Dwunastoletni Percy Jackson, poszukiwany w związku z zaginięciem jego matki dwa tygodnie temu na Long Island, ucieka z autobusu po dokonaniu napaści na kilka starszych pasażerek. Autobus eksplodował na pobocznej drodze w New Jeresy chwilę po tym, jak Jackson uciekł z miejsca wypadku. Policja ustaliła na podstawie zeznań świadków, że chłopak może podróżować w towarzystwie dwojga innych nastolatków. Ojczym Jacksona, Gabe Ugliano, wyznaczył nagrodę pieniężną za informacje mogące doprowadzić do zatrzymania zbiega.
Wpatrywałam się w zdjęcie nad tekstem. Było słabej jakości. Przedstawiało całą naszą trójkę przed autobusem. Percy trzymał w ręce niewyraźny miecz.
– Nie przejmuj się – powiedziałam do niego – Śmiertelnicza policja nie ma szans nas złapać.
Chłopak nic mi nie odpowiedział. Wpatrywał się w gazetę. Musiał czuć się potwornie. Stał się poszukiwanym w całym kraju zbiegiem. No… ja i Grover właściwie też. No ale to jego nazwisko i zdjęcie widniało w gazetach.
Popołudnie spędziliśmy na wędrowaniu po pociągu i gapieniu się w okna.
Pieniądze, które dostaliśmy za znalezienie pudelka wystarczyły, żeby kupić bilety tylko do Denver. Dwa dni podróży były męczarnią, dla dzieci takich jak my. ADHD wcale nie pomaga przy nudzie.
Percy i Grower spali na siedzeniach. Wpatrywałam się w okno. Panowała noc. Drzewa rozmazywały się pod wpływem prędkości pociągu.
Kiedy byłam mała uwielbiałam podróżować. Może dlatego, że rzadko miałam taką okazję. Tata zabierał mnie gdzieś tylko w skrajnych przypadkach. Oczywiście wszystkie podróże kończyły się porażką. Zmasakrowany samochód, połamana ręka itp. Wszystko dzięki potworom. Po prostu nie mogły mi dać chodź raz, odbyć spokojną podróż z ojcem.
– Nie pomogę ci … – wymamrotał Percy. – Nie pomogę…
Zaczął poruszać się nerwowo na fotelu. Kiedy myślałam, że już się uspokoi Grower głośno jęknął. Okręcił się na drugi bok, a jego sztuczna stopa zsunęła mu się z nogi odsłaniając kopyto. Percy obudził się i pomógł mi nałożyć ją z powrotem na nóżki satyra. Kiedy już udało nam się ukryć kopyta naszego przyjaciela spojrzałam na Percy’ego.
– Okej – powiedziałam – Kto chce od ciebie pomocy?
Spojrzał na mnie zdziwiony.
– O czym ty mówisz? – zapytał
W jego głosie słychać było zdziwienie i lekką nutkę paniki. Ciekawiło mnie co takiego ukrywa przed nami. Może właśnie ten sen?
– Kiedy przed chwilą spałeś, mamrotałeś przez sen : „Nie pomogę ci” – wyjaśniłam. – Kto ci się śni.
Chłopak spojrzał zakłopotany na swoje dłonie. Na jego czole pojawiła się maleńka zmarszczka. Pewnie zastanawiał się czy mi powiedzieć.
– Wtedy, kiedy Grower znalazł Storczyka, miałem dziwny sen – powiedział. – Byłem w jakiejś… grocie… przed wielką otchłanią, z której wydobywał się zimny i przerażający głos Otaczały mnie duchy zmarłych. Ten głos w otchłani… mówił, że ktoś wprowadził mnie w błąd i … – zawahał się na chwilę – powiedział, że da mi to czego pragnę… że odda mi mamę… ale w zamian chciał pomoc. To coś chciało się wydostać z tej czeluści. Powiedziało, żebym odwrócił się od bogów, pomógł mu powstać. Ja się nie zgodziłem…. Zaśmiało się tym swoim zimnym głosem… Chwyciło mnie i pociągnęło w dół… Wtedy się obudziłem.
