Wredne stare dziadygi. Nie mają za grosz zaufania. Do nikogo. Doszłam do drzwi mojego pokoju i kopnęłam je z całej siły, mając nadzieję, że wywalę je z zawiasów. Niestety zapomniałam, że przed wyjściem, zamknęłam je na klucz. Skończyłam więc tylko z bolącą nogą i jeszcze gorszym samopoczuciem. Kiedy wreszcie weszłam do pokoju, zaczęłam szukać czegoś na czym mogłabym się wyżyć. Nie musiałam długo czekać, bo kiedy tylko przekroczyłam próg wazon z kwiatami roztrzaskał się, a woda wyparowała. Dało mi to niezłą frajdę. Więc za pomocą magii naprawiłam wazon znowu. A potem znowu rozwaliłam. I tak w kółko. Wiem, że to głupie, ale byłam naprawdę zdesperowana. Przestałam dopiero po jakichś dziesięciu minutach zabawy, kiedy nie miałam już więcej siły. Siadłam na łóżku. Zapomniałam jak bardzo wyczerpująca jest magia. Zwłaszcza, że dość dawno nie ćwiczyłam. Ale nie mogłam, bo wspomniane już wcześniej stare dziadygi mi zabroniły. A ja wolałam zostać w tym pokoju bez używania magii, niż w więziennej klatce o wymiarach 1,5 na 1,5. Powoli wypuściłam powietrze. Muszę odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Siadłam w pozycji „kwiatu lotosu”, żeby trochę pomedytować. Powinnam się uspokoić. Przemyśleć wszystko na spokojnie. Może mają trochę racji. Ja na ich miejscu też bym nikomu nie ufała. Nie jestem pewna czy ufam samej sobie. Ale z drugiej strony jestem jedną z ich najlepszych wojowniczek. Gdyby dali mi cień szansy… Ktoś zapukał do drzwi. Zacisnęłam pięści i otworzyłam oczy, ale nic nie odpowiedziałam. Pukanie się powtórzyło.
-Nie ma mnie-krzyknęłam.
Drzwi otworzyły się i weszła Sophie.
-To dobrze-powiedziała. Potem spojrzała na mnie.
-Ludzie, ty medytujesz ?
-Coś ci nie odpowiada?-warknęłam.
-No, nie. Ale wiesz, może powinnaś odwiedzić psychologa, albo coś w tym stylu, bo chyba nie czujesz się za dobrze.
Miałam ochotę wywalić ją za drzwi, ale zamiast tego spytałam.
-Czego chcesz?
-Chodź poćwiczyć.
Prychnęłam tylko.
-Przyznaj się, że przysłał cię Notus.
Rozejrzała się nerwowo dookoła.
-Wiesz co, za takie oskarżenia przyznaję sobie prawo do obrażenia na okres do dwóch miesięcy.
Nie wierzyłam jej. Tak jak nikomu. Nauczyłam się już, że ludzie to zakłamane świnie. Ale ja znam bolesne i mniej bolesne sposoby, żeby od każdego wyciągnąć prawdę. Spojrzałam na Sophie wymownie.
-Nie patrz tak na mnie-wymamrotała.
Ale nie przestałam.
-To idziesz czy nie?-ponowiła pytanie.
Ciągle patrzyłam się na nią jak wygłodniały wilk. Lubiłam to uczucie. Wiedziałam, że za chwilę pęknie.
-Dobra, dobra przysłał mnie Notus. Zadowolona?-powiedziała z histerią w głosie, po czym usiadła ciężko na krześle, jakby powiedzenie mi prawdy kosztowało ją zbyt wiele sił. Uśmiechnęłam się lekko. Dzięki temu spojrzeniu od lat zawsze dowiadywałam się wszystkiego czego chciałam.
-Kazał cię mieć na oku. Wiedział, że będziesz porządnie wkurzona po dzisiejszym dniu.
Zmarszczyłam brwi. Notus dość dobrze mnie zna. Trzeba zrobić coś, żeby tylko mu się tak zdawało. Wolę nadal być dla wszystkich zagadką.
-Skoro wszystko już sobie wyjaśniłyśmy, to zamknij za sobą drzwi jak będziesz wychodzić.
Sophie wstała gwałtownie, prawie przewracając krzesło.
-Nie, proszę chodź ze mną. Jeśli się nie pokażę z tobą na arenie, będzie wiadomo, że mnie przejrzałaś, a nie chcę znowu szorować garów. Pomalowałam sobie paznokcie.
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
-Jesteś pewna, że nie jesteś córką Afrodyty?
Ona przewróciła tylko oczami. Wstałam z łóżka, chwyciłam Anaklysmosa i wyszłam za nią z pokoju.
