Rozdział drugi: Pierwszy dzień w obozie.
Poczułem się dziwnie. Mój kumpel to pół kozioł , Pan Brown jest pół ludziem pół koniem ja jestem herosem i ten cholerny woźny to potwór. Ciekawe jakby się czuli w takiej sytuacji!
– Chodź Michaelu na film instruktażowy. – Powiedział Pan Brown no i poszedłem za nim. Widziałem pełno dzieciaków, którzy ćwiczyli albo Jasnowłose dzieci grające z satyrami. Gdzie indziej były toalety, zbrojownia, plaża, arena, tor do wyścigów ciekawe jakich i wiele innych rzeczy. Moją uwagę przykuł wielki niebieski dom, do którego zmierzaliśmy z Chejronem. Za nami szli Ann, Percy i Grover. Weszliśmy do środka gdzie siedział pijący dietetyczną colę grubasek z lamparcią skórą na sobie i czerwonym nosem jakby wyglądał, że jest mocno przeziębiony.
– Witaj Panie D! – Skinął mu głową centaur.
– Dzień dobry. – Mruknęliśmy z Groverem Annabeth i Percym.
– Hmm..? – Mruknął nie zadowolony grubasek. – No proszę, proszę. Ania Bell mój satyr i Peter Johnson. A ty to kto? – Spojrzał na mnie zimnym pełnym chłodu spojrzeniem.
– Michael Carter. – Odpowiedziałem.
– Niestety muszę to powiedzieć, witaj na obozie Nicku Farger. – Mruknął Pan D.
– Michaelu Carterze. – Poprawiłem go.
– Miej szacunku do boga dziecko. – Odparł.
– Boga?
– Czyżbyś nie uważał na lekcji łaciny chłopcze?
– Hmm… – Zacząłem myśleć. Pierwsze lamparcia skóra , dziwne zachowanie Grovera.
– Demeter w postaci męskiej? – Podsunąłem.
Percy i Annabeth padli ,a Grover zrobił dziwną minę tak jak Chejron.
– Jestem Dionizosem ! – Westchnął. – A teraz spadaj na ten film. – Tak jak mi kazano zeszedłem na dół do groty na film. O wiele łatwiej wszystko zrozumiałem. Ale kim był mój ojciec? Lub Matka? Nie wiadomo. Później pokazano mi wszystkie miejsca i gdzie będę mieszkał. Był to zwykły letni domek w przeciwieństwie do innych, bo tamte wyglądały dziwacznie. Wszedłem powoli do domku.
– Określony czy zwykły? – Usłyszałem od jednego chłopaka.
– Nieokreślony. – Odezwałem się. Wiedziałem o co mu chodzi. O to czy wiem KTO jest moim ojcem czy matką.
– Masz tu miejsce. – Wskazał mi jeden z chłopaków. Najwyraźniej przewodniczący domku. Obok niego stał jego brat.
– Jesteśmy Bliźniacy Hood. Conor i Travis. – Przywitali się. Gdy się już w czasie przyzwyczaiłem rozpakowałem swe rzeczy (Bo o dziwo – Tam były) podszedł do mnie chłopak.
– Jestem Kevin. Syn Hermesa. – Skłonił się nisko. – Chodź. Są różne treningi i poznasz kilku ludków. – No i poszliśmy. Spotkałem dziecko Hery – Claris , potomka Demeter – Eryka , Annabeth i jej brata (Od Ateny oczywiście) Leonarda , luzackie dziecko Apolla – Bena , Juana od Hefajstosa , Marikę od Afrodyty , Dziecko Persefony – Martę , Potomczyni Hypnosa – Florę , Młodego od Tanatosa , Luke’a no i od Nemezis- Ferdinanda. Dziecko Atropos i dziewczyna od Nawałnicy także byli. Mieli na imię Jack i Claire. Spotkałem również Irę od Iris , Astrę od Eos no i Morty’ego od Erosa. Wroga także zarobiłem mianowicie Sharena i Clarise od Aresa. Później były treningi. Najpierw były zapasy. W Zapasach byłem dobry bo bardzo silny aż za silny. Rozłożyłem każdego oprócz Sharena, który z łatwością mnie rozwalał. Strzelanie z łuku trudniejsze. Strzeliłem przypadkowo w pupę jednemu od Aresa, przez co musiałem uciekać. Walki na miecze były ekstra. Okazało się, że jeszcze trochę i będę jednym z najlepszych szermierzy. Później była walka o sztandar. Byłem u szkarłatnych (Czerwonych). Naszym kapitanem była Annabeth. Byłem na ataku. Gdy wszyscy się rozpierzchli zaczął wykonywać zadanie. Musiałem wziąć sztandar. Na mojego pecha zatrzymał mnie ten kolo od Aresa, któremu trafiłem strzałą w cztery litery. Wyjąłem miecz i zaatakowałem. Moje cięcie trafiło go w brzuch. Pobiegłem dalej chwyciłem sztandar i wróciłem. Nasza drużyna wygrała, była wielka uczta no i spać. Rano wezwał mnie Chejron.
– Mike. Mam dla ciebie łatwą misję. Razem z Annabeth pojedziecie niedaleko Nowego Jorku do wiejskiej miejscowości. Jakiś satyr wyczuł Herosa. – Wypowiedział Chejron.
CDN
fajne, ale Hera jako bogini małżeństwa nie miała dzieci ze śmiertelnikami, ale tylko sie czepiam 😉
Zgadzam się z przedmówczynią 😉
Ale opowiadanie bardzo mi sie podoba, tylko nie wiem kiedy się to dzieje. Czy to jeszcze przed Ostatnim Olimpijczykiem, czy po?
Życzę powodzenia, w dalszym pisaniu!
Jest trochę bałaganu, ale ogólnie supcio. A z tą Herą się nie zgadzam- z tego co pamiętam miała kilkoro dzieci i Zeusek nieco się wkurzał (innymi słowy rozwalał piorunami co popadnie).
„Strzeliłem przypadkowo w pupę jednemu od Aresa”- świetne!!!
„- Demeter w postaci męskiej? – Podsunąłem.”
GENIALNE 😀
super
1. Hera MOGŁA mieć dzieci ale jej tak zwykle nie wypadało ;d
2. Przed.
Trzecie opo już piszę.
fajne!!
i jest 2 błąd bo bracia hood nie byli bliźniakami
” Demeter w postaci męskiej” hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah….hah
Bracia Hood BYLI BLIŹNIAKAMI rogu.
Opowiadanie wspaniałe!!! Choć moim zdaniem Hera nie mogła mieć dzieci tak jak np. Artemida, a nie to, że jej nie wypadało. Ale pewna nie jestem:) Jeszcze raz powtórzę: super opowiadanie!!!
super