Prolog:
Moja przygoda z herosami zaczęła się już dawno…
Mniej więcej przy lekturze „Klątwy Tytana” w mojej wyobraźni ukształtowała się postać Emmy. Jej wygląd i boski rodzic się zmieniali, ale jej charakter zawsze był odzwierciedleniem mnie samej. Zakładając konto na blogu nawet specjalnie stworzyłam adres e-mail dla „Niej”. Chciałam być nią i przeżyć nie tylko w wyobraźni jej nieco zwariowane przygody…
Wyjaśnienie:
Historia rozpoczyna się w kwietniu w roku Ostatecznej bitwy z Kronosem, ale wydarzenia i wiek niektórych, występujących naprawdę w książce bohaterów, jest inny od rzeczywistego. Opowiadania są subiektywne i są pisane z różnych perspektyw. Emma ma rocznikowo 15 lat.
Rozdział 1
„ Spotykam starych przyjaciół i Freda”
Poprawiłam kurtkę i odgarnęłam moje rude, kręcone włosy. Był niezbyt ciepły początek wiosny. Szłam jedną z wielu zatłoczonych ulic Nowego Jorku. Wciąż mijali mnie ludzie spieszący do domu, szkoły pracy, sklepów… Moja ostatnia wizyta w obozie była jakieś 2 miesiące temu, ale jakoś nie mogłam wrócić…
Nagle, obraz się rozmazał…:
Zobaczyłam jakiś wieżowiec, na którego dachu stała chmara potworów i herosi w srebrnych zbrojach, czarnych podkoszulkach i spodniach oraz wytatuowanymi sierpami na ramionach-znakami Kronosa…
Otworzyłam oczy…:
Ktoś na mnie wrzeszczał, jakiś kierowca kilka razy zatrąbił. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że stoję na środku ulicy, szybko uciekłam i zeszłam do stacji metra, gdzie zakupiłam bilet do centrum.
Siedząc w pociągu, znów zamknęłam oczy…:
Zobaczyłam blondyna ze szramą na policzku- Luka. Chłopak przemówił, jednak głosem, który ostatnio nawiedzał mnie w koszmarach:
-Nakamura do mnie!
-Tak, panie? –ciemnowłosy chłopak z czarną, piracką opaską na oku przykląkł przed Kronosem, pochylając głowę.
-Weź dwa potwory i do 11.30 znajdź tę dziewczynę! – mówiąc to rzucił chłopakowi zdjęcie szóstki osób w pomarańczowych podkoszulkach:
Annabeth, Percy, Grover, Travis, Connor i ja zakreślona czarnym flamastrem.
-Oczywiście panie mój…
Powróciłam na Ziemię…:
Spojrzałam na cyfrowy zegar metra, była 11.25, tylko tyle udało mi się zrobić zanim ktoś potraktował mnie gazem usypiającym.
* * *
Obudziłam się w pokoju z małym okrągłym oknem, byłam związana – no jasne!. Uniosłam głowę i zobaczyłam blondyna, może 11-letniego, całego w zadrapaniach i siniakach.
-Gdzie jesteśmy? – zapytałam bez zastanowienia.
-Na morzu- powiedział trzęsącym się głosem dzieciak.
-„Księżniczka Andromeda”- syknęłam i zmrużyłam oczy słysząc ciche kroki i jakieś głosy. Nagle, otworzyły się metalowe drzwi i jakiś stwór wywlókł mnie na zewnątrz.
-„Jeśli rozwali ciągnąc mnie po podłodze moje ostatnie „zdatne” jeansy, to złożę reklamacje”- pomyślałam. Po chwili „weszliśmy” do sali, gdzie czekały mnie kolejne „miłe” niespodzianki:
Kronos ( w ciele Luka), Nakamura i dwie empuzy.
-O, jak miło wszyscy moi przyjaciele w komplecie- powiedziałam z sarkastycznym uśmiechem.
-Hmm…- mruknął Kronos i wyjął sztylet, zadając mi cios w ramię. Byłam na to przygotowana, więc nawet się nie skrzywiłam.
-Wiem kilka tysięcy lat w Tartarze, ale w takich sytuacjach lepiej mówić „Dzień dobry”.
-Pyskata, odważna, będziesz idealna.
-O, znasz już moje drugie i trzecie imię, a tak przy okazji NIE!
-Co?!
