Życzę Wam, żebyście NIGDY nie pokłócili się z domkiem Apolla. Zwłaszcza, jeżeli jesteście domkiem trzynaście. Jak ja. I Hailey z Michaelem i siedem innych osób.
We wtorek znowu mieliśmy lekcje szermierki z Apollem. Moja kochana siostrzyczka jak zwykle plotkowała ze swoimi lalowatymi koleżaneczkami pusząc się przy tym jak paw. Siedziałam z Hailey po drugiej stronie areny, obserwując Anne, która co chwilę spoglądała na siedzących nieopodal chłopaków z ich domku. Gdy tylko tamci się do niej odwracali, zaczynała się śmiać tak sztucznie, że aż uszy bolały.
-Uważaj, bo się udusisz – nie wytrzymała w końcu Hailey obserwując Anne.
-Anne i Heather … Porther – oznajmił Chejron – Wasza kolej. Pokażcie na co was stać.
Anne wstała posyłając chłopakom zalotny uśmiech. Weszła na podwyższenie i uśmiechnęła się do mnie szyderczo.
-Mam cię zmiażdżyć subtelnie, czy chcesz chwilę pocierpieć? – zapytała słodkim głosem.
-Cierpię musząc z tobą walczyć – odparłam – Anne, co ty robisz? Walczysz ze swoją siostrą!
-Siostrą konfidentką, warto dodać. Jesteś w trzynastce! Zostawiłaś mnie!
-Też mogę tak powiedzieć. Przecież dobrze wiesz, że nie miałam wyboru. Miałam?
-Nie obchodzi mnie to, Heather. Muszę udowodnić mojemu domkowi, że nic mnie nie obchodzi jakaś głupia rodzina z trzynastki. Muszę… przejść Próbę.
-Co znowu za próba?
-Próba, Heath, Próba! Dowód, że nic mnie nie obchodzą więzi rodzinne.
Przez chwilę nie wiedziałam co odpowiedzieć. Więzi rodzinne. Cóż, Anne zdecydowanie oszalała. Może ci medycy od Apolla dosypali jej coś do dzisiejszej porcji nektaru? Dobrze. Może Anne zwariowała. Jakby nie patrzeć, jesteśmy na treningu. Westchnęłam głęboko i zaatakowałam z prawej strony. Zaskoczona Anne odchyliła się do tyłu, nie unikając jednak cięcia w policzek. Krzyknęła cicho i powiedziała:
-Ty… świnio. Ty mnie zraniłaś! Dosłownie!
-kto pierwszy, ten lepszy- odpowiedziałam robiąc wypad do przodu i celując prosto w jej łydkę. Tym razem nie poszczęściło mi się tak jak wcześniej. Anne zrobiła unik i zaatakowała z lewej strony trafiając klingą w moje osłonięte barki. Miecz odbił się z brzękiem i wypadł Anne z rąk. Szybko podniosłam miecz i przytknęłam go siostrze do podbródka.
-Anne. Zrozum, to jest bez sensu. Musisz … znormalnieć!
Popatrzyła się na mnie z obrzydzeniem w oczach.
-Prędzej umrę –warknęła i odeszła do swoich przyjaciółek nawet nie patrząc na Chejrona i chłopaków ze swojego domku.
Na arenie panowała absolutna cisza. W końcu Chejron wszedł na podwyższenie i powiedział:
-Na dziś koniec treningu. Pamiętacie, że jutro bitwa o sztandar.
Rozległy się pełne podniecenia pomruki.
-I… -dodał z zakłopotaniem- proszę, żeby… nie było takich… incydentów, jak ten dzisiejszy. A teraz wszyscy do swoich domów!
***
Pośród ogólnego zamieszania powróciłam do trzynastki. Reszta obozowiczów już tam była, siedząc na czarnych łóżkach i rozmawiając o dzisiejszym wydarzeniu i o bitwie o sztandar.
-Z kim jesteśmy w drużynie? – zapytałam Michaela.
-Z Aresem, Hermesem i Ateną. Najlepszy możliwy zestaw. No i my mamy… bliźniaków Kettu. Emma i Eliel z Finlandii. Dzieci Eris. Chcesz komuś dopiec – do Em i braciszka. Obyś im nie podpadła. Ich babcia to Hekate, a dziadek to Momos, bóg sarkazmu i ironii. O-o, idą.
Właśnie podeszła do nas dwójka nastolatków w wieku czternastu lat. Obydwoje byli wysocy, mieli blond włosy i jasną cerę. Wciąż się uśmiechali, ale nie były to przyjacielskie uśmiechy, lecz uśmiechy pod tytułem „co by tu zbroić…”.
