Dzień jak dzień. Patrzyłem nudno w okno samochodu zerkając co chwilę na mamę. A tak właściwie powinienem się przedstawić, nie?
No więc mam na imię Michael Luke Carter. Mam dwanaście lat, jestem wysokiego wzrostu chłopakiem. Nie jestem chudy ani gruby. Jestem o ideałem! Ale nie będę się zachowywał jak Synalek Afrodyty.
Mieszkam w Nowym Jorku , niedaleko siedziby bogów. No, ale kontynuujmy okej?
– Mamo kiedy dojedziemy do domu? – Mruknąłem. Nie cierpiałem jeździć ze szkoły do domu. Zawsze korki. I jeszcze deszcz
padał! Cholera. Ulewny dzień.
– Nie wiem synku. – Odparła moja mama. Zawsze nazywała mnie synkiem. Po chwili zauważyłem mojego kumpla , Grovera. Jest ekstra chodź zachowuję się dziwnie.
W końcu dojechaliśmy do domu. Eureka! Mój kochany DOM obok pewnego wieżowca. W końcu ja i Grover wyszliśmy do McDonalda . Jak zwykle jadał tortillę, a ja kurczaka z frytkami i colą.
– Ej. – Zagadnąłem Grovera.
– Co jest?
– Dziwne, że pan Brown tak mnie obserwuję i jeszcze ten woźny taki dziwny. – Pokręciłem głową.
– Chwila…. Jak to woźny? – Spytał z przerażeniem Grover.
– No obserwuję mnie. O patrz! Tam stoi. – Wskazałem potężnie zbudowanego mężczyznę jak rozmawiał z jakąś grubą kobietą z pekińczykiem. Po chwili doszli do nich jeszcze jacyś faceci. Wszyscy skierowali
wzrok na mnie.
– Idziemy stąd. – Warknął Grover. Zaczął wstawać. I kula od pistoletu przeleciała mu przed nosem. Mężczyźni zaczęli biec w kierunku wejścia do budynku.
– SZYBKO! – Wrzasnął mój kumpel i uciekliśmy przez tylne wyjście.
– Gdzie Percy?! Miał tu być! – Jęknął. Po chwili zza drzwi wyszło dwóch mężczyzn.
– Kuku! – Warknął jeden z nich i wymierzył we mnie bronią.
– Co jest?! – Krzyknąłem. Po chwili jakiś chłopak zeskoczył z murku kopiąc jednego w głowę. Tym razem napastnik wycelował w niego, ale wtedy ja się na niego rzuciłem. Razem z Groverem powaliliśmy go.
– Percy! Chwała bogom! – Krzyknął mój kumpel.
– Tak, tak kozłonogu – Mruknął chłopak imieniem Percy.
– Mike, to Percy Syn Posejdona. – Zawołał do mnie Grover.
– Syn tego boga mórz? Nie wierzę. – I jak na zawołanie kumpel mojego kumpla,wiem wiem to pokićkane, ruchem dłoni przywołał do siebie wodę.
– Wow. – Mruknąłem.
– Do obozu! Annabeth już czeka w samochodzie! – I usłyszeliśmy ryk,
który mnie przeraził. Zza rogu wyskoczyło coś. Jakiś stwór. Stwór z tułowiem kozy , głową lwa i ogonem węża.
– Chimera! Uciekać! – Krzyknął Percy i przeskoczyliśmy murek. Biegłem, choć mdliło mnie trochę bo dopiero jadłem. W końcu zobaczyłem jakiś bus, w którym siedziała dziewczyna i jakiś mężczyzna z…. setkami oczu?! No nic. Wsiadłem do środka z Percy’m i Groverem i odjechaliśmy.
Zanim wjechaliśmy za budynek widziałem jak Chimera , ta kobieta która była teraz pół kobietą – pół wężem i woźny był czymś pomarańczowym podobnym do lwa z ogonem nadzianym kolcami.
– Drakaina, Śmiertelnicy Chimera i Mantikora. Niedobrze. – Warknęła dziewczyna zwana Annabeth. Wjechaliśmy do lasu. Na bramie było napisane „Obóz Półkrwi”
– Kim wy jesteście?! – Warknąłem. Za dużo. Tego było za dużo!
– Ja jestem Grover , Znasz mnie i jestem satyrem. – Zdjął spodnie. Wrzasnął i walnąłem głową w szybę.
– Auu…- Jęknąłem.
– Ja jestem Percy syn Posejdona, a to ….
– Glonomódżku sama umiem się przedstawić – Warknęła dziewczyna.
– Jestem Annabeth córa Ateny – Uśmiechnęła się do mnie.
Wjechaliśmy do obozu. Powitał nas centaur, którym był…. Pan Brown?!
– Witaj Mike! Tutaj zwą mnie Chejronem. Witaj na obozie herosów! – Zaśmiał się.
Tak zaczynało się moje nowe życie….
Hmm… To chyba jakiś ważny gościu, skoro miał takie „towarzystwo”? Czekamy na następne!
Ciekawe co dalej. 😉
fajne
Kłamczuch powie bez kłamstw, że mu się podobało. Czy Kłamczuch kłamie? 😛
Świetne 😉 ciekawe kogo jest synem … =)
super
Już idzie następne 😀
extra
strasznie szybka akcja, fajowe!!!!
strasznie szybka akcja, fajne!!!!
świetne
ciekawe 😉
extra! bardzo fajne.
super opowiadanko skoro ma taki mocny zapach, że aż tyle potworów do niego ,,przyjechało” to ja stawiam, że to może być nawet synalek Zeusa
ciekawa historia