Tej nocy nękały mnie koszmary- szliśmy kamienną ścieżką nad przepaścią (już na lądzie) i rozmawialiśmy o czymś w nerwach, coś ciągnęło mnie w dół ku przepaści, już ledwo stawiałam stopy na ziemi i wtedy się potknęłam, już nie miałam szans żeby wstać. Zaczęłam spadać, powoli traciłam przytomność; zdołałam tylko się czegoś chwycić, czegoś co rzucili moi przyjaciele.
Obudziłam się zlana zimnym potem. Był ranek Percy i Annabeth też nie spali. Annabeth usiadła na moim łóżku
– Hej! Co tam?- spytała z uśmiechem. Opowiedziałam jej swój sen i razem wywnioskowałyśmy, że to dotyczy kolejnych wersów przepowiedni, ale kiedy to się stanie?
W południe wszyscy byliśmy już na nogach i gotowi do drogi. Nie wiedzieliśmy gdzie mamy jechać, nie wiedzieliśmy co nas czeka, nic nie wiedzieliśmy. Wypłynęliśmy w jakiejś górskiej zatoczce, skały były tu takie same jak w moim śnie. Ruszyliśmy ścieżką najpierw w milczeniu, później zaczęliśmy dyskutować o tym gdzie teraz może być Luke. Po naszej prawej stronie powoli rosła przepaść, teraz była tak głęboka, że nie było widać dna! Coś zaczęło ciągnąć w dół, a potem było już tak samo jak w moim śnie: potknęłam się i zaczęłam spadać, ale udało mi się złapać skórę Drakona, którą rzucili mi towarzysze, a potem film się urwał.
Kiedy się obudziłam leżałam na jakiejś polanie w górach, a przy mnie siedziała Flora i karmiła mnie ambrozją.
– Nareszcie się obudziłaś!- szepnęła- Obudziła się!- krzyknęła do pozostałych i jak na dźwięk dzwonka koło mnie zjawili się wszyscy uczestnicy misji.
– Nareszcie! Byłaś nieprzytomna aż 2 dni!- powiedziała Annabeth.
– Gdyby nie Rick, nie było by Cię tutaj!- krzyknął Travis.
– To on rzucił skórę Drakona!- powiedział Beckendorf.
Uśmiechnęłam się promiennie do niego, nieco się speszył, ale odwzajemnił uśmiech. Zjedliśmy śniadanie składające się z chipsów paprykowych i soku jabłkowego.
Poszliśmy ścieżką na północ. Po 5 godzinach marszu nogi odmawiały mi posłuszeństwa, byłam strasznie zmęczona. Zrobiliśmy sobie postój na jakiejś polance między drzewami. Rozłożyłam się pod jakimś rozłożystym dębem i zajęłam się moją kanapką z szynką i serem. Nad naszymi głowami przeleciał jakiś ciemny kształt i wylądował po drugiej stronie polany, to był pegaz, a na jego grzbiecie siedział…
CDN
Troche krótkie ale fajne
Króciutkie ale bardzo fajne
O wiele za krótkie, ale super!
Fajne, szkoda, że takie krótkie.
Sorki, że takie krótkie ale nie miałam na to weny, następne (chyba) są dłuższe xdd
Za krótkie iopis upadku trochę drętwy
fajne