Zapadło milczenie. Kiedy opowiadał mi sen, słyszałam w jego głosie ból i tęsknotę. Pewnie za mamą. Może to dlatego zgodził się na misję prowadzącą do Hadesu? Żeby odzyskać matkę. Chciałam być na niego zła, ale nie potrafiłam. Widać było, że bardzo ją kochał. Zrobiłby dla niej wszystko…
Zastanawiałam się co może znaczyć ten sen. No i oczywiście do kogo należał ten głos w otchłani.
– To mi nie wygląda na Hadesa – powiedziałam – On zawsze ukazuje się na czarnym tronie i nigdy się nie śmieje.
Coś o tym wiedziałam. Kiedyś Pan Umarłych nawiedzał mnie w snach. To nie są miłe wspomnienia. Całe tygodnie chodziłam roztrzęsiona. Bałam się spać przy zgaszonym świetle. Właśnie od tamtego czasu śpię ze sztyletem pod poduszką.
– Zaproponował mi w zamian za pomoc moją mamę. – stwierdził Percy. – Kto inny mógłby to zrobić.
Punkt dla niego, pomyślałam. Jak chciał to potrafił błysnąć.
– No tak… To znaczy zakładając, że miał na myśli ,, pomóż mi wydostać się z Podziemia”. Że chce wojny z Olimpem. Ale po co żądać od ciebie przyniesienia pioruna piorunów, skoro już go ma?
Chłopak pokręcił głową z frustracją. Był remis. No bo jakby nie patrzeć moje argumenty były całkiem logiczne. W końcu miałam rozum po matce, nie?
Grover nagle parsknął przez sen i zaczął mamrotać coś o jedzeniu. Przekręcił głowę na drugi bok, przez co widać było jego różki. Poprawiłam mu czapkę.
– Percy, – powiedziałam – z Hadesem nie ma układów. Wiesz o tym, prawda? Jest podstępny, pozbawiony serca i chciwy. I nie obchodzi mnie, że jego Łaskawe nie były tym razem bardzo bojowo nastawione.
– Tym razem? – przerwał mi Percy.- Spotkałaś się z nimi wcześniej?
Poczułam uderzającą we mnie fale wspomnień. Próbowałam ją zatrzymać, ale było za późno. W mojej głowie pojawił się obraz. Ja, Thalia, Luke i Grover biegnących po stromym zboczu Wzgórza Herosów. Stado potworów Hadesa, gnających za nami. Thalia, córka Zeusa, krzycząca do nas żebyśmy uciekali. Luke ciągnący mnie pod górę….
To była najstraszniejsza noc w moim życiu. Chwyciłam w palce naszyjnik i spojrzałam na biały paciorek. Upamiętniał on śmierć mojej przyjaciółki- Thali, która zginęła oddając życie za swoich przyjaciół.
– Powiedzmy, że nie żywię ciepłych uczuć wobec Pana Umarłych.- powiedziałam.- Nie powinieneś dać się kusić obietnicami oddania twojej mamy.
Chłopak spojrzał na mnie oburzony.
– A co byś zrobiła, gdyby chodziło o twojego tatę? – zapytał.
– Nie wahałabym się – powiedziałam bez wahania. – Pozwoliła bym mu zginąć.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
– Nie mówisz poważnie?
Spojrzałam na niego, a w jego zielonych oczach zobaczyłam odbicie swojej twarzy. Zimne i pewne siebie oblicze.
– Mój ojciec nienawidził mnie od dnia, w którym się urodziłam, Percy – powiedziałam. – Nigdy nie chciał mieć dzieci. Kiedy się pojawiłam, poprosił Atenę, żeby mnie zabrała na Olimp i tam wychowała, ponieważ on był zbyt zajęty. Nie spodobało jej się to. Powiedziała, że wychowywanie herosów jest zadaniem śmiertelnych rodziców.
Przypomniałam sobie sen, w którym widziałam tą scenę. Mój ojciec mówiący, że mnie nie chce i Atena wrzeszcząca na niego. Nie wiem dlaczego bogowie zesłali na mnie ten sen.
