Rozdział 4: Życie na głupim Obozie
Witajcie, kochani! Dla niewiedzących (jeśli tacy istnieją) mam na imię Blair Crawford i w skrócie: jestem półboginią, córką Afrodyty. Oczywiście, nie żeby mnie to cieszyło – kogo obchodzi bycie herosem? Latanie z mieczem i krzyczenie „Za Narnię!” jest okropne. A, sorry, to jest bajka, nie mit (myli mi się to!). Zostałam przywieziona na obóz przez Apollo (który przestał być Ciachem Numer Jeden) i Artemidę (z którą się pobiłam… ale chyba już jest ok ;)). Co myślę o obozie? Cóż… tego to się już dowiecie, czytając moje przygody!
***
Jestem już od tygodnia w tym okropnym, beznadziejnym obozie. Powiem wam szczerze, że ja naprawdę jestem dzielna. Nie dość, że muszę mieszkać w… Nie, nawet nie potrafię wymówić tego OKROPNEGO słowa, ale zrobię to dla was DOMKU. „No dobrze, pewnie myślicie, ale co z tego? Mieszkasz w domu, to musi ci być wygodnie, nie?”. A właśnie, że nie, kochani! Jestem zmuszona mieszkać z INNYMI LUDŹMI. Jeśli ich można nazwać ludźmi, rzecz jasna. To banda zadufanych gówniarzy, którzy myślą, że są lepsi od innych, bo są piękniejsi. No sorry! Takich snobów to ja w życiu nie widziałam. Co mam zrobić? Przecież ze stresu mogą mi się zrobić zmarszczki (a tego bym nie przeżyła)!
Jednak mnie znacie. Piękna, inteligentna i skromna – to ja. Dlatego znalazłam sobie kilka przyjaciółek (oczywiście, że ze swojego domku. Mam mieć przyjaciółkę z Aresa? Apollo? Hefajstosa?! Z tego ostatniego omijam szerokim łukiem – są tacy brzydcy!). Oczywiście, trzeba było nad nimi pracować, ale wszem i wobec ogłaszam, że teraz pomagają mi cztery a la Blair Crawford. To takie słodkie!
Oj, poczekajcie, ktoś mnie woła…
– Ej, Blair, chcesz być z nami w grupie? – spytał… Mercy? Tracy?
Nie wiem, ale całkiem ładny chłopiec. Syn Bosejtona… czy jakoś tak. Nie wiem, ale przypomina mi to nazwę jakiegoś batona. „Jesteś głodny? Chcesz zjeść przegryzkę? OTO BOSEJTON!”. Chociaż Bosejton przy również jak bosy baton… Tylko czy baton może być bosy? Muszę kogoś o to zapytać.
– Czy baton może być bosy? – zwróciłam się do tego Mercy’ego.
Chłopak spojrzał się na mnie z przerażeniem.
– Percy, zostaw ją. To kretynka – powiedziała do niego jakaś blondynka.
A, czyli ma na imię Percy…
Zaraz, zaraz – co ona powiedziała?!
Otworzyłam szeroko usta, lecz w końcu odwróciłam się na pięcie i za nim ten Percy zdołał coś odpowiedzieć, to podeszłam do moich dziewczyn (nie, żebym była lesbijką! To takie passe!)
– Ta mała… – wstrzymałam oddech, nie mogąc się otrząsnąć z tej obrazy – córka Ateny nazwała mnie kretynką!
Dziewczyny otworzyły szeroko usta, nie mogąc wydobyć z siebie głosu.
– Co teraz, Blair?! – krzyknęły.
– Jak to: co? – zbliżyłam twarz do nich – Zaczniemy rozpowiadać plotkę, że kiedyś była facetem!
Dziewczyny zaczęły zachwycać się nad moim geniuszem (no cóż, jak ktoś jest tak inteligentny jak ja, to nie dziwne). Nagle jednak Tracy stanęła i spojrzała na mnie niepewnie.
– A w tym wieku to można zmienić płeć? – spytała.
Zdenerwowała mnie tym pytaniem. A kogo to obchodzi?! Ludzie uwierzą we wszystko!
Przywołałam dziewczyny do siebie i obie spojrzałyśmy na tę Annabeth.
– Powiedzmy, że nazywała się Eduardo! – krzyknęła Stacy.
Prychnęłam.
– Eduarda to ty masz… w pośladkach! To blondynka! Naprawdę myślisz, że ktokolwiek nabierze się na te imię?! Nazwiemy ją zwykłym, amerykańskim imieniem… Arystoteles!
