Wiem, że pisze już jedno opowiadanie, ale odkąd w grudniu przyśniła mi się jedna scenka postanowiłam zrobić o tym opowiadanie.
Akcja toczy się rok po wypełnieniu się wielkiej przepowiedni. Percy odkrywa obóz na nowo. Wszystko się zmieniło od poprzedniego lata. Obóz został przebudowany, zresztą podobnie jak Olimp.
Jego związek z Ann kwitnie.
Ponieważ prosiliście mnie abym napisała Cd opowiadania ,,jestem herosem” postanowiłam, że połączę oba te opowiadania. Oczywiście w tym będzie narracja Percy’ego, jednakże pojawi się w
nim postać Justyny Kamińskiej.
Miłego czytania
Obrywam wściekłą walizką
Mimo, że dzień zaczął się normalnie od początku wiedziałem, że będzie wyjątkowy. Dlaczego? Został ostatni tydzień roku szkolnego, jednak moją szkołę musieli zamknąć przed czasem.
Już miałem wakacje. A to oznacza powrót na Wzgórze Herosów.
Cały rok czekałem na ten dzień. Po ostatnim lecie wszystko miało się zmienić. Na lepsze oczywiście. No, tak myślałem i po raz pierwszy miałem rację.
– Percy! – dobiegł mnie głos mamy – Chodź na śniadanie!
Usłyszałem westchnięcie wydobywające się z mojej klatki piersiowej. Rok temu pokonałem największego tytana na świecie, zabiłem mnóstwo potworów i ocaliłem świat. No, ale dla mojej mamy zawsze będę dwunastolatkiem, którym trzeba się ciągle zajmować. Ale to nic. Jest jaka jest. Za to ją kocham.
Poszedłem do kuchni gdzie zastałem mamę i ojczyma. Tak dobrze słyszeliście, ojczyma. Mama i Paul pobrali się jakieś cztery miesiące temu. Ceremonia nie była jakość szczególnie huczna.
Znaczy pod względem cateringu i miejsca. Ślub odbył się w uroczym, malutkim ogródku z altanką i rzędem krzeseł. Jeżeli chodzi o listę gości, to myślę, że słowo boska będzie bardzo trafne.
Przyszło chyba pół obozu. Annabeth, Grover z Kaliną, Tayson, Connor i Travis razem z dziewczynami z domku Afrodyty (długa historia), Nico , Chejron i wielu innych herosów. Nie zabrakło
również przedstawicieli ,,wyższej klasy”. Zjawił się mój tato Posejdon, który był drużbą Paula ( jeszcze dłuższa historia) , Dionizos, Hera jako opiekunka małżeństwa wraz z mężem Zeusem, który nie był zbytnio zadowolony, że musiał mnie oglądać. Apollo, Hades i Hermes również zaszczycili nas swoją obecnością. Oj zapomniałem o Aresie, który został zmuszony do włożenia garnituru przez Afrodytę. Miałem niezły ubaw, kiedy bogini miłości chodziła za nim i poprawiała mu kołnierzyk koszuli.
Szkoda tylko, że za głośno się śmiałem. Bogini zauważyła mnie i zaczęła pastwić się nade mną. Na szczęście kiedy uroczystość się rozpoczęła Afrodyta pognała do krzeseł, gdyż musiała siedzieć w pierwszym rzędzie i wszystko dokładnie widzieć. Kiedy mama i Paul zakładali obrączki bogini nie wytrzymałą i popłakała się. Pierwszy raz widziałem płaczącego boga.
Uśmiechnąłem się na wspomnienie tamtego dnia.
– Widzę, że ktoś ma tu dobry humorek – powiedział Paul wystawiając nos zza gazety.
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi i usiadłem naprzeciwko niego. Bogowie, cały dzień szczerzyłem się do siebie jak głupek.
Mama podała mi talerz z niebieskim omletem.
– Zaraz przyjedzie pan Dare – powiedziała – Radzę ci się pośpieszyć. Chyba, że chcesz jechać na obóz nie spakowany.
– Nie martw się Sally – powiedział ze śmiechem Paul. – Percy jest już spakowany od tygodnia.
Poczułem, że się rumienię. Oczywiście miał rację. Całą trójką wybuchnęliśmy śmiechem. Dokończyłem śniadanie i podbiegłem do łazienki. Stanąłem przed lustrem i przeczesałem włosy
rękami. Pomacałem spodnie i wyciągnąłem z kieszeni mój długopis. Odetkałem Orkana. Ostrze połyskiwało delikatnie od światła, które wpadało do łazienki przez okno. Zastanawiałem się
czy tego lata będę musiał go używać.
Jeszcze przez chwilę wpatrywałem się w niebiański spiż, po czym zatkałem długopis i włożyłem do kieszeni. Rozległ się dzwonek do drzwi.
– Otworzę! – krzyknąłem i podbiegłem do klamki.