Przysporzył mi tylko cierpienia.
– Ale jak… To znaczy, chyba nie urodziłaś się w szpitalu?
– Ojciec znalazł mnie na progu swojego domu w złotej kołysce, zostałam przyniesiona z Olimpu przez Zefira, Zachodni Wiatr. Wydaje mi się że mój ojciec powinien uznać to za jakiś cud, nie? Wiesz, robić jakieś zdjęcia cyfrówką, albo co. Ale dla niego moje istnienie było zawsze największym kłopotem. Kiedy miałam pięć lat, ożenił się i całkiem zapomniał o Atenie. Miał „zwyczajną” śmiertelną żonę i dwójkę „zwyczajnych” śmiertelnych dzieci i usiłował udawać, że ja nie istnieje.
Mało kiedy się zwierzałam. Zazwyczaj tłumiłam w sobie uczucia. Dziwnie się czułam kiedy mu wszystko opowiedziałam. Byłam taka… pusta i lekka. Dziwne uczucie.
Zaczęłam bawić się moim naszyjnikiem. Co mnie skłoniło do zwierzeń? Jeszcze szczególnie jemu. Znaliśmy się dość krótko. Był strasznie irytujący i wkurzał mnie chyba najbardziej w całym obozie. Wiec dlaczego uchyliłam mu rąbka swojego życia?
– Moja mama wyszła za okropnego faceta – powiedział Percy wyrywając mnie z zamyślenia. – Grover powiedział, że zrobiła to po to, żeby mnie chronić, ukryć mnie w zapachu ludzkiej rodziny. Może twój tato też tak myślał?
Zastanowiłam się nad jego słowami. Czy miał racje? Czy mój ojciec mnie kochał? Chociaż troszkę…
Zacisnęłam palce na pierścieniu.
– Nic go nie obchodzę – powiedziałam w końcu .- Jego żona – moja macocha- traktowała mnie jak świra. Nie pozwalała mi się bawić ze swoimi dziećmi. Ilekroć działo się coś niebezpiecznego… wiesz, te sprawy z potworami… oboje patrzyli na mnie z niechęcią, jakby chcieli powiedzieć ,,Jak śmiesz narażać naszą rodzinę?”. W końcu zrozumiałam. Nie chcieli mnie. Uciekłam.
– Ile miałaś lat?
– Siedem. To było w tym samym roku, kiedy zaczęłam naukę w obozie.
Percy spojrzał na mnie zdziwiony.
– Ale… przecież nie mogłaś sama dostać się na Wzgórze Herosów.
Powstrzymałam uśmiech. Mimo, że moja podróż do obozu chwilami była niemiłą i bolesna, miło ją wspominałam. Zawierała w sobie tak piękne chwilę, że nigdy bym ich nie zapomniała.
– Nie byłam sama, nie. Atena czuwała nade mną, wskazała mi pomoc. Zaprzyjaźniłam się z dość niezwykłymi osobami, które się mną zajęły, w każdym razie na krótki czas.
Przypomniałam sobie Luke’a i Thalię. Dzień, w którym się poznaliśmy utknął mi głęboko w pamięci. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Ja mała, rozczochrana istotka bijąca Luke’a młotkiem po głowie. Kiedy przypominam sobie jego minę, na mojej twarzy zawsze zakwita uśmiech.
Tamtego dnia myślałam, że jest potworem. A okazał się moim przyjacielem. No a Thalia moją najlepszą przyjaciółką. Szkoda tylko, że dany był nam tak krótki czas. Żałuje, że wtedy nie pomogłam jej w walce z potworami. Może wtedy by przeżyła…
Trzynastego czerwca, nasz pociąg przejeżdżał przez miasto St. Louis. Kiedy tylko przekroczyliśmy granice miasta nachyliłam się do okna wypatrując Bramy Zachodu.
