Obudziłam się w bardzo chłodnym pomieszczeniu, gdzie czuło się wilgoć. Obok na szafce leżał budzik, który pokazywał godzinę 7:30. Głowa mi pękała. Jak po trzech nocach balangi. I nagle w sercu poczułam ból. Ból nie do opisania. Ból po stracie i zawiedzeniu przyjaciół. Azyl musiał przeżyć. On jest zbyt silny. Napłynęły mi do oczu łzy. On musiał przeżyć. Musiał. Teraz pewnie biega razem z harpiami po lesie. A propos lasu. Ciekawe gdzie mnie przywieźli. Coś w rodzaju letniska. Nie pamiętam dokładnie. Nagle usłyszałam kroki dwóch osób i rozmowę. Zamknęłam oczy.
-Tam jest? I mówisz, że walczyła tak jak niejeden heros?-zaciekawił się jeden z głosów, który pierwszy raz słyszałam.
-Ze mną nie miała szans oczywiście. Ale ze synem od Aresa dala radę. Ma silną osobowość. I gdyby nie jej pies to by chyba się nigdy w życiu nie poddała. A mogę zapytać mistrzu do czego ona jest nam potrzebna?
-Nie wiem dokładnie. Słyszałeś o czym mówił Tusher. Miała się dostać na Olimp. Tam miała dostać instrukcję. A Wyrocznia mówiła, że pomoże albo nam, albo im. W swoim czasie dowiemy się o co chodziło dokładnie. Chodźmy do niej. Może się już obudziła. Chcę ją poznać.
Usłyszałam przekręcenie klucza w zamku i w pomieszczeniu znalazł się syn Nike i nieznajomy.
.
Tymczasem w Obozie Herosów…
-Jak mogliśmy ją tam zostawić? Pozwolić jej odjechać razem z nimi?!-krzyknęła Mea.
-Nic nie mogliśmy zrobić Mea..-szepnął Chris.
Trójka przyjaciół siedziała wokół stolika w Wielkim Domu. Wszyscy mieli spuszczone głowy. Czasami dostrzegalna była łza spływająca po policzku Mee. Co się im dziwić stracili przyjaciółkę. Na zawsze. Chwilę później przyszedł Chejron.
-pies żyje, ale jest w okropnym stanie.-powiedział przez próg.
-To przez tego kundla! Gdyby go nie było Alice by była teraz z nami!
-Jak możesz tak mówić?! Dzięki Azylowi nie musieliśmy walczyć dodatkowo z Minotaurem! Ten-jak ty go nazwałaś kundel, być może uratował nam życie! To nie o to ci chodzi! Tak naprawdę nie obwiniasz psa tylko mnie! To powiedz mi to wprost! Wiem, że gdybym nie walczył tylko z jednym, gdybym walczył z synem Nike i nie załatwiał spraw osobistych to by z nami teraz gadała!
-Kevin ja cię nie obwiniam…-szepnęła Mea.
-Daruj sobie…
-Przestańcie!-rozkazał centaur- Teraz nie ważne jest kto zawinił! Teraz najważniejsze jest by się nie poddawać! Musicie mieć siły by ją znaleźć.
-Niby jak?- szepnęła Mea.
.
Las (Baza główna herosów)…
-Jeszcze śpi. Była wykończona. Co się jej dziwić. Zwykła śmiertelniczka walczyła przeciwko synowi Nike.
-A gdzie reszta? Ta trójka i kundel?
-Wypuściliśmy ich panie… inaczej by się nie poddała i musiałbym ją skrzywdzić, a tego nie chcemy. Do tego strasznie wiążę się z przyjaciółmi. Nie da ich skrzywdzić. Ogólnie ma charakterek.
-Czekaj tu pod drzwiami i zawołaj mnie jak zauważysz że się budzi. Zaglądaj do niej regularnie. Nie powinna już długo spać.
