Rozdział V
Byliśmy już wszyscy na statku. Nie wiem skąd go wytrzasnęli, ale był piękny i ogromny. Odstawiłyśmy swoje torby i zaczęłyśmy oglądać widoki. Ogrom oceanu i jego barwa, mieszały się z widokiem zachodu słońca. Po prostu piękno w czystej postaci.
– Nawet nie wiemy jak się nazywacie. Ja jestem Annabeth, a tam siedzą Percy i Grover – wskazała na swoich kolegów rozmawiających nieopodal.
– Nazywam się Rosalie, a to jest Denielle – odpowiedziała.
– Rozumiem, że jesteście siostrami – powiedziała z przekonaniem. Patrzyłam na nią z uwagą. Ta dziewczyna tak bardzo kojarzyła mi się z Rose. Takie same blond włosy, te oczy… piękna szarość i ten pewny siebie wyraz twarzy. Może to one są prawdziwą rodziną?
– Przyrodnimi. Mój tato ożenił się z jej mamą kiedy miałyśmy po 7 lat – dodała.
Nikt już więcej nic nie dodał. Tylko cisza i spokój stworzona przez błękitne wody. Nawet nie wytłumaczono nam o co tak naprawdę chodzi. Ale czekałam z cierpliwością na odpowiedzi moich pytań.
***
Czekałyśmy przed wielkim domem na naszych towarzyszy. Rozmawiali właśnie z mężczyzną na wózku. Aż w końcu nas zawołali.
– Witam was w Obozie Herosów – zaczął. – Jestem Chejron, a to jest dyrektor Obozu Pan D. Za to wy – ciągnął dalej – jesteście półbogami. Czyli jedno z waszych rodziców to człowiek, a drugi – Bóg Grecki. Annabeth, pokaż im proszę film instruktażowy – skinęła głową i ruszyła. A my za nią. Nie chciałam przedłużać momentu dowiedzenia się o szczegółach, bo tak szybko się to wszystko działo, że mój poziom inteligencji ledwo dawał sobie radę ze zrozumieniem tego.
Rozdział VI
– Na razie zamieszkacie w jedenastce, domku Hermesa. Będziecie tam do póki nie zostaniecie określone – mówiła Annabeth.
– Jasne, rozumiem – powiedziałam. – Do zobaczenia.
Chociaż to MY, nie trwało zbyt długo. Rose wyprowadziła się do domku bogini mądrości. Do Ateny. Nic dziwnego, że wydawały mi się takie podobne z Annabeth. Sama też chciałam poznać mojego rodzica, zostać określoną. Zazwyczaj jakaś część mocy powinna się ukazać i wskazać kogo jest ten ktoś potomkiem, ale u mnie nic. Jednak nadal mi się tu podoba. Mogę dać mojemu ADHD trochę wolności. Walka na miecze, strzelanie z łuków (na pewno nie należałam do domku Apolla), pływanie kajakami, bieganie. Chyba nareszcie odnalazłam swoje miejsce na świecie. Nie wyróżniałam się jakoś z żadnej z tych sprawności, ale i tak jest super. Poznałam dużo osób, które były dla mnie naprawdę miłe. Nie z powodu mojego wyglądu, ale osobowości. Chociaż niektóre dziewczyny martwią się tylko o swoją urodę. Oczywiście córki Afrodyty. Moja mama taka nie jest. A może zmieniła się przez macierzyństwo. Nigdy mi nic o tym nie mówiła. Ani o moim ojcu…
Rozdział VII
Tego dnia wstałam po czwartej. Nie mogłam dłużej spać, więc poszłam oglądać wschód słońca nad oceanem. Usiadłam na plaży. Czułam jak lekkie fale otulają mnie i moje ubrania. Byłam mokra, ale nie przejmowałam się tym. Wszystkie smutki po prostu znikały.
– Tez nie możesz spać? – zapytał znajomy głos.
– Tak – odpowiedziałam po chwili. – Tutaj chyba każdy czuje, że ogarnia go spokój.
– Ocean to wspaniały „wynalazek”. Gdyby nie on nigdy nie znalazłbym swojego miejsca na świecie – powiedział i przysiadł się do mnie. Już wiedziałam kto to jest.
– Nie dziwię się. Jak to jest być synem jednego z Wielkiej Trójki? Słyszałam, że ich dzieci mają o wiele większą moc od innych herosów. To prawda? – zapytałam.
– Może tak, a może nie. Nie czuję się jakoś nadzwyczaj „potężny”. Czasami chciałbym stać się zwykłym chłopakiem. Albo półbogiem, ale nie tak ważnym jak wszyscy mówią.
– Nie cieszysz się z daru panowania nad wodą? Słyszałam, że potrafisz fenomenalne rzeczy. Nawet jeśli, to ty znasz swojego ojca i wiesz w czym jesteś dobry, a ja? Ja nawet nie wiem kim dokładnie jestem. Pojęcia nie mam. W niczym nie ukazuję specjalnych zdolności – wyrzucałam słowo za słowem. – Czuję jakby cały świat miał mnie zaraz opuścić. Zostawić samą. Zaczynam się bać.
– Ja także miałem takie uczucie – zaczął. – Nawet wtedy jak wiedziałam kim jest dla mnie Posejdon. Lecz zobaczyłem, że mu na mnie zależy. Po prostu musiało trochę minąć, żebym to zrozumiał. Jestem pewny, że w twoim przypadku będzie tak samo.
– Wątpię. Może mnie nie chce, może mu na mnie nie zależy.
– Nawet jeśli to pamiętaj o rodzinie. Rozejrzyj się dookoła. Nigdy nie będziesz sama. Zawsze będziesz miała nas – powiedział i zapanowała cisza.
CDN
pierwsza! mam nadzieje ze opowiadanie sie spodoba, niestety nad ciagiem dalszym musze troche popracowac 😉
super 😉
super a końcówka cudna
uwielbiam Percy’ego
Ciekawie .
super
super : ))
O nutka nie wygłasza wykładu? Opowiadanko świetne.
nie czytałem
super! jak już wczesniej mówiłam wg mnie to od Hadesa
jest ciekawa