Od autorki:
Cześć! To moje pierwsze opowiadanie, które wysyłam na blog i mam nadzieję, że wam się spodoba. Liczę, że nie będziecie zbyt surowi w ocenianiu. Chciałabym, abyście powiedzieli co wam się podobało, a co nie, a postaram się to poprawić. Proszę o szczere opinie. Opowiadanie dedykuję wszystkim fanom Percy’ego
Rozdział I:
Tajemniczy typ zarywa do mojej dziewczyny
Za oknem zaczęło powoli zachodzić słońce. Leżałem na łóżku w swoim domku na obozie i rozmyślałem. Tak szczerze, to okropnie się nudziłem. To chyba pierwsze tak spokojne lato na Obozie Herosów. Naprawdę nie działo się nic nadzwyczajnego. Spanie, jedzenie, treningi, jakieś gry, czy zawody i znowu spanie, jedzenie, treningi. Jeszcze trochę i zacznę żałować, że cała ta wojna się skończyła.
Nie, no dość! Nie mogę tyle siedzieć sam, bo ludzie pomyślą, że nie żyję! Gdybym miał rodzeństwo, to zawsze coś by się działo. Oczywiście jest Tyson, ale on znów pojechał do pałacu Posejdona. A jednak ojciec nie przysłał mi żadnego rodzeństwa. Z jednej strony fajnie, bo jestem jego ulubionym synem (no skoro z herosów ma tylko mnie) i nie muszę niańczyć rodzeństwa (obstawiam, że byliby młodsi), ale czasem (tak jak teraz) jest strasznie nudno. Sam jem, sam śpię. Tak to chociaż mógłbym rodzeństwu kazać sprzątać cały domek, a ja bym tylko nadzorował.
Ale nie tylko u mnie jest tak nudno. Na obozie trochę się pozmieniało. Wiele osób wciąż żyje poprzednim latem. W domku Afrodyty brakuje Sileny, w domku Hefajstosa brakuje Beckendorfa i w ogóle wielu osób. Wciąż wspomina się poległych herosów.
Za to bogowie jak na razie dotrzymują słowa i uznają wszystkie swoje dzieci, zanim te ukończą dwanaście lat. Wreszcie w domku Hermesa zrobiło się tyle miejsca, że można swobodnie oddychać. Oczywiście bracia Hood dalej wycinają wszystkim numery. Przynajmniej to się nie zmieniło. Chejron dalej nas trenuje i grywa z Panem D. w karty. A właśnie! Pan D. jest teraz dużo szczęśliwszy, a to dlatego, że Zeus skrócił jego karę. Ale i tak robi to co zawsze. Siedzi, gra w karty z satyrami i Chejronem i chleje pepsi. Za to już się na nas nie wyżywa. No i nie byłby to ten sam Pan D. gdyby nie przekręcał naszych imion!
Zaraz! Właściwie, to czemu ja gniję w tym domku sam jak ostatni przypał?! A… No tak… Annabeth uznała, że powinienem odpocząć, bo przez przekleństwo Achillesa nie mogę się przemęczać. Bla, bla, bla. W kółko to samo. Jeszcze jak na złość, nikt nie chce ze mną posiedzieć. Grover ma teraz swoje obowiązki i Kalinę, więc dla mnie nie ma czasu. Annabeth przegląda zawartość laptopa Dedala (tak, wciąż to robi). Umówiliśmy się na spacer, ale dopiero później. Mógłbym poćwiczyć na arenie z Clarisse albo ją po prostu wkurzać, ale ona poszła na randkę z Chrisem (!). Szok! Córka Aresa na randce! Ciekawe gdzie poszli? Może na siłownię?! No, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Ona się zaczyna robić dziewczyną. Ostatnio słyszałem jak pytała się pierwszej lepszej córki Afrodyty: „czy te dziadowskie, kiczowate spodnie mnie nie pogrubiają?!?”
W sensie ją, nie mnie. Ja przechodziłem obok, bo szedłem do toalety. Jak to usłyszałem, to wpadłem w najbliższe krzaki, bo myślałem, że się posikam.
Rachel, jako nowa Wyrocznia ma teraz swoje obowiązki. Czasem, aż boję się z nią gadać, bo w każdej chwili może zapodać jakąś straszną przepowiednię. Ona naprawdę często to robi. Ja nie wiem, jak z nią wytrzymują w szkole. Teraz kiedy jest lato, to przyjechała na obóz i swoimi przepowiedniami dręczy nas.
