Nie rozumiecie, jak to jest iść na pogrzeb swojego najlepszego przyjaciela. Nie rozumiecie, że nie możecie się rozpłakać ani okazać choćby odrobiny czułości, bo jest to wam zakazane. Nie rozumiecie, że poza połamanymi nogami mam także złamane serce.
Zawsze słyszałam to samo – Nie płacz, Thalia… Wszystko się ułoży, Thalia… Przecież masz mnie i Annabeth…
Nie spodziewałam się, że będę musiała powiedzieć, że NIE MAM CIEBIE, Luke. Dzisiaj idę na Twój pogrzeb. Juhu
Jakaś córka Afrodyty radziła mi, żebym zrobiła coś z włosami i ogólnie ze sobą. Pożyczyła mi te wszystkie chore akcesoria i zaznajomiła mnie z ich obsługą. Usiadłam sobie na łóżku w domku Zeusa, samotna. Może jakaś Łowczyni z miejsca zgarnęłaby mnie do domku Artemidy. Ale nie, one ćwiczą. Przebłagałam Artemidę, aby dała mi być przy uroczystości spalenia całunu, całunu syna Hermesa.
Wspomnienia zaczęły do mnie powracać.
Czarnowłosa dziewczyna o niebieskich tęczówkach wpatrywała się w błękit oceanu, leżąc na plaży. Był już późny wieczór, więc plaża opustoszała. Czasami kręciło się tylko jakieś szemrane towarzystwo.
– Nie zimno Ci? – spytał, z czystej grzeczności, Luke. Zdjął swoją skórzaną kurtkę, która była jego jedyną pamiątką po domu.
Dziewczyna pokręciła głową, ale on już okrył jej plecy kurtką. Nagle zapadła między nimi kłopotliwa cisza. Nie podobało mu się to, ale nagle jego umysł zaprzątnęła jakaś ważna sprawa.
– Gdzie jest Annabeth? – zakłopotał się blondyn. Wstał gwałtownie z piasku i otrzepał swoje jeansy. Córka Zeusa podniosła się powoli, z gracją z podłoża.
– Powiedziała, że idzie obejrzeć jakąś budowlę. – Luke uderzył się w czoło, przy okazji zabijając komara, który usiadł na jego skórze. Westchnął ciężko. Siedmioletnie dziecko chodzące samo po mieście nie było codziennym widokiem. I mogło wywołać wilka z lasu. Wiedział, że to jest Annabeth, najbardziej mądra siedmiolatka, jaką spotkał (bo siedmiolatek nie znał za dużo), ale trzeba było uważać.
Chłopak ruszył w stronę parku, w którym mogła być dziewczynka, zapadając się w piachu po kostki.
– Przepraszam, Luke… Ja…- głupiała za każdym razem, kiedy był obok niej. Taka była prawda.
– Wyjaśnisz mi później. Teraz musimy znaleźć Annabeth. Proszę Cię, Thalia, kto normalny puszcza siedmiolatkę samą na miasto? – bolał ją sposób w jaki chłopak to mówił.
„Kto normalny” Za te słowa miałamu ochotę przywalić, ale sądziła, że rozlew krwi nie jest w tej sytuacji wskazany. On miał czelność insynuować, że nie jest „normalna”
Niedługo dotarli do parku, w którym też było mało ludzi. Znaleźli jasnolicą dziewczynkę, która oglądała pomniki bogów greckich – Hermesa, Afrodyty i Aresa. Nietypowe było to zestawienie, ale mała zdawała się tym nie przejmować. Luke spiorunował posąg Hermesa swoim najgorszym spojrzeniem, ale chwilę po tym uśmiechnął się i spojrzał w szare oczy Annabeth.
– Och, tu jesteś. Szukaliśmy Cię. – Luke klęknął przy blondynce i wziął ją w ramiona. Swoim piskliwym głosikiem powiedziała:
– Ale nie ma się co martwić, Luke. Przecież ja to ja!
Thalia i jej towarzysz roześmiali się. Faktycznie, Ann była dość dowcipną dziewczynką. Jednak nie stroniła od drobnych złośliwości. Blondynka uśmiechnęła się lekko, idąc w stronę plaży.
Osobliwa dwójka pilnowała, aby siedmiolatka nie oddalała się zbytnio. Ona jednak popędziła w stronę plaży, do dobrze znanego im miejsca. Przez chwilę byli sami, a Annabeth obiecała im, że jak będzie się działo coś złego, to będzie krzyczeć.
– Luke…Ja przepraszam. Naprawdę – zaczęła nieśmiało dziewczyna. Poklepał ją po ramieniu.
– Doprawdy, nie ma się co martwić. – dodał po chwili. – Zdenerwowałem si. Wiesz, Annabeth jest jak nasza siostra. Powinniśmy jej pilnować. – czasami targały nim wątpliwości, co będzie dalej. Zawsze starał się być dobrym opiekunem dla Thalii i Annabeth.
