Dlaczego nie mógł żyć?! Pytanie kołatało mi się po głowie, drżące pustką i osamotnieniem. Przecież zrobił to, co powinien. Uratował tyle istnień, a nawet mu za to nie podziękowano. Nie wspomniano o nim tylko dlatego, że nie żyje. A dla nich, taki ktoś po prostu… umiera. Nie rozumieją tego, że my pamiętamy. Że dla nas, on nigdy nie pozostanie koniecznym epizodem, przez który należy jak najszybciej przejść, a jeszcze szybciej zapomnieć. Że on żyje w naszych sercach.
Spojrzałam na tych wszystkich ludzi zgromadzonych wokół trumny. Podzielili się na grupki. Na samym przedzie stali ci, którzy przyszli tu, bo myśleli, że tak wypada. Patrzeli się na zasypywany powoli grób pustym wzrokiem szukając myśli, której mogliby się uczepić, by nie myśleć o jego tragicznym końcu. Przy wielkich jałowcach stali przyjaciele. Oni nie chcieli patrzeć. Nie chcieli dopuścić do siebie myśli, że on nie żyje. Że życie toczy się dalej tylko dzięki niemu, a on nie może się cieszyć tym, o co walczył. Matka klęczała przy kupce piachu mając nadzieję, że to tylko koszmar, z którego zaraz się obudzi. Za nią stał ojciec, ojczym i opiekun, który nigdy go nie zawiódł.
Ja stałam zboku wraz z Groverem. Jako jedyni nie mogliśmy w to uwierzyć. Co innego, nie dopuszczać do siebie myśli, nie chcieć uwierzyć, nie rozumieć i pragnąć, by to wszystko się zmieniło. A co innego po prostu nie wierzyć. Nie możesz płakać, bo on przecież nadal żyje. Nie możesz pozostawać w szoku po jego śmierci, bo on nadal żyje. Nie możesz patrzeć z żalem, jak chowają twojego najlepszego przyjaciela, bo nie wierzysz, że nie żyje.
– Niech spoczywa w pokoju – powiedział Zeus i skłonił głowę oddalając się w bliżej nieokreślonym kierunku. Tak jak wszyscy oprócz nas i Sally. Po prostu odwracają się by zapomnieć, by nie czuć bólu, by żyć normalnie. Tego nie mogłam zrozumieć. Przecież on nie żyje, coś zostało zakłócone, a ja nadal jem, śpię, chodzę i oddycham. Tak nie powinno być. Poczułam na plecach rękę ojca. Popchnął mnie lekko w stronę mogiły, na której położyłam czerwoną różę.
– Wrócę po ciebie – wyszeptałam, po czym ruszyłam w stronę samochodu. Może wam wydaję się to dziwne, ale ja znam prawdę. I gorąco w to wierzę.
***
Siedziałam przy komputerze przygryzając końcówkę ołówka. Dzisiaj mijają dwa lata. Dwa lata od śmierci Percy’ ego. Ale ja nadal nie mogę w to uwierzyć. A powinnam najbardziej. Bo to w moich ramionach umierał, to mnie dotyczyły jego ostatnie słowa, ostatnie tchnienie…
,, – Ty i ja – wykrzyknął Kronos wyjmując z pochwy zakrwawiony miecz. Widziałam, jak Percy się zawahał. To była jego decyzja. Chociaż pięć minut zwłoki, a uda nam się złożyć lustro. Bogom dzięki, że Kronos myśli, że nadal brakuje nam jednego kawałka. Zobaczyłam, jak kiwnął głową wyjmując Orkana. Obejrzałam się za siebie. Bogowie nadal wisieli przywiązani do słupów. Percy walczył ostatkiem sił. Miesiące przygotowań, tygodnie walki, a on nawet na chwilę nie przestał ćwiczyć, nie zaprzestał walki. Z niemym podziwem przyłożyłam do ramy ostatni fragment lustra. Było gotowe.
– Giń! – usłyszałam wrzask Kronosa.
– Teraz! – krzyknęłam do Grovera. Odwróciliśmy lustro, a tytan zobaczył swoje odbicie. Jego ciało zaczęło się rozpadać. Wiatr roznosił fragmenty jego cielesności po całej arenie walki, a one wsiąkały w ziemię niczym woda. Po chwili nie było po nich ani śladu. Podbiegłam do Percy’ ego leżącego na ubitej, wydeptanej trawie. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam, że uśmiechnął się do mnie. Pomogłam mu wstać, a on wziął mnie w ramiona. Staliśmy tak, a wokół nas rozbrzmiewały okrzyki radości. Bogowie zostali uwolnieni, na Olimpie zapanował pokój. Po raz pierwszy od bardzo dawna. Wtedy coś zrozumiałam. Percy podjął decyzję. Przepowiednia została wypełniona. Gdyby nie przyjął wyzwania Kronosa, my nie zdążylibyśmy złożyć lustra. Armia tytana przejęłaby panowanie.
– To za mojego Pana! – usłyszałam krzyk, a kiedy odsunęłam trochę w tył, zobaczyłam plamę krwi na piersi Percy’ ego, która zaczęła rozrastać. Za nim stał Luke z uwalanym od krwi mieczem. Percy upadł na kolana i zbladł. Przyklęknęłam obok niego i chwyciłam go za ramiona.
– Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? – powiedziałam pewnym tonem. – Wyjdziesz z tego. Jest jeszcze tyle do zrobienia.
