Siedziałam na zimnej ziemi. W zgrabiałych rękach trzymałam gitarę. Sztywne palce myliły akordy, a schrypnięty głos co chwilę milkł. Nie poznawałam tego miejsca. Nie poznawałam tych ubrań. Nie poznawałam tych dłoni. Ale poznawałam melodię. Tą piosenkę słyszałabym nawet, gdybym miała zatkane uszy- to była kołysanka, którą śpiewała mi moja mama, gdy byłam bardzo, bardzo mała. Gdy jeszcze nie wiedziałam, kim jestem. Gdy jeszcze wszystko było w porządku. I którą ja, dziesięć lat później, śpiewałam by ukoić płacz Molly. Może piosenka niezbyt się do tego nadawała, ale zawsze, gdy ją słyszałam, czułam się bezpieczna.
Gdy noc ciemna świat otuli
Kiedy zgaśnie ci ostatnia z gwiazd,
Kiedy wszyscy cię opuszczą
Pamiętaj, że zostanę jeszcze ja.
Nie odejdę, nie ucieknę, nie ulecę jak ptak
I jak skała wśród fal
Będę trwać
Aż skończy się świat…
Nagle urwałam. Otaczający mnie słuchacze rozbiegli się w panice. Ktoś się zbliżał. Ktoś, a raczej coś. Usłyszałam jeszcze ogłuszający ryk, a potem obraz rozsypał się jak domek z kart. Sceneria się zmieniła. Znowu siedziałam, znowu było mi zimno i znowu byłam kimś innym. Zakneblowana i przywiązana do drzewa chropowatym sznurem, rozpaczliwie próbowałam się wyswobodzić. Nie mogłam się poruszyć. Nie mogłam krzyknąć.
Wtem nad Arachne z nikąd pojawiła się twarz. Straszliwa twarz. Prawa połowa była wykrzywiona wściekłością i przewiercała ją na wylot spojrzeniem złotego oka. Lewa patrzyła łagodnie niebieską źrenicą i uśmiechała się pogodnie. Nikt przede mną nie ucieknie.
Obudziłam się z wrzaskiem. Po brzęku tłuczonego szkła poznałam, że próby zapalenia światła byłyby teraz bezcelowe.
-Wstawać!!!- krzyknęłam głosem syreny (okrętowej). Nieliczni (na razie) mieszkańcy domku Hermesa patrzyli na mnie zaskoczeni, gdy pośpiesznie wciągnęłam bojówki na rybaczki w których spałam i bosa wypadłam z domku. Wiedziałam, czym to grozi (podpowiedź: satyrowie mają kozie tyłki), ale teraz najważniejszy był pośpiech. Dobiegłam na Wzgórze Herosów. I zamarłam: spełniły się moje najgorsze podejrzenia. Przodem do mnie, przywiązana do sosny i zakneblowana, siedziała Silena. Zaczęłam jak szalona przecinać więzy. Wtedy właśnie przybiegła reszta herosów. Na Wzgórze jako pierwszy dotarł Allan. Fryzura a’la Meduza, wygniecione ubranie i nieprzytomny wzrok świadczyły, iż niedawno wyrwano go z głębokiego snu.
-Co się stało?- wrzasnął.
-Zaszedł mnie od tyłu.- odpowiedziała przez łzy Silena.- Związał i zakneblował. Nie miałam jak się uwolnić. Próbowałam coś zrobić, coś, żeby zostawił drzewo, ale nie zadziałało. Nie potrafię czarować jak jestem zdenerwowana! A on… on powiedział, że tak będzie lepiej i dla mnie i dla niej…- w tym momencie córka Afrodyty się zawahała, jakby miała coś na końcu języka, ale jednak postanowiła tego nie mówić. Zamiast tego wybuchła płaczem.
-Kto to był? Kto tu przyszedł?- zapytał natarczywie Adolf, syn Aresa.
-On.- wyszeptała zapłakana Silena.- Luke.
pierwsza!!! Extra opowiadanko ale szkoda, że takie krótkie
Adolf…Dobre. Genialne opowiadanko. Pisz dalej!
Atalanto… Adolf znaczy szlachetny wilk i nie ma w tym imieniu nic złego, prócz jego jednego byłego imiennika…
A opowiadanko… CUDOWNE!! Arachne – uwielbiam twoje opowiadanka o Arachne… szczególnie że opisujesz ją, z całym jej „dobytkiem” w sensie zalet i wad… podoba mi się to jak wkręciłaś Silene w zatrucie drzewa… szczególnie że to ona była zmuszona do donoszenia Kronosowi… Niestety… Ale opowiadanko GENIALNE!! jak zwykle
Jak zawsze genialne opowiadanie.
Arachne, piszesz (moim zdaniem) najlepsze opowiadania na tym blogu. potrafisz jak nikt inny rozwinac wątek, napisałaś najwięcej opowiadań na blogu. można ci tylko pozazdrościć talentu, chwalić i gratulować. adminka powinna stworzyć rangę jeszcze większą niż The Best Of, bo zasługujesz na znacznie więcej. jedyne co można ci zarzucić, to to, że te opowiadanie jest krótsze niż zazwyczaj… czemu każesz nam tyle czekać?!
naprawdę świetne Opowiadanie! Pisz dalej! 😛 pozdrawiam
MAM POWAŻNY PROBLEM! CHCE WYSŁAĆ OPOWIADANIE I NIE WIEM JAK??!! TREŚĆ OPOWIADANIA MAM SKOPIOWAĆ I WKLEIĆ W TREŚĆ E-MEILA, CZY DODAĆ JAKO ZAŁĄCZNIK? PROSZĘ O POMOC !!!
Wkleić do treści emaila. Opowiadanie super. Masz talent w dłoni.
Ananke, ale adminka wolała by chyba jako załącznik.
spoko wkleiłam jako załącznik 😛
Dzięki 😛
suuuuuper piszesz! Arahne ( i ty )jest świetna! 😀 a powiedz o co chodzi że satyrowie mają kozie tyłki???
Pojedź na wieś. Gdzieś gdzie hodują kozy. Pochodź za tymi zwierzakami przez cały dzień. A potem zdejmij buta i zobacz, w co wdepłaś.
PS: Wypraszam sobie „Arahne”! Jestem AraChne!
Znasz mą opinię. 😉 GENIALNE!!!!!!!!!!!
genialne to jest