zniknęła w rozbłysku światła.
-Łoł-powiedział Lewis-jesteś pierwsza od kilkuset lat, nie wiem czy uwzględniła domek Temidy.
-Kto uwzględnił?
-Annabeth Chase, córka Ateny, główny architekt Olimpu.- powiedział Chejron-Dwa lata temu, po wielkiej wojnie z Kronosem, Annabeth została architektem Olimpu. Zaczęła również projektować domki dla pomniejszych bóstw. Lecz nie wiem czy uwzględniła domek Temidy, która nie miała dzieci od ponad dwustu lat.-opowiedział Chejron.
-Uwzględniłam-odezwał się głos tuż obok Chejrona. Po chwili przed nami zmaterializowała się szarooka blondynka piorunując wzrokiem Lewisa-Jak mogłeś pomyśleć, że nie uwzględniłam Temidy. Jest ona jedną z najważniejszych bóstw.-powiedziała Annabeth, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła do domku Ateny. Sama nie wiedziałam skąd wiedziałam, jak się nazywa, oraz gdzie się udała. Lewis oprowadził mnie po obozie i po krótce opowiedział mi co jest gdzie i jakie zwyczaje tutaj są. Co prawda wiedziałam to dzięki wisiorkowi od mamy, lecz wiedziałam że Lewis uwielbia wprost oprowadzać nowych po obozie. Po chwili zatrzymaliśmy się przed domkiem, który miał nad drzwiami namalowany znak wagi.
-Tutaj będziesz mieszkać.-oznajmił.
-Cudowny…-powiedziałam
-Ta, będzie cudowny dopóki jakiś pająk ci nie wejdzie.
-Nie psuj mi achów i ochów.-odpowiedziałam
– W razie czego wiesz gdzie mnie szukać, prawda?
-No, jasne że tak.- powiedziałam wchodząc do mojego domku. Wnętrze było raczej zwyczajne: łóżko, meble, lampka nocna, biały żyrandol, łazienka, kilka obrazów, wskazówki od Temidy, oraz mapka całego obozu. Nie martwiłam się tym, że moja „mama” będzie się niepokoić skoro sama była heroską. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk konchy wzywającą na kolację. Poszłam za resztą obozowiczów, po czym usiadłam przy moim stoliku. W następnej chwili Chejron zastukał chcąc zwrócić na siebie uwagę.
-Jak wiecie Pana D. dzisiaj nie ma. Udał się na Olimp w „niezwykle ważnej” sprawie. Po kolacji odbędzie się ognisko. A, i jeszcze jedno mamy nową obozowiczkę nazywa się Ellen i jest córką Temidy. Rozległy się brawa. Reszta kolacji upłynęła dosyć spokojnie. Podczas składania ofiary pomyślałam sobie:
–Proszę,niech będzie w miarę spokojnie
-To niewykonalne skarbie-odpowiedział mi w głowie głos Temidy
–Ale spróbować można-powiedziałam po czym odeszłam żeby nie zatrzymywać kolejki. Wróciłam do domku się przebrać. Po chwili uświadomiłam sobie, że rzeczy zostawiłam w domu. Poszłam więc na ognisko tak jak byłam. Na ognisku było bardzo fajnie. Zjadłam kilka kiełbasek i zrobiłam sobie grzankę. Jedna z córek Afrodyty Katniss powiedziała, że mi pożyczy ubranie na jutro.
-Pewno niedługo przywiozą twoje rzeczy-powiedziała moja nowa przyjaciółka.
Po skończonym ognisku poszłam do mojego domku i z dziwnym przeczuciem zasnęłam.
Pierwsza! Opowiadanie fajne, podoba mi się. Jest w tym tekście kilka drobnych błędów, jak np. powtórki wyrazów. Proszę popracuj nad tym. Ach i to z tą córką Afrodyty… Dla mnie to trochę dziwne, że w ciągu, dajmy na to, trzech godzin(bo ile może trwać takie obozowe ognisko?) znalazła sobię przyjaciółkę. No, ale cóż… mogę się mylić. Czekam na kolejną część:)
Bardzo fajne, a czego właściwie bóstwem była Temida?
Temida była boginią sprawiedliwości i praw.
Zapowiada się ciekawie, czekam na następną część
Fajne, ale… Nie powinnaś pisać z „dziwnym uczuciem” bo jest to niesprecyzowane a „dziwne uczucie” to może też być wtedy kiedy kładziesz się w pełnym ubraniu 😀 Czekam na CD.
Mi „dziwne uczucie” nie przeszkadza- ja mówię tak, gdy jestem zmieszana, czuję się nieswojo, mam wrażenie że ktoś mnie obserwuje albo gdy np. wchodzę do klasy spóźniona i wszyscy się na mnie gapią.
PS. Nemo, do spania w ubraniu na prawdę można się przyzwyczaić.
ciekawe