Kiwnął głową i zakrztusił się własną krwią. Kątem oka zobaczyłam, że ktoś wiąże ręce Luke’ a. Plama czerwonej posoki rozkwitała wokół nas, a nikt jakoś nie kwapił się, by nam pomóc. Po chwili rzucił się ku nam Grover. Ułożył mi mdlejącego Percy’ ego na kolanach i odsunął się, łkając i zanosząc się. Wszędzie panowała cisza, przerywana okrzykami niedowierzania i szlochem.
– Wiesz przecież, że jeśli tego nie przeżyjesz to cię zabiję – powiedziałam, ale sens tych słów jakoś nie mógł do mnie dotrzeć. Chłopak uśmiechnął się słabo.
– Przecież wiesz, ze ci się nie dam. Pomóż mamie, ona nie da sobie rady. Ja… – wyszeptał ledwo dosłyszalnie. – Ja… chciałbym ci coś…
Nie powiedział. Zemdlał.
– Nie – wykrztusiłam, kiedy nie mogłam już wyczuć bicia jego serca. – Nie. To nie możliwe.
On nie żyje. Brzmiało to tak dziwnie i nie miało dla mnie najmniejszego sensu. On nie żyje. Po chwili dotarło do mnie, że ktoś zabrał go z moich ramion. Ktoś podniósł mnie i przytulił. Mama. Wyrwałam się z jej uścisku.
– Zostawcie mnie! – wykrzyknęłam. – Zostawcie mnie wszyscy!
Uciekłam za zniszczone ogniem domki oddalając się od zbiorowiska. Usiadłam po rozłożystym dębem i schowałam twarz w dłoniach. Chciałam rozumieć. Chciałam poczuć coś innego niż przejmujący smutek i złość. Ale nie mogłam. Nie mogłam poczuć żalu, ani płakać, bo nie dopuszczałam do siebie myśli, że on nie żyje.
– One nie przecięły nici – usłyszałam głos obok ucha. Rozejrzałam się. Za mną stał Grover, ale to nie do niego należał głos.
– Co? – zapytał satyr przysiadając się do mnie.
– Kto nie przeciął nici? – zapytałam drżącym głosem.
– Mojry – odpowiedziało echo moim własnym głosem.
– To dlaczego o nie żyje?
– Bo potrzebuje ratunku, ratunku, ratunku….”
Otarłam łzy wierzchem dłoni. Byłam już tak blisko. A jeszcze tak daleko. Pozostała mi jedna, ostatnia wyprawa.
Dla mnie to opowiadanie jest cudne i po przeczytaniu go nie wiem co napisac . Strasznie podoba mi sięjęzyk jakim to piszesz . Uczucia wspomnienia – boskie i herosowe .
JA chcę CD i inne opowiadania stworzone przez Ciebie .
PROSZĘ !!!
Wow… To takie smutne… Super piszesz! Kiedy cd? Oby jak najszybciej!
Prawie się poryczałam
A ja nie płaczę.
Opowiadanie jest cudowne, po prostu cudowne…
czy to nie było przypadkiem na którymś z for? mimo wszystko… dołujące.
czytałam to z otwartą gębą. genialne …
O kurcze, jakie to smutne, popłakałam się normalnie. Czekam na ciąg dalszy, świetnie piszesz.
Smutno Herosowe. Nie mogę się doczekac cd.
….. jej
Niesamowite…
……………no bardzo wzruszające. Świetnym językiem piszesz, choć zabrakło mi w pewnym momencie głosu. Opowiadanie jest piękne i jednocześnie bardzo smutne. Koniecznie cd , bo mam nadzieję, że jednak nie wszystko stracone.
To opowiadanie, no ja tego nie mogę doczytać do końca. Chociaż zaczynam kilka razy, to nie mogę. Nie pisz tak smutno bo nie będę mógł tego docenić.
Chlip… Ale smutne. Poza tym przepiękne. Cudowne. Kocham takie opowiadania. Mroczne I odbiegające od normy…
o,kurde….normalnie czytałam z zapartym tchem,nie wiem co powiedzieć …wsapniałe!!!! Prosze,prosze,PROSZE napisz cd!!!
Prawie się popłakałam… Niedawno sama byłam na pogrzebie… Czekam na CD.
jak nie bedzie ciagu dalszego to przyjde do twojego domu i rozszarpie cie na strzepy to jest po prostu piekne kocham smutne opowiesci ale i tak przy zadnej nie udalo mi sie poplakac sorry za brak ortografiii ale mam niemieckiego laptopa i mam debilna klawiature 😀
Wielkie dzięki. Już wysłałam ciąg dalszy ;D
Jak jesteś Hardkorem obejrzyj ten filmik do końca…
youtube.com/watch?gl=PL&client=mv-google&hl=pl&v=faO2CiwLhxo
TO JEST BOSKIE! Kiedy dalszy ciąg?!
SUPER!!!Odebrało mi mowę!!!!
fajne ale Percy chyba powinien być ubrany w zbroję…
Mam łzy w oczach, ale przecież ja nie płaczę… Po prostu cudowne, zwykle na takich opowiadaniach ryczę ze śmiechu, ale twoje jest po prostu idealne.
Nie no, zaraz wracam, potrzebuję chusteczki. O matko. super opowiadanie, ale jak ty mogłaś uśmiercić Percy;ego???????????? Ty potworze!