W końcu wyszedłem z domku i ruszyłem nad wodę, by spotkać się z Annabeth. Chciałem z nią o czymś pogadać. Miało to związek z Rachel. Chodzi o to, że Annabeth ją polubiła i często ze sobą rozmawiają. No i tu pojawia się problem. Co jeśli Rachel będąc w tym swoim transie napomni coś o tym, co zaszło w samochodzie Paula? Albo może myśli, że Annabeth wie i powie coś w rodzaju: „Naprawdę nie przeszkadza ci, że całowałam się z twoim chłopakiem?”
Przecież Ann, by mnie zabiła! Najpierw mnie, a potem Rachel. Bo chodzi o to, że Annabeth nie wie. Całe to zdarzenie widział Beckendorf, ale on… No, nie żyje. Problem stanowi ta papla Rachel.
Dlatego właśnie chcę pogadać z Annabeth. Lepiej, żeby dowiedziała się tego ode mnie, niż od osób trzecich.
A jeżeli chodzi o nas, to świetnie się nam układa. Nie jesteśmy jedną z tych par, które przez godzinę powtarzają: „Nie, ty się pierwsza rozłącz!” Masakra. Nie gadamy ze sobą w ten durny sposób: „ Jesteś cudowny!” „Ty jesteś cudowniejsza!” „ Kocham cię!” „ Ja cię bardziej!” „ Jesteś uroczy!” „ A ty taka słodka!” To jest po prostu żałosne. Oboje śmiejemy się z takich ludzi, kiedy mijamy ich na ulicy. Jest tak, jak wcześniej. Annabeth nie daje mi forów i zawsze ze mną wygrywa (obojętnie, czy to szermierka, czy warcaby). Ale nie pomyślcie, że nie jesteśmy romantyczni. Często chodzimy wieczorami na spacery, dużo rozmawiamy, trzymamy się za ręce i całujemy się. Bardzo często zabieram ją na randki do Nowego Jorku. Na kolację, do kina, do Central Parku albo na Statuę Wolności. Patrzymy wtedy w gwiazdy i po prostu jesteśmy sobą. Ja kocham ją, a ona kocha mnie. Nic innego się nie liczy.
Powoli spacerowałem po obozie i układałem sobie w głowie całą rozmowę. Było ciepło, spokojnie i cicho. Dziwne. Od kiedy tu jest tak cicho?
Nie zastanawiając się nad tym dłużej, poszedłem prosto nad plażę. Przyśpieszyłem trochę, by Annabeth nie musiała dłużej na mnie czekać.
Stanąłem na nagrzanym piasku. Plaża była pusta. Dopiero po chwili dostrzegłem coś niepokojącego. Na samym krańcu długiego pomostu stała Annabeth. A dlaczego było to niepokojące? Dlatego, że przed nią stała jakaś chuda, wysoka postać w długiej, czarnej pelerynie. Miała kaptur, więc nie wiedziałem kto to jest, ale czułem, że to żaden z obozowiczów.
Nagle postać wyciągnęła swoją kościstą rękę w stronę blondynki. Z dłoni wystrzeliła kula złotego światła, a Annabeth bezwładnie wpadła do wody.
– Annabeth! – wrzasnąłem, a tajemnicza postać odwróciła się w moją stronę.
Mogłem sprawić, że woda wyciągnęłaby Annabeth na powierzchnię albo stworzyć dla niej bańkę, a sam rzuciłbym się na zakapturzonego kolesia. Mógłbym. Ale tego nie zrobiłem. Dlaczego? Nie wiem, ale kiedy widzisz, że twoja dziewczyna zaczyna tonąć, nie myślisz o niczym innym, tylko o tym, jak ją uratować.
Bezmyślnie wbiegłem na pomost i rzuciłem się do wody.
Annabeth tonęła. Opadała powoli na dno. Przypłynąłem do niej szybko i złapałem za rękę. Wyciągnąłem ją z wody i wziąłem na ręce. Była nieprzytomna.
Spojrzałem na pomost. Tajemniczej postaci już nie było. Wyszedłem na ląd.