***
Na obiedzie, niestety, musiałam siedzieć ze swoim domkiem (nie wiem czemu. Czy coś by się stało gdybym usiadła z tym napakowanym z Aresa… albo z tym słodziutkim z Apolla… albo przystojniakiem z Hermesa… albo…). Bycie królową, wymaga ode mnie, bym siedziała gdzie chce i z kim chcę, ale Chejron tego argumentu nie przyjął (czy on naprawdę nie we, że to jest ważne?!). Dobrze, przyznaję również, że moje dziewczyny zaczęły mnie denerwować. Ja wiem, że jestem ich boginią (tak jak wszystkich), ale sorry, inni nie zawracają mojej pięknej głowy tyloma sprawami, co one!
– Blair, nadal jesteś smutna po tym co ci powiedziała Annabeth? – Stacy spojrzała na mnie z troską.
Ups! Chyba się za bardzo zamyśliłam. Chciałam uspokoić Stacy, że wszystko jest dobrze, ale nie zdążyłam: dziewczyna wzięła mnie za ręce i zbliżyła swoją twarz do mojej, jakby chciała mi powierzyć jakiś sekret.
– Nie martw się, ona nie jest tego warta… Zwłaszcza, że słyszałam, że… – już prawie dotykała mojego ucha ustami – była kiedyś F-A-C-E-T-E-M!.
Westchnęłam. Chyba już rozumiecie, dlaczego czasami mam ich dość?
– Wiem, Stacy. Same wymyśliłyśmy tę plotkę, pamiętasz?
Dlatego, mimo zdziwienia, ucieszyłam się, gdy po obiedzie pan D poprosił mnie o przyjście do siebie. Dopiero gdy szłam, zaczęłam się bać. „Czemu?” – zapytacie. Cóż… Ja jestem PIĘKNA, a on jest MĘŻCZYZNĄ. To chyba oczywiste, prawda?
Jeszcze bardziej się przeraziłam, gdy zobaczyłam, że ta Annabeth, Chejron i jakiś przystojniaczek są z nim…
– Nie zgadzam się na żadne orgie!!! – wrzasnęłam.
Trzeba bronić swojej godności, ot co! Chociaż z tym przystojniaczkiem to… Trzeba mu się dobrze przyjrzeć!
Cała czwórka spojrzała się na mnie dziwnie, a Pan D otworzył usta, ale w końcu je zamknął. Ma jakieś ruchy niekontrolowane czy co?
– Barbaro, usiądź – powiedział.
Przewróciłam oczami. Gorzej zapominał imion, niż ja!
– Mam na imię Blair! – warknęłam, ale pod jego złowrogim spojrzeniem usiadłam.
Wolałam nie mieć problemów z bogami, zwłaszcza po ostatnim… No, wiecie *
– Bar… Blair. Doszły mnie słuchy, że zaistniała plotka, o… problemach z płcią Annabeth.
Annabeth zaczerwieniła się, a Chejron chrząknął, kryjąc w dłoni uśmiech.
Najeżyłam się.
– Nie będę odpowiadała bez obecności mojego adwokata! – odparłam dumnie.
Pan D-Jakoś-Mu-Tam westchnął ciężko, jakby miał już dość tej rozmowy.
– Blair, my wiemy, że to ty. – odparł, coraz bardziej zagniewany – I proszę cię… Nie! Każę ci, abyś już nigdy więcej nie robiła takich głupich żartów! Jesteś na nie za stara!
…
COOO?!
Wstałam, uderzając rękoma o stół.
– TERAZ, TO PRZEGIĄŁEŚ, GŁUPI BOGU GŁUPIEJ MEDYCYNY!!! – ryknęłam.
Annabeth i Chejron spojrzeli się na mnie jak na wariatkę, a przystojniaczek próbował ukryć uśmiech. Kurczę! Kiedy ja mu się przyjrzę?!
Pan D zaczerwienił się cały z gniewu i również wstał, wymachując rękoma.
– JESTEM BOGIEM WINA!!! WINA!!! – wrzeszczał.
– MAM TO GDZIEŚ!!! MYŚLISZ, ŻE KOGOKOLWIEK TO OBCHODZI, DETOKLOSIE???!!!
– MAM NA IMIĘ DIONIZOS!!!
– A JA BLAIR!!!
Po tej dziwnej wymianie słów uspokoiliśmy się i usiedliśmy, nadal dysząc. Annabeth już się dawno ulotniła (chyba Chejron kazał jej odejść, nie wiem), a ja kątem oka przyjrzałam się przystojniaczkowi.
O moja mamusiu! On jest BOSKI! Żegnaj Apollo, witaj Nowe Ciacho Numer Jeden!