***
10 lat wcześniej
Rozejrzałem się po pokoju. Wszystkie meble były poprzewracane, okna wybite, a jedna ze ścian do połowy rozwalona. Atak się powiódł. Problem z głowy. Wyjrzałem na zewnątrz. Jeden człowiek, może sprowadzić zagładę na wszystkich. Na swoich wrogów i na rodzinę. A, jeden człowiek z tej wioski, właśnie to zrobił. Wiedza może być niebezpieczna. Niektórzy już o tym wiedzą. Kopnąłem jedno ze szkiełek tak, że przeleciało przez cały pokój. Spojrzałem na podłogę i zobaczyłem wyblakłą fotografię. Podniosłem ją i przez jedną straszną chwilę czułem wyrzuty sumienia. Na zdjęciu była kobieta, którą dziś zabiłem. Trzymała dziecko, a obok niej stał, jak podejrzewam jej mąż, którego mógłbym przysiąc, że gdzieś już widziałem. Przyjrzałem mu się lepiej. Tak gdzieś już go widziałem. Zamknąłem oczy. Nienawidziłem tego uczucia. Buczy ci coś w głowie i już prawie to masz, ale to tylko złudzenie i cała gra zaczyna się od nowa. Spojrzałem na mężczyznę jeszcze raz. I wtedy go poznałem. Krew odpłynęła mi z twarzy. Posejdon. Patrzyłem na mojego wuja jak zaczarowany i nie mogłem uwierzyć, że to był on. Ale nie raz go widziałem i podświadomie czułem, że to bóg mórz, we własnej osobie. Moje przemyślenia przerwało skomlenie hybrydy, połączenia piekielnego ogara i zwykłego psa. Przeszedłem do źródła dźwięku i zobaczyłem, że zwierze siedzi przed szafą i się w nią wpatruje, jakby chciało pożreć ją wzrokiem. Spojrzało na mnie przelotnie, a potem szczeknęło na szafę. Podszedłem tam ostrożnie i otworzyłem drzwi. Nie wiem czego się spodziewałem zobaczyć, ale ujrzałem małą, około sześcioletnią dziewczynkę trzymającą pluszowego misia. Popatrzyła na mnie podejrzliwie.
-Jesteś złym ludziem?-spytała mnie trochę piskliwym głosem. Stałem jak człowiek po wizycie u Meduzy.
-Jesteś złym ludziem?-spytała ponownie.
-Yyyy… Nie-odpowiedziałem-źli ludzie już poszli.
Dziewczynka odetchnęła, po czym rozejrzała się po pokoju.
-To gdzie mama?
Spojrzałem na nią. Miała zielone, okrągłe oczy, ciemne włosy i trochę piegów na twarzy. Przyjrzałem się jej dokładnie.
-Córka Posejdona-mruknąłem.
-Co?-spytała dziewczynka.
-Nie, nic.
-To gdzie mama?
Zastanowiłem się przez chwilę. Jest mała, nie będzie nic pamiętać. Nie musimy jej zabijać. Zrobię z niej użytek.
-Mamę zabili źli ludzie.
Może to nie był najdelikatniejszy sposób przekazania jej prawdy, ale ku mojemu zdziwieniu dziewczynka nie wybuchnęła płaczem, ani nie zrobiła czegokolwiek innego. Po jej policzku spłynęła tylko jedna łza, ale szybko ją otarła. Potem popatrzyła na mnie oskarżycielsko.
-To czego chcesz?
-Twoja mama mi powiedziała, żebym się tobą zajął.
Dziewczynka zamyśliła się na chwilę po czym wyskoczyła z szafy.
-A masz cukierki w domu?-spytała.
Uśmiechnąłem się. Tak, będzie z niej użytek.
CDN
Ostatnie dwa zdania mnie powaliły. Opowiadanie zapowiada się super zwłaszcza po tytule. Uwielbiam retrospekcje( jak w Lostach). Najlepszy tekst tej cześci to „jesteś złym ludziem?” to takie smutne i słodkie zarazem. Kończę bo zacznę głupoty pisać, śpiący jestem, ale stwierdziłem, że ten post załużył na coś więcej niż zwykłe Super . Ten post jest genialny.
Fajne. Takie mroczne i tajemnicze. Bardzo mi się podoba. Ten kolo to Hitler?
Teksty o:
-paznokciach,
-Meduzie,
-„złym ludziu”
-cuksach
mnie powaliły!!!
TO JEST ŚWIETNE!!! !!! !!! !!!
To jest boskie. Czułam się jakbym czytała prawdziwą książkę, profesjonalnego autora. A nie opowiadanie zamieszczone w internecie (nie zrozum mnie źle). A to rzadkość i to właśnie czyni twoje opowiadanie wyjątkowym. Opowiadanie spodobało mi sie już od pierwszych dwóch zdań, co też jest rzadkością ;). Gratulacje opowiadanko piękne :*
Ps: Nie mogę się doczekać następnej części.
*się
Sorki za błąd
Wujek Hitler?
O.O” Nie mogę nic powiedzieć…
Masz świetne poczucie humoru. Fajnie się czyta i zapowiada sie bardzo ciekawie opowiadanie jest po prostu świetne. Czekam na cd
Super
Czekam na CD
Ciekawe, a nawet bardzo ciekawe. Ze zniecierpliwieniem czekam na ciśg dalszy.
Świetne opowiadanie, naprawdę cudo. Czekam na ciąg dalszy. Jak przeczytałam tytuł, to pomyślałam o Franku Dolasie.
Naprawde fajne, co bedzie dalej?
PS: sorki ya bledz, klawiatura mi sie popsula
fajne