Jak już mówiłam Eric szybko do mnie podszedł i…
– Rose nie próbuj mnie uwodzić, to nie jest najlepsze wyjście, serio- powiedział patrząc na jakiegoś kwiatka, który właśnie w tej chwili stracił kolor.
– Nie, nie, nie! Ja nie rozumiem o co ci chodzi, już nawet patrzeć na ciebie nie mogę. Okay może jestem dla ciebie jeszcze niedoświadczonym, beznadziejnym dzieckiem, ale to nie znaczy, że masz mi zwracać uwagę za wszystko ! – Broniłam się atakiem jak tylko mogłam. Wybiegłam z płaczem przed siebie. Kurczę, w romantycznych filmach usiadłabym na skraju łąki i zaczęła cichutko łkać, ale nie nawet tego nie mogłam zrobić, bo ona się nie kończyła.
Biegłam, ale nie potrafiłabym powiedzieć po co, gdzie i w jaki sposób biegłam tak szybko. Pokonałam dużą trasę, byłam już zmęczona jak głupia. Usiadłam bezceremonialnie na beznadziejnie zielonej trawie. Zrobiło się ciemno, a ja przypomniałam sobie słowa centaura ,,Teraz u was nasza minuta jest waszym dniem, ale zaraz nasz rok może być waszą sekundą! Myślę, że musicie się zdać na Rose.” Nagle poprosiłam moją matkę o radę. Nie, żeby spełniła się przepowiednia, poprosiłam ją tak jakby to zrobiła zwykła córka wobec zwykłej mamy. Ale ona znowu mnie olała. Nagle poczułam magiczne ciepło, spojrzałam w górę, a przed oczami miałam jakąś nastolatkę, która wydawała mi się idealna. Miała jasne włosy, które były zaplątane w krótki kucyk. Miała ciemne oczy, które mówiły prawdę, to były moje oczy. Zadarty nosek z kilkoma piegami takimi jak moje. Dziewczyna wyglądała na moją rówieśniczkę. Ubrana była w tenisówki, krótkie dżinsowe szorty i białą bluzkę z napisem ,,I Love Greece”
– Cześć Rose, to nie pierwszy i nie ostatni chłopak. Eric nie jest typem dla ciebie. – Powiedziała głosem podobnym do głosu Luisy, mojej siostry.
-Skąd możesz to wiedzieć? Nie widziałaś co on powiedział…- niewiadomo czemu ona obok mnie usiadła i mnie przytuliła.
– Matczyny instynkt- odparła szybko dziewczyna. Poprawka bogini. Właśnie w tej chwili zorientowałam się kim ta dziewczyna jest. Mianowicie byłam w objęciach mojej mamy- Hekate. Co prawda nie tak sobie wyobrażałam wielką boginię magii. Wyobrażałam sobie ją zimną, poważną i milion razy brzydszą.
– Mamo… przyszłaś po to, żeby dać nam radę?- zadałam beznadziejne pytanie Hekate.
– Też, ale jestem tutaj dla ciebie, żeby powiedzieć ci, że to wyspa Kronosa i stąd te wahania czasu, o których wspomniał wam już Chejron. Przyszłam tutaj po to, żeby przytulić moją córeczkę, której już mogę nie mieć okazji zobaczyć. I na koniec jestem tutaj po to, żeby powiedzieć, że jeśli chcecie się stąd wydostać musicie połączyć siły: Dziecko moje i Hadesa.
– Dlaczego akurat ja i John ? Co ma jedno do dugiego?
– Jedno do drugiego ma wiele.- Tutaj Hekate uśmiechnęła się pod nosem.- Nie wiem, wymysł Kronosa. Wymyślił, że wyjść stąd mogą tylko osoby, które są z dzieckiem Hekate i Hadesa.
Muszę więc wymyślić co mogę stworzyć razem z Johnem. Byłam pewna, że moja mama powie mi za chwilę, że obowiązki wzywają i musi lecieć. Ale nie. Ona po prostu siedziała obok mnie i patrzyła z podejrzliwym zaciekawieniem, z jakim patrzy się na papugi w ZOO.
– Jestem tu uziemiona dopóki mnie stąd nie wypuścisz. Nawet ja nie mogę stąd wyjść bez pomocy, twojej i twojego przyjaciela.
No właśnie, NIKT bez nas nie odejdzie. Nawet sam Kronos ? Dobra, nieważne. Zaczęłam biec do miejsca, z którego uciekłam, a moja mama wzięła mnie za łokieć, pstryknęła palcami. W tym samym momencie siedziałam sobie swobodnie na kocu, na naszym ,,obozowisku”. O dziwo była tam ze mną moja matka już nie w wersji 16-latki, ale była to kobieta po 30-stce w koku i sukience w jakieś abstrakcje. John spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
-Kogo ja widzę, Roseee, martwiliśmy się nie było cię 2 godziny. -teraz spojrzał na moją matkę- Oj, oj, oj, oj. Co tutaj robi twój klon za kilka lat? Chyba nie powiesz mi, że to jest? Że to jest, ona?
No ona to jest na pewno. Odpowiedziałam w myślach, ale nie powiedziałam tego, bo zaraz by mnie zeżarł za to, że go upokorzyłam.
– Cześć, jestem mamą Rose. A ty podobno jesteś John, tak?- przejęła inicjatywę Hekatę. Ona zawsze zachowuje się tak jakby była zwykłą mamą gotującą codziennie obiadki i pomagającą swojej córce w odrabianiu lekcji. Być może dlatego mój ojciec ją pokochał? Dlatego, że przed każdym i w każdej okoliczności była pogodna?
