Dowiaduje się kim jestem
Obudziłem się w jakimś łóżku. Wszystko mnie bolało. Kręciło mi się w głowie. Wszystko widziałem podwójnie. Wydałem z siebie głośny jęk. Usłyszałem strzępek rozmowy z sąsiedniego pokoju:
-Obudził się.
-Idź do niego.
-Nie ty idź.
-Ty.
-A czy on coś wie?
-Nie!
-No dobra pójdę.
Do pokoju wszedł jakiś kolo. Nie widziałem wyraźnie bo jak już wspominałem kręciło mi się w głowie. Zmierzył mi wzrokiem i spytał:
-Ile widzisz palców?- Podsuwając mi rękę pod twarz.
-5… nie, nie, nie 3…
-Spójrz dokładnie.- Pomału przestawało mi się kręcić w łbie.
-1?
-Echem…
-Gdzie…
-Zanim będą pytania muszę Ci coś wyjaśnić. Znasz mitologię grecką?
-Jasne- Odparłem zbity z tropu.
-A więc bogowie, potwory, tytani, oni wszyscy istnieją.
-No co ty? A wiesz że jestem kosmitą?
-Naprawdę. A ty jesteś… (Chwila napięcia) …jednym z nich. Jesteś bogiem Christopherze.
-Skąd znasz moje i… A zresztą nieważne. Sugerujesz że jestem bogiem? Bez obrazy, ale chyba ktoś porządnie walnął Cię w łeb. Mocniej niż mnie.
-Nie, posłuchaj. Naprawdę jesteś starszy niż Ci się wydaje. Nazywasz się Syriusz i jesteś bogiem zniszczenia. Jesteś synem Zeusa i Nyks. Gdy urodziłeś się po raz 1 tysiące lat temu pojawiła się przepowiednia, że zniszczysz świat. Tak też o mały włos się nie stało. Bogowie Cię powstrzymali i zniszczyli. Twój ojciec, rzucił na Ciebie klątwę, przez którą miałeś się nigdy nie odrodzić. Przełamałeś ją. Byłeś wyrzutkiem wymazanym z mitologii. Gdy Zeus się o tobie dowie, zniszczy Cię. Przyłącz się do nas tytanów. Uczyń zemstę i spełnij swoje przeznaczenie.
-A ty kim jesteś?
-Ja jestem Prometeusz.
-Ale… To nie może być prawda.
-Daj palca.- Niepewnie podałem palca. Prometeusz wziął nóż i mnie skaleczył. Z nacięcia popłynęła złota krew.
-Widzisz?- Pokiwałem głową. –I co wierzysz już?
-Chyba tak.
-Przyłączysz się do nas?- Niby czemu nie? Jak i tak tu jestem.
-Tak.
-Dobrze jutro przedstawimy Cię Kronosowi. Na razie odpoczywaj.- I wyszedł. Teraz poczułem, że podłoga lekko się kołysze. Czyżbym był na statku? O nie! Mam chorobę morską i delikatny żołądek.
-Jestem bogiem.- wyszeptałem.- Ciekawe co umiem.- Myślę że przenoszenie przedmiotów to standard. Wyciągnąłem rękę przed siebie i skupiłem na książce leżącej na stoliku. Najpierw nic się nie stało, a potem poczułem energię płynącą przez moje ciało. Książka poderwała się z miejsca trafiając mnie z całej pety w łeb i nabijając niezłego guza.
-Au.- Może spróbuję czegoś innego. Np.: lewitacji. Niestety lewitacja mi nie wychodziła. Za to zbiłem wazon z kwiatkami i zepsułem TV. Do pokoju wbiegł Prometeusz:
-Co się dzieje?
-Nic, tylko sprawdzam co potrafię.
-Zrobić demolkę w pokoju. Skoro się lepiej czujesz chodźmy do Kronosa. Tylko uwaga na nogę. Była niemal całkowicie zmiażdżona.