Nie musiałam długo czekać. Po chwili moim oczom ukazał się przepiękny 192 metrowy, metalowy łuk stojący nad brzegiem Missisipi. Zaprojektowany przez Eero Saarinena, amerykańskiego architekta, fińskiego pochodzenia. Do zbudowania łuku architekt posłużył się trójkątami równobocznymi o boku 16,5 metrów przy podłożu, do 5,2 metrów przy najwyżej położonym punkcie budowli. Po prostu coś pięknego.
– Chciałabym coś takiego zrobić – westchnęłam.
– Co? – zapytał Percy.
– Zbudować coś takiego. Widziałeś kiedykolwiek Partenon Percy?
Chłopak pokiwał przecząco głową.
– Tylko na obrazkach.
Niestety miałam ten sam problem. Partenon był najpiękniejszą budowlą stworzoną w starożytnej Grecji. Był poświęcony mojej matce, a mimo to zawsze oglądałam go na zdjęciach w Internecie.
– Kiedyś zobaczę go na własne oczy – powiedziałam pewnym głosem.- I wybuduję największą na świecie świątynie dla bogów. Budynek, który przetrwa tysiące lat.
Percy roześmiał się głośno. Poczułam się lekko urażona. Jak mógł śmiać się z moich marzeń?
– Chcesz zostać architektem ? – zapytał w przerwie między wybuchami śmiechu.
– Tak, architektem – powiedziałam. – Atena oczekuje od swoich dzieci tworzenia, a nie tylko burzenia, jak ma to w zwyczaju pewnie bóg trzęsień ziemi, skoro już przy tym jesteśmy.
Nie odpyskował mi co było dziwne. Patrzył tylko na rzekę.
Poczułam się jak ostatnia świnia. Może wcale nie chciał mi dokuczyć tym śmiechem. Może wyobraził sobie coś co go rozśmieszyło. Naprawdę zachowałam się jak świnia.
– Przepraszam – powiedziałam. – To było wredne.
– Nie możemy choć trochę współpracować? – zapytał nagle. – To znaczy… czy Atenie i Posejdonowi zdarzyło się kiedykolwiek zrobić coś razem?
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Nie sądziłam, że chce się pogodzić. Szczególnie, że byłam dla niego taka wredna.
– No chyba…rydwan – powiedziałam. – Mama go wymyśliła, ale to Posejdon stworzył konie z piany wzburzonych morskich fal. Musieli więc współpracować, żeby złożyć jedno z drugim.
– W takim razie my też możemy współpracować. Zgoda?
Niemal słyszałam w jego głosie błagalną nutę. Naprawdę mu zależało. Może i było to rozsądne rozwiązanie. Jeżeli będziemy się bez przerwy kłócić, to nie będziemy mieli szans, żeby nasze zadanie zakończyło się pomyślnie. Była ciekawa czy tylko o to mu chodziło.
– Niech będzie – powiedziałam po chwili namysłu.
Pociąg zatrzymał się na stacji kolejowej w centrum miasta. Mieliśmy trzy godziny przerwy w podróży. Później pociąg odjeżdżał do Denver. Oczywiście doskonale wiedziałam jak wykorzystać nasze trzy godziny.
– Jeść – powiedział Grover prostując nogi i otwierając oczy.
– Wstawaj kozłonogu – powiedziałam. – Idziemy zwiedzać miasto.
– Zwiedzać?
– Brama Zachodu – powiedziałam. – To może być dla mnie jedyna okazja, żeby wjechać na górę Łuku. Idziesz czy nie?
Grover wzruszył ramionami. Doskonale wiedział, że nie było sensu się ze mną kłócić.
– Może jest tam bar bez potworów.
Dworzec znajdował się jakiś kilometr od Łuku, więc zanim poszliśmy pod budowle było już późne popołudnie. Kolejka nie była duża więc nie musieliśmy długo czekać na wejście.
Kiedy chodziliśmy po muzeum Percy rozglądał się nerwowo wokół. Nie pytałam o co mu chodzi, bo doskonale wiedziałam, że próbuje zdemaskować potwora. Oczywiście jeśli jakiś by tam był.
– Ej ludzie – powiedział po chwili. – Znacie symbole potęgi bogów?
Zaskoczyło mnie jego pytanie. Co one w ogóle miało wspólnego z Bramą Zachodu?
