– Nie cieszysz się na mój widok?- spytał nieznajomy. Dobra, nieznajomy to on nie był. W gruncie rzeczy był bardzo ZNAJOMY. Miał takie same oczy jak moje i innych dzieci z domku nr 11 oraz takie same rysy. Chyba nie muszę wam mówić kto mnie tak naprawdę odwiedził, co? No jasne, przecież nie jesteście głupi.
– Eee…. Hermes?- Nie mogłam zwrócić się do niego „tato”. To słowo…. Było dla mnie obce. Ale…. W końcu był moim ojcem…. – Tata?- zapytałam głupio. A jednak to powiedziałam.
– We własnej osobie, Summer- powiedział bóg.
– Pamiętasz moje imię?
– Oczywiście, jesteś moją córką, nieprawdaż?
„Masz jeszcze setkę innych dzieci, więc wiesz…. A twoim pupilkiem był Luke, tylko on zmarł” pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos.
– No ta…. W sumie jestem….- mruknęłam. Poczułam się bardzo niezręcznie.
– Mogę?- Hermes wskazał na drugą puszkę coli. Potaknęłam. Sięgnął po nią i usiadł na piasku. Wziął łyk gazowanego napoju.
Hermes, Ares na dwójce. Chyba znów chce wysłać Afrodycie jakąś bombonierkę z czekoladkami z ambrozją – usłyszałam.
Mój ojciec (wciąż nie mogę przyzwyczaić się do tej myśli. No bo to przecież MÓJ TATA) wyjął z kieszeni telefon. Urządzenie otaczała niebieskawa poświata, a wokół antenki owinęły się dwa węże.
– Niech się nagra. Z resztą wiesz ile musiałem tłumaczyć Hefajstosowi, że to nie ja podrywam jego żonę ostatnim razem?- powiedział Hermes. Widząc moją zdziwioną minę, roześmiał się.
– Ach, wybacz. Zawsze zapominam wyłączyć telefon
Nie możesz go wyłączyć. – odezwał się głos w mojej głowie, tym razem kobiecy.
– Summer… To Greg i Marta. Greg, Marta… To Summer, moja córka.
Wiemy. To my ci przypomnieliśmy o jej urodzinach.
– Yy… Nieważne, hm… Summer… Nie mogę się długo zabawić, ale tak czy siak życzę ci wszystkiego dobrego i…
Dobra, oszczędź tą gadkę i daj jej prezenty. Najpierw ten ode mnie, okay?– powiedział Greg.
Hermes kiwnął głową i wyjął z kieszeni malutkie pudełeczko, które okropnie śmierdziało. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się martwy szczur.
Nie wiedziałam czy to żart. Zerknęłam na Hermesa, ale on wzrok miał skierowany w ekranik telefonu.
– To… Szczur…- zauważyłam.
A co, nie lubisz? Jak coś to zawsze mogę go zjeść….– zaproponował Greg.
No wiesz co…. – oburzyła się Marta.
Nie wiem o co ci chodzi – odparł wymijająco Greg.
– Nieważne- przerwał im Hermes. – A to ode mnie – rzekł i podał mi pudełeczko po… butach? Wzięłam je od niego i otworzyłam. Z pudła wyleciały… Trampki ze skrzydłami.
– Twój numer. Mam nadzieję, że będą dobrze ci służyć – powiedział mój tata, uśmiechając się szeroko. – Wszystkiego najlepszego! – zawołał. Otoczyła go jasna poświata. Rozsądek nakazał mi zamknąć oczy. Posłuchałam go.
Mój ojciec zniknął tak szybko i niespodziewanie jak się pojawił.
Ja natomiast złapałam trampki, które nadal unosiły się w powietrzu i włożyłam je do pudełka.
„Jutro je wypróbuję. To znaczy dzisiaj” pomyślałam. Było już dawno po północy. Ziewnęłam i pomaszerowałam w stronę domku. Byłam bardzo zmęczona.
Fajne opowiadanko.
też chcę takie trampki 😉
uwielbiam to opowiadanie, czekam na ciąg dalszy
Super! Czekam na następne:D
GREG!! KOCHAM CIEBIE I TWOJE GADKI!!!
I TWOJE SZCZURY TEŻ!!!
Do rzeczy. bardzo fajne
Uwielbiam to opowiadanie!!! I… To jest herosowe!
Opowiadanie świetne 😉
Zgadzam się z Nemo.
Pokochłam Grega od kiedy pierwszy raz o nim przeczytałam.
Świetne opowiadanie czekam na ciąg dalszy.
MAM POWAŻNY PROBLEM! CHCE WYSŁAĆ OPOWIADANIE I NIE WIEM JAK??!! TREŚĆ OPOWIADANIA MAM SKOPIOWAĆ I WKLEIĆ W TREŚĆ E-MEILA, CZY DODAĆ JAKO ZAŁĄCZNIK? PROSZĘ O POMOC !!!
@Ananke
Możesz zrobić i tak, i tak. Ja sama kopiuję treść opowiadania i wklejam 😉
Wielkie dzięki! a opowiadanko naprwawdę świetne 😛 Pozdrawiam 😛
Szczury rządzą!!!
[nic więcej nie mam do powiedzenia]
podoba mi się