Rozdział 5
Gdy czekałam na Luke znudzona na śmierć poszłam na zakupy. Znudzona kupiłam kilka rzeczy, które mogły się przydać. A mianowicie bardzo ładne stroje kąpielowe. Spotkaliśmy się przy kawiarni. Luke nie wyglądał na zadowolonego.
– I co? – spytałam .
– Nie uwierzyła. Nie wiem dlaczego, zawsze tworzyliśmy rodzinę. Przynajmniej ja miałem takie odczucie. – powiedział gorzko.
– Nie wypominam ci czy co, ale ją zdradziłeś.
– Wiem – westchnął.
– I co teraz? – spytałam poprawiając bluzkę.
– To co zostało do zrobienia.
– Styks – wzdrygnęłam się.
– Nie mam wyjścia. – stwierdził.
– Pójdę z tobą – zaproponowałam.
– Nie musisz …
– To naprawdę nic takiego, zresztą sam tam nie możesz iść.
– No dobrze. Wyruszymy jutro, a teraz wracajmy na statek. Dobrze?
– Noo – mruknęłam cicho bo nagle poczułam senność. Zachwiałam się.
– Wszystko dobrze? – spytał Luke podtrzymując mnie. Nie zdarzyłam odpowiedzieć. Pochłonęła mnie ciemność.
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Nie mogłam otworzyć oczu. Po chwili zmagań wreszcie otworzyłam jedno oko. Byłam w swojej kajucie. Przez okienko wpadało trochę światła. Coś po prawej stronie się poruszyło. Z trudem otworzyłam drugie oko. Przy mnie stał Luke. Miał potargane włosy i rozbiegany wzrok.
– obudziłaś się – powiedział z ulgą.
– Co się stało? – wykrztusiłam. Usiadł na skraju łóżka.
– Zemdlałaś. Nie szło cię ocucić więc zaniosłem cię na statek.
– Ile byłam nieprzytomna? – podciągnęłam się na łokciach żeby lepiej widzieć.
– Dwie godziny. – odetchnęłam z ulgą. Więc nie zdążył wyruszyć do Hadesu.
– To dobrze – stwierdziłam. Spróbowałam wstać.
– Leż, zaraz przyniosę ci coś do zjedzenia.
– Nie trzeba … – machnęłam ręką.
– Poleż jeszcze bo musisz odzyskać siły. – powiedział to i wyszedł. Zostałam sama. Przyjrzałam się sobie w lustrze, które wisiało na ścianie. Miałam rozczochrane włosy, zaróżowione policzki i ubrania całe było pogniecione. W skrócie: wyglądałam jak strach na wróble, w którego walnął piorun. Podniosłam się powoli. Zdążę chyba przebrać się zanim wróci Luke. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. Gdy skończyłam wytarłam włosy w suchy ręcznik. Ubrałam jeansy i błękitny top. Włosy związałam w koński ogon. Kilka razy ochlapałam twarz lodowatą wodą by do końca się ocucić. Usiadłam na łóżku. Po chwili drzwi się otworzyły. Stał w nich Luke z dwoma tackami pełnymi jedzenia. Z uśmiechem mu pomogłam. Na tackach były szaszłyki i grilowane mięso. Pełno sałatek i napoje. Usiedliśmy na łóżku. Zatopiłam się w miękkiej poduszce. Chwilę jedliśmy w ciszy. Ja odezwałam się pierwsza.
– Co z jutrem? – spytałam przeżuwając.
– Bez zmian. Jakoś mi się do tego nie pali. – stwierdził. Przytaknęłam mu.
– Byłeś już w Hadesie? – pokręcił głową.
– Gdzie jest wejście?
– Los Angeles.
– Aham. Jak się tam dostaniemy?
– Na piekielnym ogarze. Wyruszymy z samego rana więc połóż się wcześnie.- poradził syn Hermesa.
– Dobrze – przeciągnęłam się ziewając. Byłam zmęczona, Luke też na takiego wyglądał.
– Ty też powinieneś się położyć – zauważyłam.
– O to się nie martw. – uspokoił – Spakuję nas i się położę.
– Ile to potrwa? Znaczy wyjazd?
– Nie wiem. Tydzień? Jak wszystko dobrze pójdzie.
– A co może pójść źle? – spytałam jednak nie zdążył mi odpowiedzieć, bo do kajuty weszła jedna z empauz.
– Tu jesteś Luke. Jesteś potrzebny. – rzuciła mi dziwne spojrzenie. – Pośpiesz się. – Wyszła. Luke wstał z ociąganiem.
– Muszę iść, a ty idź spać bo jutro ciężki dzień. – Skinęłam głową. Podciągnęłam kołdrę pod brodę.
– Dobranoc – szepnął cicho i okrył mnie kocem.
– Dobranoc. – mruknęłam. Zamknęłam oczy i udawałam, że usypiam. Gdy zamknęły się drzwi wstałam. Spod łóżka wyciągnęłam plecak. I po kolei wkładałam tam rzeczy, które wydawały mi się potrzebne: latarka, ambrozja, nektar, sztylet, bandaże, złote drachmy, bluzę, portfel. Gdy rzuciłam plecak w kąt ustawiłam budzik na 4.00. Powinno wystarczyć. Gotowa na przygodę padłam na łóżko i śniłam.
Obudził mnie budzik. Szybko wstałam. Ubrałam się w ekspresowym tempie. Poszłam na górny pokład do baru na śniadanie i niechcący wpadłam na jednego z herosów.
– Och przepraszam – powiedziałam
– Nic się nie stało. – wyglądał na zdenerwowanego. – Właśnie cię szukałem. Kronos cię wzywa. – powiedział ze strachem w oczach. Skinęłam głową. Poszłam do Sali, w której była sarkofag Pana Tytanów. Uklękłam. Nie wiedziałam czego wszyscy się w nim boją. Jednak nikt nie jest … Potrząsnęłam głową. Obiecałam sobie więcej tego nie wspominać. Nigdy. I nikt nie może się o tym dowiedzieć.
– Witaj panie – powiedziałam ze spokojem.
– Mam dla ciebie ważne zadanie. Usłyszałem o twoim postanowieniu, że pójdziesz z Lukiem do Hadesu. Zaskakuję mnie to jednak masz w sobie odwagę. Musisz dostać się do obozu, zdobyć zaufanie wszystkich i dowiedzieć się co planują. Nasz szpieg, który przebywa w obozie stawia opory. Nie jesteśmy pewni czy nie kłamie. A ty udowodniłaś swoje posłuszeństwo, wiec gdy wrócisz z Hadesu zostaniesz wysłana do obozu. Mam nadzieję, że nie spotkam się z oporem z twojej strony. O szczegółach porozmawiamy później. Odejdź.
– Tak panie. – odwróciłam się i szybkim krokiem wyszłam. To było dziwne. Wróciłam do swojej kajuty po plecak i kurtkę. Czekałam na Luke przy drabince. Wiatr targał mi włosy.
– Ciekawe co będzie dalej? – spytałam siebie szeptem.
Boskie czekam na cd.
Hmmm… Fajne? Herosowe? Boskie? Super? Zarąbiste? Świetne? Nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa…
Fajne!! Super! Mam do was wszystkich pytanie, a mianowicie czy myślicie, że będzie druga seria książek o Percym Jacksonie?
Mam pytanko: zrobisz kolejne części zakładu? a to opowiadanko tez super 😉
Fajne,herosowe opowiadanko 😉
Fajowe! Czekam na c.d.
pisz cd, nie mogę się doczekać, to jest świetne !
kiedy cd ? :D.
ciekawe