– Co? – zapytałam.
– Wiesz Ha…
Grover przerwał mu chrząknięciem.
– Jesteśmy w miejscu publicznym… Masz na myśli znajomych z dolnych pięter?
Percy wyglądał na lekko zakłopotanego. Zapomniał pewnie, że imiona mają moc. A wymawianie imienia Pana Umarłych w takim miejscu nie byłoby dobrym posunięciem.
– Aha, no tak – mruknął – znajomego z samego dołu. Czy on nie ma takiej czapki jak Annabeth?
– Mówisz o hełmie mroku – powiedziałam. – Owszem, to jego symbol władzy. Widziałam go obok jego tronu podczas posiedzenia rady w zimowe przesilenie.
Percy’emu oczy tak szeroko się otwarły, że myślałam, że będziemy je zbierać z podłogi.
– To on tam był? – zapytał ze zdziwieniem.
Uśmiechnęłam się w duchu. Percy nie był zbytnio wzbogacony w wiedzę, ale na pewno wiedział, że pan H. nie ma wstępu na Olimp. No nie licząc jednego, szczególnego dnia.
– To jedyny dzień, w którym wolno mu odwiedzić Olimp. – powiedziałam.- Najciemniejszy dzień w roku. Ale jeśli to co słyszałam, jest prawdziwe, to jego hełm jest znacznie potężniejszy od mojej czapki niewidki…
– Pozwala mu zmienić się w ciemność – wtrącił Grover. – Może wtopić się w cień i przechodzić przez ściany. Nie sposób go dotknąć, zobaczyć ani usłyszeć. Poza tym jest w stanie wytworzyć taką aurę przerażenia, że oszalejesz lub serce przestanie ci bić. Jak myślisz, dlaczego wszystkie myślące stworzenia boją się ciemności?
Jednak czegoś się ode mnie dowiedział. Byłam pod wielkim wrażeniem, że aż tyle zapamiętał. No bo jakby nie patrzeć, ten mały kozłonóg rzadko mnie słuchał.
– Ale w takim razie… skąd wiemy, że jego tutaj nie ma, że nas nie obserwuje? – zapytał Percy.
Jak widać nie tylko Grover potrafi błysnąć intelektem.
Wymieniłam z satyrem spojrzenia.
– Nie wiemy – przyznał.
– Dzieki, od razu się lepiej poczułem – powiedział syn Posejdona. – Masz jeszcze jakieś niebieski żelki?
Udaliśmy się w stronę windy, która miała postać małego wagonika. Jakoś udało nam się wepchnąć całą trójką do malutkiego pomieszczenia. Dosiadła się do nas gruba kobieta z pekińczykiem na rękach. Piesek miał na szyi czarną obrożę, natomiast jego właścicielka ubrana była, w ewidentnie na nią za małą dżinsową sukienkę i kapelusz z tego samego materiału.
– Bez rodziców – zapytała.
– Zostali na dole – skłamałam automatycznie. – Mają lęk wysokości.
– Och, moje biedactwa.
Nie miałam czasu zastanowić się dlaczego, tak się o nas martwiła, ponieważ wagonik wypełniło warczenie psa.
– Spokojnie, lwi pyszczku – powiedziała kobieta. – Zachowuj się jak należy.
Zakołysała pekińczykiem, a ten natychmiast się uspokoił.
– On ma na imię Lwipyszczek? – zapytał Percy.
– Nie – powiedziała kobieta uśmiechając się.
Winda wjechała na górę. Natychmiast zapomniałam o psie i jego dziwnej właścicielce. Byłam zafascynowana konstrukcją łuku. Okna przedstawiały przepiękną panoramę miasta i rzeki.
– To niesamowite! – krzyknęłam. – Spójrzcie tylko jak wszystko jest idealnie zaprojektowane! Architekt perfekcyjnie wszystko ze sobą zespolił. Konstrukcja nośna. Dzięki temu Łuk się nie chwieje. Chociaż, gdybym to ja miała to projektować zrobiłabym to troszkę inaczej. Lepszy efekt byłby, gdyby zamontować tu przeźroczystą podłogę, no i oczywiście większe okna! Zdecydowanie większe!