Wyszli, a ja otworzyłam oczy. Dopiero teraz dokładnie przyjrzałam się pokoikowi. Był mały, a w środku panował półmrok. Naprzeciwko łóżka były drzwi. Obok nich szafka z rozbitym lustrem. Wyglądałam bardzo źle delikatnie mówiąc. Miałam czerwone i podkrążone oczy, poszarpane włosy i ubranie od wczoraj. Niestety wszystkie moje rzeczy zostały na drodze gdzie walczyliśmy.
Beznadzieja. Do tego najprawdopodobniej jestem pod ziemią. Lepiej być nie mogło(-.-)…
Przeszukałam moje spodnie i niestety nie natrafiłam na mój breloczek. W butach także nie wyczułam małego sztyletu.
-Lustro -mruknęłam.
Podeszłam do rozbitego lustra i wzięłam mały kawałek. Nie będę tu siedzieć bezczynnie. Wydostanę się z tego miejsca i wrócę na Obóz. Muszę. Zaczaiłam się pod drzwiami.
Czekałam tak aż syn Nike nie wszedł. Jaki był jego szok gdy zobaczył puste łóżko, a chwilę potem miał ostry kawałek lustra przy szyi.
-Pomysłowa jesteś.- mruknął.
-A teraz mnie wyprowadzisz stąd na zewnątrz, a tam się rozejdziemy. Tak?
-Nie mogę na to pozwolić.- odpowiedział.
-A życie ci niemiłe?- zapytałam.
-A wiesz, że ja nigdy nie przegrywam?
-Nie tym razem.
Chwilę później przybiegła reszta herosów.
-Nie ruszajcie się!- powiedział do niech syn Nike.
Wszyscy jak na rozkaz stanęli w drzwiach.
-Ona mi nic nie zrobi.
-Naprawdę tak chcesz kusić los?- szepnęłam.
On jednak miał rację. Nie jestem w stanie zabić drugiego człowieka. Nawet jeśli nie jest w pełni człowiekiem.
-Powiedz do swoich kumpli żeby się cofnęli chyba, że chcą się z tobą pożegnać.
-Róbcie co mówi.
Ja, w ten czas jak nastąpił lekki zamęt, ponieważ jeden popchnął przez przypadek drugiego, wyciągnęłam miecz syna Nike i przy okazji mój sztylet.
-Dzięki.- powiedziałam- A teraz zamknij drzwi. I siądź na łóżko.
O dziwo zrobił to co mu kazałam.
-Co chcesz zrobić? Nie masz szans ich przechytrzyć. Nie masz szans uciec.
-Coś wymyślę. O mnie się nie martw.
-Jaki masz plan?
-Byłbyś ostatnią osobą, której bym to powiedziała.- mruknęłam.
Przez dziurkę od klucza zobaczyłam jak wszyscy herosi ustawiają się pod drzwiami w dwuszeregu.
-Gdzie jest mój miecz?- zapytałam.
-U mistrza.
-Cholera.
Nie wiedziałam co robić. Pod drzwiami stało 50 uzbrojonych dzieciaków, w pokoju był mój wróg, a do tego nadal nie czułam się dobrze. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś o tym miejscu i planach. Wzięłam skrzypiące krzesło spod ściany i przysunęłam na przeciwko syna Nike.
-Jak ty w ogóle masz na imię?
-Troy Rewttin. A ty? Ile masz lat?
-A co cię to?- zapytałam.
-Skoro ty zadajesz pytania ja także mam prawo.
-Ale ja mam broń co różni mnie od ciebie.
-A ja mam całą armię, która stoi przed drzwiami i czeka na ciebie.
Przekonał mnie. Ma chłopak argumenty.
-14. A ty?
-16. Małolata z ciebie.- mruknął.
-Daruj sobie. A gdzie my tak w ogóle jesteśmy?- zapytałam
-W bazie głównej. W lesie.
-Co wy organizujecie? Jakąś sektę?
