Chciałam się odizolować od … właśnie, od czego? Włóczyłam się po obozie nie mając co ze sobą począć. Szłam przez obóz herosów co jakiś czas witając się z kimś i lekko się uśmiechając. Wszyscy byli szczęśliwi. I to mnie właśnie przygnębiało. Wszędzie widziałam pary, albo flirtujące ze sobą osoby. Naprawdę, dla singli to jest przybijające. Z każdym krokiem było mi coraz ciężej iść. A) przez te pieprzone pary i B) stopa zaczęła mnie przeraźliwie boleć. Żeby przestać cierpieć przez pary skupiłam się na tym co mnie ukąsiło. Co to mogło być? Postarałam sobie przypomnieć wszystko, co widziałam podczas tonięcia. Przed tym, jak urwał mi się film. Otworzyłam wszystko od wpadnięcia do wody po obudzenie się w Wielkim Domu. Usiadłam na trawie i zamknęłam oczy. Z dokładnością zapamiętałam jak woda dostaje się przez wszystkie otwory w moim ciele. Jak wszystko mnie szczypie, jak przestaje oddychać. I nagle zobaczyłam coś na co nie zwróciłam uwagi podczas tonięcia. Kiedy już traciłam przytomność zauważyłam czarną postać. Nie był to kształt człowieka. To raczej przypominało … PSIĄ GŁOWĘ! Gwałtownie wstałam. Co w jeziorze robiła Hydra?! I po cholerę mnie ugryzła?! Nagle rana zaczęła szczypać.
– Cholera. – złapałam się za stopę. Łzy stanęły mi w oczach. Czułam się jakby miała mi odpaść. Ból przeszył moje ciało. Dostałam drgawek. Upadłam na ziemię i zaczęłam zwijać się z bólu. Co jakiś czas moim ciałem przechodziły drgawki. Zamknęłam oczy i … po raz kolejny film mi się urwał.
Kiedy świadomość do mnie powracała czułam ruchy raz w górę raz w dół. Poczułam, że moje kolana są w górze i ktoś trzyma mnie pod łopatkami. Spróbowałam otworzyć oczy. Lepiły się od łez. Najwidoczniej płakałam z bólu. Kiedy świadomość już całkowicie do mnie powróciła ból razem z nią. Zacisnęłam powieki. Owinęłam ręce w około szyi osoby, która mnie niosła i powoli uniosłam powieki. Zobaczyłam nad sobą zmęczoną i zmartwioną minę Percy’ego. Zauważył, że się obudziłam. Położył mnie na … łóżku?
– Gdzie ja jestem? – zapytałam sennym tonem. Chłopak westchnął i usiadł na brzegu materacu.
– W domku trzecim. Znalazłem cię na środku dziedzińca. Nie powinnaś wychodzić z Wielkiego Domu. Coś się dzieję z twoją stopą. – powiedział. Odgarnął sobie włosy z oczu. –Poczekaj tu, przyniosę ci ambrozji.
Dokończył i wyszedł. Był bardzo zmartwiony. Czy jest ze mną aż tak źle? Kolejna fala bólu przepłynęła przez moje ciało. Dostałam drgawek. Zrobiło mi się zimno. Chciałabym się czymś przykryć, ale nie miałam siły żeby usiąść i się przykryć. Całe ciało mi drgało. Zaczęłam ciężko dyszeć. Tak trudno mi się oddychało. Nagle drzwi się otworzyły i do środka wpadł Chejron, Even i Percy. Centaur szybko do mnie podbiegł i wlał mi do ust ambrozji. Momentalnie zrobiło mi się cieplej. Ale nadal drgałam na całym cielę. Chejron nadal wlewał mi do ust boski napój. W uszach mi szumiało. Prawię nic nie słyszałam. Do moich uszu dolatywały tylko strzępki rozmów.
– … to hydra …. jest z nią bardzo źle … trzeba ją przenieść …
– … lekarstwo … trzeba wyruszyć … nalegam!
– … trzeba to przedyskutować …. Nie dyskutuj ze mną … słuchaj … Pan D.
– … czyli… zgodzi … misje?
Niewiele z tego zrozumiałam. Normalnie bym to rozszyfrowała. Jestem mistrzem logicznego myślenia. Ale teraz ten ból! Nie mogłam tego znieść. Chejron cały czas wlewał we mnie litry ambrozji. Zaczęło mi się rozjaśniać. Spróbowałam usiąść. Even szybko się do mnie rzucił i pomógł mi. Zamknęłam oczy i wzięłam parę głębokich wdechów i wydechów. Zrobiłam minę myśliciela. Co oznacza, że ściągnęłam brwi i wydęłam wargi.