– Chejronie! – krzyknąłem, biegnąc do Wielkiego Domu i niosąc na rękach wciąż nieprzytomną Annabeth
To jest BOSKIE. Jak dla mnie to niczego nie poprawiaj i pisz dalej
😀 😉
Jest dobrze, nawet bardzo, podoba mi się szczególnie to że wprowadzasz czytelnika powoli w świat w którym się to dzieje, bardzo dobrze, pisz tak dalej, a będzie spoko 😀
Ciekawe opowiadanie, tylko według mnie słowo „Szok!” trochę do Percy’ego nie pasuje. Ale jest spoko, pisz dalej. 😀
wgl. jest bardzo fajnie napisane. Ale też mi się zdaję że „Szok!” nie pasuje… fajnie napisałaś że blablablablablabla coś tam coś tam „mógłbym zrobić to” bo wygląda to tak jakby był po i rozważał że gdyby to zrobił to byłoby lepiej… Fajne
Zgadzam się z Ateną. Czyta się lekko, przyjemnie, a tekst pasuje do charakteru bohaterów. Oby tak dalej! ;D
Zgadzam się z Ateną.
Uważam też, że słowo „Szok” nie pasuje do Percy’ego.
Świetne opowiadanie. Nawet pośmiałam się trochę.
Pisz dalej.
Mi też się bardzo podoba! Czekam na dalszą część! 😉
Bardzo wam wszystkim dziekuję za ciepłe słowa. To naprawdę miłe. Zmotywowaliście mnie do napisania kolejnej części.
Pozdrowienia!
Nie no, rozwaliła mnie ta gadka Clarisse! To jest boskie! Pisz dalej, albo uduszę, powieszę, zamorduję, zabiję, zatłukę, zasztyletuję, obedrę ze skóry… albo jednak nie- bo jak będziesz martwa, to nie napiszesz CD. A masz napisać!
Musisz pisać dalej!!! Bo jak nie to nie wiem co ci zrobię!!! 😉 To jest HEROSOWE i BOSKIE!!!
fajnie piszesz, fajny pomysł, fajny humor, i ogólnie genialne, herosowe, boskie itd. PISZ DALEJ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
A Percy całował się z Rachel? Mi sie zdawało, że gdy ona to zaproponowała to on po prostu siedział i się w nią wgapiał…no, ale nieważne! Super opowiadnie! Herosowe, boskie i genialne! I zgadzam się z… wieloooma osobami, bo mi się nie chcę wymieniać. „Szok” nie pasuje do Percy’ego.
Boskie i herosowe! Nie wiem co powiedzieć! Tylko tyle, że nie zastanawiaj się czy pisać czy nie, tylko wybierz jedno, a mianowicie: PISZ BO NIE WIEM CO CI ZROBIĘ!!!!!!!!!! Pisz, pisz, pisz!!!
Ekstrax10000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000.Czekam na ciąg dalszy.
A tak wgl. to kiedy następna część, bo chcę dalsze części? Mam nadzieję, że niedługo:)
Ooo… Ale wy jesteście fajni! Cieszę się, że wam sie podoba. Jutro jest piątek, więc może napiszę kolejną część i od razu wyślę. Niczego nie obiecuję, ale raczej się wyrobię 😉 Tą napisałam w jeden dzień i od razu wysłałam
Dziękuję wam wszystkim! :*
To jest za…. najlepsze jest to, że zauważyłaś, że Percy popełnia błędy i właśnie to wykorzystałaś w momencie skoku do wody, bo tak by każdy zareagował i ty to zauważasz, to jest lepsze od książek Riordana!
kiedy następna?
Zgadzam się z innymi, opowiadanie jest HEROSOWE 😉
Pisz dalej, bo jak nie, dowiemy się, gdzie mieszkasz! xD
napisz dalsze części tego opowiadania. PLISSSSSS ;]
pisz dalej !
prosiprosiprosiprosi 😉
Swietne/…!!!Boskie…!!!!PISZ DALEJ!!!!!Znakomite…!!!Nic nie trzeba poprawiac…!!!Kiedy bedzie nastepna czesc?
świetne to jest
Ileż ja się tego teraz naszukałam. Mój debiut literacki. <3
Nigdy nie napisałam dalszej części. 😅🙈 Ale miło jest przeczytać stare komentarze. ♥