POCZĄTEK CZEGOŚ NOWEGO
.
O mój Boże.Jak ja nienawidziłam mojej szkoły. Gadanie każdego 12 latka Nowego Yorku, ale ja nie byłam zwyczajna. Byłam inna od reszty. A tak na marginesie mam na imię Joenna Scaryon. Jakbym była nowym rodzajem człowieka w mojej szkole. Albo po prostu powiem, że jestem Emo. Tak, jestem Emo. Dziewczyna o czarnych włosach w białe pasemka, ale jedno było dziwne bo pasemka miałam naturalne. Kolor włosów też był. W ogóle nie pasowałam do nikogo. Jedyna sierota Marysia w bogatej szkole katolickiej dla snobów (ja nie jestem snobem). O i się nie tnę jak prawdziwy Emo. Za bardzo sobie życie cenie żeby je marnować na tniecie się i wmawianie sobie, że świat jest do bani. Może byłam jedynym Emo, które nie chodzi z pochyloną głowa i ma deprechę na całego i nie jestem masochistką, ale jest jak na razie dobrze. Pewnie zastanawiacie się dla czego jestem sierotą. Proste. Moja mama mnie olała, a mój ojciec się mnie przeraził. „Przeraził” miałam na myśli, że przestraszył się moich nadnaturalnie fioletowo szarych oczu. Dosłownie miały taki odcień. Mi się akurat podobał. Był tajemniczy. Ale wróćmy do mojego taty. Było mu mnie tak szkoda, że jak był milionerem, dał mi trochę kasy na utrzymanie. Gdy miałam 11 lat to w końcu mogłam dostać ostatni list od taty. Był żenujący. Pisał w nim, że mnie kocha, że w tej szkole będzie mi lepiej, że na razie nie może mi powiedzieć kim jest. Sratytaty. Mógł mi prosto napisać, że mnie nie kocha i że mu się mnie żal zrobiło i dlatego zostawił mnie w tej szkole i zostawił mi kasę bym nie zdechła. A moja matka. Brak słów. A więc zanim rozwalę kolejne dvd w swoim pokoju to wrócę do mojej jakże głupiej szkoły katolickiej. To co by tu powiedzieć, to że żadna z dziewczyn z tej szkoły nie zostanie zakonnicą. A na pewno Elly Brow. To była prawdziwa małpa z różowymi paznokciami. Tak mnie wnerwiała. Myślała, że jak tylko pokaże kolorowe paznokcie to wszyscy ją zaczną po stopach całować. Ona mnie też nienawidziła. Od kiedy pocałowałam w przedstawieniu księcia z bajki, ponieważ ja dostałam rolę roszpunki, a Elly czarownicy. A tym księciem był Dyllan Smitf. Jak dla mnie niezłe ciacho. Był wysokim szatynem o pięknych intensywnie zielonych oczach. Był w kółku dramatycznym. Pamiętam jego wytęp z ‚Sen Nocy Letniej’ jak wyrecytował najbardziej romantyczny moment. Patrzyłam na niego jak w obraz. Ale Elly mnie nienawidziła i to bardzo, tak samo jak ja ją. Była niską, rudowłosą małpą. Najgorsze jest to, że ona próbowała mi jak najbardziej uprzykrzyć życie. Niestety dzisiaj musiałam przeżyć z nią kolejny dzień.Zbierałam właśnie książki z mojej podłogi. Mieszkałam w internacie przy szkole. Był to mały pokój, ale jedyny ze strychem. Na strychu miałam swoją pracownie z malunkami. Najdziwniejsze było to, że w ogóle nie myślę nad tym co maluję. Jedyne co pamiętam to, że widzę jakiś obraz w głowie, a potem jakby zatrzymał się czas i po chwili widzę obraz. Najczęściej maluję coś wyłaniającego się z mroku. Ostatni wyłaniał się płomyk. Najczęściej też rysuję na lekcjach. Spojrzałam na zegarek. Za 20 minut miałam lekcje. Szybko wzięłam ostatnie książki od historii i zbiegłam na dół. Przy wejściu wisiało lustro więc szybko przejrzałam. Miałam dzisiaj na sobie głupią spódniczkę, którą też sprytnie skróciłam, wysokie skarpetki i do tego konwersy czarne. Blezer z emblematem szkoły. Wybiegłam z internatu i pobiegłam do szkoły. Wbiegłam przez wejście i przedarłam się przez tłum uczniów. Zeszłam na dół schodami i pobiegłam na moją odosobnioną szafkę. Była ona kompletnie osobno od innych. Szybko wzięłam książkę od anglika i poszłam. Nie wiem jak to możliwe, że w ogóle coś mi się tam mieści. Była cala przepchana książkami o magii. Nie myślcie, że uprawiam czary czy coś tylko lubię to czytać. No więc szybko pobiegłam pod naszą klasę. Niestety pod nią już stała cała klasa oblegającą Elly. Rany. Na szczęście mogłam w spokoju usiąść w kącie. Wzięłam kartkę i znów jakby czas wyłączył się. Nagle po chwili zauważyłam, że namalowałam, a raczej naszkicowałam postać kobiety. Wysokiej, o długich czarnych włosach. Najbardziej moją uwagę zwróciło to co trzymała w rękach. W jednej trzymała jakąś koszulkę, na której było chyba „CHB’, a w drugiej ręce trzymała miecz. Był to długi, wyglądający na mocny, srebrny jak księżyc, ale jakby wokół miecza była czarna poświata. Mogłabym dokończyć ten malunek, ale nasza pani nauczycielka, czyli zakonnica zaprosiła nas do klasy. Cała lekcja była nudna jak cholera. Moje rozmyślania przerwało mi to co mówiła pani Crowner.
