„Poznajemy królewską rodzinę”
Trzymaliśmy się za ręce wchodząc przez ten portal. Na całym ciele czułem dreszczem jakby lodowaty wąż wlazł mi pod koszulę. Nagle wszystko ustało, nie znajdywałem się już w Central Parku tylko na plaży o którą rozbijały się fale tworzone przez mojego tatę. Zdjąłem swoją kurtkę zimową, gdyż nie było już zimy tylko środek lata. Helios chyba za mocno się starał.
– Co to za miejsce? – zapytała Annabeth.
– Nie mam zielonego pojęcia – w jednej chwili jesteśmy w Nowym Yorku, jutro wigilia, a tu nagle plaża, morze i czterdzieści pięć stopni – zobacz tam w górze.
Annabeth zamurował widok, który przed chwilą jej pokazałem. Był to pałac tak piękny, że można było na niego patrzeć godzinami. Widzieliście może ten zamek w Disneylandzie, w którym z każdej wieżyczki czekają na rycerza piękne królewny. Ten był sto razy donioślejszy i wygórowany . Bez chwili stracenia pobiegliśmy na górę aby wyjaśnić całą tą sprawę. Byliśmy już kilkadziesiąt metrów od zamku, gdy usłyszeliśmy muzykę tak piękną jak mama mi w dzieciństwie śpiewała przed snem. Wejścia pilnowały dobrze znane mi centaury. Te jednak różniły się nieco od znajomych Chejrona. Były w pełnym uzbrojeniu wytopionego ze złota. Każdy miał po dwa miecze i tarcze z wykutym po środku lwem. Jeszcze nigdy nie widziałem żeby Annabeth tak długo podziwiała jeden budynek. Ale komu ja się dziwię, przecież ona miała na tym punkcie hopla.
– Witajcie centaury, przybywamy w pokoju – miałem nadzieję, że oni też, ale nie byłem pewny czy zjedzą mnie sobie na kolację – mam na imię Percy, a to jest Annabeth, chcieliśmy spytać co to za miejsce.
Jeden z centaurów poruszył niepewnie kopytami po czym powiedział – Jesteście w krainie o nazwie Narnia, panują tu dwie córki Ewy i dwóch synów Adama w zamku Ker-Paravel. Obecnie mają ważną naradę wojenną.
– Okej, poczekamy – Powoli Annabeth dochodziła do siebie, po czym szukała coś do pisania aby naszkicować pałac. Po kilku minutach jakiś satyr zaprosił nas do pomieszczenia z fotelami – ale cudowne miejsce, mógłbym tu zostać na zawsze.
– Nie zapominaj po co tu przybyliśmy, mamy zrobić zwiady i zbadać o co tu chodzi – ocknęła mnie Annabeth.
– Witajcie w naszym pałacu! – nie wiadomo skąd dochodził ten głos. Był poważny, ale nie należał do dorosłego człowieka – Jestem Piotr, a to Zuzanna, Edmund i Łucja. Jesteśmy władcami tego co widzicie aż po horyzont.
Podszedłem z Annabeth bliżej i ku mojemu zdziwieniu ujrzałem czterech nastolatków na czterech stronach. Była to pewnie sala tronowa z rzędem krzeseł ustawionych przodem do władców.
– Czego tu chcecie? – powiedział najmłodszy chłopak.
– Edmundzie grzecznej! – Najstarszy zaś miał może siedemnaście lat, ale jak na swój wiek wyglądał dostojnie i poważnie.
– Przybyliśmy z innego świata poprzez tunel, który tworzyły splecione ze sobą drzewa.
– Piotrze, to niemożliwe Aslan jest w podróży do krainy Olbrzymów, jakim cudem mógł ich wezwać, nawet nie są potrzebni – zauważyła najstarsza dziewczynka.
– No właśnie nie potrzebujemy pomocy, a tym bardziej jakiś dwóch młodych nastolatków – poprał młodszy brat.
– Wysłuchajmy ich może mają coś ważnego do powiedzenia – rozważył najstarszy z władców .
Miałem dziwne przeczucie, że może mnie spotkać tu coś złego. Trzymałem Annabeth za rękę, co dało mi wiele otuchy, bo zawsze gdy jestem z nią staję się odważny jak Zeus.
– Jestem synem Posejdona, władcy wszystkich mórz i oceanów – odpowiedziałem stanowczo.
– A ja Annabeth, córka Ateny, bogini mądrości – dodała.
– To niemożliwe – wtrąciła najmłodsza z wszystkich tu obecnych – bogowie nie istnieją, a jeśli tak wiedzielibyśmy o tym.