-Co -„Co?!”, przecież wiadomo co zaproponujesz- „Czy się do mnie przyłączysz? Ble, ble…
Następne kilka minut było straszne, moim priorytetem było powstrzymanie się od łez. Nogi, ręce- wszystko niemiłosiernie parzyło i piekło. Gdy poczułam kilka cięć na twarzy pomyślałam:
-„Czas działać!”- , rozłożyłam miecz* i uderzyłam Kronosa w brzuch. Oczywiście nie zadałam mu żadnej rany, ale zemdlał, widocznie jeszcze w pełni nie panował nad ciałem Luka. Wykorzystałam okazję i zmiotłam w proch empuzy, a następnie walnęłam mocno Nakamure klingą w głowę i powiedziałam:
-Nie zabiję Cię, bo mam taką zasadę, że nie uśmiercam ludzi, którym brak piątej klepki!
Wybiegłam z sali kierując się na górny pokład , ale zawróciłam chcąc uratować tamtego dzieciaka. Znalazłszy się w celi rozcięłam jego więzy i razem pobiegliśmy, słysząc odgłosy pogoni. Gdy dotarliśmy do barierki przy prawej burcie statku chłopak zapytał:
-I co teraz?
-A jak myślisz?- mruknęłam i skoczyliśmy w toń.
*Miecz Emmy składa się w bransoletkę, którą zawsze ma przy sobie.
Jess!!!! No na reszcie – świetny rozdział!
Super! Jestem zachwycona!
WOW!
Nie mogę się doczekać następnej części
Udało się! Moje opowiadanie… 😉
Naprawdę dobre, czekam na więcej
Czekam na CD! Mam tylko jedno, jedyne zastrzeżenie: z tego, co pamiętam, pokład „Księżniczki Andromedy” był kilkadziesiąt metrów nad powierzchnią oceanu- upadek do wody z takiej wysokości niewiele się różni od upadku na beton.
To niestety fakt. Jedyną osobą która tam spadła był w sumie Percy… W którymś z następnych rozdziałów po przez wspomnienia, któregoś z bohaterów opiszę dokładnie tą sytuację… A przy okazji cieszę się, że tylu osobom się podoba, to mnie zachęca do dalszego pisania 😀
Emmo, piszesz cudownie. Z takim talentem to ty już nie długo będziesz miała THE BEST OF…
@Nemo
Żeby mieć THE BEST OF trzeba napisać kilka opowiadań. No, ale opowiadanie super, Adminka ma pewnie teraz długie kolejki. A przy okazji ile czekałaś, aż opublikowali?
Od 27.12.2010r. , czyli 18 dni :), ale warto było.
Czyli moje może dojść za 4 dni:D. A opowiadanie ma ciekawą fabułę, dobrze wykreowanych bohaterów, śmieszne przemyślenia bohaterki( np. to z jeansami:)), dobrze napisane. Fajnie też że jest jakaś dyskusja, bo niestety niektórzy autorzy nie odpisują w komentarzach, chociaż to jest dodatek no ale za to plus. W mojej skali opowiadań heroooosowych 9,5/10. A teraz parę pytań. Czy są już napisane wszystkie rozdziały czy będą pisane i ile ich będzię( nie mam nic przeciwko długości bitwy w labiryncie:D )
Pozdrawiam Oviec
W sumie rozdziałów napisanych mam już dużo, ale chce dopiero dzisiaj wysłać kolejny. Ta historia jest czasem zamącona i tak napisana, że nie da się wymyślić końca. Już sądzisz, że wiesz i tu figa z makiem. Oczywiście jak mówi moja przyjaciółka, każde opowiadanie zmienia się powoli w „Herosową modę na sukces” ( mam nadzieje, że z moim się to nie stanie:P ). Co do długości to szczerze mówiąc nie mam pojęcia, ponieważ oprócz teraźniejszości chce też wpleść wspomnienia o początkach losu Emmy z herosami 😀
Dziękuje za liczne komentarze 😀
Hm…
Spojrzałam na cyfrowy zegar metra, była 11.25, tylko tyle udało mi się zrobić zanim ktoś potraktował mnie gazem usypiającym.
To zdanie spokojnie można rozłożyć. Nie podoba mi się. Początek zapowiadał się fajnie, ale końcówka wydaje mi się pisana na przymus: od tak, by napisać, by skończyć, by wysłać.
Otworzyłam oczy…:
Po co ten dwukropek? Nie lepiej by było: Otworzyłam oczy.
Bla bla bla bla.
Zamknęłam oczy.