-Siema – powiedzieli równocześnie ze skandynawskim akcentem.
-Tyś żeś od Hypnosa?- zapytała Emma.
-Tak, to ja. Heather jestem, ale możecie mnie nazywać Heath.
-No – tym razem odezwał się Eliel – Mainitsin etta han!
-No hyva, hyva! Voitti.
-Panos on panos. Anne mihule raha.
-Nyt…?
-Niin, nyt.
-E-e, mina annan teille huomenna.
Patrzyłam na nich trochę zdezorientowana.
-Michael – powiedziałam do niego. Emma i Eliel nadal sprzeczali się po fińsku – co oni gadają?
-O, zakładają się o każdego nowego współlokatora. Dają sobie dzień na obserwację. Wiesz, jak się zachowuje, mówi, wygląda, takie tam. A potem podchodzą do delikwenta i sprawdzają, kto komu płaci. A potem przegrany nie chce dać kasy, no i się kłócą. A po kilku minutach im przechodzi. I znowu pojawia się nadzieja na zmiażdżenie Apollina w proch – to mówiąc uderzył zaciśniętą pięścią w swoją otwartą dłoń.
Zapadł już zmierzch, a sufit naszego domku przybrał barwę głębokiego indygo. Zaczęły się pojawiać pojedyncze gwiazdy. Był to naprawdę piękny widok. Tysiące, miliony srebrzystych punktów migały delikatnie, pełna tarcza księżyca promieniowała dziwnym blaskiem, tak intrygującym, że aż zdawała się być… żywa?
Jak gdyby słysząc moje myśli, Hay powiedziała:
-To Selene, bogini księżyca. Widzisz Helem? – wskazała na smukłą dziewczynę z migotliwymi blond włosami, która siedziała wpatrzona w Księżyc. Biła od niej lekka srebrno-biała poświata – Helem to córka Selene. Rozmawia z nią, o teraz o. To jest rozmowa niewerbalna. Wymiana myśli, czasem monolog. Na przykład ostatnio…
Hailey mówiła dalej, ale ja już nie słuchałam. Doszłam do wniosku, że to dosyć dziwne, że nigdy nie rozmawiałam z moim ojcem. Hypnos, bóg snu. Przynajmniej w snach mógłbym coś powiedzieć, jak „Hej, córa? Jak w szkole?” albo „Cześć, Heather, jestem twoim tatusiem!”, ale nieee, po co rozmawiać z własnymi dziećmi! Niech same sobie radzą, niech się zastanawiają, do kogo mają mówić „tata”!
-… no a jutro jest bitwa o sztandar, i musimy zrobić co tylko się da, żeby Apolla zmiażdżyć, jak Panakeja zioła w młynku! Jak robaka na ręce Pana! Jak-
-Hay – przerwał jej monolog Michael – wyluzuj. Emma i Eliel mają plan. Jeżeli dobrze zrozumiałem ich rozmowę, jutro będziemy mieć… ciekawy dzień.
-No! I Jak Jackson meduzę dwa lata temu!
***
Przepraszam, że dopiero teraz. Enjoy it J
Sama bitwa pojawi się w następnym rozdziale.
Enjoy it J
ekstra !! naraszcie wysłałaś
Suuuper! Długo trwało to wysyłanie…. ale nareszcie jest!!!
Percy Annabeth: Piszesz dalsze części twojego opowiadania? Prooooszę!!!! Podobało mi się:)
Fajne!
W końcu! Wreszcie! Nareszcie! Już się doczekać nie mogłam!
Przyczepiam się tylko do „zmiażdżenie Apollina w proch”- można „zetrzeć na proch”. No i ta lalunia nie powinna się wdzięczyć do własnych braci, chyba, że jest stuknięta. A jest?
Pisz dalej, czekam z niecierpliwością! 😀 😀 😀
Jestem ciekawa tego miażdżenia 😀
NARESZCIE!!! Trochę nie rozumiem tej gadki Michaela o tym rodzeństwie… Ale ok, ja jestem człowiekiem nie kumającym i wgl. xD A tak ogółem to to jest super!!!
Arachne: Masz rację 😀 Co do tych braciszków… Kurcze :/
Zaraz wyślę bitwę o sztandar. Przygotujcie się 😉
Fajne… raczej 😛
Majx, jesteś niekwestionowanym geniuszem :D:*
Lepiej późno niż wcale. Naprawdę dobre
super