Z dedykacją dla moich dwóch przyjaciółek, o pseudonimach Żaba i Wióra… Żaba obecnie oszalała na punkcie Percy’ego Jacksona, natomiast Wióra nie czytała. Ona woli czystą mitologię (na razie. Ja i Żaba „zmusimy” ją do przeczytania Percy’ego ) … No i oczywiście dla Arachne z prośbą o powstrzymanie swej żądzy mordu…
Nie… Nie… NIE WYTRZYMAM!!
Jest coraz gorzej. Coraz częściej śni mi się mój sen. I jeszcze jeden. Inny, też nieprzyjemny…
Opowiem wam mój sen o mamie. Może mi ulży? Może wreszcie będę choć odrobinę wolna? Może przestanie mnie to tak okrutnie prześladować?
Mój sen… Taak… Opowiem wam mój sen, w którym widzę TO jako ja… Nie będą to suche fakty. Opowiem wam to tak, jakby to była zwykła wymyślona historia… Jakbym była osobą, której to nie dotyczy… Opowiem to wam razem z pełną narracją… Pomyślcie chwilę i wyobraźcie sobie, że jestem osobą zupełnie z tym niezwiązaną… Jedną z waszych znajomych, która od znajomych znajomych znajomych swoich znajomych słyszała tę opowieść.
OPOWIEŚĆ O TYM ŚNIE
Ponad 5 lat temu, w jednym z tych małych, uroczych, angielskich miasteczek, mieszkała mała dziewczynka ze swoją mamą. Dziewczynka nazywała się Alice, a jej mama Catherine. Mieszkały w małym domku na obrzeżach miasta. Był to ładny 2 piętrowy domek.Otoczony ogrodem stanowił miły dla oka „obrazek”. Jego ściany z zewnątrz były białe. Po ścianach wspinał się bluszcz, a z boku otoczony baldachimem z tegoż bluszczu, był dość szeroki balkon. Wejście na ganek było pomiędzy dwoma kolumienkami, również oplątanych przez bluszcz. Cała „posiadłość” była otoczona pięknymi, nie za małymi nie za dużymi, rozłożystymi drzewami.
Tego dnia z rana było słonecznie. Catherine nie lubiła wychodzić poza teren posiadłości, w związku z tym Alice nie chodziła do przedszkola. Poza tym była to sobota więc i tak nigdzie by nie poszła. Ale wróćmy do opowieści. Alice razem z mamą bawiły się w domu w „chowanego”. Gdy skończyły się bawić w „chowanego”, Alice wymyśliła, że pobawią się na dworze piłką.
Już miały wyjść na dwór, gdy niebo pociemniało. Catherine szybko złapała córkę, która właśnie chciała otworzyć drzwi, wzięła na ręce i wbiegła po schodach na wyższe piętro. Wpadła do pokoju, chwyciła plecaczek i jedną ręką – bo drugą trzymała małą – zaczęła pakować do plecaczka różne rzeczy. Były to: dziwny termos, mały sztylet, śpiwór i jakieś batoniki. Wyjęła też pistolet i włożyła do kieszeni dziewczynki. Otworzyła szufladę i wyjęła z niej medalion. Założyła go na szyję dziecka i ze łzami w oczach zaczęła mówić:
– Alice, NIGDY go nie zdejmuj. Uczyłam Cię przez te lata, wszystkiego co mogłoby Ci się przydać. Kocham Cię! – przytuliła dziewczynkę, po czym kontynuowała – Pamiętasz co mówiłyśmy? Jeżeli dam znak, że masz uciekać to wiesz co, jak, gdzie?
– Tak, mamo. Ale ja nie chcę Cię opuszczać! – zawołała Alice i mocno przytuliła się do matki. Catherine również przytuliła córkę. Założyła jej plecak na plecy i jeszcze raz ją przytuliła.
– Nie będziesz mogła odczytać napisu z tego medalionu – powiedziała pukając w niego palcem. – Dopiero gdy nadejdzie czas, litery Ci się ułożą i będziesz mogła odczytać napis. Nie wcześniej! Jeżeli ktoś spróbuje Cię namówić do czegoś co jest złe, lub ktoś będzie chciał Ci zrobić krzywdę, czy w inny sposób zrobić Ci coś złego, medalion zrobi się gorący. Trzymaj go i sztylet lub pistolet ZAWSZE przy sobie. Nikomu o nim nie mów. – Pocałowała ją, i przytuliła.
Wtem na ganku rozległy się głosy. Przerażona Catherine chwyciła medalion (który zrobił się gorący) otworzyła, pocałowała fotografie w środku, która przedstawiała ją i Alice, jeszcze raz przytuliła i pocałowała dziewczynkę po czym wyszła i zostawiając ją w pokoju zamknęła drzwi na klucz. Mała zastygła wsłuchując się w odgłosy na dole.
– Otwiehać! Policja! Mamy nakaz! – krzyczał nieznajomy męski głos.
