Słowo wstępu od autorki: na początku tego opowiadania jest zmieniony narrator z Alissy na Atenę.
.
-Gdzie ona jest?!- spytałam Zeusa
-Nie wiem Ateno, nie zdołaliśmy jej pomóc…
-CO?! I siedzisz teraz tak bezczynnie?! Ona może już być w tartanie a ty…
– Mamy jeszcze czas
-Skąd wiesz Apollo?!
-Stąd, że jestem bogiem wyroczni i wiem wszystko
-A skoro wiesz wszystko, to czy wiesz gdzie jest?
-Tak, jest na statku w porcie w Malibu.
-Posejdon próbuje ją uwolnić, ale nic nie obiecuje – Zeus przerwał kłótnie
-Ja tam pójdę- nie chcę czekać
-Nie, o to właśnie im chodzi. Herosi mogą ją uratować, łowczynie pomogą ale my pójść nie możemy. Tylko Artemida i Posejdon, nikt więcej. Zrozumiano?
-Tak – Apolla i ja odpowiedzieliśmy chórem
-Wiem, martwicie się, ale nie możecie zachowywać się jak ludzie… na razie będzie na obozie herosów, a potem zobaczmy.
Gdy otworzyłam oczy w pomieszczeniu nie było nikogo, miałam wstać ale jestem przykuta.
-Dobra, przeanalizujmy to – pomyślałam – Jestem przykuta to podłogi, mój szofer mnie porwał, może wołać pomocy? Nie, wtedy tu przyjdzie i znów mnie uciszy, może zadzwonić do mamy? Nie, pleciesz nie odbierze, może na policję? Nie , nie wiem gdzie jestem.
-Sprawdź czy się obudziła James!- usłyszałam kroki i szybko zamknęłam oczy.
-Nie! Jest jeszcze nieprzytomna. – usłyszałam jak zamyka drzwi i otworzyłam oczy.
-Chciałabym się uwolnić – szepnęłam, i łańcuchy pękły.- Wow, dziwne.
Wyjrzałam przez okno, jestem na morzu! No właściwie w porcie, więc gdy odpłyniemy to będzie koniec. Nagle poziom wody znacznie się powiększył. Odpływamy! Okej, muszę myśleć szybko. Puk! Puk! Odwróciłam się, jakiś chłopak puka w szybkę. Okno jest już pod wodą, ale nie wiem czemu wzięłam zamach i wybiłam szybkę, okno było dość duże bym się tam zmieściła. Woda zaczęła się wlewać do pokoju, jedynym ratunkiem było uciekać. Wypłynęłam i chłopak złapał mnie za rękę i wyciągnął z wody. Gdy się wynurzyliśmy za nami rzucali się… Eee. No takie stwory z jednym okiem. Chłopak złapał mnie w pasie. Już miałam protestować ale zorientowałam się co on chce zrobić. Przyszła wielka fala i wyrzuciła nas na brzeg. No, ale te stwory też.- Za mną! – i pociągnął mnie w bok. Za naszymi plecami latały strzały i włócznie.
Dobiegliśmy do lasu i schowaliśmy się w krzakach.
-Dzięki za ratunek, jestem Alissa, ale możesz mi mówić Liss
-Nie ma za co, jestem…- nie zdążył dokończyć bo w głębi lasu dobiegł krzyk.
CDN
Dzięki
super 😉
świetne
boskie kiedy kolejna cześć ?
percy rzadzi! 😉
fajne tylko ciut krótkie
Wiem że krótkie ale nie miałam weny.
mi się podoba 😀
kiedy następna część??????!!!!!!