-Wolałabyś nie wiedzieć.- i się zaśmiał co nie poprawiło mi humoru.
-Może jednak.- powiedziałam gniewnie.
-Chcemy…, a z resztą, mistrz ci wszystko wyjaśni. Będzie ciekawiej.
-To ten co był tu ostatnio?Obawiam się, że nie zdążę się z nim spotkać.
-Nie spałaś?
-A coś ty myślał?
-Nieważne.
-Czego wy chcecie ode mnie?
-Słyszałaś.
-Co oni tam szykują?
Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez dziurkę od klucza. Rozeszli się.
Postawili pod drzwiami tylko 3.
-Tak łatwo nie może być.- mruknęłam.
-Słucham?
-Mówię, że twoi koledzy są strasznie głupi. Myślą, że się nabiorę na tanią sztuczkę. Trzech pod drzwiami, a sto za zakrętem.
-Nie jesteś taka głupia jak na śmiertelnika.
-Coś sugerujesz?
Dalej obserwowałam korytarz, na którym stali koledzy syna Nike. Może jednak mam szanse teraz uciec? Tylko jak? Nie znam planów tych podziemi!
-Zapomniałaś o czymś.- powiedział.
I film się urwał.
Obudziłam się tym razem związana sznurem na łóżku. Głowa mi pękała bólem. Cholera. Kolejna przegrana. To nie możliwe abym się stąd nie wydostała. Uchyliłam lekko powieki.Przed sobą ujrzałam dziewczynę. Mniej więcej w moim wieku. Córeczka Hermesa. Poznałam po tym głupkowatym uśmieszku i włosach. Kevin przynajmniej jest ładny. A ona chyba odziedziczyła urodę po mamuśce.
-Myślałaś, że uda ci się uciec? -zapytała z pogardą
-Odwal się- odparłam tylko. Ból głowy nie pozwalał mi na więcej. Gdybym miała siłę to bym jej wygarnęła całą historie jej życia, a po tym by się nie pozbierała.
Chwilę potem wszedł do pokoju Troy. Ja już siedziałam na łóżku i patrzyłam ze wściekłym spojrzeniem na dziewczynę. Ku jego pechowi zwróciłam ten sam wzrok na niego.
-Głowa bardzo boli?- zapytał ze sarkazmem.
-Zemszczę się.- powiedziałam z pełnym nienawiści głosem.- Nie łudź się, że jedna porażka mnie powstrzyma przed próbami. To był dopiero początek.
Dziewczyna na krześle prychnęła.
-Zamknij się- warknął do niej syn Nike. I tym razem zwrócił się do mnie- A ty myślisz, że po co te sznury?
-Myślicie, że one mnie powstrzymają?
-Na razie powinny. A teraz chodź. Mistrz chce cię poznać.
-Na pewno chce poznać prawdę o sobie?
-Ma cierpliwość do ciebie.
-Nawet mnie nie zna!
-Ale słyszał o twoich wybrykach. Chodź już.
-Idiota z ciebie jeśli myślisz, że tam pójdę. Tutaj wolę pomyśleć o drodze ucieczki.- warknęłam.
-A jak cię rozwiąże to pójdziesz?
-Wielka mi łaska.- mruknęłam.
Jednak podszedł do mnie i przeciął więzy. W sumie dobrze bo coraz bardziej czułam się niewygodnie.
-Później pomyślisz nad planem.- powiedział.
Nagle znalazłam szansę w wycieczce do „mistrza”. Gdyby tak udało mi się mu wywinąć. Zrobię to jak będziemy wracali. Dam radę.
-Idziesz?
Już czekał w drzwiach. Poszłam.
-Ty Tivani prowadzisz. Ja pójdę za naszą koleżanką.