– Już idę! – zawołała śpiewnym głosem Catherine, po czym otworzyła drzwi…
– Mantikora! – krzyknęła i gwizdnęła w malutki gwizdek, który sprawił, że cały dom zawibrował. Alice tylko na to czekała. Wyskoczyła na balkon, zeszła po bluszczu i puściła się biegiem. Wlazła na drzewo, chwyciła się przywiązanej tam liny, przypięła do niej hak, jak uczyła ją mama i „przeszła” przez te drzewa do ogrodzenia. Pociągnęła w odpowiedni sposób za drugi sznur, który spuścił inny, z doczepionym na końcu ciężarkiem, poza teren ogrodzenia. Założyła rękawiczki, które zawsze przywiązane były do drzewa, spuściła się na dół i puściła się biegiem w złą stronę! Przebiegła kawałek, tam zostawiła rękawiczki i pobiegła w dobrą stronę. Przebiegając w ukryciu w okolicy bramy usłyszała krzyk mamy. Pamiętając co mówiła jej matka z płaczem ruszyła dalej przed siebie nie słuchając krzyku, do domu przyjaciółki mamy, która mieszkała wraz z synem w niedalekiej drewutni. Żeby było jasne „syn” był satyrem a „przyjaciółka mamy” była nimfą. Zabrali ją do obozu.
Dalej to już inna historia, gdyż w okolicach obozu niestety oboje (i satyr i nimfa) zginęli broniąc życia dziewczynki…
KONIEC
Ta… Brzmi nieprawdopodobnie prawda? Ale to prawdziwy sen i prawdziwa historia… Niestety. To była lepsza część. Ta druga jest gorsza… A co do satyra i nimfy, to rzeczywiście, oboje zginęli. On nazywał się Alex, a ona Mirabella. Byli szczęśliwą parą… Szkoda, że tak zginęli. Ostrzegłam ich gdy zbliżyliśmy się do obozu, nie mówiąc o medalionie. Mówiłam, że przeczucie. Niestety nie uwierzyli, a na dodatek wiał zły wiatr. Alex nie wyczuł potworów. To były 2 piekielne ogary. Rozszarpały ich. Gdy się pojawiły kazali mi uciekać, więc zaczęłam uciekać. Ale i tak byłam cała w ich krwi. Rozszarpywanie to nie to samo co zabijanie od razu. One rozszarpały ich żywcem… Niestety…
Dogoniły mnie na wzgórzu. W kieszeni miałam pistolet. Strzeliłam do jednego i trafiłam. Ale… Zapomniałam po treningu załadować go… Była tylko jedna kula… Miałam dodatkowe kule, ale nie zdążyłabym ich nawet wyjąć… Włożyłam więc go za pasek od spodni… Byłam bezbronna…
W tym momencie pojawili się inni herosi. Nie zauważyli mnie, tylko ogara. Zabili go, a jedna dziewczyna zaczęła się rozglądać. Zobaczyła mnie, jak na czworakach pełzłam w stronę granic obozu. Nigdy nie zapomnę jej pisku. Cała grupa była przerażona moim widokiem. Na szczęście przybiegł Chejron.
Mama mi o nim opowiadała. Natychmiast go rozpoznałam i zawołałam:
– Chejronie! Tu jestem! Moja mama…! Alex…! Mirabella…! Oni… Tam… Ogary… Mantikora… – i rozpłakałam się. Mimo, że byłam ubazgrana krwią, Chejron wziął mnie na ręce i zawiózł do Wielkiego Domu. Resztę znam tylko z opowiadań bo zemdlałam. Podobno Pan D. czyli bóg wina, Pan Dionizos, na mój widok powiedział:
– A fe! Nieładnie tak nie umyć się przed spotkaniem z bogiem! -Ta… Miłe powitanie, prawda?
Byłam mała ale bardzo „mądra” można powiedzieć… To dlatego, że mój pradziadek, którego nie znałam, był potomkiem Ateny… Herosowa rodzinka, no nie?
CDN
DO CZYTELNIKA: przerażona groźbą zamordowania, jeszcze tego samego wieczora siadłam do pisania. Na papierze dużo łatwiej napisać niż na komputerze, więc troszkę się namęczyłam… Ale zapomniałam wysłać opowiadanko do Adminki… Za opóźnienie serdecznie przepraszam.
Nemo
Ty…ty…. jak możesz mieć taki talent a ja nie!!??? jestem oburzona to jest jedno z kilku najlepszych opowiadań na blogu!! szybko pisz następne części bo jak nie to z tobą krucho! 😛
Ciekawe, fajne się czyta i wgl. SUPER!!!
Super! Takie krwawe i w ogóle!!
Opowiadanie bardzo, bardzo, ale to bardzo herosowe 😉
Jedno zastrzeżenie: powtarzasz się. „Pobiegła” bla bla bla „a następnie pobiegła” bla bla bla….
To taka mała uwaga na przyszłość 😉
To – Jest – Genialne!!!! Superowe, tyle akcji i tajemnicy! Poproszę szybko ciąg dalszy! Herosowe!
Strasznie fajnie!
Groźbę podtrzymuję. Poprosimy następne!!!
Tylko tym razem bez powtórzeń.
Opko zarąbiste, mnóstwo akcji i fajnie się zapowiada. Czekam na więcej.
Heroosowe,
I przylaczam sie do grozby
Superowe. : )
podtrzymuję groźbę. ^^
dlaczego nie ma dedykacji dla mnie? xd <3
„Annisa” to traka z Ciebie zdrajczyni?! O ty niedobra… Obiecuję Ci że jak tylko Cie spotkam to pożałujesz…
Starałam się by był jak najmniej powtórzeń a za te które były serdecznie przepraszam. Postaram się by jak najszybciej pojawiło się nowe opowiadanko.
BOSKIE!!!!!!!!!!! a ten pomysł z Mantikorią Super!!! :d
Ile ona ma lat? Bo na pewno nie jest w przedszkolu. Zapowiada się fajnie, ale popracuj nad opisami, bo ci wychodzą drętwo.
fajne