Rozdział 3
Staje się tęczowym aniołkiem
.
Koszmar zaczął się tak. Stałem nad otchłanią Tartaru (nie pytajcie mnie skąd to wiem) a z otchłani wydobywał się okropny głos.
– Nareszcie – powiedział – znalazłem kogoś, kto pomoże mi podbić Olimp, po czym zaśmiał się przeraźliwie. Nagle krajobraz się zmienił, przed moimi oczyma pojawiła się wielka sala tronowa, cała ze złota. Po środku stał wielki stół zastawiony moimi ulubionymi potrawami. W kącie stały dwa kufry, gdy tylko na nie spojrzałem otworzyły się. Moim oczom ukazał się widok, którego nie mogę opisać. Kufry były wypełnione rubinami, perłami i biliardami dolarów.
– To wszystko może być twoje – powiedział tajemniczy głos – ja mogę sprawić, że będziesz tytanem! Wtedy sala zadrżała i zaczęła się rozpadać, kosztowności zmieniły się w piasek, a ja… obudziłem się.
– Wreszcie się ocknął – krzyknął Max.
– Co się stało? – spytałem
– Leżałeś nieprzytomny 3 dni! – odparł Max – myśleliśmy, że nigdy się nie obudzisz. Ale cóż, głaz który cię walnął był ogromny.
– Jaki głaz? O co ci w ogóle cho… urwałem. Dopiero teraz zorientowałem się, że przy moim łóżku stał ktoś jeszcze. Byli to chłopak w wieku około 15 – 16 lat. Był blondynem, miał figlarny uśmiech, wyglądał jak by chciał mi coś zwędzić Miał ubraną pomarańczową koszulkę i krótkie spodenki. Obok niego stała dziewczyna. Wyglądała na nieco młodszą ode mnie, też miała ubraną pomarańczową koszulkę, jak tamten chłopak, przez ramie miała przewieszony łuk. Za nimi stał…centaur? Jednak mi się nie przywidziało, naprawdę tego cyklopa zabił centaur!
– Kim wy jesteście. Gdzie ja jestem?
– Ja jestem Matt, a to Karolin, jesteś w obozie herosów – odpowiedział chłopak.
Spokojnie przyjąłem tę informacje, po tym co widziałem, już nic nie mogło mnie zadziwić.
– A ten „ facet ” za wam to kto?
– Jestem Chejron – przedstawił się
– Kim pan jest? – spytałem – Chejronem, tym centaurem z opowieści, który był wychowawcą tych wszystkich słynnych herosów?
– Tak, to ja – odparł z błyskiem w oku
– To nie możliwe, centaury nie istnieją, to tylko mity.
– Tak uważasz – spytał – czy ja i ta dwójka herosów oraz satyr, wyglądamy ci na mit?
– To wy jesteście herosami? – spytałem ich
– Tak, ja jestem synem Hermesa, boga podróżników, handlarzy i złodziei – powiedział – a Karolin to córka Apollina, boga słońca, wyroczni i wróżb.
– Moim ojcem jest Mark Wernon, a matka zginęła podczas pożaru w naszym poprzednim domu. Miałem wtedy 5 lat. – powiedziałem im
– Nieprawda, twoja matka żyje – Chejron uśmiechnął się tajemniczo – ale żeby to zrozumieć, musisz wiedzieć trochę więcej. Choć za mną.
Poszedłem za nimi, obejrzeliśmy kilka różnych domów, arenę, boisko i las. Nie wiem dlaczego, ale najbardziej podobał mi się domek numer dwa. Potem doszliśmy do miejsca, które nazywali wielkim domem. Tam przedstawiono mi pękatego kolesia,
pana D. Spytałem co znaczy to D, a on mi powiedział, że ciekawość to pierwszy stopień do Tartaru. Chejron wytłumaczył mi, że to Dionizos – bóg wina. Na początku nie wierzyłem i wyśmiałem go, ale jak krzesła zaczęły unosić się nad ziemią ustąpiłem.
Nagle Chejron spytał mnie – Czy ojciec opowiadał ci o matce?
– Tak. – odparłem – Mówił, że miała piękne tęczowe oczy oraz pasemka w różnych kolorach, że kolekcjonowała wielkie złote medale. Mówiła na nie chyba darchmy.
– Drachmy. – poprawił mnie Chejron – a jak one dokładnie wyglądały?
– Z jednej strony miały jakiś budynek, a z drugiej czyjś portret.
– Czy może wyglądały tak – spytał mnie Chejron dając mi wielką złotą monetę.
Gdy ją chwyciłem wokoło zrobiło się chłodniej i powstała lekka mgiełka. Przyjrzałem się jej. – Dokładnie tak wyglądała! – krzyknąłem radośnie.
Ale Chejron nie zwrócił na mnie uwagi. Wpatrywał się w coś jasnego nad moją głową. Była to tęcza. Najbarwniejsza jaką w życiu widziałem. Po kilku sekundach zniknęła, a nad moją głową została już tylko lekka jasna poświata.
fajne! nie mogę się doczekać cd
super opowiadanie
„Tęczowy aniołek” BUHAHAHA!
świetne!
niezłe, napisane tym samym językiem co Jordan
supcio!
super!!! kiedy dalsze części?????!!!!!!
Super część , czekam na następne .
wooooow