II
Wiecie co? Najgorsze co może się przydarzyć człowiekowi, to niewiedza co się zdarzyło wcześniej. Pewne dla mnie było jedne: leżałam na miękkim łóżku. Chciałam się poruszyć, by zobaczyć gdzie się znajduję jednak nie byłam w stanie. Tak więc, spoczywałam na czymś miękkim, a na twarzy czułam jakiś materiał. W pierwszym momencie pomyślałam, że to pewnie kawałek kołdry. Dopiero po pewnym czasie doszło do mnie, że owe coś zaczyna się w okolicach szyi.
Bandaż – uświadomiłam sobie z pewnym zdziwieniem. Bezskutecznie próbowałam sobie przypomnieć gdzie jestem, co ja tu robię, a co najważniejsze – co się stało.
Tak więc wytężając ze wszystkich sił nadmiar mych szarych komórek, pogrążyłam się w zamyśleniu poszukując jakiś wspomnień.
Nie zorientowałam się nawet gdy zapadłem w ten sen. Sen, o którym wolałabym zapomnieć.
Kap, kap, kap, kap. Echo uderzającej równym tempem wody o podłoże głośno rozbrzmiewało mi w uszach. Otworzyłam oczy by zobaczyć gdzie się znajduję. Wyobraźcie sobie, że ku mojemu zdumieniu nic nie widziałam! Pustka, jaka otaczała mnie dookoła była aż niepokojąca. Wydawało mi się, że znajduję się w jakiejś jaskini, gdzie jeszcze nigdy nie dotarło światło dzienne.
Drugą rzeczą, która mi się zdecydowanie nie zgadzała, był fakt, że miałam niesamowicie wrażliwy słuch. Z fascynacją godną dziecka Ateny, zaczęłam więc się wsłuchiwać w odgłosy dookoła mnie.
Cichy szum, łagodnie wdrażał mi się w pamięć. Gdzieś obok musiało być źródło. A więc moje przypuszczenia były prawdziwe – znajdowałam się w jaskini.
Byłam coraz bardziej zaniepokojona jak i zafascynowana. Nie często zdarza mi się brać udział w aż tak realistycznym śnie. Gdyby nie fakt, że cechowałam się niezwykłą spostrzegawczością i byłam posiadaczką 2 niezwykle bystrych (i zielonych) oczów, powiedziałambym, że jestem ślepa.
Tak więc wykorzystując mój wrodzony talent do pakowania się w kłopoty uczyniłam uważny krok w przód. A potem, poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Mojej reakcji chyba się domyślacie.
.
III
Czując na sobie zdecydowanie delikatny acz niechciany dotyk, moje ciało automatycznie przeszło w stan obronny. Co to jest stan obronny?
Akcja = reakcja.
Więc, gdy poczułam ten gest bez zastanowienia pociągnęłam tego człowieka za rękę, by go widowiskowo przerzucić przez ramię. Opierając się mocno nogami o podłoże i ściągając łopatki ku sobie dodałam mu niewyobrażalną siłę. Po chwili słyszałam gruchot spadającego na ziemię ciała jak i piskliwego Auuu!
Tuż za mną rozległ się śmiech.
– I znowu porażka braciszku. Kiedy ty się w końcu nauczysz, że z kobietami nie ma żartów? – dodał kpiąco ten sam głos. Bez wątpienia, należał do jakiejś młodej dziewczynki.
– Nie spodziewałem się, że ta małolata będzie aż taka silna – odpowiedział nastoletni głos. Biorąc pod uwagę fakt, iż dochodził z podłoża stwierdziłam, że to on śmiał mnie napastować.
Jest tylko jedna rzecz, której szczerze nienawidzę. A właściwie to jedno słowo. Mała.
Słysząc więc to określenie, odruchowo kopnęłam z całej siły celując tam, gdzie powinien znajdować się ten idiota. Piskliwy wrzask, który temu towarzyszył podpowiedział mi, że trafiłam w dość „czuły” punkt na jego ciele.
– Mówiłeś coś jeszcze? – warknęłam do niego. Słysząc, że dziewczyna znowu zaczęła się śmiać, zwróciłam się do niej – A ciebie co tak cieszy, hę? Mogłabyś nauczyć tego palanta by nie pchał się tam gdzie go nie zaproszono.
– Ale to było tylko ramię! – dobiegł mnie z dołu cichy sopran.
– To było aż ramię! – sprostowałam zdenerwowana.
Dookoła mnie rozległy się śmiechy, co mnie dodatkowo wzburzyło. Jasne, ale zabawa. Mam tylko nadzieję, że coś mu się złamało – pomyślałam mściwie.
W końcu, odezwał się stanowczy głos.
– Wystarczy już. Darisso podejdź tu do mnie.
Zatkało mnie. W przenośni jak i dosłownym znaczeniu tego słowa. Mimowolnie zachłysnęłam się, co było jak na mnie dużym osiągnięciem. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się zachłysnąć. Próby podtopienia się też spełzały na niczym.
– Skąd wiesz, jak się nazywam? – spytałam gdy wreszcie odzyskałam głos.
Szkoda tylko, że wciąż nic nie widzę. Wiedziałam przynajmniej, kim jest ten wszystkowiedzący głos.
Jednak po chwili odpowiedź, którą uzyskałam wprawiła mnie w jeszcze większe zdumienie.
– Ponieważ jestem twoim ojcem. A więc, podejdź tu do mnie Darriso, rodzona siostro mego syna, Perseusza Jacksona.
Wreszcie CD! Nakopała bogowi! Ale jazda! Już ją lubię! Zajeboskie.
Jedna sprawa: oczu, nie oczów. Kap,kap,kap- mój ulubiony trick. XD
Bardzo tajemnicze i wciągające. Podoba mi się!
świetne!
Świetne:) ale czy ona straciła wzrok ?
wow 😀 zarąbiste xD poproszę następne !
super
apollo i atemida by tu pasowali!!!!!!!!!! fajne opowiadanko!!!!!!!!!1
Super opowiadanie! Czekam na następne.
Nie mogę się doczekać kolejnego!!
Percy ma siostrzyczkę 😉
ciekawe