– Ale wracając do rzeczywistości – zaczęła babcia. – Na razie możesz wybrać sobie pokój, ale za jakiś miesiąc przybędzie do nas Kronos z Lukiem i ktoś będzie musiał się do ciebie wprowadzić. Nie chcę zajmować reszty gałęzi drzewa, bo i tak jest już dość mocno obciążone. Sale ćwiczeniowe są na piętrze siódmym, dwudziestym i od czterdziestego do sześćdziesiątego. Basen i siłownia na każdym piętrze. Biblioteka od dwudziestego pierwszego do czterdziestego piątego. Wolne pokoje zostały tylko na trzydziestym szóstym. Za miesiąc sprawdzę, czego się nauczyłaś. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz. No a teraz kilka spraw wstępnych. Ponieważ dość długo siedziałaś, że tak powiem na wolności możesz mieć kilka umiejętności niezbyt wiążących się z tym, że jesteś moją wnuczką. Bo im dłużej przebywasz poza naszym kochanym drzewkiem, tym bardziej przyciągasz potwory, więc twój umysł wymyśla coraz to nowe sposoby by się bronić, bo blokuję resztę twoich umiejętności. Nadążasz?
– Tak myślę.
– Na te „nowe sposoby obrony” moja blokada czasami ma wpływ, a czasami nie. Nigdy nie wiadomo. Z tego co wyciągnęłam od Nete, wiem, że u ciebie działa to częściowo. Dlatego potrafisz tak szybko biegać. Jednak tutaj postaramy się w pełni wykorzystać twój potencjał. Moi wnuczkowie rządzą światem. Ciskają piorunami, władają oceanami, i panują (przynajmniej częściowo) nad śmiercią. Krew Hermesa bardzo cię wzmocniła. Masz być tak silna jak ci, co teraz siedzą na Olimpie, a nawet od nich lepsza. Jeszcze dzisiaj przyślę ci kogoś, kto cię oprowadzi i dokładniej powie co powinnaś potrafić, żeby mnie nie zawieść – i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć babcia zniknęła.
– No cóż to było dziwne – powiedziałam do Nete i ruszyłam w stronę schodów.
– Hej opanuj się – zawołała Nete – to pięciogwiazdkowe więzienie. Wiesz, że stąd nie wyjdziemy. Zresztą słyszałaś co Gaja mówiła: za trzy miesiące ruszają na Olimp, a my z nimi.
– Nom – odpowiedziałam. – Wredne Olimpijczyki dostaną to, na co zasługują.
– Wiesz, że do walki wezwą też herosów. Jesteś pewna, że dasz radę zabić kogoś z kim dzieliłaś domek?
Powoli docierały do mnie słowa Nete. Gwałtownie się zatrzymałam.
– Co ja robię? Musimy stąd uciekać.
Odwróciłam się patrząc w stronę tunelu, którym tu przyszliśmy, ale w miejscu, gdzie moim zdaniem przed chwilą był, znajdowało się szyba.
– Niedobrze – powiedziałam.
– Teraz i tak z ucieczki byłyby nici. Trzeba wymyślić jakiś plan.
Chwilę się wahałam.
– Masz rację – westchnęłam. – Jak zwykle.
Ruszyłyśmy dalej. W końcu znużona ciekawskimi, a czasami współczującymi spojrzeniami zaczęłam biec i po pięciu minutach byłam na trzydziestym szóstym piętrze. Na większości drzwi widniały tabliczki „zajęte”, ale w końcu znalazłam wolny pokój. Kiedy do niego weszłam zamurowało mnie.
– Co to ma być? – spytałam. Połowę pokoju zajmowało okno. Na podłodze, kilka metrów przede mną stał kubek w kolorowe krowy i latarka. Zielone drzwi zajmowały prawie całą powierzchnię ściany, która była wolna od szyby.
– No cóż od dziś będziemy chyba spać na podłodze – fuknęła Nete. Odłożyłam swoją torbę (dzięki bogom miałam ją dalej ze sobą) i otworzyłam „zielone drzwi”. Widok sprawił, że krzyknęłam. Wilczyca zjeżyła sierść spodziewając się ataku rozwścieczonych piekielnych ogarów jednak szybko ją uspokoiłam. Za drzwiami kryła się garderoba. Ale nie byle jaka garderoba. To była szafa marzeń, taka na którą stać było tylko gwiazdy filmowe. Na półkach leżały stosy spodni. W szufladach kryły się moje ulubione rękawiczki bez palców, apaszki itd. A to i tak był tylko przedpokój. Ruszyłam dalej, z zadowoleniem stwierdzając, że nie ma tu żadnych spódnic, ani sukienek, których nienawidziłam bardziej niż spleśniałych hot-dogów. Tylko raz pani z domu dziecka wcisnęła mnie w falbaniastą kieckę. Kiedy z nią skończyłam (z sukienką, a nie z tą panią ) wyglądała i śmierdziała gorzej niż człowiek, który spotkał wściekłe skunksy. Od tamtej pory nigdy nie miałam na sobie czegoś co choć trochę przypominało te kręcące się ohydy.
