Rozdział 1
Drogi Święty Mikołaju!
Po pierwsze, wiem, że nie spełniasz życzeń, tak samo jak dobre wróżki, spadające gwiazdy, czterolistne koniczynki, ileś-tam kropkowate biedronki i inne, różne, mniej bądź bardziej znane ‚rzeczy’, które według podań ludowych owe życzenia spełniają.
I co to za różnica czy napiszę do Ciebie, czy do Yeti, czy sobie wymyślę kogoś/coś jeszcze innego? Jak przecież szansa na spełnienie życzenia jest tak samo nikła…
Zupełnie, jakbym sobie życzyła czegoś totalnie nierealnego, jak 15cm dłuższych nóg, albo mniejszego nosa, albo z dwa rozmiary większego biustu.
Wiesz czego bym chciała? Miłości. Takiej zwykłej, szczerej, szczęśliwej i prawdziwej. Emocjonalnej i fizycznej po równo. Może to dziwne, ale mimo wszystko w nią wierzę. Bo przecież nie wolno czegoś przekreślać tylko dlatego, że nas nie spotkało…
Tess .
Właśnie kończyłam pisać list do świętego Mikołaja. Tak z pewnością czytając to myślicie, że w niego wierze. Tylko to nie tak. Po prostu musiałam się jakoś na kogokolwiek otworzyć. Tak radziła Mel.
Moja najlepsza przyjaciółka. Jestem przeciętną dziewczyną. Czarne włosy. Oczy też czarne. Jestem strasznie blada. Mój uśmiech chłopcy nazwali ‘nie z tego świata‘. Na figurę też nie mogłam narzekać. Chłopcy się o mnie bili, a dziewczyny były zazdrosne. Ja jednak uważałam się za kogoś zwykłego. Ale ja uważałam się za kogoś zupełnie przeciętnego i normalnego (no ogół). Nie znam swoich rodziców. Zostałam adoptowana gdy miałam 5 lat. Moja macocha ma na imię Anna, a ojczym Gregor. Świetnie się z nimi dogaduję. Anna twierdzi, że jestem podobna do mamy. Kiedyś powiedziała mi, że znała się z moją mamą. Niby była wspaniałą kobietą. Jednak ojca nie znała. A ja tak naprawdę nigdy nie tęskniła za żadnym z nich. Wystarczą mi moi nowi rodzice. Mam zawsze to co chcę. Mogę im się zwierzyć. I wiem, że mnie kochają. I ja ich.
Anna dostanie ode mnie bluzkę z jedwabiu i śliczny naszyjnik z granatem. A Gregor skrzynkę z narzędziami i zegarek. Mam nadzieję, że się im spodoba . Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Było wpół do ósmej. Nie miałam ochoty odrabiać lekcji więc spisze jutro z rana od Mel. Podniosłam się z czarnego miękkiego fotela i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam tak jak zwykle. Tylko dziś byłam wyjątkowo wymalowana. Byliśmy na zakupach świątecznych. Przyjeżdżają do nas dziadkowie i ciocia Klara z Lenni. Weszłam pod prysznic. Wzięłam szybko gorącą kąpiel i ubrałam się w swoją ulubioną pidżamę. Zmyłam makijaż, umyłam zęby i nałożyłam krem. Włączyłam komputer. Sprawdziłam wiadomości. Pełno świątecznych reklam i różnych ofert. W tym roku chciałam żeby święta były wyjątkowe. Ostatnie trzy lata były ciężkie. W ogóle zawsze zdarzało mi się coś dziwnego. Dwa lata temu przez dwie godziny chodził za mną jakiś koleś, który opierał się o kule . Raz zaatakował mnie … zresztą nie wiem co to było. Byłam tak przestraszona i nie wiedziałam co robić, że chwyciłam jakąś metalową rurkę. Przywaliłam z całej siły i po chwili został tylko proch. Nikomu o tym nie powiedziałam. Zbyt się bałam. W oddali jakiś chórek śpiewał Last Christmas I gave you my heart … Ta piosenka utkwiła mi w głowie i nucąc ją sobie usnęłam. Nigdy w życiu nie miałam tak przerażającego snu …
Fajne! Już mi się podoba! List do Yeti! XD
=) Miłość jest zdradliwa ;P
czekam na cd
Świetne ciekawe co będzie dalej … (=
List jest świetny. 😆
super ciekawy początek
fajoooooooowe
Córka Hadesa
No fajne.