Akcja rozgrywa się po wydarzeniach opisanych w V tomie (dzieci wielkiej trójki nie uznaje się już za sensację)
Dziewczyna ubrana była w poszarpaną, brudną białą sukienkę. Miała bose stopy. Nie wiedziała gdzie podziała się jej piżama, a co najważniejsze gdzie na Zeusa się znajduje. Wiedziała natomiast jedno: musiała biec.
Ostry żwir ranił jej stopy, mimo to nie zatrzymała się. Zaczęło brakować jej tchu, aż w końcu zmuszona była przez chwilkę odpocząć.
Z przerażeniem stwierdziła, że znajdowała się nad rzeką. Nerwowo zaczęła rozglądać się za łodzią. COŚ się zbliżało. Coś bardzo, bardzo nieprzyjemnego.
Ponownie spojrzała w kierunku wody, w której unosiły się przeróżne rzeczy – począwszy od nagich lalek Barbie, notesów i zniszczonych misiów, a skończywszy na dyplomach i filiżankach w kwiaty.
Wzięła głęboki wdech. Powietrze tam miało smak cynamonu – całkiem przyjemny jak na tak ponure miejsce.
Poczuła się jak w domu. Jakby jej matka pogłaskała ją po policzku. Jakby greccy bogowie nie istnieli. Jakby była normalną dziewczyną. To uczucie przeraziło ją. Jak można myśleć, że wszystko jest dobrze w takim miejscu…
Nieumyślnie zrobiła krok w przód. Jej ciało przeszył prąd, a obok niej pojawiła się upragniona łódka. Bez namysłu wskoczyła do niej. Wzięła do ręki wiosło i zaczęła oddalać się od brzegu. Jeszcze raz rzuciła krótkie spojrzenie w kierunku miejsca, z którego przybyła, a następnie znów oddała się wiosłowaniu.
Gdy była już na środku rzeki, zobaczyła chłopaka, który tonął. Machał rękoma w jej kierunku i krzyczał, lecz była zbyt daleko by cokolwiek usłyszeć. Spojrzała jeszcze raz na nieznajomego, a ten z każdą chwilą stawał się coraz bardziej niewyraźny. Zamrugała kilkakrotnie i znów spojrzała w kierunku tonącego. Wyglądał normalnie.
Duch
Przełknęła ślinę, starając się zachować zimną krew. Duchy nie mogą tonąć. To niezgodne z logiką. Ale czy cokolwiek było logiczne w mitycznym świecie?
Skoczyła do wody. Pływała całkiem sprawnie, więc sądziła, że taka odległość nie sprawi jej najmniejszego kłopotu.
Jednak coś zaczęło ciągnąć ją w dół. Machała bezradnie rękoma, próbując znaleźć się z powrotem na powierzchni. Ale nie dała rady.
Znów przeszywał ją prąd. Tym razem o wiele silniej niż poprzednim razem.
W głowie rozbrzmiewała jej muzyka. Znała tą melodię. Jakby kołysanka… Kobieta… Uśmiech… Nie mogła już tego słuchać.
– Stop! – chciała krzyknąć jednak z jej ust wydobyło się wyłącznie parę bąbelków.
Nie miała już sił by walczyć. Przymknęła oczy i pozwoliła by niewidzialna siła pociągnęła ją na samo dno Styksu – bo nie miała już wątpliwości gdzie się obecnie znajduje…Obudziła się zalana potem. Oddech miała nierówny, a włosy przylepiły się jej do czoła. W pokoju panowała ciemność – najwyraźniej dzień się jeszcze nie zaczął. Po omacku odnalazła swoje glany i nałożyła je na nogi. Wstawała. Zakręciło jej się w głowie i znów opadła na łóżko. Rozejrzała się przestraszona. Nie chciała kogokolwiek – lub czegokolwiek – obudzić. Znowu podniosła się z pościeli. Szybkim krokiem ruszyła w kierunku drzwi, starając się w miarę swoich możliwości iść cicho. Drzwi zaskrzypiały, gdy zamykała je za sobą. Odetchnęła. Nie wiedziała gdzie dokładnie ma się udać.