Bla bla bla bla.
Lub otworzyłam oczy i ujrzałam wielkiego potwora dłubiącego w nosie. Bla bla bla
Rozumiesz?
Hmm…- mruknął Kronos i wyjął sztylet, zadając mi cios w ramię. Byłam na to przygotowana, więc nawet się nie skrzywiłam.
No cóż, gdyby Kronos rzeczywiście zadałby jej cios byłoby po niej. Po pierwsze ma te ostrze czy sztylet (nie pamiętam jak się nazywało) po drugie to Tytan. Riordan bardzo ładnie opisał jak przy nim zwalnia się czas itp. Ta część była trochę nielogiczna.
Jednak ogólnie opowiadanie jest super i czekam na dalszą część
Co do moich ” : ” i innych taki mam styl pisania, zawsze tak było, że do dawałam mnóstwo wielokropków itp. Co do ciosu, on nie chciał jej zabić, tylko zmusić do zgody. Z końcówką mylisz się, ponieważ ja tego nie wymyślałam z zamiarem wysłania, dopiero później wpadłam na ten pomysł.
Ale bardzo dziękuje za sugestie 😀
Nie ma sprawy 😀 Rozumiem, ja tam wolę ograniczać wszystkie znaki interpunkcyjne do minimum 😀
Emmo Droga, nie chcę Cię martwić, ale w tym wypadku Thalia ma w 100% rację. Ten dwukropek po wielokropku jest zdecydowanie niewskazany, a w tym kontekście będzie nawet błędem.
Jeśli lubisz znaki interpunkcyjne, to warto je stawiać w odpowiednich miejscach. Np. oznaczając wtrącenia… Niestety interpunkcja Twoją najlepszą stroną nie jest.
Dalej… Przed myślami nie dawaj pauz, a najlepiej to pisz je po prostu kursywą – chyba najlepsze rozwiązanie. (Jak już chcesz pełen profesjonalizm, to piszesz i w cudzysłowie, i kursywą).
Dochodzimy do walki pod koniec. Cóż, nie koloryzując – pełen absurd. Po pierwsze, przyczynowo-skutkowość przy zadawaniu ciosu w ramię nie ma sensu („ponieważ byłam przygotowana na to, że Kronos zada mi miażdżący cios, to nawet się nie skrzywiłam” – powodzenia). To, że Beckendorf był przygotowany na swoją śmierć niestety nie zapobiegło nieuniknionemu. Kiedy TYTAN uderza w ramię, to nic nie da świadomość, że zaraz dostaniemy. I nic nie zmieni nastawienie tytana. To nadnaturalna istota, i boleć musi. Musi.
Tak samo wątpię, żeby po pchnięciu w brzuch tytan zemdlał. Zwłaszcza, jeśli to pchnięcie nie zadało choćby najmniejszej szkody Kronosowi, a zadać nie miało szans – w.w. jest w końcu w 99,7% nietykalny.
Kolejna sprawa – empuz nie da się tak po prostu zgnieść w proch. Tak ogromna walka musi być trochę lepiej opisana niż jedno zdanie, to zbyt potężne kreatury, by jeden jedyny cios wystarczył na wysłanie ich do Tartaru.
Ze smutkiem muszę stwierdzić, że opowiadanie nie podobało mi się – zbyt chaotyczne, z logiką mające niewiele wspólnego, co więcej – niezbyt poprawne.
Może kolejne części podniosą poziom?
Ale wy dluuugie wypowiedzi piszecie1 Ja nie zdobęde się na taka dlugą bo nie mam nic do powiedzenia oprocz tego że opowiadanko jest WSPANIAŁE i czekam na ciag dalczy.
P.S. Bylonie coś myśle ze niedługo zgadne twoj wiek 😛
Co tu dużo mówić zgadzam się tobą to opowiadanie jest absurdalne i nielogiczne… Oczywiście dla kogoś kto nie przeczyta następnych części lub ma tak pomieszane w głowie jak ja – nie miłe ale prawdziwe. Nie zgodzę się z tobą co do
” …: „, ponieważ taki zwrot jest poprawny. Co do uderzenia Kronosa przez Emme, od strony tytana było lekkie niczym dotknięcie jej małym palcem (a dla niej silnym ciosem), ponieważ powtarzam ON JEJ NIE CHCIAŁ ZABIĆ. Empuzy – tu chciałam uwydatnić jej siłę i zręczność w walce. Kronos… Hmmm…. To był jeszcze czas, kiedy przeją dopiero co ciało Luka i każde go naruszenie dużo tytana kosztowało. Myśli i kursywa bardzo trafna uwaga i zastosuję to w następnym opowiadaniu.
