Prowadząc mnie do domku Anne, Hailey zdążyła mi pokazać przy okazji cały obóz, nawijając przy tym jak szalona – o bogach olimpijskich, o herosach, o białym domu, Chejronie (Hej, panie Chejronie! Co tam?), o misjach, szermierce, stajniach pegazów i o dziewczynach od Afrodyty, co są strasznie „ja nie mogę, głupie!”
Anne siedziała na werandzie domku Apollina na ładnym, wiklinowym fotelu. Wokół niej na poduszkach siedziało około siedmiu zabójczo ślicznych facetów. Wszyscy zasypywali ją komplementami, a ona kwitowała to lekkimi uśmiechami. Była najwidoczniej w absolutnym raju. Gdy tylko weszłam na drewniany podest domku, Anne zeskoczyła z fotela (stado blondasków natychmiast zerwało się z miejsc) i podeszła do mnie.
– Heather – powiedziała – jak się cieszę, że cię widzę!
I uściskała mnie tak mocno, że poczułam, że coś skręca mi się w okolicach żołądka.
– Dobra, dobra – wysapałam rozcierając brzuch – żyję. Chociaż jeszcze jeden taki uścisk, i mnie zabijesz…
– W jakim domku jesteś?
– W trzynastce – odpowiedziałam, na co Anne delikatnie odsunęła się ode mnie.
– W… trzynastce? Hekate, Nemezis, Hypnos, Zefir i cała reszta?
– Właściwie – wtrąciła Hailey – to jest domek poświęcony Nyks i jej dzieciom, Apollowa córeczko.
– No właśnie… A ty to kto?
– Jestem jej siostrą. Przyrodnią.
Anne zmierzyła ją lodowatym spojrzeniem. Prychnęła lekceważąco i usiadła na fotelu patrząc na mnie.
– Pewnie musisz iść ze swoją nową siostrą na zwiedzanie obozu – i odwróciła się od nas, by porozmawiać z jednym z chłopaków.
Hailey chwyciła mnie za ramię i szepnęła:
– Chodź. Nie przejmuj się. Opowiem ci… potem.
Nie protestowałam, chociaż zachowanie mojej siostry nieco mnie zdziwiło. Nigdy się tak nie zachowywała. Nigdy, aż do dziś. Wróciłyśmy do domku. Całą drogę do czarnej trzynastki Hailey była dziwnie milcząca. Z jej ust nie wylewały się potoki słów, jak wcześniej. Uznałam to za zły znak. Nie gadająca Hailey? Coś tu było nie tak.
Wnętrze domu było absolutnie czarne, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Czarne ściany, czarna marmurowa posadzka poznaczona delikatnymi złotymi nitkami. Przy ścianach stało około dziesięć łóżek: złote poduszki, czarne prześcieradła, złoto-czarne kołdry. Sufit wyglądał jak z Harrego Pottera: pokrywała go gruba warstwa chmur, takich samych jak te na prawdziwym niebie. Na ścianie naprzeciwko wejścia srebrnym atramentem wypisane były słowa:
Z Chaosu się narodziła, bogini Nocy nam miła
Nyks – co dzieci mroczne stworzyła.
Śmierć, Tanatos nazwana, Hypnosa, snu pana.
Oraz Momosa, sarkazmu, ironii i żartu władcę.
Urodziła Nyks Naganę, i pełną jęku Udrękę
I Czułość, co w kłopotach poda ci rękę.
A także Hesperydy, i Hekate,
które magią starożytną władają.
Wydała też Noc losu ludzkiego bóstwa:
Mojry i Kery, bezlitośnie karzące,
i Nemezis z siostrą Astrają, co za dokonane krzywdy,
sprawiedliwość wymierzają stanowczo.
I Moros straszliwy, z siostrą, czarną Kerą,
i Starością strapioną, i Ułudą zakłamaną
Nyks swoją matką nazywają,
I Eris, co z zimnym sercem spory tworzy.
I Zefir jej służy chętnie
A wielbią ją i podziwiają jak własną rodzicielkę.
Selene, co księżyc, po nieboskłonie prowadzi,
I Helios, w słonecznym jeżdżący rydwanie.
Bogini Nyks, Tyś potężna i straszliwa,
jak i potomstwo twoje.
Racz nas, dzieci spod trzynastki
łaskawie od złego wybawić.
Δόξα σοι και σου τα παιδιά της θεάς Νυξ!
I choć wszystko było czarne, a wiersz na chwałę Nyks i reszty był raczej… mroczny, to nic nie wydawało się straszne, przygnębiające, czy też dołujące. Wiersz, meble, ściany – to wszystko emanowało niesamowitą, trudną do nazwania energią.
– Fajnie, nie? – rozległ się głos za moimi plecami. Odwróciłam się szybko, ale Michael już siedział na jednym z łóżek gryząc zielone jabłko.
– Fajne… A to niebo na suficie?
– Zmienia się w zależności od tego, jakie jest to prawdziwe. Wyobraź sobie je przy bezchmurnej nocy… Wtedy można sobie pogadać z Astrają. Wiesz, to ta, co się załamała, biedaczka jak zobaczyła, jak ludzie się nawzajem… traktują.
