Rozdział drugi: Kłótnia
– Co jest? – zapytała zgryźliwie tamta – mowę Ci odjęło?
– N … nie – wydukałam. Byłam kompletnie oszołomiona. Najpierw ta karteczka, później erynia, a teraz jakaś nieznana dziewczyna, która dopiero co uratowała mi życie się ze mnie nabija. Mój rozum tego po prostu jeszcze nie zdołał ogarnąć. Przeleciała pół świata? Dlaczego? Co to za karteczka? Co to było? Co się stało? Czy ja oszalałam? – nasuwało mi się mnóstwo pytań, na które pragnęłam znać odpowiedź.
– Więc? – nie odpuszczała dziewczyna.
– Zaraz, zaraz – postanowiłam przejąć pałeczkę – Kim ty właściwie jesteś co? Co tu robisz i co to było?
– Oho, ciekawska jesteś.
– Nie ciekawska, tylko chcę wiedzieć co tu się właściwie przed chwilą stało.
– Super, właściwe pytanie powinno raczej brzmieć: Kim TY jesteś? – jeszcze raz jej się przyjrzałam, była starsza ode mnie, a jej styl całkowicie pasował do charakteru.
– Jestem Arien Lingsday – odparłam.
– Aha, to dobrze – urwała, a potem mruknęła pod nosem – szczęście, że zdążyłam na czas.
– Co jest dobrze? Dla mnie nic nie jest dobrze! –wybuchnęłam.
– Myślę, że lepiej będzie dla Ciebie jeżeli pojedziesz ze mną na lotnisko, a potem do Nowego Yorku. Nie sądzisz?
– Nie raczej nie. Co ty sobie wyobrażasz, mam tu rodzinę i przyjaciół i jakaś obca dziewczyna nie będzie mi rozkazywać!
– Ta obca dziewczyna właśnie uratowała Ci życie, a ty nawet nie podziękowałaś! – tym razem ona nie wytrzymała – Mogłaś tu zginąć gdybym nie przyszła. Jeszcze raz powtarzam, przeleciałam pół świata do tych głupich Włoch, aby odnaleźć dziewczynę, która nawet mi nie podziękuje!! A co do kwestii twojej rodziny, czyli tylko matki, ona wie dlaczego Cię nie będzie w domu kiedy wróci z pracy …
Musiałam jej przerwać: – Skąd wiesz, że mam tylko mamę?
– O bogowie! Bo jesteś taka sama jak ja, tylko młodsza i nic nie wiedząca! Jesteś jak my wszyscy!
W tej właśnie chwili do domu weszła mama. Zdziwiona popatrzyła to na mnie, to na dziewczynę, to na wybite okno.
– Co tu się wyprawia? – spytała nad wyraz spokojna. Wydawało się, iż znała tą dziewczynę.
– Przepraszam za najście, ale nadszedł już czas pani Lingsday – odezwała się tamta.
Mama wydawała się bardzo zmartwiona tą wiadomością, jakby wiedziała o co chodzi. Cóż, chyba właśnie tak było. Odezwała się, z trudem powstrzymując drżenie głosu:
– W porządku kochanie leć – widząc, iż pragnę coś odpowiedzieć, uciszyła mnie ruchem ręki – to dla twojego dobra. Tam będziesz bezpieczna.
– Nigdzie bez Ciebie nie pójdę. I gdzie jest tam? – nie zamierzałam poddać się tak łatwo.
– Musisz tam jechać beze mnie Arien, to jest wspaniały obóz. Twój ojciec się ucieszy, ze tam trafiłaś.
Wzmianka o obozie i tacie przepełniła czarę, uwielbiałam obozy wszelkiego rodzaju, a szczęście taty było dla mnie najważniejsze. Słuchając kiedyś opowieści mamy o nim, obiecałam sobie, że będę robić wszystko aby był szczęśliwy. Zdawałam sobie sprawę, iż bardzo mnie kochał i z trudem nas opuścił. A opuścił, bo musiał jak mawiała moja mama.
– Dobrze pójdę tam, ale pod jednym warunkiem: Dowiem się co tu się dzieje.
– Dowiesz się na miejscu, a teraz idziemy – powiedziała dziewczyna.
– A i jeszcze jedno, jak masz na imię?
Spojrzała się na mnie, nim odpowiedziała:
– Jestem Thalia.
CDN
Herosowo, nie moglem sie doczekac na 2 czesc, a tu mam ja na walentynki 😀 jest extra ja chce juz 3. czesc!
Teksty Thalii są zarąbiste!
NASTĘPNE POPROSIMY DŁUŻSZE!
Super!
Extra!!!
błędy interpunkcyjne [bez urazy, ale zawsze się do nich przyczepiam, co nie znaczy, że sama ich nie robię. A przeważnie jest ich DUŻO w moich tekstach xD]. W zasadzie nie wiem, co jeszcze powiedziec. Jest spoko ale w tekstach Thalii nie zauważyłam nic specjalnie wyjątkowego.
Następny rozdział dłuższy proszę. Powodzenia w pisaniu i niech vena będzie z tobą xDD
Dzięki za komentarze przydadzą się. Następna część pewnie niedługo się pojawi i będzi dłuższa.
Bar4dzo fajne – ale zwykle mamy nie opowiadają dziecku o jego boskim ojcu, i na dodatek często te dzieci nienawidzą swych boskich ojców… Ale oprócz tego to bardzo fajne. 😀
no to mamy wyjątek
genialnie