Dziwne – pomyślała. Mieszkam tu tyle lat a do tej pory nie zamieniłam ani słowa ze swoim rodzeństwem. Co prawda jadam z nimi codziennie, ale przy naszym stole panuje milczenie w porównaniu z pozostałymi domami.
Na myśl o jedzeniu zaburczało jej w brzuchu. Zaczęła zastanawiać się która jest godzina. Nie powinna wałęsać się po lesie głodna. Zawróciła. Nie wiedziała dokładnie w jakiej części obozu się znajduje, ale do domku powinna raczej trafić bez trudu. Usłyszała trzask łamanej gałązki. Bez namysłu skoczyła w krzaki. Wstrzymała oddech, bojąc się, że nawet najmniejszym ruchem zdradzi swoją kryjówkę. Dobiegł do niej zapach rozkładu unoszącego się w powietrzu. Nie przeszkadzało jej to. Jako córka Hadesa ten zapach przypominał jej same dobre wspomnienia. Na początku to ją przerażało, dopiero potem pogodziła się ze swoimi dość dziwnymi upodobaniami.
Jednak czując rozkład tym razem zadrżała. To mogło oznaczać tylko jedno – ducha lub upiora.
Nienawidziła tego daru. Nie miała nad nim kontroli – straszydła pokazywały się jej tylko, gdy one tego chciały, ponadto mogły z nią rozmawiać, co nie szczególnie ją cieszyło.
Wciąż słyszała ich głosy i z każdym ich jękiem głowa bolała ją jeszcze bardziej, i bardziej…
Wychyliła się zza krzaków chcąc zobaczyć swojego prześladowcę. Ciekawość zżerała ją od środka – co tym razem? Piękna kobieta w lawendowej sukni ślubnej, która objawiła jej się pewnego lipcowego wieczoru czy…
Z przerażenia krzyknęła. Wstała i uczyniła krok w tył. Zahaczyła o jakiś korzeń i upadła, głową uderzając się w pień dębu.
Chłopak – upiór uśmiechnął się złowrogo na jej widok. Chłopak, którego zobaczyła we śnie. Chłopak, który tonął w Styksie.
– Al.. le – głos jej zadrżał. – Ty nie żyjesz.
– Oczywiście, że nie żyję – prychnął. Mam wiadomość od twojego ojca.
Powoli traciła przytomność. Czemu zawsze musiała tracić przytomność?
– Oczekuje cię. Najpóźniej za miesiąc – duch spojrzał nią ze współczuciem. Jego upiorna twarz przybrała błagalny wyraz. – Proszę. Nie ufaj mu. Nikomu nie ufaj.
Zaczął się oddalać, lecz Juliet zebrała wszystkie swoje siły i krzyknęła:
– Ty mi się śniłeś, prawda?!
– Śniłem? A skąd wiesz, że to nie sen?
Dziewczyna chciała jeszcze coś dodać jednak nie mogła wykrztusić ani słowa. Miała tylko nadzieję, że ktoś znajdzie ją przed śniadaniem. I choć okropnie się bała, przysięgła sobie, że nie odwiedzi ojca. Przecież obiecała już to sobie dawno, dawno temu…
Faaajne
Totalnie herosowe
czad
Zajemroczne!
lalka barbie staję się sławna świetne!!!!!!!!!!!!!!!!( opowiadanie)
Ja chcę następne! To jest świetne!
Jedno z lepszych jakie kiedykolwiek czytałam :D:D
Fajne… bez zastrzeżeń barrrrrrrrddddddzzzzzzzzzzooooooooo mi się podobało 😀 zajemroczne ;D sorry za plagiat ze słówkiem 😀
Świetne. 😉
Pisz, pisz, pisz dalej!
suuuuuuper ;D
ejjj… fantastic
Nawet spoko troche za drętwe…
Fajne widać że miałaś wene. 😀
Juliet, trochę dziwne jak na córke Hadesa.
super to jest