Nie chciałam nikogo widzieć. Nie mogłam z nikim rozmawiać. Mogłam tylko płakać. Ktoś otruł to, co pozostało z bohaterskiej dziewczyny, która oddała życie za przyjaciół. Nie znałam dostatecznie mocnego przekleństwa, żeby nazwać tego truciciela. Przez chwilę miałam ochotę skoczyć z bardzo, bardzo wysoka. Skoczyć i zostawić za sobą to wszystko. Ale chwila minęła i otoczyły mnie czyjeś ciepłe ramiona.
-To ona! To Arachne! Wróciła!- krzyczał jakiś głos. Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą zatroskaną twarz Allana. Ten, zobaczywszy, że oprzytomniałam, przytulił mnie tak mocno, że prawie mnie udusił. A duszenie było moją domeną. Pomimo moich protestów zaniósł mnie do Wielkiego Domu. Nie zastał tam jednak Chejrona, tylko pana D. i jakiegoś biednego satyra odkurzającego kolekcję kieliszków i kufli naszego dyrektora. Do lazaretu doszłam już o własnych siłach, choć mój przyjaciel cały czas trzymał mi rękę na ramieniu, jakby bał się, że się przewrócę. I, szczerze mówiąc, niewiele brakowało. Usiadłam ciężko na łóżku.
-Gdzieś ty była?!- zapytał Allan.
-Porwano mnie. Jak się obudziłam, byłam w Las Vegas. Od razu, jak się zorientowałam, to wróciłam.
-I wracałaś przez pół roku?- zapytał nieco uszczypliwie Allan.
-Nie nabijaj się. Nie było mnie najwyżej dwa tygodnie…
-Arachne, jest marzec. Zniknęłaś w sierpniu. Już straciliśmy nadzieję… – zamurowało mnie. *** [tu następuje kilka okropnych przekleństw, których nie napiszę]! To niemożliwe! Nie można być przecież nieprzytomnym przez pół roku! Chociaż w sumie to by wszystko wyjaśniało: temperaturę, zmiany w obozie… A to mi przypomina…
-Co…co się stało z sosną?- zapytałam drżącym głosem. Allan zrobił dziwną minę.
-A co się miało stać? Stoi jak stała.
-Ale…- w tym momencie mi przerwał.
-Czy ty aby na pewno dobrze się czujesz?- zapytał z troską w głosie i przyłożył mi dłoń do czoła. Strząsnęłam ją z niecierpliwością i odburknęłam:
-Nic mi nie jest. A z resztą, nawet gdyby coś mi było, to przecież dobrze wiesz, że nigdy nie mam gorączki. A drzewo… WIDZIAŁAM je! Ktoś je otruł!
-Yyy…
-Wiesz co? Zaprowadź mnie do niego.
-Ale…
-Mam dość siły, weź nie dyskutuj, bo jestem tak wkurzona, że mam ochotę kogoś kopnąć.- w tym momencie chłopak gwałtownie odsunął się poza mój zasięg. Szczerze: na jego miejscu też bym tak zrobiła, bo mam glany z blachą. – Ten gościu, którego tu przyprowadziłam, jest strasznie denerwujący. –powiedziałam.
-Pocieszę cię: mój „kochany tatuś” uznał Justina.
-Tego, co swoim śpiewem straszył Molly?- zapytałam, wychodząc z lazaretu.
-Tak.- potwierdził Allan- Teraz gościu pisze własne teksty i nas nimi zadręcza. Prawie zazdroszczę ci, że cię tu nie było.- tą wypowiedzią ostatecznie wyprowadził mnie z równowagi. Nie powinnam tracić zimnej krwi, ale w tym momencie o to nie dbałam. Wybuchłam:
-Zazdrościsz mi tego, że jechałam przez cały kraj autostopem? Zazdrościsz napadów żulerii w ciemnych zaułkach? Zazdrościsz obraźliwych komentarzy kierowców i dziwnych spojrzeń pijaków? Zazdrościsz spania na śmietnikach i w rowach? Zazdrościsz walki z potworami? Zazdrościsz mi strachu? bólu? głodu? Zazdrościsz niepewności jutra?- wyrzuciłam to z siebie i odwróciwszy się na pięcie, pobiegłam na Wzgórze Herosów. Gdy ujrzałam sosnę, zamarłam- była zdrowa. Allan dopędził mnie i powiedział z tryumfem:
-Chyba coś ci się przywidziało…- w tym momencie zaprzeczyłam z gwałtowną pewnością:
-Nie, nie przywidziało mi się. To się dopiero STANIE.
Allan gapił się na mnie, kompletnie zbaraniały. Zapomniał chyba nawet o swojej złości. W końcu wydusił z siebie:
-Yyy… Jesteś pewna?
-Tak jak tego, że tu stoję.
-Eee, no wiesz, ale tak jakby to JA jestem synem boga wyroczni…- zaczął niepewnie.
-…Ale ja jestem nieokreślona, więc równie dobrze mogę być twoją siostrą.- dokończyłam z szelmowskim uśmiechem. Mojemu koledze ta odpowiedź najwyraźniej niezbyt przypadła do gustu. Powoli poszliśmy do obozu. Allan chyba jednak uwierzył w moją wizję, bo sam zaproponował wystawienie wart na wzgórzu. Teraz pozostało tylko powiedzieć innym obozowiczom.
Wreszcie napsałaś. Ja codziennie się patrzę, a tu nie ma. Weny brakło, czy czasu mało?
Oczywiście świetnie.
super
aż brak słów
jak zawsze świetne 😀
Genialne jak zawsze xP
Świetne
bardzo herosowe, wręcz boskie 😀
o tak zdecydowanie boskie!!!
Wreszcie jest! Nie mogłam się doczekać ;D
Super. Bardzo mi się podoba.
super
ja również niecierpliwie na nie czekałam!! jak zwykle cudownie… podoba mi sie reakcja Arachne na to że Thalia jest/będzie otruta… i to jak powiedziała że ma ochotę kogoś kopnąć… w takiej sytuacji też bym miała… 😉 GENIALNE!!!
nie mogłam się doczekać, chyba bardziej od wszystkich innych. ona chyba naprawdę będzie Apolla…
[CENZURA]! Czy nikt nie może tego skrytykować?! Chociaż jeden, jedyny raz…
Za krótkie, p co wulgaryzmy dajesz w ogóle skoro je cenzurujesz i się idzie nie raz pogubić w treści. Nie krytykowałem, bo nie chcę zniechęcać, ale skoro chcesz i lubisz to masz xD.
Dziękuję bardzo! XD
Krótkie- wiem, ale następne będzie dłuuugie.
A co do wulgaryzmów to, niestety, mieszkam gdzie mieszkam i tego nie zmienię. Jak się co pięć sekund takie słowa słyszy(żulki drogie i dresiki kochane), to, no niestety, wchodzi w krew. Mówiąc, przeklinam STRASZNIE, nawet przez sen mi się zdarza, a nie chcę, żeby inni poznali takie słowa, a przynajmniej nie dzięki mnie. Ok. postaram się wywalić cenzurki, albo robić je subtelniej.
Wreszcie ktoś skrytykował! WRESZCIE!
Widać bardzo się z tego cieszysz 😀
Ale mam nadzieję że kolejne będzie dłuuuuuuuuuugie.
ale ogólnie super
Skończyły mi się określenia. xd Dobra, powtórzę się: BOSKIE. 😀
super