Nagle poczułam szarpanie za rękaw. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam nad sobą Davida. Miał zmartwioną minę.
-Dafne, wszystko w porządku? –Spytał z nutką troski
-tak mi się wydaje, znowu miałam koszmar o tym chłopcu.
-aha, opowiesz mi później. Na razie Patrick wymieni ci opatrunek i pójdziemy po twoje bagaże i przeniesiemy cię do domku Ateny. -Uśmiechnął się
Po chwil podszedł Patrick. Chyba się nie wyspał. Miał wielkie wory pod oczami.
-cześć
-cześć, gotowa na zmianę opatrunku?
-tak, chcę jak najszybciej stąd iść
-no dobra to się nie ruszaj.
Podszedł do mnie bliżej. Odwijając mi bandaż musiał mnie (to trochę krępujące) objąć obydwoma rękami. Widziałam jak David zaczynał się wkurzać. Chyba nie lubił za bardzo Patricka, a może był zazdrosny? Nie wiem. Gdy Patrick zdjął mi bandaż poczułam lekki ból, bo chłodne powietrze musnęło mi po ranie. Zaczęłam się wykrzywiać. Patrick szybko wziął czysty bandaż i znowu zaczął mnie przytulać owijając go wokół mojego brzucha. Po wszystkim opuścił mi bluzkę.
-no dobra gotowe, jak chcesz to możesz już iść.
-dzięki za wszystko
-spoko –uśmiechnął się. To był naprawdę piękny widok.
David podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Od razu poczułam się lepiej. Ruszyliśmy w stronę domków. Gdy weszliśmy do domku numer 11 (Hermesa) wszyscy się ucieszyli na mój widok. Alice podeszła do nas.
-cześć, jednak żyjesz. Myśleliśmy, że zwierzak cię zjadł.
-nie no, no, co ty nie było aż tak źle.
-to super. Dziewczyny z domku Ateny przyszły rano i zabrały twoje rzeczy. Mówiły coś, żeby ci powiedzieć, że już masz gotowe łóżko u nich.
-o fajnie, ciekawe skąd wiedziały? –spojrzałam podejrzanie na Davida. On tylko się zaczerwienił. –no dobra to ja tam do nich pójdę.
Gdy już byliśmy w domku to wszyscy spojrzeli na mnie z ciekawością i po chwili wrócili do swoich obowiązków. Podeszła do mnie dziewczyna o blond, kręconych włosach i szarych oczach. Była wysoka i pasowała mi na jakieś 17 lub 18 lat.
-cześć, jestem Annabeth, a ty jesteś Dafne?
-tak
-super, twoje łóżko stoi tam. –Wskazała palcem na łóżko pod oknem. Jak dla mnie bomba. Przynajmniej będę miała pobudkę przez słońce, a w nocy jak nie będę mogła spać to mam, na co patrzeć. Podeszłam tam razem z Davidem. Moje ubrania były schowane do szuflad umieszczonych pod łóżkiem jak w piętrówkach. Buty stały obok, a moje prywatne rzeczy były nadal spakowane w walizce. Od razu poczułam się tutaj jak w domu.
-jej
-no –powiedział
-chyba muszę jeszcze rozpakować się do końca
-no, to ja nie będę ci przeszkadzać, tylko nie zapomnij o treningu –poszedł w stronę wyjścia
-okej, to na razie
-na razie
Gdy już wyszedł zaczęłam wyjmować swoje rzeczy. Nie było ich wiele. Tylko MP3, zeszyt z moimi różnymi bazgrołami i zdjęcie mojej rodziny. Pustą walizkę postawiłam w szafie, w której każdy trzyma kurtkę, albo właśnie walizkę. Postanowiłam się trochę odświeżyć. Było to trudne z zabandażowanym brzuchem, ale się udało. Założyłam dżinsowe szorty, białą bluzkę z twarzą kaczora Donalda i niebieskie pod kolana, białe trampki w kratkę. Włosy spięłam w kucyk. Po chwili podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Miała krótkie brązowe włosy i szare jak ja oczy.
-cześć, jestem Hope
-hej
-jej nie wiedziałam, że znasz Davida.
– znam, a czemu.
-no wiesz … niektóre dziewczyny z domku Afrodyty, Aresa, Apolla i Dionizosa się w nim kochają.
-nie wiedziałam
-no, a podobno po obozie krążą plotki, że on ma dziewczynę.
-nic o tym nie słyszałam, ale to chyba nie prawda. –Zmarszczyłam brwi- Powiedziałby mi.
-aha, ej idziesz na trening?
-no, ale nie mam miecza –skrzywiłam się
-spoko, dam ci jeden. Wolisz sztylet czy miecz.