Z Rachel nie widzieliśmy się cały rok. Czasem do niej dzwoniłem, ale to były krótkie rozmowy. Teraz mieliśmy spędzić całe lato na Obozie Herosów.
Kiedy otworzyłem drzwi stanąłem jak wryty. Szczęka mi opadła.
Oczywiście wiedziałem, że Rachel zmieni się przez ten rok, ale nie miałem pojęcia, że aż tak! Moja przyjaciółka stała przed drzwiami w pięknej, zwiewnej, zielonej sukience. Jej cudowne rude loki spoczywały na odkrytych ramionach. Rachel spojrzała na mnie swoimi przenikliwymi, zielonymi oczami. Widząc moją minę uśmiechnęła się. Na jej ustach coś zalśniło. O bogowie! Ona miała na wargach błyszczyk! Jej. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w sukience. Muszę przyznać, że wyglądała świetnie.
– Witaj Percy – powiedziała słodkim głosem. – Miło cię znowu zobaczyć.
Odpowiedziałem jej bardzo błyskotliwie, coś w stylu:
– Ehm…a….te no….mi też jest…. e…. bardzo fajnie….no…
Zanim zdążyłem się zarumienić, za mną stanęła mama.
– Cześć Rachel – powiedziała- Ślicznie wyglądasz.
– Och dziękuje pani Jackson – odpowiedziała, po czym spojrzała na Paula, który pojawił się zaraz po mamie. – Panie Bolfis – skłoniła się lekko. – Miało pana widzieć.
Paul uśmiechnął się do niej i przywitał się.
– Jesteś gotowy Percy?- zapytała Rachel.
Musiała minąć chwila zanim zrozumiałem, że mówi do mnie. Nie śmiejcie się ze mnie. Jakby przed wami stanęła taka dziewczyna też by wam mowę odebrało. Jakie to szczęście, że Annabeth tu
nie ma. Ona by mnie chyba zabiła.
– Eee… tak jasne – powiedziałem. – Wezmę tylko bagaż.
Szybkim krokiem udałem się do pokoju, wziąłem do ręki mój plecak i pobiegłem do drzwi. Próbowałem otrząsnąć się z szoku. Rachel naprawdę mnie zaskoczyła. Miałem wrażenie, że to inna
osoba. A moja stara przyjaciółka zniknęła.
Mama próbowała być dzielna i starała się powstrzymać łzy. Słabo jej wychodziło.
Przytuliłem się do niej. Takie pożegnania zawsze były dla niej trudne.
– Uważaj na siebie – powiedziała łamiącym się głosem .
– Będę mamo. Nie przejmuj się mną. Ciesz się miesiącem miodowym.
Mama i Paul uzgodnili, że w swoją podróż poślubną udadzą się kiedy ja będę na obozie. Osobiście uważałem, że pomysł był świetny.
Podszedłem do Paula i uścisnąłem mu rękę, a następnie spojrzałem na Rachel.
– Ruszajmy.
Uśmiechnęła się w odpowiedzi i ruszyliśmy w stronę. Zanim wsiadłem do auta pomachałem jeszcze rodzicom.
W samochodzie zastałem pana Dare. Zdziwiłem się lekko na jego widok. Ojciec Rachel nie był osobą, którą darzyłem szczególną sympatią. Głównie przez wzgląd na jego uroczy ,,charakterek”. Był strasznie… szorstki?
No ale wracając do tematu. Spojrzałem na pana Dare i przywitałem się.
– Witam młodzieńcze. – powiedział swoim basowym głosem.
Miałem ochotę powiedzieć mu, że ten młodzieniec ma imię, ale nie chciałem się kłócić.
Podróż była tak nudna, że nawet mógłbym się zgodzić na oglądanie ,,teletubisiów”, dla zabicia czasu. Do czego zdolny jest człowiek w akcie desperacji?
Przez całą drogę panowała grobowa cisza, więc kiedy dojechaliśmy na miejsce poczułem ulgę.
Wysiadłem z samochodu i wyciągnąłem z bagażnika swój plecak i walizkę Rachel.
– Och, dziękuje Percy – powiedziała.
– E tam – odpowiedziałem po czym spojrzałem na pana Dare. – Do widzenia.
Mężczyzna skinął głową, pożegnał się z córką i wsiadł do limuzyny.
Moja przyjaciółka delikatnymi ruchami machała ojcu, a ja patrzyłem jak samochód znika za ostatnim zakrętem.
– No nareszcie – powiedziała Rachel kiedy limuzyna zniknęła z pola widzenia. – Miałam już serdecznie dość tego cyrku. Ojciec myśli, że zrobił ze mnie damę? Ha! Niech sobie myśli. Co
się tak gapisz? Daj mi walizkę. Musze się doprowadzić do porządku.
Patrzyłem z niedowierzaniem jak moja przyjaciółka siada na ziemi i ściąga z nóg zielone szpilki. Rachel otworzyła walizkę i wyciągnęła z niej czarne trampki i kurtkę tego samego koloru.