Gdybym tylko wiedziała, jak on ma na imię…
Chejron, widząc, że przyglądam się gościowi, w końcu rozwiązał moją nową (jakże krótką!) zagadkę.
– Blair, to jest Hermes, bóg…
Mężczyzna podniósł rękę, nakazując centaurowi milczenie.
– Nic nie mów, Chejronie! Widzę, że nasza śliczna przyjaciółka ma pewne problemy z rzeczami, którym patronujemy. Jestem ciekaw, co wykombinuje…
Założyłam ręce na piersi. Jeśli miał to być flirt to naprawdę słabiutki.
Mimo wszystko, spojrzałam na niego, próbując wykryć cokolwiek, mogącego mi pomóc.
– Jesteś bogiem… kiczowatym sandałków ze skrzydełkami?
Hermes wybuchnął śmiechem.
O moja mamusiu! Jak mogłam się nie domyślić! „Hermes” – to oczywiste!
– Jesteś bogiem TEGO domu mody???!!! – wrzasnęłam z zachwytem.
Teraz Ciacho Numer Jeden leżał na ziemi, nie mogąc opanować śmiechu.
Czy tylko ja nie mogłam tego zrozumieć?
– Jestem bogiem złodziei i kupców… Między innymi. No, i posłańcem bogów – teraz chyba coś skapnął, bo otworzył szeroko oczy – Na bogów!
Wyjął na stół komórkę, pager i co tam miał jeszcze i we wszystkim spojrzał na wiadomości.
– Muszę lecieć! Nie wyrobię się! – wrzasnął i wstał, zgarniając wszystko.
I wtedy zrozumiałam, że to moja jedyna szansa. Był zabiegany i…
Czy to możliwe, że mogłabym go nigdy więcej nie zobaczyć?
Nie, to nie mogło się tak skończyć!
Wstałam i odwróciłam się ku niemu.
– Czekaj!
Spojrzał się w moją stronę, a jego zdenerwowane oczy spojrzały się w moje. Ciarki przeszły mi po plecach. Wiedziałam, że muszę to zrobić.
Już nie mogłam się wycofać…
– Czy załatwisz mi nowe szpilki od Gucciego?
Chejron spojrzał na mnie zdziwiony.
– BLAIR!
Jednak nie obchodził mnie. Musiałam znać odpowiedź…
– Czarne? – spytał Hermes.
Przytaknęłam, a on do mnie mrugnął. Wiedziałam, ze łączy nas nić porozumienia!
Jak to się mówi? „Wykorzystuj bogów albo oni wykorzystają ciebie”.
Nie no, nie ma takiego powiedzonka…
***
Przepraszam, że tak długo pisałam <pół roku?>, ale niestety, szkoła, szkoła, szkoła i nie mam siły na nic innego 😛 Postaram się napisać następny rozdział szybciej… Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest beznadziejny, przepraszam, że nudny, ale od następnego zacznie się dziać J
Jak widzimy Blair zmieniła obiekt pożądania, cóż, dziewczę się nie nudzi ;). Pewnie jej ulubionym bogiem jest teraz Hermes < w końcu załatwił jej szpilki, nie? ;)> A jakiego boga wy lubicie najbardziej? A którego najmniej?
I co tak mało komentarzy pod wcześniejszą notką? Autorka życzy sobie więcej! <Chociaż może nie, jeszcze ochrzanicie ;)>
Jej charakterek jest rozwalający , raz omal nie zpadałam z fotela . Genialne
To jest super! Brzuch mnie rozbolał ze śmiechu! HEROSOWE!!!
O boże! To opowiadanie jest genialne! Prawie padłam ze śmiechu! 😉
Herosowe i boskie!!!!!!!! Normalnie BOMBA, chociaz Blair moglaby by byc milsza……:(
Nie martw się Korsyka, już niedługo Blair trochę zmieni światopogląd i już nie będzie aż tak wredna 😉
Ale nadal nikt mi nie odpowiedział jakiego boga lubi! Nunu
To jest genialne! Herosowe! Boskie!
Blair ma ciekawy charakterek! Normalnie płakałam ze śmiechu!
„Czy baton może być bosy?”
„Głupi bóg głupiej medycyny i Detokles” 😀
„Bóg TEGO domu mody” xp
SUPER, SUPER, SUPER!!!!!!!!!!!
Pisząc ten komentarz dalej mam uśmiech na twarzy.
Piszesz świenie.
Można się posikać przed kompem.
A ta kłótnia z DETOKLOSEM ( Dionizosem) …
Poprostu boska.