– A jednak – powiedziałem – istnieją, przybywamy z Nowego Yorku, obecnej siedziby bogów, która znajduje się na sześćsetnym piętrze Empire State Building.
– Udowodnij! – krzyknął rozgniewany młodszy brat – Nie wierzę im, to zwykli oszuści. Straże!
– Edmund poczekaj!- tan najmniejsza o imieniu Łucja może i była młoda, ale wydawała mi się najbardziej rozsądna z czwórki rodzeństwa – Jeśli jesteś synem Posejdona, a ty córką Ateny, macie jedną szansę aby to udowodnić
Okey, pomyślałem dlatego poprosiłem ojca o pomoc. Nagle poczułem napływ świeżej energii, jakby moje ciało składało się w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach z wody. W pobliżu znajdowała się fontanna, dlatego postanowiłem z niej skorzystać. Wielki strumień wody wleciał do sali okrążając wszystkie cztery trony, jakby anakonda ściskała swoją ofiarę. Ten lewitujący okrąg nadal obiegał władców kiedy Annabeth naszkicowała na marmurowej podłodze cały ten zamek z taką dokładnością, że wyglądał jakby był trójwymiarowy.
– Dość!- krzyknął król Piotr – wierzymy wam, mógłbyś łaskawie synu Posejdona zdjąć z nas ten strumień wody.
Rozkazałem wodzie wrócić z powrotem do fontanny, po czym przez otwarte okno wypłynęła z sali. Straciłem dużo siły, gdyż takie sztuczki wiele mnie kosztują. Oparłem się o ramię Annabeth, która właśnie skończyła szkicować.
– Ale to piękne! – krzyknęły ze zdumieniem siostry
– Masz talent! – dopowiedział Edmund. Na jego twarzy nie widniała już złość tylko obojętność. Ten najstarszy, Piotr wzruszył tyko ramionami po czym powiedział – pewnie jesteście zmęczeni, każe służbom posłać dla was łóżka. Prześpijcie się trochę, jutro dokończymy dyskusję. Dwóch faunów, bo tak się u nich nazywa satyrów, przybiegło do nas na swoich koźlankach nóżkach i wskazali nam drogę do naszych pokoi.
– I co teraz zrobimy? – Annabeth zapytała mnie poważnie – chyba im nie ufasz?
– Pewnie, że nie, na razie prześpijmy się, padam z nóg – dalej już się rozłączyliśmy i poszliśmy do swoich pokoi. Położyłem się na łóżku i od razu zamknąłem oczy.
Koniec cz.II
wow!! niezła mieszanka historii Opowiadanie – CUDOWNE. TREŚĆ – JESZCZE CUDOWNIEJSZA, RESZTA – NAJCUDOWNIEJSZA!!!! pozdrawiam i czekam na nn.
Ciekawe. Fajne połączenie.
W pełni zgadzam się z Victorią :]
To opowiadanie jest cudowne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ekstra!!!!!!!!!!!!!!!!!!
bardzo mis się podobało!!!!! fajnie że zaczęłeś/aś pisać!!!
Nie no… fajna mieszanka!!
Dzięki Wam wszystkim ! Bardzo mnie to motywuje 😀
Ps. A czytaliście już Czerwoną Piramidę, ja już prawie przeczytałem i jest wprost herosowo boska ! Dorównuje Percy’emu i zacząłem fascynować się mitologią egipską 😀
@ Zeus
Tak owszem czytałam już Czerwoną Piramidę, dostałam ją we wtorek, ale według mnie nie jest tak fajna jak Percy a wszystko co jest o egipcie jest nudne aż jak flaki z olejem
A opowiadano super!!!
Ja też dostałam we wtorek, ale najpierw muszę skończyć aktualnie czytaną książkę, więc pewnie jeszcze kilka dni nim zacznę czytac czerwoną piramidę
Opowiadanie jest świene.
Fajnie, że wszystko tak ,,bogato” opisujesz.
No i dialogi nie są, że tak powiem oklepane, jak w niektórych opowiadaniech.
Podoba mi się połączenie mitologi i świata Narni.
Jest boskie.
Wgl. Opowiadanie ma klasę.
Z niecierpliwością czekam na dalsze części.
Pozdrawiam!
Cudowne opowiadanie. Połączyłaś dwie rzeczy, które bardzo lubię i zrobiłaś to świetnie. Czekam na następne części.
Opowieści z narni nie lubie ale to jest boskie
ekstra