Szpilki, które miała na sobie wrzuciła do walizki, po czym wyciągnęła z niej lusterko i chusteczki. Zaczęła zmywać makijaż.
– Cholerne paskudztwo! – krzyknęła – Nienawidzę go!
Kiedy już uporała się z makijażem, zatrzasnęła walizkę, włożyła na nogi trampki i wstała. Podniosła z podłogi swoją kurtkę i włożyła ją na siebie pozostawiając ją rozpiętą.
Swoje pięknie ułożone loki rozczochrała palcami.
– I jak? – zapytała mnie. – Ujdzie?
Wybuchnąłem śmiechem. Po prostu nie wytrzymałem. Wyobrażacie sobie komizm tej sytuacji? Śmiałem się tak mocno, że aż mnie brzuch rozbolał.
– Perseuszu Jacksonie! – wrzasnęła Rachel. – Natychmiast przestań!
Automatycznie zamilkłem i stanąłem prosto. Z praktyki wiem, że jak Rachel zwraca się do mnie per Perseusz, to jest naprawdę, ale to naprawdę wkurzona.
– Przepraszam… – burknąłem. – Ale mogłaś zostać w tamtych butkach. Świetnie wyglądałaś.
Spojrzała na mnie spod zmrużonych powiek. Wiedziałem, że jak zaraz nie przestanę nie będę w stanie wejść do obozu o własnych siłach. Mimo to wypowiedziałem te słowa:
– Naprawdę! Jak prawdziwa dama!
Nawet nie zauważyłem, że Rachel trzyma w reku walizkę, dopóki nie dostałem nią w twarz. Gdybym rok temu nie zanurzał się w Styksie pewnie złamałaby mi nos, a twarz miałbym tak posiniaczoną, że pan D. mógłby mnie pomylić z winogronem.
– Okej- powiedziałem wstając z ziemi. – Zasłużyłem sobie.
Rachel prychnęła i ruszyła w stronę sosny Thalii. Pobiegłem za nią. Kiedy ją dogoniłem rzuciła mi wściekłe spojrzenie.
– Rachel… -zacząłem- Przepraszam. Nie powinienem ci tak dokuczać. Zachowałem się jak totalny głupek. Wiem, że ten rok był dla ciebie ciężki. Musiałaś udawać kogoś kim nie jesteś.
Naprawdę przepraszam.
Spojrzała na mnie z wciąż wściekłym wyrazem twarzy, który po chwili złagodniał.
Moja przyjaciółka westchnęła.
– Dobra Percy – powiedziała. – Wybaczam ci.
– Dzięki.
– Ale to nie myśl sobie, że możesz sobie tak bezkarnie się ze mnie naśmiewać.
Dla potwierdzenia swoich słów pomachała mi przed twarzą walizką.
Uśmiechnąłem się.
– Oczywiście.
Nawet nie zauważyłem kiedy doszliśmy do Wielkiego Domu. Rachel odwróciła się do mnie i powiedziała:
– Do zobaczenia później Percy. Muszę iść porozmawiać z Chejronem na temat nowej miejscówki dla wyroczni. Wiesz, muszę przecież mieszkać w jakiś warunkach no nie? Na tym strychu to oszaleję.
Potaknąłem. Nie mogłem się przyzwyczaić, że mamy teraz żywą wyrocznię. Ta ostatnia była totalnie martwa. A teraz? Nie dość, że żywa, to jeszcze jest moją najlepszą przyjaciółką.
Rachel miała już wejść do Wielkiego Domu kiedy ją zawołałem.
-Rachel! Dobrze, że wróciłaś. Wiesz… Ta prawdziwa ty.
Uśmiechnęła się tylko i zniknęła w drzwiach.
Pierwsza!!! Super opowiadanko! Czekam na następne!
Ekstra,super.Czekam na więcej.
Super ,super i jeszcze raz super. Wspomniałem ,że twoje opowiadania są super? Tak SUPER!! Czytam tylko twoje i Vilk opowiadania.
To źle Kasprianie bo inne też są fajne. Ale opowiadanie też fajne. Bardzo fajne.
Super! Bardzo fajne!
Genialne! Masz super sny. 😀
No fajne. Cieszę się, że jako nick mam Rachel bo same pozytywne opowiadania o niej 😛 No i zgadzam się że nie da się mieszkać na takim strychu. Pisz dalej :))))))))))))))))))))
To jest GENIALNE! Zwłaszcza jak Percy dostaje walizką. Swietnie piszesz po Percy’owemu. Tak nazwałam styl, ktorym pisze Rick Riordan. Ja tak nie potrafieeee! (płacze)
Opowiadanie genialne i super fajne! Czekam na cd 😉
Cudowne… Chciałabym umieć tak fajowo pisać… moje bazgrołki nie są warte czytania :/ 😐 Skończę Alice i Lari i będę czytać wasze opowiadania! A TY MASZ PISAĆ WIĘCEJ!! TO POLECENIE!!! ;P
Świetne, genialne, extra, super! Bardzo mi się podoba
fajne