Arachne popatrzyła na zapisany papier i jęknęła.
– ŻAL!!! Dlaczego nie mogę po prostu pisać bloga?! Komputer sam by wszystko poprawiał! Ta głupia dysleksja kiedyś mnie dobije! LOL!!!
Arachne westchnęła i wzięła słownik ortograficzny. Nienawidziła tego. Dysleksję miała też jej mama, a ta nie chciała nawet słyszeć o zaświadczeniu z poradni. Arachne więc musiała poprawiać każdą swoją pracę z użyciem słownika. Wiedziała, że to dla jej dobra, ale i tak tego nienawidziła. Większości wyrazów nie musiała nawet sprawdzać, po prostu po zastanowieniu wiedziała, że coś jest nie tak, i musiała się tylko domyślić, co.
Po półgodzinie praca była poprawiona.
Arachne była wykończona. Zapisała tylko dwie kartki, a już miała dosyć. Jak te dziewczyny to robiły? Czasem prowadziły te rąbane pamiętniki przez wiele lat… – zastanawiała się Arachne- No tak, one raczej nie miały dysleksji i nie musiały wszystkiego przepisywać X razy… A tym bardziej sprawdzać w słowniku, bo słowników pewnie jeszcze nie było… Ale miały fajnie! Po chwili jednak Arachne się zreflektowała: Przecież wtedy kobiety nie miały żadnych praw. Pamiętniki pisały tylko te, które pisać umiały, bo ich rodzice byli na tyle bogaci, że mogli sobie pozwolić na posłanie córki do szkoły… Arachne oglądała ostatnio z mamą „Jane Eyre” (mama oczywiście się popłakała) i współczuła tym biednym dziewczynkom z wiktoriańskiej Anglii. Nie traktowano ich jak istot ludzkich, ciągle im rozkazywano, a jak podpadły to zaraz je bito… Mam farta, że żyję w dwudziestym pierwszym wieku. Tam po trzech dniach wyglądałabym jak mielonka. Arachne lekko się uśmiechnęła. Gdy była mała, jeszcze zanim przyjechali na wyspę, często zdarzało jej się nabroić. Pamiętała, że kiedyś, gdy miała ze trzy, może cztery lata, obraziła się na tatę, bo ten nie pozwalał jej pić coli. Tata tłumaczył jej, że „cola zrobi ci dziurę w brzuszku”, ale ona nie słuchała i nie chciała przyjąć tego do wiadomości. W parę dni później znalazła na stole w pracowni taty „colę” w szklance leżącej obok odczynników. Strasznie się bała, że tata ją nakryje. Próbowała zdjąć ją ze stołu, ale szklanka wyśliznęła się i rozbiła na podłodze. Zaczęło strasznie śmierdzieć, „cola” zaczęła dymić. Gdy opary zniknęły, okazało się, że „cola” przeżarła wykładzinę. Po tej przygodzie przez wiele lat nie chciała tknąć coli. Założę się, że za czasów Jane Eyre za zniszczenie wykładziny wbito by mnie na pal i podfajczono. Ale wtedy na pewno nie dano by mi takiego imienia… Pewnie nazywałabym się Emiliy, Anna albo np. Konstancja. Z zakazem zdrabniania. Z drugiej strony moje prawdziwe imię też nie bardzo da się zdrobnić… Arachne znów się uśmiechnęła. W przedszkolu chłopacy próbowali mówić na nią „Ara”, ale ona przypadkiem, podczas wizyty w zoo, dowiedziała się, że ara to taka papuga. Strasznie się zdenerwowała. Wyzywała kolegów. Oni nazywali ją grubą świnią. Arachne pobiła ich. Odtąd się jej bali. Arachne było bardzo przykro. Od zawsze wiedziała, że waży trochę za dużo. Próbowała się odchudzać. Na próżno. Dla tego jeszcze bardziej polubiła kolor czarny: podobno wyszczupla. W podstawówce musiała bić się wiele razy. Nie