-Ok.- Ostrożnie wstałem z łóżka. Noga była w gipsie.- Kulejąc podszedłem do drzwi. I ruszyłem za Prometeuszem. Moje przypuszczenia co do statku potwierdziły się. Wyszliśmy na górny pokład.
-O nie.- Jęknąłem. Bardzo źle się czułem kiedy otaczała mnie woda. Tu bujanie było mocniejsze. Po chwili zemdliło mnie.
-Błeeeeeee- Potężnie zwymiotowałem. Prometeusz zmierzył mnie wzrokiem. Znając życie byłem zielony na twarzy.
-Mam chorobę morską.
-Będziemy musieli skołować Ci jakiś środek przeciw wymiotny bo zarzygasz cały pokład.- Mówił w czasie gdy ja rzygałem po raz 2. Jakimś cudem weszliśmy do kajuty kapitańskiej. Był tam chłopak o blond włosach, szramie na policzku i złotych oczach.
-Panie to Syriusz.
-Siemka- przywitałem się.
-Witaj Syriuszu. Czy wszystko w porządku.
-Nie, woda i ja nie przepadamy za sobą. Mam chorobę morską.
-Bóg z chorobą morską?
-Jak widać.
-Panujesz nad mocą?
-Hmmm… nie do końca.- Postanowiłem nie wspominać o zepsutym TV.
-A umiesz walczyć?
-Nie.
-To trzeba Cię podszkolić. Ja będę Cię uczył mocy, a Etham Nakamura walki.
-Ok. A kto ten Etham?
-Taki jeden heros. Powinieneś zwiedzić statek.
-O nie, nie, nie, nie. Nie wyjdę na pokład.- Machnął ręką i w powietrzu pojawiły się tabletki. Gdy jedną wziąłem przestało mnie mdlić.
-Dzięki.
-Nie ma za co.- Prometeusz oprowadził mnie po statku. Gdy poszedł do kibla natknąłem się na… Lolę!
-Co ty tu do diaska robisz!?- Wrzasnęliśmy w tym samym momencie.
-Jesteś sprzątaczem?- Spytała Lola.- Bo wiesz ja jestem herosem, głupku.
-Tak się składa, że ja jestem wyżej postawiony bo jestem bogiem.
-Bo Ci uwierzę.
-Spytaj Kronosa.- Zmierzyłem ją wzrokiem i pokuśtykałem przed siebie. Następnego dnia uczyłem się walczyć. Szło mi to beznadziejnie. Ja i Etham od razu się znienawidziliśmy. Po każdym nieudanym ciosie lądowałem na ziemi. Wyglądało to mnie więcej tak: z wielkim trudem wysuwałem miecz do przodu i lądowałem na twarzy, a mój nauczyciel leżał na podłodze i zwijał się ze śmiechu. W końcu wstałem i podszedłem do niego:
-Wygrałem.
-Jak to?
-Przecież leżysz.- Szybko się podniósł. Od tej pory nie zwijał się ze śmiechu. Z mocą szło mi ociupinkę lepiej. Odkryłem, że łatwiej mi ją kontrolować jak jestem skupiony i wyciszony. Czyli podczas medytacji. Jeśli dobrze mi idzie (medytacja) unoszę się do góry. Lewituję. Tylko nie należy się wtedy rozkupić bo można sobie obić kość ogonową. Na jednej lekcji miałem rozwalić manekina. Skupiałem się. Czułem przepływającą przeze mnie moc. Skupiałem ją w dłoniach.
-Panie!- Wrzasnął jakiś potwór (a potwory mówią mi panie). Rozkupiłem się i musiałem uwolnić energię. Promień mocy poszybował nie w manekina, ale w ścianę. Przebiło ją na wylot. I 4 kolejne też.
-Wow.- Od tej pory nie musiałem medytować. Z dnia na dzień robiłem się coraz bardziej potężny. Któregoś dnia siedziałem z dwoma telchinami, gdy jeden się odezwał:
-Czuję herosa. Mój nos się nie myli.
