To opowiadanie dedykuję Ewelucie (Żabce, thalii..), Patykowi (Biedronce), Natce (Lidlowi) i Nitce (Tesco). Wszystko w nawiasie czy bez to pseudonimy jak się zapewne domyślacie.
Nie miałam czasu (na szczęście) myśleć o tym co mi powiedział Jason. W drodze do San Francisko było tyle trudności, że głowa mała. Uranos chyba zdjął ten swój jakiś urok, bo niejeden potwór nas napadł, ale może to i dobrze? Trening przed i tak 5 razy trudniejszym do pokonania potworem. Ale w końcu i tak tam dotarliśmy.
– No dobra. Co teraz? – spytał Chris.
– Idziemy do miejsca, w którym stała kiedyś góra Othrys.
– Kurcze, mówiąc szczerze wolałbym już Mount Everest niż to miejsce…
– Nie ty jeden. Ale nie mamy na to wpływu. Z resztą – Briareus twierdzi, że tu może być NAJPRAWDOPODOBNIEJ Kampe, a nie na pewno. I w razie czego mamy plan… skąd więc pewność, że to się nie uda? Wszystko jest możliwe.
– A może lepiej dać sobie spokój z dowiedzeniem się czego dotyczy Wielka Przepowiednia? Po prostu to wszystko olać?
– Chris, bez obrazy, ale gadasz bez sensu. Nie możemy sobie tak ,,po prostu olać” obu przepowiedni. One i tak się dokonają. Więc nie, nie możemy się tym wszystkim nie przejmowwać.- odezwał się po raz pierwszy w rozmowie Jason.
Do czasu dotarcia we właściwe miejsce nikt nic nie mówił. Kiedy stanęliśmy na tej górze (jeśli można to tak nazwać, bo to bardziej przypominało jakiś ogromny złom), zaczęliśmy się po prostu rozglądać. Kampe bardzo łatwo rozpoznać po oryginalej budowie ciała, jeśli jej ,,ciało” można nazwać ciałem. Staliśmy tak i patrzylimy.
– Chyba jej tu nie ma. – rzekł w końcu Chris.
– Albo się schowała. Pamiętajcie co mówił Briareus. Jak odejdziemy to ona po prostu tu wróci. A jeśli będziemy dłużej, to ona przyjdzie by nas zabić. Przy zwiadowcach Posejdona by się nie odważyła, ale 3 zwykłych herosów? Pestka.
– No to siedźmy i bezczynnie czekajmy. – odpowiedział tym razem zrezygnowanym głosem.
Może to się wydawać głupie, ale właśnie tak zrobiliśmy.
Po około półtorej godziny stwierdziłam:
– Jej chyba naprawdę tu nie ma. Chyba powinniśmy iść teraz do…
Urwałam w pół zdania. Z lasu zaczęła wychodzić jakaś postać. Każde z nas od razu przejrzało przez mgłę i ujrzało prawdziwą Kampe z kpiącym i złośliwym uśmieszkiem.
– Herosi. Myślicie, że dacie mi radę? Jackson, doprawdy, uważam, że twoja ,,świta” jest gorsza nawet razem wzięta od twoich rodziców. Nie opowiadali ci? Kiedyś toczyłam z nimi pojedynek. Nie zakończył się on dla nich powodzeniem. – wypowiedziała Kampe jeszcze kilka metrów od nas. Kiedy była dostatecznie blisko, obnażyła kły i rzuciła się na nas. Zgodnie z planem rozproszyliśmy się. Chris po lewo, Jason po prawo, a ja z tyłu w bejsbolówce mojej mamy. Jeszcze nie wspominałam o tym, ale dała mi ją kiedy szłam do Obozu Herosów.
Ale wróćmy do walki. Rozproszenie było mądrym posunięciem, aczkolwiek dla Kampe nie stanowił zaskoczenia. No może troszkę ją zbiła z tropu moja nieobecność, gdyż nie wiedziała nic o magicznej czapce.