– A… Czy była jakaś nieprzyjemna historia, między Apollem, a którymś z patronów trzynastki?
– Hmm… Tak… W sumie to tak. Kojarzysz takiego gościa, Hiakintosa?
– Hiacynt to taki kwiat… mój ulubiony. A co?
– No, bo był taki kolo, Zefir, kojarzysz może. No i on… tego Hiacynta lubił… takie tam. Apollo był zazdrosny, więc zamienił Hiakintosa w Hiacynta, no i tak już mu zostało… Od tej pory raczej nie lubimy Apolla, a oni nas. My jesteśmy dla nich Ciemne Dzieci, a oni dal nas Lalusiowe Chłoptasie.
– To smutne… Ale tylko tyle? Nie ma gorszych wyzwisk?
– Były kiedyś. Ale tak wyszło, że w końcu przyszli do nas razem, Zefir i Apollo i zrobili, hm… porządek.
Od tego czasu nikt nie ośmiela się mówić gorzej.
Pogrążyłam się w rozmyślaniach. Czyli jestem skazana na wieczną nienawiść do mojej siostry… Za jakieś głupie porachunki Bogów. To niesprawiedliwe. To głupie. Anne była moją najlepszą przyjaciółką. Zawsze mnie wspierała. I teraz, przez jakieś głupie zasady wszystko miało się zawalić.
Prawie nie poczułam ręki Michaela delikatnie chwytającej moją dłoń. Prawie. Uśmiechnęłam się lekko.
– Mam u Apolla brata – powiedział cicho – Nazywa się Luca. Nienawidzi mnie.
– Zaraz. To… Ty nie jesteś bratem Hailey?
– Jestem. Jedno drugiego nie wyklucza. To trochę skomplikowane…
– Wytłumacz. Niegłupia jestem.
Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
– Dobrze. Mój tata spotkał Hekate. Dziewięć miesięcy później urodziłem się ja. Zefir mnie przyniósł do taty. Rok później poznał Helenę – śmiertelniczkę z dwójką półbożych dzieci. Luca miał wtedy rok, tak jak ja, a Hailey dopiero co się urodziła. Miała miesiąc. Tata i Helena wzięli ślub. Kiedy ja i Luca skończyliśmy dziesięć lat, powiedzieli nam kim jesteśmy. Hay miała dziewięć lat. Pojechaliśmy do obozu. Luca dowiedział się o historii z Hiakintosem. Puf, Nienawidzę cię. Puf, jesteś moim wrogiem. Puf, siedzę z tobą w trzynastce i opowiadam ci o moim życiu. Jasne?
Absolutnie mnie zamurowało. Nigdy bym nie powiedziała, że ten błękitnooki cudowny Włoch ze Sieny tyle przeszedł. I wtedy coś mi przyszło do głowy.
– Michael – zwróciłam się do niego ostrożnie – umiesz czytać w myślach?
– Czytam. Kontroluję. Wykorzystuję. Ale nigdy tego nie robię pięknym dziewczynom – odpowiedział spokojnie patrząc mi głęboko w oczy. Coś wywróciło mi się w żołądku. Wtedy…
– Heather, chodź, czas na obia… – to Hailey weszła po cichu do domu. Zatrzymała się w progu patrząc na nas z nieskrywanym zdumieniem – Kurczę, sorry, trzeba mi było zapukać… Nie przeszkadzajcie sobie…
– Nie, wszystko okej – Michael zerwał się na nogi – my tylko rozmawialiśmy…
– Pewnie że tylko rozmawialiście…
– To ja już… – powiedział zakłopotany i prawie wybiegł z trzynastki.
– Hailey… Słuchaj… To nic… My tylko…
Hailey przerwała mi ruchem ręki. Odwróciła się do mnie i wyszczerzyła zęby.
– To mi się podoba. Chodź, zaraz będzie obiad.
Po czym wstała i podeszła do drzwi. W progu odwróciła się i z lekkim rozbawieniem w głosie rzuciła:
– A następnym razem wybierajcie dyskretniejsze miejsca.
I odeszła odrzucając blond włosy na plecy.
CDN
pierwsza! ciekawe i wciagajace
Fajowe 😎
Ekstra.Ekstra domek cały w czerni .Super.A wiersz fajny.
Czekam na jeszcze
Tłumacz google? Mi też się przydał 😉
Wciąąąąąąga;)
bardzo super 😉
śwetne opowiadanie, uwielbiam je
Genialne ! 😀
Fajne, Dzieci Nyks i sama Nyks rządzi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
superaśne
super 😉
dalejjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj nie wiem czemu dopiero teraz to przeczytałem
Niezłe, niezłe nie powiem ! Nie wiedziałam, że masz aż taki talent do zmyślania historii :), a troszkę Cię już znam.
Odbiegając od tematu widzę, że są tu także fani „Zwiadowców”.
ja jestem ich fanką a poza tym opowiadanie super
Dodaj może w końcu ten ciąg dalszy, o którym wspominałaś, że już gotowy co ? Na pewno wszyscy nie mogą się doczekać (ja też !)
aaaaa! Piula! 😀
no dodaj, dodaj choć nic o nim nie wiem
wciągnęło mnie