A co do pytania końcowego – Mam nadzieję, że tak 😀
PS.: Post wyżej wymieniony do Bylon.
na olimpie, to moda na sukces jest:
Ares odbija dziewczynę wujkowi
Zeus jest ożeniony z siostrą
itp.
Emmo, to: „…:” jest poprawne, ale nie w tym kontekście. Zabronić stosowania tego Ci nie mogę, ale to naprawdę burzy przejrzystość, nie warto.
Bardzo możliwe, że każde naruszenie wiele kosztowało, ale to nie było naruszenie. Cios odbił się po prostu od brzucha, więc Kronos nie miał prawa choćby tego poczuć.
Sprawność w walce powiadasz? Ja bym Ci z nią przesadzać nie radził, bo bohaterowie „wszechmogący” są wielce niewskazani w opowiadaniach. Ale OK, Twoja wola.
Zaciekawiła mnie Twoja osoba jako pisarki, i czekam coraz bardziej na część kolejną, aczkolwiek uważaj, żeby Twój upór nie stał się cechą destrukcyjną dla twoich opowiadań…
Kurczak, sorry! Nie wcisnął mi się shift, i „twoich” na końcu napisałem z małej litery, a powinno być z dużej. Dlatego też ostatnia część ostatniego zdania powinna brzmieć: „…żeby Twój upór nie stał się cechą destrukcyjną dla Twoich opowiadać”. Heh, może to dziwne, ale ja na to naprawdę bardzo zwracam uwagę…
Co do oślego uporu…. Nie bohater wszechmogący, sorry, ale myślę, że opacznie to zrozumiałeś… Emma jako postać po prostu taka jest, co oczywiście nie umywa się to do „Piętna Achillesa”. A i pytanie: Gzie Ty widzisz, że miecz się odbił? Ona go ugodziła nie pozostawiając śladu fizycznego ( przynajmniej w pewnym sensie).
Jednak uważam, że mógłbyś być niezłym krytykiem pisarskim i wiele Twoich spostrzeżeń jest trafnych. Bez żadnej obrazy artystycznie kojarzysz mi się z Gnomem Pralkowym. Co to jest?! Szczerze nie mam pojęcia!
Pozdrowienia 😀
Gnom Pralkowy! O tym marzyłem!
Hehe, fajna koncepcja.
Dobra, miecz się nie odbił, ale nie pozostawił najmniejszego śladu, więc Kronos nie powinien mdleć.
Jeszcze taki mały błąd – pamiętaj, że w dialogach nie piszemy zwrotów bezpośrednich wielką literą, bo postacie, do których zwraca się główny bohater nie istnieją. Natomiast w komentarzach już jak najbardziej, i cieszę się, że są osoby, które jeszcze to robią.
Raczej bardziej niż krytykiem, to wolałbym być pisarzem, ale to pomińmy.
Po konsultacji ze specjalistą, ze smutkiem Cie poinformuję, że się mylisz. Bezpośredni zwrot do bohatera po przez zaimek osobowy może, a nawet powinien być pisany wielką literą.
I jeszcze raz powtórze:
Uderzyła Kronosa, co sprawiło, że zemdlał, ale nie uległ poranieniu, bo jest tytanem!!! ROZUMIESZ?!
Z uśmiechem przesyłam Ci wiadro zimniej wody… 😀
Emmo Droga, ciekawy musi to być specjalista (pewnie polonista, co?), że zdanie: „Nie zabiję Cię, bo mam taką zasadę, że nie uśmiercam ludzi, którym brak piątej klepki!” uzna za poprawne. Byłoby ono poprawne, jeśli to JA, tak, ja, Bylon, nie mam piątej klepki i jeśli to MNIE, tak, mnie, Bylona, nie masz zamiary zabijać. Jeśli natomiast Emma zwraca się do NAKAMURY, to nie może krzyczeć „cię” wielką litery. A nawiasem mówiąc, w ogóle nie może krzyczeć „cię” wielką literą.
Nie mówimy słowa „cię” wielką literą, i nic Ci na to nie poradzę. Możemy je napisać, ale postacie w opowiadaniach mówią, a nie piszę, przynajmniej w tym wypadku.