Umówiliśmy się, że ja i Jason pobiegniemy trochę dalej w swoje strony od Kampe, aby ta rzuciła się na najbliżej stojącego Chrisa. Tak zrobiła, nie widząc niczego podejrzanego. Kiedy była już na tyle blisko by rzucić się na niego, trafił w nią piorun. Trochę ,,spopielała”, ale nic poza tym. Syn Zeusa zaatakował ją, a ja z Jasonem mu pomogliśmy, bo już zdążyliśmy dobiec do nich. Kampe skorzystała ze swojej sztuczki: w stronę Chrisa wyskoczyła głowa niedźwiedzia, ale to przewidziałam, więc wymyślając plan ostrzegam go. Chłopak dzięki temu w porę się odchylił. Potwór już myślał o zwycięstwie, zapominając o obecności Jasona (bo wcześniej stwierdziła, że zniknęłam i nie przejmowała się mną). Oboje odcięliśmy jej trochę wężów i części jej smoczego ciała. Chris z synem Apollina zbliżyli się trochę do siebie, aby Kampe stała odwrócona do mnie tyłem. Wtedy niespodziewanie odcięłam dwa łby jakichś drapieżników z jej ciała, by odwrócić uwagę. Zrobiła to, co każdy by zrobił instynktownie: krzyknęła z bólu i obróciła się w stronę napastnika (którego nie zobaczyła rzecz jasna). Chłopcy korzystając z jej chwili nieuwagi, odcięli większość pozostałych łbów, które mogłyby ożyć. Potwór zaczął korzystać ze swojej najgroźniejszej broni-jadu. Tego się właśnie obawiałam. Zgodnie z planem każdy z nas uciekł w inną stronę, jak na początku. Ja musiałam zdjąć swoją niewidkę. Kampe na początku nie wiedziała, w którą stronę pobiec, ale była wściekła, że na początku byłam, później nie, a teraz znowu jestem, więc wybrała bieg do mnie. Jednak miałam nad nią sporą przewagę: byłam mniej wyczerpana i poraniona (o dziwo). I nie trafił mnie ani razu piorun J. Z każdym moim krokiem i chwilą osłabienia Kampe czułam, że ziemia, po której stąpam jest mocniejsza i trwalsza. I wtedy coś do mnie dotarło.
Z olśnienia przewróciłam się i nie zamierzałam podnosić. Wszystko mi się poskładało w logiczną całość. Kampe była coraz bliżej, a chłopcy jeszcze mieli do niej spory kawałek.
Ale ja nie mogłam się bronić. Nie mogłam jej zranić. Nie mogłam dopuścić do kolejnej wojny. Poczułam się jak w filmie. Czas niby zwolnił. Usłyszałam krzyk:
– Julia wstawaj! UWAŻAJ!!! – wrzeszczał Jason. Przypomniałam sobie jak mnie wołał po obiedzie, kiedy chciał ze mną pójść nad jezioro. Moje rodzeństwo. Rodziców. Panią O’Leary i Lemusa. Ann Lars i wszystkich z Obozu, których pamiętałam.
I poczułam, że ręka mi płonie. Potem klatka piersiowa. Wydałam z siebie okrzyk bólu. To musiał być jad.
– NIE!!! – krzyknął Chris i Jason równocześnie.
Ostatkami sił wywrzeszczałam:
– NIE ZABIJAJCIE JEJ!!!
Ale było za późno. Oboje z wściekłością zadali potworowi ostatni cios.
Ziemia się zatrzęsła jak nigdy dotąd. Pół przymkniętymi powiekami zobaczyłam, że z Kampe został proch charakterystyczny dla potworów, a chłopcy upadają na ziemię przez ogromny wstrząs ziemią. Zamknęłam oczy, ale jeszcze mój zmysł słuchu pracował na wpół normalnie. A potem poczułam tylko powolne ustępowanie bólu, Jasona szepczącego po starogrcku oraz senność.
***
Obudziłam się ponoć po 4 dniach. Mimo tego ujrzałam nad sobą cały obóz z Dionizosem włącznie. Chejron widząc, że otwieram oczy i usta powiedział:
– Nic nie mów. Musisz odpoczywać.
– Ale wy nic nie rozumiecie…- wyjąkałam.
– Jason z Chrisem o wszystkim mnie poinformowali.
– Ale oni nie wiedzą… – zaczęłam.
– Czego nie wiedzą?- powiedział już trochę przerażony Chejron.
– To… nie jestem godna być wnuczką Ateny… powinnam była się domyśleć….
– Julia, daj spokój, słyszeliśmy o wymyślonej przez ciebie strategii na Kampe! Nikt z nas by na to nie wpadł, mimo tego, że jesteśmy bliżej spokrewnieni z Ateną!- wykrzyknęło kilka osób z domku bogini mądrości.
– Tego właśnie dotyczy Wielka Przepowiednia. Wzmocnienie Gai i Uranosa dało nam zabicie Kampe. ,,inaczej świat pastwą ognia i burz się stanie” tak mówi proroctwo. Burze- powrót Uranosa i jego władania niebem. Ogień- Gaja może sprawić, że wszystko na ziemi spłonie. A gdybyśmy nie zabili Kampe tego by nie było!!! Dlatego przestałam walczyć i się bronić!!! To wszystko przeze mnie!!! – wykrzyczałam i się rozpłakałam.
Każdy zamilkł i podobnie do mnie, zaczął dopasowywać do siebie układankę. Po chwili Chejron przemówił:
– Julia, wpadłaś na to jako pierwsza. Gdyby nie ty, bylibyśmy cały czas przekonani, że przepowiednia się dokonała. Wszystkie wersy twojego proroctwa się wypełniły.
– Nie mogliście się tego domyśleć. Przecież przed chwilą dowiedzieliście się, że w ogóle spotkaliśmy Uranosa!