– A kim ja jestem dla Ciebie? – zapytała cicho, wzdychając ciężko. To, że Luke jej się podobał było wiadome praktycznie od zawsze.
– Co? – spytał chłopak. Wyraźnie niedosłyszał. Córka Zeusa poczuła się wyraźnie niepewnie, jakiś dziwny wstyd pojawił się w jej oczach. Nie była sobą. Zdecydowanie.
– Pytam się, kim jestem dla Ciebie? – w jej głosie pojawiła się nutka zniecierpliwienia. Luke zarumienił się po uszy.
– Thalia, to dziwne pytanie.Bardzo dziwne – czarnowłosa także poczuła, że na jej policzkach wykwitł rumieniec. Nagle stało się coś nieoczekiwanego – blondyn pochylił się, aby móc spojrzeć dziewczynie prosto w oczy. Ich usta zetknęły się razem, a Luke poczuł jakby prąd na swoim ciele.
Zaczęli się całować. Nieumiejętnie, aczkolwiek z namiętnością.
Czułam, jakby mózg zaczął mi się topić. Pamiętałam smak ust Luka tak jak truskawek, które często zjadaliśmy. Luke był synem Hermesa, więc kradł je z różnych plantacji. Nie miałam nic przeciwko jedzeniu truskawek, w końcu to były moje ulubione owoc. Ale nie o owocach teraz mowa.
Luke.
Wiedziałam, że nie mogę teraz okazywać żadnej miłości, musiałam być silna. Tak jak Artemida – bogini, która łamała serca śmiertelnikom, nie dając im żadnej satysfakcji. Wyjęłam ze swojego plecaka zdjęcie Luka. Wpatrywałam się w nie. Wiedziałam, że kochanie się w kimś, kto już nie żyje, nic mi nie da. Żałowałam, że nigdy mu nie wyznałam swoich uczuć. Myślę jednak, że oboje sobie zdawaliśmy sprawę, z tego co nas łączyło.
Nagle do mojego azylu wszedł ktoś niepożądany. Okazało się, że była to Annabeth.
– Idziesz, Thalia? – spytała. – Zaraz się zacznie. – dodała smutnym głosem.
Byłam w swoim świecie, ale nagle Annabeth podeszła do mnie. Wyjęła mi zdjęcie z dłoni. Zarumieniłam się, ponieważ był tam napis „Kocham Luka”, który wymalowałam, kiedy byłam młodsza.
– Wiem, że to boli, Thalia. – powiedziała cicho.
W trzęsących się dłoniach zdołałam tylko utrzymać szczotkę do włosów. Przeczesałam pasma włosów i ubrałam się w miarę przyzwoite ciuchy. Makijażu nie chciałam, to nie rewia mody, a pogrzeb mojego przyjaciela. Wyjęłam jeszcze kartkę z mową pożegnalną, którą napisałam nie tak dawno temu. Wzięłam ze sobą kule i zaczęłyśmy podróż ku najgorszej chwili mojego życia.
Wspaniałe,romantyczne.Będzie ciąg dalszy?
Dziękuję za opinię Ciąg dalszy jest już wysłany, więc na pewno będzie.
Super!!
Wzruszające i romantyczne. Bardzo mi się podoba
Świetne! Nie mogę się doczekać drugiej części;)
a nie mogłaby pójść do hadesu lub … skoro luke chciał się odrodzić… to mogłaby go znaleźć, a on jakimś cudem by wszystko pamiętał ( w sensie ją , annabeth, bogów.. ) wiem,że to usiało by być smutne, ale zawsze można spróbować!!!
Z teoretycznego punktu widzenia, da się… Tylko Thalia jest ŁOWCZYNIĄ, a Luke zwykłym herosem i w dodatku facetem.
Propos cudownego pamiętania, to Luke pamięta, bo tylko udawał, że wypił wodę z Lete(rzeki zapomnienia).
Ooo, jakie to słodziutkie… nienawidzę takich ckliwych historyjek, ale w tym co napisałaś nie ma ani odrobiny ckliwości.
Podoba mi się całość. Chociaż według mnie Thalia jest trochę bardziej hmm… można powiedzieć silna, więc nie powina aż tak bardzo rozpaczać… ale to tylko moja brdurna opinia, bo wszystko co piękne i romantyczne mnie mdli
Pisz dalej bo to świetne
wybaczcie nie porozumienie w nicku zamiast delfai miało być delfia
Cóż… fajne 😀
Arghh, piszesz fajnie, ale te ckliwe momenty…
Tak czy inaczej wisi nad tobą groźba wysłania Poilifemowi.
Chociaż Arachne wolałaby rozwścieczony tłum rozpalony żądzą mordu, ale to kwestia gustu.
Genialne. Bardzo fajnie piszesz !
Fajnie napisałaś