Korytarze wiele nie różniły się od tego pokoiku, w którym byłam. Tak samo ciemne, tak samo wilgotne. Tylko tym razem były okna. Ale nie takie jakie bym chciała. Za oknami przeważnie tresowano potwory lub to one trenowały. Jak przechodziliśmy koło jednego okna to aż się cofnęłam. Śmiejcie się, ale gdybyście zobaczyliście to co ja teraz też byście tak zareagowali, a może nawet uciekli z krzykiem. Nie wiem co to było, ale coś na pewno. Miało strukturę jak wielki wąż. Grubszy od najgrubszego człowieka świata, a do tego długi na 15 metrów. Ten gad chciał mi chyba zrobić niespodziankę bo przejechał swoim cielskiem po szybie zostawiając ohydny śluz. Coś mi się tu nie zgadzało. Jak to możliwe aby węże były pokryte śluzem. Przecież one mają suche łuski. Skąd ja to wiem? Miałam 5 z biologi. Pewnie teraz myślicie, że jestem kujonem, ale to błędna hipoteza. Z matmy ledwo wyciągnęłam na 2. Tak też było z fizyką i chemią.Teraz myślicie jak to jest możliwe. Te przedmioty to jedność. Nauki przyrodnicze (mówię o fizyce, chemii i biologi, żeby nie było). Oto moje wytłumaczenie : durna baba nas tych przedmiotów uczyła, więc miałam to wszystko gdzieś. Ale muszę się pochwalić, że z historii także miałam 5. Ale wróćmy do aktualnych chwil.
-To urydaron. 6 razy szybszy od zwykłego węża. Nadal myślisz o ucieczce?
-A ty nadal myślisz, że nie ucieknę albo że się boję tego węża?
Poszliśmy dalej. Aż doszliśmy do ogromnych drzwi na końcu korytarza. Gdy weszliśmy najpierw trudno było mi się przyzwyczaić do jasności jaka tam panowała. Jak się oswoiłam ze światłem to pierwsze co rzuciło mi się w oczy to malowidła na ścianach. Sceny bitewne itp. Później zwróciłam uwagę na dwa rzędy kolumn korynckich prowadzących do tronu. A na tronie siedział gościu w szatach. Miał kruczo-czarne włosy i niebieskie oczy. I muszę mu przyznać- był cholernie umięśniony. Miał może 17, 18 lat. Nie więcej niż 20.
-Witaj, Alice- powiedział z końca sali.- Jak podoba ci się u nas?
-Nie musi mi się podobać. Nie zostaję na długo.
-Ukłoń się przed panem- powiedziała dziewczyna, która z nami szła i popchnęła mnie.
-Przed idiotami się nie kłaniam. Oj sorry. Pomyłka. Przed NIKIM się nie kłaniam.
Dziewczyna wyciągnęła miecz.
-Już!
-Żebyś się nim umiała posługiwać- zakpiłam.
-Tivani, proszę cię- powiedział „mistrz”
-Przepraszam mistrzu.
Prychnęłam. Nie mogłam tego słuchać. Mistrzu to, mistrzu tam to. To tylko chłopak.
-Proszę was. Wy dajecie sobą tak pomiatać?- zapytałam z niedowierzaniem.- Macie źle poukładane w głowie.
-Alice. Opanuj się.- powiedział Troy.
-Bo co?! Nie będzie mi rozkazywała osoba, która nie ma własnego zdania! Może najpierw zapytałbyś się swojego mistrzunia czy możesz się do mnie odezwać?!
-Mamy taśmę Troy?
-Znajdzie się w magazynie.
Umilkłam.Musiałam złapać oddech przed następnym wybuchem.
-Panie, ona jest bezczelna! Zabijmy ją!- powiedziała dziewczyna
-Kto by to miał zrobić? Ty nawet zwykłej śmiertelniczki nie umiesz pokonać.- stwierdziłam z pogardą.
-Chcesz swój miecz?- zapytał znienacka „mistrz”.
Wiedział jak przemówić do ludzi. Teraz mnie ciekawiło co powie. Zależy mi na moim mieczyku.