– mhm… to znaczy tak, pani.- odpowiedział szczerze wystraszony syn boga mroku
Hekate roześmiała się.
– John, chodzi o to, że żeby wyjść z tej niekończącej się łąki, musimy połączyć swoje siły. Stworzyć coś we dwoje, razem. To właśnie rada Hekate.- wytłumaczyłam wszystko najszybciej jak się dało.
– Na przykład?
No właśnie, na przykład. Teraz musimy skombinować coś co możemy zrobić razem, sorry ale nie jestem w tym najlepsza, czemu nie mogliśmy wziąć ze sobą potomka Ateny czy coś takiego? No, ale to nie ja to ustalałam, teraz trzeba uaktywnić szare komórki.
-Dzień dobry… Rose kto to…?- Zapytała Carla, której oczy wychodziły z orbit
– Moja mama, Hekate
-Co?!!- Beznadziejnie krzyknęła moja przyjaciółka
-Śmigło. Jest to BOGINI, jeśli nie zauważyłaś i jeśli miałabyś ochotę to powiedz coś godnego córki Posejdona?- nie wiadomo dlaczego John był strasznie wzburzony na Carlę.
Posłałam mu spojrzenie znaczące : ,,Teraz to ty robisz wszystkim obciach”
Chwilę potem Hekate usiadła obok mnie i powiedziała smutnym głosem:
– Rose, a właściwie chciałam cię nazwać Rosalie, ale twój ojciec jest taki uparty. Ale nie chodzi o to. Winisz się za to, że zostawiłaś herosa na dole prawda? Nico jest silny jeszcze zmieni zdanie. Bo wiesz każdy ma coś co go dręczy, każdy.
Nie wiedziałam czy powiedziała to jako matka czy jako bóg. Widziałam, że ta promienna osoba zbladła i zszarzała.
-A co dręczy ciebie, mamo?- Zapytałam, ale zaraz tego pożałowałam, bo się domyśliłam.
-Kilkanaście lat temu, jak wiesz była wojna między bogami, a tytanami. Ja stanęłam po złej stronie. Córko, chcę abyś wiedziała, że nie zrobiłam tego z własnej woli. Kronos mnie omamił jak innych pomniejszych bogów. To najgorszy wybór jaki przyszedł mi w życiu.
Głos jej się złamał. Wyglądała teraz znacznie starzej. Spojrzałam w oczy matce, ale one były smutne i puste, podniosła się bez słowa i zaczęła wodzić palcem po trawie, który zostawiał jakby elektryczną, niebieską smugę. Kiedy to coś było gotowe, zawołała mnie i syna pana podziemi po imieniu. Zaczęła tłumaczyć jak mamy otworzyć przejście do normalnego świata. Ja miałam stanąć metr od Johna, którego zadaniem było otwarcie ziemi, a ja musiałam wypełnić szczelinę tą samą substancją, którą Hekate rysowała po trawie. Szczerze mówiąc nigdy nie wiedziałam, że umiem robić to coś. Kiedy John zaczął robić dziurę w ziemi zrobiło się masakrycznie zimno. Ja zalałam to tą magiczną substancją, dzięki której już nie było tak strasznie. Kiedy to zrobiłam wszyscy pobiegli w wyznaczone miejsce, gdzie otoczyło nas to właśnie coś emanujące magią. Chyba wszyscy z wyjątkiem mamy zasłabliśmy. Obudziłam się pierwsza w tak dobrze znanym mi miejscu.
CDN
Po raz trzeci pierwsza!!! Herosowe opowiadanko, pisz dalej!!!!
Herosowe! Podoba mi się, że Hekate ma taki normalny, ciepły, matczyny odruch. Wielu bogów mogłoby się od niej uczyć…
Jak kazda z czesci SUPER!!!
Herosowe! Szczerze mówiąc zupełnie inaczej wyobrażałam sobie Hekate al ok! Bardzo mi się podoba to jak piszesz i wgl.
to wspaniałe, najlepsze i wszystkie inne pozytywne przymiotniki!!! fajnie by było, gdyby Rose była z Ericiem. ale John też niczego sobie…
Czepiam się o pomieszane związki wyrazowe i inne tego typu pierdoły („John był strasznie wzburzony na Carlę”- mógł być „wkurzony” na kogoś, a „wzburzony” z jakiegoś powodu; „Hekatę”- pisze się przez „e”). Ale pomijając te nieistotne szczegóły, jest bosskie. No i podoba mi się ten wizerunek Hekate. TYLKO TAK DALEJ!!!
Zgadzam się z Ccllaarriissąą. Rose mogłaby być z Ericiem lub Johnem, ale mi się wydaje, że John się zakochał w Carli i jest o nią zazdrosny…
A czy Rose nie podobał się ten Mike – syn Zeusa? Chociaż John też jest fajny.
a ja czegoś nie rozumiem! przecież ona poprosiła go o pomoc a on zaraz że go podrywa?! a potem ona jakoś się tak dziwnie tłumaczy.. ja tego nie rozumiem !!!!! sprawdzałam to ileś razy ale nadal mi to nie pasuje!!! a poza tym co on jakiś amorek chyba!!!!! do tego jeszcze czemu akurat on miałby móc się skontaktować z jej matką? może mi to ktoś wyjaśnić?
Chodzi o Erica? Dlaczego ON mógłby się skontaktować z jej matką? 2corka: tego nie wiem, może się wyjaśni…
to wyjdzie w dalszych cz
fajnie by było !!!! a tak poza tym to jest to SUPER!!!!
@2corka wyjasni sie w trakcie
nie no… Boskie? naprawdę fajne xd
Według mnie Charon jest ojcem Erica, a opowiadanko heroswe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
super