W końcu jakiś heros dał mu popalić.
Podobają mi się twoje ,,teksty” .
Są naprawdę świetne. No i śmieszne.
Piszesz jak prawdziwa córeczka Afrodyty.
Nie no nie moge…. Świetnie !
jak to już powiedziano:
opowiadanko rozwalające 😀 pisz dalej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Świetne opowiadania, Blair jest świetna.
suuuuuper piszesz (ale za taką długą przerwę to mały foch!)
obyś pisał następny rozdział szybciej, bo będzie DUUUUŻY FOCH!!!
a tak poza tym to świetne opowiadanie
nie mam ulubionego boga, ale jeśli miałbym wybierać sobie rodzica (no, żeby być herosem) to wielka trójka, hermes, apollo, atena lub ares
myslę, że na moją ,,brzydotę” nie podziałała by nawet Afrodyta jako matka… a gdybym była jej córką, a ona by zobaczyła jak wyglądam itd. to pewnie by się mnie wyrzekła xD
a tak a propo: czy oglądasz plotkarę? tam yez jest Blair i trochę podbna z charakteru do tej twojej…
jesli nie oglądasz to zignoruj wczesniejsze zdanie
i jeszcze raz powtrórzę: świetne opowiadanie!!!!!!!!!!
genialne
Ccllaarriissaa – tak oglądam 😉 Tylko, że jak zaczęłam pisać BC to byłam dopiero po przeczytaniu książek, a nie miałam pomysłu na imię dla bohaterki. Na początku myślałam o Serenie (bo w ksiażce też jest „idealna”), ale było zbyt podobne do Sileny, więc zdecydowałam się na Blair. A nazwisko Chace’a (Nate) po prostu było napisane obok więc zgarnęłam 😉 I nie obrażajmy queen B, moja Blair (mimo że też jest „królową”) jest o wiele głupsza a jej intrygi są ciut za prostackie jak na Blair Waldorf. Więc myślę, że oprócz imienia i pozycji to są kompletnie różne
Ale przyznam, że przez oglądanie serialu czasami zamiast „Blair Crawford” chce napisać „Blair Waldorf” więc jeśli ktoś kiedyś w tekście znajdzie „Waldorfównę” to proszę się nie martwić, to nie jest żadna nowa postać tylko pomyłka autorki xD
I nie fochaj się na mnie, proszę :* Szkic piątego rozdziału już mam zostały tylko poprawki i trzeba będzie czekać ten miesiąc na publikację
I dziękuję, Ccllaarriissoo, że chociaż ty nie zignorowałaś mojego pytania 😀 A brzydotą się nie przejmuj, do mnie Afrodyta by się wgl nie przyznawała i powiedziała, że jestem dzieckiem Hefajstosa 😉
Bardzo lubię twoją serię i mam nadzieję, że wena będzie cie nachodzić często. Sama nie mam czasem czasu na pisanie. Moim ulubionym bogiem jest Artemida.
Oj! Przepraszam!
Ja nie zignorowałam twojego pytania…
Tylko byłam tak zafascynowana tym opowiadaniem, że totalnie o nim zapomniałam .
Więc:
Moim ulubionym bogiem jest Posejdon.
Nie, nie dlatego że to jego synem jest główny bohater…
Po prostu od zawsze kochałam wodę i wszystko co z nią związane.
No a jeśli jeżeli moim boskim rodzicem miała by być bogini… chciałabym mnieć za matkę Demeter.
Ja poprostu kocham zieleń i przyrodę :P.
Bogowie, jaka ta Blair jest głupia!!!!! JEST TAK GŁUPIA ŻE AŻ ŚMIESZNA!!!
A moimi ulubionymi boginiami są : Artemida, Atena i Hekate. Zaś bogami : Hermes i Posejdon. Wybacz Zeusie!! 😛
Hmmm, a gdzie groźby i krytyka Arachne???????
Zapomniała 😀
Atena ma mnie w opiece 😛
Świetne. Mało nie posikałam się w gacie jak czytałam. A moim ulobionym bogiem jest Hades, a boginią Artemida. Nie przepadam za Hefajstosem.
Moim ulubionym bogiem jest Hades a boginią Artemida. Posejdon też jest spox, a ale jego opis w książce mnie odpycha!!!
A opowiadanko genialniejsze od poprzednich!!!!!
GENIUSZ !!! :D.
Nie wyrabiam ze śmiechu, leże wręcz na ziemi xd .
Po prostu BOSKIE. Kocham to opowiadanie. A MÓJ ulubiony bóg to Apollo ;P
niezłe