Nie miałam dużo czasu, żeby nacieszyć się zwiedzanym obiektem, bowiem strażnik poinformował nas, że za chwilę taras widokowy zostanie zamknięty.
Udaliśmy się w kierunku wyjścia, a Percy ,,wpakował” mnie i Grovera do windy. Chłopak miał już wsiadać kiedy rozległ się głos strażnika.
– Następny wagonik młody człowieku.
Spojrzałam na niego zdziwiona i dopiero wtedy dotarło do mnie, że w windzie znajdowały się już dwie osoby. Dla syna Posejdona nie było miejsca.
– Wysiadamy – powiedziałam. – Zaczekamy z tobą.
Nie chciałam zostawiać go samego. Miałam złe przeczucia. Wiem co sobie pomyślicie. Co może stać się człowiekowi 192 metry nad ziemią, jeżeli kumple zostawią go na chwilę samego. Oczywiście człowiekowi nic, no ale Percy nie był człowiekiem prawda? Był herosem, a to ogromna różnica. Osobie półkrwi mogło przydarzyć się wszystko…
– Jedźcie, spotkamy się na dole – powiedział Percy.
Zawahałam się na moment, a wtedy drzwi wagoniku zamknęły się odgradzając nas od chłopaka. Nie byłam zbytnio zadowolona, że został tam sam. Spojrzałam na Grovera, który miał zaniepokojoną minę. Nie zdziwiłabym się gdybym zobaczyła w lustrze taki sam wyraz twarzy u mnie.
Drzwi wagonika otworzyły się. Wysiedliśmy i stanęliśmy przed windą. Widna zamknęła się i ruszyła po kolejną partię zwiedzających.
Grover wpatrywał się w drzwi, a ja tupałam nerwowo nogą. Minęło już pięć minut, a oni jeszcze nie zjechali. Czułam się coraz bardziej spięta. Miałam dziwne przeczucie, że źle zrobiliśmy zostawiając go tam samego.
W muzeum zaczęło robić się jakieś zamieszanie. Ludzie zaczęli pędzić w stronę wyjścia. Zbytnio się tym nie przejęliśmy. Bardziej martwił nas brak jakiegokolwiek sygnału ze strony Percy’ego. Wagonik nie zjeżdżał co wydawało się bardzo dziwne.
Byłam tak pogrążona w myślach, że nie zauważyłam jak w muzeum zrobiło się zupełnie pusto. Nagle podszedł do nas jakiś strażnik.
– Proszę natychmiast opuścić budynek. – powiedział.
– Ale co się dzieje – zapytałam, ale strażnik zaczął pchać nas w kierunku wyjścia.
Fajne
JEJKU!!!!!!!! Zdecydowałam, że to jet moje ululululululululubione opowiadanko!!!!!!!!!!!!! Pisz dalej;p
no po prostu brak słów 😛
Parę literówek, ale w końcu to heroska, więc wybaczam. Zarąbiste po prostu!!!
Bardzo fajne!:) pisz dalej bo sama pójdę do potworów aby mnie zjadły
Uwielbiam twoje opowiadanie, nie da się ich krytykować xdd
Dzięki.
Muszę przyznać, że chwilowo zaprzestałam pisać oczmi Annabeth ponieważ znalazłam pomysł na nowe opowiadanie i się nim zajęłam.
Pierwsza część jest już w drodze. Mam nadzieje że się spodoba
Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam
Super!!! Pisz jak najwięcej tych opowiadań min. 1 na tydzień aby nas zaspokoić 😀
rozumiem, ze znalazlas inny temat, ale moge sie spytac czy wgl masz zamiar napisac ciag dlaszy? bo ostatnio mam malo czasu i rzadko wchodze na bloga a jak juz to robie, to czytam tylko kilka moich ulubionych ciagow dalszych i jest to miedzy innymi zlodziej pioruna oczami annabeth wiec prosze odpowiedz mi!
Świetne opowiadanie!
świetne