Nie miałam pojęcia, dlaczego Jason tak bardzo wkurzył się na Chrisa akurat po tej rozmowie. Wiedziałam, że nie powiedzą mi prawdy, więc nie dochodziłam, ale starałam się nie zostawić ich we 2 ani na chwilę, żeby nie powtórzył się wcześniejszy epizod w jeszcze gorszym wydaniu. Przez kilka dni zostaliśmy w tym samym miejscu i obmyślaliśmy (głównie ja) strategię walki z Kampe. W pierwszej kolejności zamierzaliśmy się udać do San Francisko. Kiedy już byliśmy niemalże gotowi do wyprawy, oznajmiłam:
– Chyba…. Powinniśmy posłuchać się Briareusa.
– W jakiej sprawie? – spytał Chris.
– No…. Porozmawiać z rodzicami.
Jason wykazał nagłe zainteresowanie podłożem, a syn Zeusa powiedział:
– Mogę…. pierwszy skorzystać z iryfonu?
– Jasne. – odpowiedziałam, a Jason skinął głową, dalej nie podnosząc wzroku.
Zrobiłam tęczę dla Chrisa i razem z Jasonem odeszliśmy – chyba to oczywiste, że każde z nas chce rozmawiać na osobności z rodziną. Gdy byliśmy dość daleko, Jason wreszcie spojrzał na mnie i powiedział:
– Wiesz, chyba jednak chcę być już po tej dyskusji. Możesz mi zrobić drugą tęczę, żebym nie czekał?
To było bardzo dziwne, ale spełniłam jego prośbę. Odeszłam do namiotów by nie przeszkadzać obu chłopcom.
Pierwszy wrócił Chris. Nie był zdziwiony nieobecnością Jasona, co było dla mnie jeszcze dziwniejsze. Poszłam porozmawiać z rodzicami. Mówiąc szczerze, to myślałam, że będzie gorzej, ale oni znali życie herosa i wiedzieli, że nie powstrzymają mnie. Dostałam ich błogosławieństwa (chyba bogów też) i wróciłam do namiotu. Tym razem zastałam tam tylko Jasona.
– A gdzie Chris?
– Poszedł po drewno na ognisko.
– Skorzystałeś z iryfonu?
– N…. To znaczy oczywiście.
– I jak?
Spojrzał na mnie tak, że zrozumiałam od razu, że to było pytanie retoryczne.
– No tak, pewnie nie była zadowolona.
Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. Nie wiem czemu, ale zaczęłam się przyglądać Jasonowi. Tak z przyzwyczajenia. Musiałam coś robić, skoro mam ADHD. I wtedy to dostrzegłam. Jason miał krótkie włosy, więc było to widoczne. Za uchem miał niewielką bliznę, jeśli mogę to tak nazwać. Chyba nie mogło być to po potworze, bo to nie były pazury, tylko… no jakby to opisać… bardzo wypukła żyła, z delikatnym rozcięciem, które nie wygoiło się.
– Rany boskie, Jason, co to jest?!
Chłopak instynktownie dotknął miejsca, które wskazałam. Nie odpowiadał. Wyglądał na zamyślonego. A dokładniej: ,,Hmmm, co by jej tu nakłamać, żeby nie poznała prawdy?”
– Hej, nie zastanawiaj się nad marnym kłamstwem. Proszę, powiedz mi choć ten jeden raz prawdę!
Zacisnął powieki i powiedział dość głośno, nie otwierając oczu:
– To Chris. Chris Rodelton.
O boże. Jezu. Nie…
– J… Jak to?
– Ech… Chyba powinienem opowiedzieć ci wszystko od początku.
– No raczej.
– Pamiętasz, kiedy rozmawialiśmy na Obozie Herosów o rodzinie? Na spacerze w lesie. Mówiłaś mi o swoim rodzeństwie itd.
Oczywiście, że pamiętałam, pamiętałam wszystkie nasze rozmowy.
– Tak. Pamiętam.
– Powiedziałem ci, że jestem jedynakiem.