Pozdrów specjalistę, i najlepiej daj Mu do napisania kolejny komentarz – jeśli dalej będzie obstawiał przy swoim. Heh… Lubię tego typu dyskusje…
Bylonie Drogi
Ja też bardzo lubię takie dyskusję.
Z „cię” masz rację, ale odpowiedziałam Ci ogólnie o zaimkach osobowych, a dosłownie brałam pod uwagę stwierdzenie ” Hej Ty ” lub ” Co Ty robisz? ” – musieliśmy się nie zrozumieć. Jeszcze raz potwierdzam z samym w sobie „cię” masz rację :D. Specjalista pozdrowiony! Cieszę się, że wreszcie zrozumiałeś sprawę z Kronosem ;).
AVE wszystkim Pralkowym Gnomom!
No widzisz… W aspekcie, o którym wspominałaś, miałaś rację, ale chyba wtedy nie wspomniałaś, że wspominasz o tym właśnie aspekcie. Proponuję już o tym nie gadać, a jak chcesz swobodnych pogaduszek, to do „Swobodnego Śmietnika”, czy jak to się tam zwie.
Dziękuje, a przy okazji rzeczownik aspekt i czasownik wspominać
to muszą być Twoje ulubione słowa 😀
Nic z tych rzeczy, po prostu miałem ochotę na zdrowo rąbnięte zdanie.
Ale nie SPAMujmy już!
No i już wiadomo masz ten sam syndrom co ja – musisz mieć ostatnie zdanie – Hmmm?*
*To pytanie retoryczne jakbyś nie zgadł Bylomie Drogi…
No to źle sobie odpowiedziałaś na to pytanie retoryczne, bo wcale nie muszę mieć ostatniego zdania, tylko po prostu jak ktoś pisze, to ja odpowiadam… Proponuję, żebyś napisała ostatnie zdanie, jeśli Ci to sprawi przyjemność, a pogadamy sobie na Śmietniku, co Ty na to?
Ok
Co do ostatniego mojego postu to chyba innym razem, na dziś mam już Twojej nad-inteligencji dość. Powiem szerze jesteś dobrym rozmówcą 😀
Do ponownego napisania 😉
Rrrrrany, chce wam się to pisać?? Szczerze to znam Emmę i jeśli ktoś myśli tak jak ona to zrozumie tok jej myślenia. Spróbójcie przeczytać to jeszcze raz…
super
Świetne, ciekawe i wciągające! Pisz więcej… orginalny pomysł z twożeniem Emmy! 😀
Bylonie, zapraszam Cię, do mojego opowiadania które niedługo wyjdzie. Będę wdzięczny jak skrytykujesz pierwszą część(może druga dostanie certyfikat jakości pralkowego gnoma:D ). Pozdrawiam Oviec.
Owiec – jestem zaszczycony, z chęcią zmieszam Cię z błotem. (Oczywiście żartuję w 100%, mam nadzieję, że będą tylko plusy).
W każdym razie jak wyjdzie – postaram się przeczytać.
Nawiasem mówiąc, to niezły awansik – od dziada krytykującego wszystko i wszystkich do nawet fajnego gościa, na którego opinię ludziska nie reagują tak cholernie negatywnie…
[I nie nazywaj mnie Pralkowym Gnomem, bo to ma prawo robić tylko Niezwykle Czarująca Emma! Daję Jej prawa na wyłączność! (Pozdro Niezwykle Czarująca Emma…).].
Hmmm…. Niezwykle Czarująca Emma – mogła bym się przyzwyczaić.
Dziękuje, za liczne posty Blogowicze 😀
naprawdę fajne. najbardziej git wydaje mi sie prolog chyba
Mam pytanie – czysta ciekawość – Czy wybrałaś nazwisko Wilson bo ma to związek z serialem „dr. House”?? (Nie pytam żeby cię wnerwić)
A jednak to było wnerwiające ( żartuje ) i nie nie ma związku z “dr. House” 😀
Ciekawe. Na prawdę mnie wciągnęło;P Kiedy będzie następne? Myślę, że niedługo…mam taką nadzieję:D
ThaliaG. i Bylon:
Nieźle się rozpisaliście. Macie podobne komentarze:)
OK Bylon. Pytanie do Emmy: Kiedy nastepna czesc?
SOry za brak polskich znakow, ale mam problemy z kompem.
Bardzo fajne!
Opo. fajne i chociaż jest się do czego przyczepić to pomysł zajebisty 😀
niezłe