-wiesz sztylet mam. Możesz dać mi miecz.
-no dobra
Hope dała mi miecz z wyrytą literą „A” na dole ostrza. Był naprawdę piękny. Nie równał się z moim sztyletem. Przyszedł czas na trening. Postanowiłam zrobić małą niespodziankę Davidowi. Schowałam mój sztylet do pochwy, a pochwę do mojego prawego trampka. W ogóle nie było go widać. Założyłam zbroję i chwyciłam miecz. Poszłyśmy razem z Hope na arenę. David chyba trenował z Patrickiem. Jednak nie wyglądało to jak trening. Walczyli bardzo zaciekle. Po chwili przerwali, bo jak sądzę zauważyli mnie i Hope. Podeszłam do nich.
-Cześć, co robicie?
-hej, nic –powiedział David
-trenowaliśmy
-aha
-dobra to ja lecę, na razie
-na razie- powiedziałam –to jak nauczysz mnie czegoś? –spojrzałam na Davida
-no dobra to zaczynajmy. Może na początek trochę teorii.
Przez jakieś półgodziny mówił mi jak najwygodniej trzymać miecz, jak stać, a później dopiero ruchy mieczem.
-może zaczniemy już walczyć? –Spytałam
-no dobra, to zaczynaj
-nie ty pierwszy
-okej
Nagle się na mnie rzucił. Odparłam pierwszy cios. Po chwili znowu mnie zaatakował. O mało mi nie obciął głowy gdybym się nie schyliła. Wykorzystałam okazję i go podkosiłam. Przewrócił się na ziemię. Zanim jednak upadł pociągnął mnie za sobą. Wylądowałam mu na brzuchu. Skrzyżowaliśmy nasze miecze. Nagle moja broń wyślizgnęła mi się z rąk. David wykorzystał okazję i mnie przewrócił na ziemię. Teraz on trzymał mnie, ale nie siedział mi na brzuchu. Przyłożył mi miecz do szyi. Udało mi się jednak sięgnąć po sztylet do buta. Nie miałam wyjścia. Drasnęłam go nim w ramię. Spojrzał się na nie. Wykorzystałam sytuacje i wyrwałam mu miecz z ręki i rzuciłam dalej. Wtedy ja przyłożyłam mu sztylet do szyi. Jego najwyraźniej nie zmartwiło, bo się uśmiechał. Miałam rację. Wyrwał mi sztylet z ręki. Właśnie miał mi go przyłożyć do szyi, gdy nagle przyszedł Patrick.
-hej, sorry że przeszkadzam, ale Chejron was oboje wzywa.
-dobra już idziemy –powiedzieliśmy chórem.
CDN
DUŻE LITERY W DIALOGACH- czemu nie pisszesz dużych liter?! Boże ale mnie to wkurza! A tak w ogóle to coś mi tu nie pasuję, bo napisałaś:(…) białą bluzkę z twarzą kaczora donalda i niebieskie pod kolana, białe trampki(…). No chyba, że to pierwsze to niały być podkolanówki(???) No ale tak się napisało co nie? Zdarza się! xD
Bardzo fajne oprócz tych wielkich liter. Delfia ma rację: mogłabyś pisać dialogi wielkimi literami. Oprócz tego, opowiadanie jest świetne!!! Pisz dalej!!!!
Delfia ma racje.
Ostatnio też tak wysłałaś opowiadanie.
Z małym literami. Jak teraz piszesz następne to przed wysłaniem nałóż poprawki.
A i mogłaś dać opis domku Atey, bo nic nie napisałaś jak tam było.
Tylko ŻE miała szafę i łóżko.
No ale opowiadanie super. Pisz dalej !
bardzo fajne, jak na mój gust trochę za dużo ,,aha” i w tym stylu rzeczy. małe litery da się przeżyć, ale mnie bardziej denerwquje to, że bardzo mało znaków interpunkcyjnych używasz. żadnych znaków zapytannia itd. ale opowiadania piszesz zajebiaszcze
Opowiadanie napisane jedwabiście! i zgadzam się z poprzednimi komentarzami!! I DLACZEGO ONA NIE POWIE O SWOIM ŚNIE CHEJRONOWI?!
jek nemo jedwabiście. takie na luzie i wogóle. ale te duże litery itp. to możesz ogarnąć 😛
Składam zamówienie na duże litery w dialogach!!!!!!!!!!!!!
„chłodne powietrze musnęło mi po ranie”- nie brzmi to najlepiej, ale nie mam pomysłu, jak poprawić, więc nie krytykuję.
I mam NADZIEJĘ, (I HOPE) że dalej będziesz wymyślać takie fajne imiona. 😀
cudowne