– Myśli. – usłyszałam Evena, mówiącego wyjaśniającym tonem. Zaczęłam gorączkowo łączyć ze sobą te urywki zdań, które zostały wypowiedziane. „To hydra” – czyli moje założenie było dobre. „Jest z nią bardzo źle … trzeba ją przenieść” – to zapewne chodziło o mnie. Pewnie chcą mnie przenieść do szpitala. „Lekarstwo … trzeba wyruszyć … nalegam!” – hm… chyba chcą wyruszyć po lekarstwo, ale Chejron się nie zgadza. „Trzeba to przedyskutować” – cóż, tu pewnie chodzi o to, że Ch. nie jest pewny czy puścić ich na misję. „Pan D.” – … nie jestem pewna, ale to raczej chodzi o dyskusję z Panem D. No i ostatnie pytanie. To zapewne chodzi o to, że jak się Dionizos zgodzi to czy wyruszą na misję. I to wszystko. Czyli jest ze mną źle bo ugryzła, czy co tam zrobiła ze mną, hydra i nie ma w obozie na to lekarstwa, dlatego chcą wyruszyć na misję, ale Chejron chce to przedyskutować z Panem D.
Przetarłam oczy i powoli je otworzyłam. Na brzegu mojego łóżka siedział Percy z zatroskaną miną. W pokoju, a raczej domku bo z tego co się orientowałam nadal byłam w domku Posejdona, byliśmy sami. Uśmiechnęłam się do niego słabo.
– Co się … co się… co się … co się stało? – wydukałam.
– Znalazłem cię na dziedziń … – nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam.
– To już wiem. Ale po tym jak byłam omdlała już tutaj. Słyszałam waszą rozmowę. Idziecie na misję? – Spojrzałam mu w oczy, ale cały czas uciekał wzrokiem. Robił wszystko, żeby na mnie nie patrzeć. Trochę mnie to zirytowało. – Spójrz mi w oczy i powiedz. – powiedziałam stanowczo. Powoli z ociągnięciem wykonał to.
– A więc … -westchnął – tak. Idziemy na misję.
– A wiadomo co mi jest? – rozejrzałam się po domku. W powietrzu unosił się tu zapach morskiej wody, przy jednej ścianie była … umywalka? W kształcie ryby. W środku było coś błyszczącego. Zapewne drachmy. W domku były ze cztery łóżka, ale tylko przy jednym była walizka. Tym najbliżej tego, na którym ja obecnie leżałam. Percy zrobił minę jakby właśnie zjadł cytrynę. „Niedobrze się zapowiada” pomyślałam. Zapadła cisza.
– Nie. – powiedział w końcu. Zamknęłam oczy.
– Wiedziałam. – szepnęłam. Zasłoniłam twarz dłońmi. „Co się teraz ze mną stanie?” pomyślałam. W końcu pod wpływem impulsu powiedziałam. – Jadę z wami na te misję.
– Ale Millien … nie możesz .. ledwo chodzisz!
– Mogę, podłączę sobie kroplówkę z ambrozją i jakoś dam radę. Nie ważne. Idę z wami!
– Millien słuchaj, to bardzo ważne. A jak coś ci się stanie. Słuchaj już i tak jesteś …
– PERCY! – wybuchłam. – A MOŻE TO JEDYNA OKAZJA, ŻEBY DOWIEDZIEĆ SIĘ KTO JEST MOIM RODZICEM!! – łzy zaczęły spływać mi po policzkach. – Ja już rok czekam. Calusieńki rok. I nadal nie wiem. – zaczęłam pochlipywać. Percy podszedł do szafki i podał mi chusteczkę. Wyrwałam mu ją z ręki i otarła łzy. – Błagam, weźcie mnie ze sobą. – powiedziałam przez łzy i spojrzałam na Pery’ego oczami kota w butach, który pojawił się w Shreku. Chłopak odwrócił wzrok.
– Nie patrz tak na mnie i tak się nie zgodzę. – powiedział twardo. Co jakiś czas na mnie zerkał, a ja trwałam z tą miną. W końcu zmiękł. – Dobrze, postaram się … Porozmawiam z Chejronem. – uśmiechnął się słabo na co ja odpowiedziałam szerokim uśmiechem.
