… zza krzaków wyleciał czarny kruk z dziwnie srebrnym dziobem. Kiedy dziobnął mnie w ramię, dotarło do mnie, że on ma stalowy dziób.
– Cursus, schowaj się! – zawołałam do psa. Nie chciałam by mu się coś stało. Wyjęłam łuk, i chciałam celować w ptaka, ale zawahałam się. Nie trafię ptaka, który tak szybko lata! Bezszelestnie wspięłam się na drzewo. Na szczęście kruk, który odleciał daleko ode mnie, na tle nocnego lasu nie był w stanie mnie zobaczyć. Kiedy zrezygnowany usiadł na mchu wycelowałam i trafiłam go w skrzydło. Tak samo jak w przypadku niedźwiedzia, nie chciałam go zabijać. Ale kiedy moja strzała przebiła jego skrzydło, on rozsypał się w proch.
Pomyślałam, że kruków ze stalowymi dziobami nie spotyka się na co dzień, więc może one są jakimiś mitologicznymi stworzeniami, które po jakimś czasie się odradzają.
– Cursus! Możesz wyjść! – zawołałam mojego przyjaciela. Zobaczyłam goldena retrivera, który już nie był całkiem „golden”, bo wykopał dziurę w ziemi, gdzie się następnie schował. Wyszedł cały ubrudzony ziemią, ale jak widać, nie miało to dla niego żadnego znaczenia. Wyruszyliśmy w dalszą drogę. Kiedy doszliśmy do polany, w której rozpoznałam tamtą polanę koło jeziora gdzie po raz pierwszy zobaczyłam Artemidę, stanęłam w miejscu i kazałam Cursusowi usiąść, żeby przyzwoicie wyglądał. Zjawiła się Artemida.
– Widzę, że sobie poradziłaś. – powiedziała Bogini Łowów.
– Mam nadzieję, że cię nie zawiodłam, Pani. – odparłam, kłaniając się.
– W ten oto sposób zostajesz jedną z Łowczyń – oświadczyła Artemida oficjalnie.
W jednej chwili moje brudne ubrania, zmieniły się w zielony kostium, który wydawał się mi bardzo wygodny. Poczułam wstępującą we mnie siłę, która obejmowała całe moje ciało.
– Witaj wśród nas, Milan! – powitały mnie inne Łowczynie.
– Co z moim łukiem? – zapytałam Artemidy.
– Będzie pojawiał się na twoim ramieniu, kiedy będziesz go potrzebowała. Tak samo dzieje się z kołczanem. Twój ojciec zostanie poinformowany, że dołączyłaś do Łowczyń. On wiedział od początku, że jesteś moją córką. Dziewczyny, rozstawcie namioty i wyjaśnijcie wszystko Milan. Ja za to udam się na wieczorne łowy. – oświadczyła bogini, po czym oddaliła się do lasu.
– Witamy w naszej grupie! Nazywam się Alice. – przedstawiła się pierwsza z dziewcząt. – To Olivia, Fallon, Grace oraz Bella. – mówiła, wskazując kolejno na swoje koleżanki.
Spojrzałam na moje towarzyszki. Wyglądały bardzo sympatycznie.
Alice była najwyższa i pewnie najstarsza. Miała długie czarne włosy, opadające na ramiona.
Olivia wyglądała na trochę młodszą od Alice, ale różniły się kolorem włosów. Olivia upinała je w długi, blond warkocz.
Fallon nosiła czarną przepaskę na włosach i nie była wysoka, ale muskularna.
Grace miała szczupłą figurę, była wysoka i zwinna, natomiast Bella widocznie była nowa, tak jak ja, ale była niższa i trochę bardziej piegowata ode mnie.
– Pomogę wam rozstawić namioty. – powiedziałam. – Muszę trochę poćwiczyć, bo zawsze mi to źle szło.
Dziewczyny parsknęły śmiechem.
– Nie martw się! – powiedziała Fallon. – Wszystkie byłyśmy nowe i uwierz mi, żadna z nas na początku nie potrafiła rozstawiać namiotów.
Uśmiechnęłam się do niej i ochoczo zabrałyśmy się do pracy. Miałyśmy być po trzy w namiocie. Ja, Alice i Fallon oraz Olivia, Grace i Bella.
Kiedy już siedziałyśmy w namiocie, na śpiworach, które były od razu w namiotach zapytałam Alice i Fallon:
– Czy mamy czegoś przestrzegać? Jakieś specjalne zasady?
– Po pierwsze, to może cię trochę zaszokować, jesteś nieśmiertelna. – powiedziała Alice.
– Czyli już nigdy nie umrę? – pytałam. Byłam bardzo zdziwiona.
– Tak. Nigdy. – odpowiedziała z uśmiechem Fallon.
– Chyba, że w walkach ale nawet gdyby, to Artemida na pewno cię uleczy. – dodała Alice.
– Po drugie, możemy zadawać się z chłopcami, ale nie możemy za żadnego z nich wyjść. Możemy jedynie chodzić z nimi. – powiedziała Fallon.
– No i to tyle. Jeździmy z Artemidą na różne walki i polowania. To bardzo ciekawe życie… – rozmarzyła się Alice.
– Super! Nigdy nie myślałam, że kiedyś spotka mnie takie szczęście!
– My też nigdy wcześniej tak nie myślałyśmy. – przyznała Fallon.
– Mam nadzieję, że jeszcze przez długie, długie lata się przyjaźnić! – powiedziała Alice. – Będziesz wspaniałą Łowczynią. Ale, musimy iść spać. Dobranoc.- Alice przykryła się kocem.
– Dobranoc. – powiedziała Fallon wchodząc do śpiworu.
– Dobranoc. – powiedziałam, kładąc się.
-Mam nadzieję, że ta życiowa przygoda nigdy się nie skończy… – pomyślałam.
CDN
Wspaniałe! Tak jak poprzednie części. Z bardzo dużym zniecierpliwieniem czekam na ciąg dalszy. 😀
No wciągające 😛 Super. Czekam na ciąg dalszy.
Przezajełowczyniowiście! 😀
Brzydkie i okropne… Prima Aprilis ❗ 😀 Opowiadanko bardzo fajne i miło napisane ale… za krótkie ❗ ❗ ❗ ❗ !!!!!!!!!!!!!!!!!! 😉