-Jak tak to siedź cicho i słuchaj.-chyba stracił cierpliwość, bo miał gniewny głos.
-A twój kolega mówił, że masz do mnie cierpliwość- i pokręciłam głową uśmiechając się. I tak wytrzymałeś dłużej niż nie którzy.
-Nie przerywaj Panu!- upomniał mnie Troy.
-Ględzenie.- mruknęłam.
-Chcę ci wszystko wyjaśnić.- powiedział.- Pewnie chcesz wiedzieć czemu tu jesteś, otóż…
-Sami nie wiecie. Słyszałam.- powiedziałam znudzona.
-Nie spałaś?
-Idiota z ciebie jeśli tak myślałeś. Kogo w ogóle ty jesteś synem? Jak Aresa to zgodzę się z twoją ułomnością.
-Jestem synem…Kto tego Minotaura tutaj wpuścił?!- krzyknął.
W drzwiach stał Minotaur a obok niego herosi, którzy próbowali go uspokoić. Zwierzę musiało się urwać z ćwiczeń bo na szyi miało łańcuch jeszcze.
-Weźcie ją do pokoju- wskazał na mnie.- i pilnuj jej Troy.
-Tak jest! Idziemy -powiedział do mnie i chwycił mnie za ramię.
-Myślisz, że to coś mi coś zrobi?- zapytałam.
Nie odpowiedział. Nienawidzę tego. Chciałam już coś powiedzieć, ale dochodziliśmy do pokoju.
-Siedź tam i się nie ruszaj.
To była spontaniczna decyzja. Wyrwałam się z jego ucisku i pobiegłam przed siebie. Znalazłam szansę ucieczki. Większość tych herosów jest w tam tej sali, a ja zostałam sam na sam z synem Nike. Biegł za mną z mieczem w ręce.
-Cholera- usłyszałam jego głos.
Doganiał mnie. Ja kierowałam się w nieznane. Na „skrzyżowaniu” pobiegłam w prawo. To był błąd. To tam właśnie był „obóz” potworów. Troya już nie widziałam więc weszłam do pierwszych drzwi z brzegu. Okazało się, że weszłam na korytarz, gdzie były schody.
-W górę- pomyślałam.
Jak stanęłam na pierwszy stopień usłyszałam odgłosy dochodzące z piętra, dwa wyżej. Musiałam uciekać w dół co odbiegało od moich planów, ponieważ znajdowaliśmy się najprawdopodobniej pod ziemią. Siła wyższa. Gdy już byłam trzy piętra niżej usłyszałam jak zadyszany Troy wpadł na dwójkę lub trójkę herosów.
-Sorry…- powiedział- Widzieliście dziewczynę biegnącą tutaj?
Wychyliłam się przez barierkę sprawdzić co się dzieje. To był błąd, ponieważ zobaczył mnie jeden z herosów.
-Tam ktoś jest- powiedział.
I znowu rozpoczął się szaleni wyścig. Zbiegłam jeszcze dwa piętra i weszłam do pierwszych lepszych drzwi.
Okazało się, że weszłam w kwatery herosów.Wokół były same drzwi do pokojów.
-Świetnie- mruknęłam i pobiegłam dalej.
Bardzo ciekawe i wciągające!
aż chce się zkopiować
ŚWIETNE!!! Ma charakterek! 😉
super
Uwielbiam!
więcej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! BŁAGAM O WIĘCEJ!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! UWIELBIAM TO OPOWI ADANIE
mosz talent kotku ;D !!!
jaraj się bo by dodać ten komentarz musiałam podać swój adres e-mail. xD
jesteś wspaniała!!! wszyscy się ze mną zgodzą!!! nie wiem, jak można inaczej opisać twoje opowiadania!!! jesteś wspaniała!!! nie wiem co jeszcze powiedzieć!!! podziwiam cię!!!
bajeczne to mała ma charakterek