-Uwaga! Dzisiaj jest bal na rozpoczęcie roku szkolnego, przypominamy ŻADNEGO KONTAKTU Z CHŁOPCAMI ANI NA ODWRÓT!
-Jeeeee! – powiedziała chórem klasa
Nienawidziłam balów. Przynajmniej będę mogła się pośmiać z innych laleczek barbie takie jak Elly.
Z nudów spojrzałam przez okno. Ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłam kobietę taką jaka była na szkicu. Była tylko inaczej ubrana. Była cała na czarno. A dokładniej czarne rurki, glany, oraz koszulkę z napisem „Mrok jest dobry, a magia jeszcze lepsza”. Stała tam i patrzyła wprost na mnie. Jedyna rzecz jaka ją odróżniała to, że miała jedno oko koloru czerwonego, a drugie fioletowe. Trzymała w ręce egzemplarz książki. Przyjrzałam się. Był to taki egzemplarz jaki trzymałam w szafce.
Panno Scaryon! Czy raczysz mi podać stolicę Mondabi…
-Eeee…- odwróciłam wzrok na panią- to będzie…..eeeee….- i jakby coś we mnie wstąpiło – Helsinki?
-Dobrze – powiedziała pani, patrząc na mnie wilkiem.
I znów wróciłam na swój świat. Nie wiem co to było, ale zbytnio mnie to nie przerażało. Znów spojrzałam przez okno. Już tam nie stała ta kobieta. Była taka… można powiedzieć jak ja. I spojrzałam na swój szkic. Wzięłam ołówek w dłoń i znów czas się dla mnie zatrzymał.
WOW, WOW, WOW… normalnie… WOW… Super, herosowe itd. Bardzo mi się podoba 😉 Błagam pisz szybciej, bo nie wytrzymam ;D
Boskie
TYLKO CZEMU TAK MAŁO AKAPITÓW?! Wiesz, jak oczy się męczą!? Poza tym naprawdę super, może kilka błędów językowych ale stawiam, że zamierzone 😉
szkoda tylko, że już wiadomo kto jest jej matką
fajne, tylko mnie troszkę denerwowały powtórzenia
Zaje! 20 punktów na 10 możliwych. Tylko POWTÓRZENIA!!!!! Jest takie zdanie, gdzie ze 3 razy występuje słowo „biec”. To dość denerwujące…
Herosowe ;D
Tylko zgodzę się z przedmówcami: za mało akapitów i powtórzenia są denerwujące.
BŁAGAM o akapity !!!!!!!!!!!!!!! myślałam że zwariuję 1 ale poza tym to opowiadanie jest ……
– boskie
– herosowe
– superowe
-i.t.d
herosowe!!!
Trudno że się wzrok psuje !!! Kocham to!!! J like it !!!! Nie mogę się doczekać CIĄGU DALSZEGO !!!!!!! Uwielbiam to! Proszę dajcie więcej!!! Pisz jak najszybciej!!! Błagam!!
super opowiadanie. napisz duuuuuuużo części (szybko). akapity faktycznie by sie przydały, ale no cóż… da sie przeżyć bez nich, ale mogłabyś nam ciut ułatwić czytanie.
Suuper! Genialne i koniec! :3
fajne