Może i jestem dziewczyną, ale jestem herosem. Jestem herosem i co z tego, nie mam już siły. Czuję ból, w plecach, tak to chyba plecy. Nie, nie poddam się, bo jestem herosem. Mam broń, miecz, kawałek metalu, którym nie umiem się posługiwać. Nie dam się zabić tak łatwo, nie dam się, w końcu jestem herosem. Podniosę się.
Powoli podnoszę się, spoglądam jej w oczy, straszne oczy. Oczy chimery. Unoszę miecz, błysk, ogień i znowu ból, dużo bólu. Czuję go na całym ciele. Jak mam z nią walczyć? Nie chcę umierać, nie tak szybko. Tnę na oślep, uderzenie w prawy bok. Poczułam jej pazury, znowu ból. Rozdzierana skóra. Coś ciepłego spływającego po mojej łydce. Krew, krew, dużo jej. Ale nie chcę się poddać. Podnoszę się z jeszcze większym trudem niż przedtem. Czym dla niej jestem? Tylko marnym herosem, a może tylko zabawką, w najgorszym scenariuszu posiłkiem. Ból rozdzierający ból, tylko on się liczy i krew, krew, uchodząca ze mnie. Kolejne uderzenie tym razem z lewej. Czy ja latam? Kolejna fala bólu, płynąca z pleców. Znowu się podnoszę, tnę postępując na przód, tnę tylko powietrze, to było bez sensu. Ale nie chcę jeszcze umrzeć, jeszcze nie. Jestem herosem, nie mogę tak łatwo dać się zabić. Przewróciła mnie, przycisnęła łapą do ziemi, zapewne znudziła się. Czuję jej ciężar. Jest wielka. Czuję też krew i ból, rozdzierający mnie, nie do zniesienia. Nie było nic innego tylko ból.
Nadchodzi śmierć, zostało mi tylko kilka minut życia, wypuszczam miecz z ręki, nie mam już siły go trzymać. Czyżbym słyszała jej śmiech? Przewidzenia. Ból. Nie chcę tak umrzeć, głupie, jednak gdybym mogła wybrać, wybrałabym bardziej szlachetną śmierć. Chciałabym też, gdyby to było możliwe, inaczej żyć, lepiej niż do tej pory. Ból. Jeszcze tylko chwila, ile minut jeszcze? Pięć, sześć i będzie koniec. Jęknęłam, tak niedługo będzie już po wszystkim. Ból, krew i powoli narastająca ciemność.
.
Od autorki: Wiem, że krótkie, ale takie miało być. Ten tekst powstał pod wpływem impulsu i refleksji po obejrzeniu pewnego filmu (trochę rozmyślałam o śmierci). Nie piszę za dużo i sama nie chcę tego oceniać, proszę o to tych, którzy to przeczytają.
Świetnie oddałaś jej emocje. Jedyne co, to to, że gdyby nie treść nie bardzo dałoby się zrozumieć, o czym piszesz. Po przeczytaniu ma się wrażenie, że największą część tekstu stanowi ,,jestem herosem”. Czasami można by to zastąpić np. ,,jestem silniejsza niż zwykły śmiertelnik” albo ,,w połowie jestem boginią”. Ale to tylko drobna uwaga, niewiele znacząca w porównaniu z tym, jak świetny jest ten tekst. A tak wogóle – zamierzasz to kontynuować? Byłoby naprawdę fajnie.
Ja się podpisuje pod komentarzem wawdara po części z tym zastąpieniem słów . Jaki film oglądałaś ?? Prosze napisz dalszą częśc np w Hadesie .
Super. Zmusza do refleksji. Jest przede wszystkim inne niż standardowe opowiadania. Jest takie mroczne… Ubóstwiam takie opowiadania.
Super.
Podpisuje się po wszystkimi komentarzami
Zastanawia mnie jaki film oglądałąś?
Oglądałam „Katyń”. To o czym, wspomnieliście „jestem herosem”, postaram się na to zwracać uwagę w przyszłości, po prostu jak to pisałam, próbowałam się wczuć w bohaterkę i mówiąc szczerze jakieś inne określenia nie przychodziły mi do głowy, tylko to jestem herosem, no i kurczę nie mogę tak łatwo dać się zabić. A co do kontynuacji, jeszcze się nad tym zastanawiam, jeśli będę pisać dalej, to następną cześć postaram się napisać do końca kwietnia, jeśli mi się nie uda, będę się tym zajmować, po 10. maja. A po za tym dziękuje za to wytykanie błędów, to pomaga. 😉
zgodzę się z WIM i całą resztą 😉
Mi tam powtarzająca się fraza przypadła do gustu. Anafora po prostu.
Nie oceniam.
To, że cały czas „jestem herosem” było powtarzane to dobrze, całość wspaniale ze sobą współgra, wszystko się dopełnia i tak ma być. Całość jest genialna, ja rozmyślam o śmierci bez przerwy nie zależnie od czego praktycznie wszystko mi się z tym kojarzy, nawet jeżeli to „coś” jest szczęśliwe to kiedyś przez śmierć się skończy, ale mniejsza o to, to opowiadanie jest piękne, piękne i cudowne, nie wiem jak mam je inaczej opisać…
No to witaj w klubie Delfia, ja też często myśle o śmierci, a ostatnio to coraz częściej…
Pięknie napisane. Podoba mi się to, że tu zastosowałaś anaforę. To dość rzadko w opowiadaniach stosowany środek stylistyczny często mylony z powtórzeniami. Uważam, że powinnaś kontynuować. Jest napisane cudownie.
Ja również często myślę o śmierci, co potwierdzają moje sny (np. śni mi się że ktoś mnie przejeżdża albo wypycha z okna i później widzę siebie martwą… )….
Nemo, mi się śniło że GNIŁAM.
Albo że się utopiłam i byłam cała biała i pomarszczona…
Albo ktoś mnie dusił workiem na śmieci.
Albo że chodzę po dachu i nagle coś pociąga mnie za kostkę i spadam, spadam, spadam…
Albo że ktoś mnie powiesił na pętli z moich własnych włosów/ sznurówek od glanów.
Albo że struny mojej gitary tak jakby „wchodzą” mi do głowy i rozwalają ją od środka.
Albo że się palę, płonę i nie mogę ani zgasić ognia ani nawet „odciąć się” od bólu.
I po takim śnie lub podczas niego zwykle:
-demoluję pokój,
-drę się,
-budzę się z nożem w ręce,
-budzę się na dachu (najczęściej po śnie o spadaniu).
Takie mam poje*** sny…
No Arachne, miło, że nam to przedstawiłaś… Ja nigdy nie śnię… Moje sny umykają do nieodkrytych zakamarków mojej głowy i nic z nich nie pamiętam… Nie śnię i pewnie dlatego jestem tak dziwna…