lubiła tego, ale było to konieczne. Jak się okazało, bójki to nie tylko samo zło: do niektórych „osobników” po prostu nie da się przemówić inaczej niż przy pomocy pięści lub nogi (koniecznie obutej w glana)… Arachne zadrżała. Pod koniec VI klasy w podstawówce ona i kilku jej kolegów rozprawili się ze „szkolnym terrorystą”- Michaelem (tzw. Kałasznikowem). Koleś chyba powtarzał kiedyś klasę, chodził do szóstej, ale miał 14lat. Miał prawie 2 metry, „mordę goryla”, jak się wyraziła Drew, i wyłudzał pieniądze od pierwszoklasistów. Groził im, że jak komuś powiedzą, to im przyleje… Siostra Drew się mu postawiła… Nie dała pieniędzy… Przechodziłam właśnie tamtędy… Chyba szłam do sklepiku po drożdżówkę… A może do WC-ta? Zobaczyłam, jak zamierza się na Alex ręką… Podobno się na niego rzuciłam. Podobno Paul i Robik musieli mnie odciągać siłą, żebym Michaela nie przerobiła na karmę dla kota… A on po prostu wyparował. Nie wiem, jak mu się udało zwiać tak szybko…
-Chyba naprawdę się przeraził. Potem już nigdy go nie widziałam… Chociaż ten koleś, co zrobił dziurę w dachu basenu był do niego trochę podobny… Ja to mam szczęście do dziwacznych ludzi i sytuacji… Ten pijak sprzed supermarketu… – O kurka! dlaczego ja gadam do siebie?!!! Nic dziwnego, że przyciągam dziwnych ludzi- sama jestem dziwna! Tak w sumie to zdanie też się jakieś dziwne zrobiło… – Arachne machnęła ręką.- Idę na plażę! Może się „odświruję”…
Spacerowała po nabrzeżu. Świeciło słońce, mewy krzyczały. Nie mogła stać w miejscu, ciągle się poruszała. Nagle zerwał się zimny wiatr. Ptaki umilkły. Słońce zakryły chmury. Coś krzyczało w Arachne „uciekaj!!!”, jednak coś innego kazało jej zostać. Wtem woda się wybrzuszyła i nagle… Wynurzył się wielki wąż. Machnął ogonem i Arachne wylądowała na piasku. Próbując wstać, natrafiła na coś ręką. Wyciągnęła to. Na wydobytym z piachu srebrnym łańcuszku zadyndał czarny pająk. Wtedy wąż (Arachne o nim zapomniała, ale on o niej nie) zamachnął się po raz drugi, a dziewczyna, ku swemu własnemu zdumieniu, zrobiła unik. Jak…– następny cios rzucił ją do wody i pozbawił tchu. Arachne świetnie pływała, więc od razu się wynurzyła. I wtedy zobaczyła, że potwór wielkości jej domu gapi się na nią wielkimi, czerwonymi oczami. Tego było już za wiele. Zaczęła krzyczeć. Był to wysoki, świdrujący w uszach pisk… Potwór cofnął łeb, a potem… eksplodował! Arachne straciła przytomność.
Obudziłam się z krzykiem niewiele cichszym od tego, który wydałam we śnie.
świetne, zgadzam się z Atheną to na 100% heroska
Tak na 100%, a nawet 101%. 😉 😆 😛
No na 100%. 😉
Znalazłam całą książkę „The Lost Hero” w necie 😉
ciekawe od kogo, krzyk podobny do krzyku Pana…
Świetne
suuuupperowe
Jej rodzice chyba są herosami… A ona to 200% jest heroską.
Zgadujcie, zgadujcie! I tak nie zgadniecie (a przynajmniej taką mam nadzieję) 😉
ekstra
Suuuper!!! dłuższe niż Arachne1 i bardzo dobrze. 😀
Jakoś tak myślę że albo to bogini albo jakaś obdarzona wieloma mocami heroska!!!!!!!?????!?!!?!?!:) Superrrrrrrr!!!!!!!!!!!!!!!!!!
GE-NIA-LNE. Już ci mówiłam, że piszesz najlepiej z blogowej społeczności? 😀
Bomba, i tylko tyle Ci powiem. 😀
ciekawe ciekawe