– Ale mogłem wszystko odkryć podczas słuchania.
Na to nie chciało mi się szukać godnej riposty, więc odparłam:
– Mimo tego, że wiemy co oznacza jeden wers przepowiedni, nie znamy znaczenia reszty. Powinniśmy zairyfonować do Uranosa, by wyjaśnił nam wszystko jak obiecał.
– Jesteś na siłach ?
– Tak.
Nic więcej nie powiedział, tylko podał mi złotą drachmę. Poszłam nad jezioro z Jasonem i Chrisem aby zrobić tęczę. Oboje nic nie mówili. Chyba czuli się trochę winni, że nie posłuchali mnie, tylko zaatakowali Kampe. Jak na mój gust to była wszystko moja wina, ale nie chciałam nic mówić. Cisza nie była w tym wypadku krępująca.
Zairyfonowałam do Uranosa. Powiedziałam, czego chcemy.
– Domyślałem się, że w końcu wpadniesz na to. Miałem nadzieję, że po fakcie.
Powiem tyle. Za 4, góra 5 lat zaatakujemy was i Olimp. Wszystko!
I rozmazał obraz machnięciem ręki.
Po tym wybuchnęłam:
– Super. Nie ma co. Jestem zadowolona. Wszystko wiemy!
– Julia uspokój się. 4 lata to szmat czasu.
– No tak. Mogę nawet zdążyć umrzeć. Dobra, póki co cieszmy się życiem. Idziemy na kolację, a później nad jezioro?
K O N I E C ! ! !
(mam nadzieję, że podobała się wam ,,inna heroska”
Proszę, piszcie komentarze. Nawet jeśli się wam nie podobało.
Jeśli będzie znaczna przewaga pozytywów, to
napiszę dalszą część pod innym tytułem.
A jeśli będzie więcej negatywów, to albo napiszę
coś nowego, albo znajdę sobie inne zajęcie
Także proszę:
KOMENTUJCIE!!!)
To jest BOSKIE BOSKIE BOSKIE!!! Błagam cię pisz dalej bo zabije. To jest moje ulubione opowiadanie, jak przestaniesz to wpadnę w depreche 😀 😉
Kochana Ccllaarriissoo!! Nie przerywaj pisania!! Twoje zwroty akcji są napisane na… poziomie wnuczki Ateny 😉 Naprawdę, musisz pisać dalej, ponieważ myślę, że jak przestaniesz to brak będzie twego niezwykłego opowiadanka!! A więc PISZ DALEJ!!!!
Moje życie będzie puste jeśli zabraknie Juli! Proooooszę pisz dalej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To było, jest i zawsze będzie moim ulu. opowiadaniem na blogu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pisz albo będzie foch 😉
To moje ulubione opowiadanie! Nie przerywaj, proszę ! To jest BOSKIE i bardzo wciągające! Codziennie jak wchodzę na bloga to najpierw sprawdzam czy nie ma „Innej Heroski” ;D
masz pisać, bo za siebie nie ręczę ale wiesz chyba o czym masz pisać
To jest super!!! Tylko zakończenie mogłoby być lepsze. Mam nadzieję, że będziej je kontynuować, bo jest boskie!!!
*będziesz
dzięki pewnie niedługo napiszę opowiadanie, ale ponieważ czekałam, by zobaczyć wasze reakcje, to dojdzie pewnie dopiero gdzieś za miesiąc, ale na pewno dokończę
Wspaniałe, bardzo mi się podoba twój styl pisania, i w ogóle to jest ŚWIETNE!!! 😀
Herosowe!!!! PISZ DALEJ!!!!!! Jest super!
Taaaaakkkkkkkkkkkkkkk! Będziesz pisać, będziesz pisać! Już się nie mogę doczekać!
Musisz napisać kolejną część!!!!
Jak widzę, nie ma na razie ani jedego negatywu, więc nie masz wyjścia, nie?
Hmmm…Super, ale myślałam, że to będzie sie dłużej ciągnąć. I tak przy okazji to jak Uranos wydostał się z Tartaru?
Albo napiszesz dalej, albo naślę skrytobójców, płatnych morderców, kamikadze, terrorystów, policję, ochronę, dresów, Al Kaidę, mafię osiedlową, żulerię, trucicieli, nożowników…
PISZ! ZROZUMIANO?!
I ty miałaś wątpliwości co do tego, ze jesteś spokrewniona z Ateną??? Piszesz na poziomie Riordana!!! TO JEST BAJECZNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
dzieki, naprawdę bardzo cieszą mnie wasze komentarze
C. tutaj naprawdę nie ma kasi :/
Proszę, proszę, proszę pisz kontynuacje to było superduper!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
fajne
ekstra ekstra ekstra i jeszcze raz ekstra
pisz dalej dziewczyno!!!!!!!!!
PISZ! oczywiście. Dobrze, że nie skończyło się dobrze.
super szkoda że to koniec