-Dziękuje ci! Dziękuje! Dziękuje! – po chwili złapał mnie ostry ból w stopie. Zgięłam się w pół. Syn Posejdona szybko wstał i rzucił się do szafki. Wziął butelkę z ambrozją i wsadził mi do ust. Zaczęłam pić. Napój wypełnił mnie całą ciepłem i pozbawił na trochę bólu w stopie.
– I jak ty chcesz tak iść na misję? – Percy pokręcił głową. Po czym wyjrzał za okno. Podążyłam za jego spojrzeniem. Było ok. 14. Nagle przypomniałam sobie, że od rana nic nie jadałam. Głośno zaburczało mi w brzuchu. Chłopak podniósł brew.
– Ty w ogóle coś jadłaś? – spytał. Pokręciłam przecząco głową. – Poczekaj chwilę. – wstał i wyszedł. A ja spróbowałam usiąść. Na początku mi to nie wychodziło bo miałam zamuł i nie czułam mięśni. Byłam bardzo osłabiona. Ale w końcu mi się udało! Dokonałam swego. I właśnie wtedy do domku wszedł Percy. Niósł tacę z jedzeniem. Położył mi ją na kolanach.
– Smacznego. – uśmiechnął się. Spojrzałam na to, co mi przyniósł. Rosół, ziemniaki, kotlet i surówka z buraków, a do tego sok marchwiowy. Same moje ulubione rzeczy. Aż mi ślinka pociekła. Nagle zauważyłam, że chłopak chce wyjść.
– Gdzie idziesz? – spytałam. Zatrzymał się i odwrócił.
– Porozmawiać z … Panem D. – coś było w jego minie, że mu nie uwierzyłam, ale tak zaburczało mi w brzuchu, że nie chciało mi się o tym myśleć. Wzruszyłam tylko ramionami i burknęłam „To idź”, a następnie wzięłam się za pochłanianie rosołu. Razem z pierwsza pochłoniętą łyżką zupy poczułam się … lepiej? Być może. Ale na pewno zrobiło mi się odrobinę cieplej. Niestety parę łyżek zupy wylało mi się na tace ponieważ ręce strasznie mi drgały. Ale stopniowo udawało mi się nad tym zapanować. Po bardzo przyjemnej chwili udało mi się pochłonąć całą zupę. Wzięłam się za kotleta. Wbiłam widelec w miękkie mięso i zaczęłam kroić. Po paru sekundach mogłam się już delektować pyszną wieprzowiną. Jak zawsze miałam to robić w zwyczaju zmieszałam ziemniaki z burakami. Upiłam soku z marchwi.
– O jak mi dobrze. – westchnęłam. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju ktoś wszedł.
Komentarze
Zostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
po raz pierwszy pierwsza!!!!!!!!!!!!!! Fajne opowiadanko!
po raz pierwszy pierwsza!!!!!!!!!!!!!! Fajne opowiadanko! ” …zawsze logicznie myślałam…..” stawiam na Atenę choć nie wiem czy zgadza się to z wcześniejszymi opowiadaniami !
Wreszcie CD!!!!! Czekałam, czekałam i się doczekałam! Oczy kota ze Shreka- witam w klubie XD 11 punktów na 10 możliwych 😉
po raz pierwszy pierwsza!!!!!!!!!!!!!! Fajne opowiadanko! ” … Normalnie bym to rozszyfrowała. Jestem mistrzem logicznego myślenia… ” stawiam na Atenę choć nie wiem czy zgadza się to z wcześniejszymi opowiadaniami !
sorry za to zmienianie komp mi się zepsuł
Bardzo mi się podoba! Ale CDN?
super
Mam już napisane, zostaje tylko kwestia wysłania. ^.^
Cieszę się, że się podoba. >.<
Coś tu się kroi… 😉
nie mogę się doczekać CD!!!xD
Kiedy następne?????????? Opowiadanie takie świetne! Ciekawe co będzie z Ann i Percym… mam nadzieję, że będą razem.
zgadzam się z Korsyką. jeśli wysłałaś w grudniu to już dawno powinien być ciąg dalszy…
Nie, no! Ja tu wchodzę i patrzę, czy jest info o tym kiedy będzie następne opowiadanie z serii moich ulubionych, a tu….nic!!! Kompletnie nic!!! Ja już po prostu nie mogę się doczekać!!!!!! Kiedy je w końcu wyślesz, co? Po prostu….(gniew, złość, nie do opisania)!!!
No nic. Będę czekać, a jak się w końcu pojawi następna część, to z przyjemnością ją przeczytam(tylko ma być długa!).
Wybaczcie, ale po prostu wypadło mi to z głowy. Już wysyłam, teraz! 😀
ciekawe