– Taaak…
– Nie zawsze tak było.
Trochę mnie przerażało to wszystko co mówił, ale nie przerwałam.
– Miałem młodszą siostrę. Nazywała się Britney. Była z małżeństwa mamy i drugiego śmiertelnika, który ją opuścił jeszcze przed narodzinami małej.
Zrobił krótką pauzę.
– Jestem na obozie od 3 lat. Chris od 4. Przez pierwszy rok byliśmy kolegami. Nie najlepszymi przyjaciółmi, po prostu kolegami. Ale później… jego matka zamordowała moją siostrę. Było oczywiste, że to ona, na kamerze znajdowało się wszystko. Kiedy się o tym dowiedziałem, od razu poszedłem do Chrisa. Wiedziałem, że jego matka nie jest psychopatką, jest po prostu nadpobudliwa. Musiała mieć powód do zabójstwa. Tym powodem chyba była nasza wcześniejsza kłótnia, już nawet do końca nie pamiętam o czym. Chris powiedział mi, że poskrżył się matce, która postanowiła mnie ukarać w ten sposób. Ale nie był w stanie przyjąć prawdy, był zbyt dumny. Geny tatusia. Stanął murem za swoją matką. Obiecaliśmy Chejronowi, że nasze stosunki zbyt się nie pogorszą, a przynajmniej nie powinno dojść do bójek. Ale nie dotrzymałem słowa. Kiedys włóczyłem się po nocy na mieście, było pusto, a ja chciałem pobyć sam. Nagle zobaczyłem, że z drugiej strony szły 2 osoby: Chris z mamą. Starałem się okryć twarz i przejść obok nich niezauważony. Ale wtedy coś zobaczyłem. Na ręku matki tego bydla…. Chrisa była bransoletka mojej siostry. Ta, którą miała na sobie w dniu śmierci. Ogarnęła mnie furia. Odepchnąłem kobietę. Śmiertelniczka nie stanowiła zagrożenia i nie chciałem jej krzywdzić. W końcu jestem herosem. Zacząłem walczyć z Chrisem. Miałem przewagę. Dopóki on nie zaczął szeptać modlitwy do ojca. Od jego ręki poszybował ku mnie piorun. Pozostała po tym ta dziwna blizna. Nic nie osiągnąłem. Nie pokonałem go. Zostałem sam. Siostra nie żyje, a mama po jej śmierci trafiła do wariatkowa. Rodzina Chrisa zniszczyła moją rodzinę. I to nie wszystko. Od teraz zawsze, gdy…
Przerwał. Chris wrócił.
– Jeju, co z wami? Wyglądacie jak po pogrzebie. Aż tak źle poszła rozmowa z rodzicami?
– Niestety – powiedziałam gładko, bo kłamanie nie było mocną stroną Jasona. Jego historia była straszna, ale główną winę jednak ponosiła matka Chrisa, a nie on…. Choć też nie jest bez winy oczywiście. Nie wiem co chciał mi powiedzieć dalej Jason, ale na razie oceniałam Chrisa po tej części, którą poznałam. I (oczywiście nie to, że go bronię) moim zdaniem nie jest …. Zresztą, mógł się zmienić przez 2 lata.
Dobra, muszę przestać o tym myśleć. Kampe. San Francisko. Plan działania. O, to jest teraz ważne.
CDN
Herosowe!!! Ta historia jest naprawdę wstrząsająca, nie mogę doczekać się ciągu dalszego…
świetne:))
HEROSOWE, a nawet powiem, że BOSKIE 😀
Herosowe I boskie! Świetne. Ciekawa historia;)
To jest po prostu BOSKIE! genialne!
fajne… a historia Jasona… nie mogę się doczekać ciągu dalszego…
Jedyne, co mi nie pasuje, to „o BOŻE… o JEZU”. Poza tym HEROSOWE!!!!!!!!!
NIGDY bym się nie domyśliła! Dobrze że to jednak nie kolejna miłosna historia.
super