-Twój nos mnie nie obchodzi. Kiedy ostatnio czułeś herosa okazało się, że to kanapka z szynką.- Odparł drugi.
-Kanapki z szynką są dobre. Ale przysięgam heros jest na pokładzie.
-Za to twojego mózgu nie ma na pokładzie.
-A co ty o tym sądzisz panie. Jest heros, czy go nie ma.
-Nie wiem, bo wiecie co przez wasze kłótnie nie mogę się skupić! I owszem twojego mózgu nie ma na pokładzie, a herosi są bo przecież są z nami.
-Ale ja czuje herosa z obozu.
-Zamknij się, kanapki z szynką mnie nie obchodzą.
-Widzisz miałem rację.
-Ty tez się zamknij.- Niestety wrodzy herosi byli na pokładzie toczył się bój. Jakaś wyglądająca jak Lola heroska przyparła mnie do muru. Moi ludzie byli zbyt zajęci by mnie ratować.
-Poddaję się!
-No co ty? Jeśli tak to skacz do wody.- i mnie wepchnęła. Skąd wiedziała, że nie nienawidzę wody? Była lodowata. Od razu zacząłem się topić. Po chwili straciłem przytomność.
Od autora: Sorry, że musieliście troszkę dłużej na to poczekać, ale to dlatego, że byłam na zawodach. Podoba się?
TAK i to bardzo, nie spodziewałem się, że zostanie bogiem. Syriusz był psem , ale twoja wersja też mi się podoba. Lubie to imię, oczywiście głównie z Horrego Portierra, moja ulubiona postać.
a Ty klamczuchu masz problemy z bezsennością? w nocy należy spać bo nie urośniesz 😛
Humor po prostu powalający!
Taaaaak !!!!! Bardzo mi się podoba, ale akcja trochę za szybko się dzieje. Jednak to tylko taka maleńka uwaga, która nie przesłania, całej „genialności” tego opowiadania 😉 czekam na ciąg dalszy
Jakie tam problemy? Normalna pora chodzenia spać. Może jakby opowiadania był wcześniej, to bym wcześniej chodził spać. Żartuje, pora nie gra roli Przynajmnie pierwszy komętaże dodaje
Jeszcze jak się podoba! 😀 Już zwłaszcza kanapka z szynką. To było po prostu genialne. 😀 Tylko że ten statek wybucha, a skoro Syriusz (fajne imię, tak na marginesie) nie przepada za wodą, to kto go uratuje? Bo to bardzo ciekawa kwestia. 😀
No i wyłapałam parę mini błędów ( np. nie Etham, tylko Ethan.) ale nie są tak poważne, żeby je wszystkie wymieniać, więc dam sobie spokój.
Nie mogę się doczekać następnej części!
Taaak!!! I to jak się podoba!!! Tylko mam drobną uwagę, bo tak było napisane, że on podał mu palec, a mogło być, że podał mu dłoń bo tak to trochę dziwnie wygląda… Ale oprócz tego to jest wspaniałe!!! 😉 😀
To moje ulubione opowiadanie na blogu. Jest boskie, antyherosowe, niesamowicie oryginalne, odjazdowe, odlotowe, śmieszne, akcyjne.. Zabrakło mi epitetów.
Fajnie jest jako nastolatek dowiedzieć si, że jesteś bogiem, który ma zniszczyć świat, zle na razie posiadłeś moc demolki i walenia się książką w łeb.
Zamiast pisać co o tym myślę, opiszę moją reakcję na to opowiadanie:
he he he he ŁOOOO ho ho ho HA HA HA HA! O w mordę… PHI HI HI HI HI!!!!
Tylko tam był Ethan, nie Etham, bo w tej wersji brzmi to trochę jak „Eeee tam” Nakamura.
Hmm… Nawet fajnie.
Super poczucie humoru. Napewno przeczytam cd
Cudo,cudo! Nie spodziewałam się, że on będzie bogiem. Niektóre fragmenty, były powalające.
O wow. Świetne.