– Mówiłam, że to pięciogwiazdkowe więzienie – mruknęła Nete, która szła za mną.
– Jeśli jest takie luksusowe, to czemu nie ma tu łóżek? – spytałam. Bo pomimo wielu puf, które walały się po całej garderobie, nie było tu niczego na czym można było się nawet zdrzemnąć.
– Nie wiem. Ale pamiętaj, że musisz ostrzec obóz.
– Jak chcesz to zrobić?
– Jeszcze nie wiem – odpowiedziała – ale…
– Halo, jest tu ktoś?
Zatrzymałam się w pół kroku.
– Pisało, że ten pokój jest wolny – zauważyłam.
– Może jednak jest zajęty.
Zawróciłam w stronę z której tu przyszłam.
– Halo – powtórzył głos.
W końcu wróciłam do pokoju bez mebli. Stojąca tam dziewczyna była wysoka. Miała krótkie, brązowe włosy i niezwykle zielone oczy.
– Cześć – powiedziała wesołym tonem wariatki – jesteś Kate jak mniemam – przymrużyła oczy robiąc dziwną minę.
– Tak – powiedziałam.
– O, to fajnie – krzyknęła – ja jestem Darlene i pomogę ci się uczyć, żeby Gaja była zadowolona. Tak? – spytała.
– Tak.
– Jak to fajnie, że się zgadzamy, nieprawdaż?
– Tak.
– Widzisz, znowu się zgadzamy, ale fajnie – zaklaskała w dłonie.
– Coś nie sądzę, żeby miała po kolei w głowie – odezwała się Nete.
Ukryłam chichot atakiem kaszlu.
– Oj, przeziębiłaś się. Może przynieść ci tableteczki na gardełko?
– Nie, nie nic mi nie jest – wyszczerzyłam się do niej.
– To dobrze, bo już skończyły się tableteczki na gardełeczko. Ale tak, posłuchaj. Słuchasz uważnie? – spytała i nie czekając na odpowiedź zaczęła mówić. – Tu mam plan twoich zajęć. Poćwiczysz sobie szermiereczkę i strzelaninkę z łuczku. A potem nauczę cię jak robić, żeby drzewka rosły, ale tak szybko. Fajnie no nie?
– Ale ja to umiem – powiedziałam.
– Umiesz? – spytała zdziwiona. Przez chwilkę patrzyła zamyślona na ścianę.
– No to trudno. Poćwiczymy coś innego – odparła wesoło i wyszła z mojego pokoju.
– No cóż, to również było dziwne – powiedziałam.
– A czy cokolwiek jest na tym świecie normalne? – spytała Nete. Spojrzałam za okno. Jednak szybko się odwróciłam, kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi do mojego pokoju.
– Oj, ja niezdareczka zapomniałam ci dać planeczek – powiedziała Darlene wręczając mi kartkę.
– Masz jakieś pytanka? – spytała. Już chciałam pokręcić głową, ale przypomniałam sobie kilka spraw.
– Gdzie mam spać?
– Oj, oczywiście w tym pokoiczku, łóżeczko zrobisz sobie z drewna, bo jak powiedziałaś umiesz robić tak, że drzewka rosną prawda?
– Tak, ale będzie trochę twarde.
– Więc nasyp sobie do niego czegoś mięciutkiego np. płateczki kwiateczków.
– Aha dobra. A o której jest kolacja?
– Tutaj nie ma kolacyjki. Nie ma też śniadanka i obiadku. Widzisz, masz tu kubeczek i jak jesteś głodniutka to go bierzesz i podchodzisz do wodospadziku nektarku i sobie nalewasz nektarku. Nektarek jest mniamciu-mniamciu. Jakieś jeszcze pytaneczka?
– Kiedy będę mogła stąd wyjść?
Darlene zaśmiała się głośno i wyszła z pokoju kręcąc głową.
– To chyba znaczyło, że szybko stąd nie wyjdziemy – powiedziała Nete układając się. Przeniosłam jedną z puf z garderoby do „głównego” pokoju i spojrzałam na plan moich zajęć.
– Co! – krzyknęłam. – Oni powariowali. O czwartej nad ranem zaczynam szermierkę i łucznictwo. Pięć godzin później na piętrze dwudziestym drugim, w bibliotece, trzy godziny uczę się języków obcych. Następnie półtorej godziny mam siedzieć na basenie lub siłowni, potem…
– Nie jest tak źle, czemu narzekasz – wtrąciła się Nete.
– W ciągu tych zajęć mam tylko jedną przerwę. I to dziesięciominutową.
– Uuu, no to powodzenia.
Spojrzałam na kolejne dni. Tylko jeden z nich nie był tak obładowany, że miałabym czas na cokolwiek innego niż to co miałam w planie.
– No, dobra. Rozumiem, że szermierkę trzeba ćwiczyć. Ale po co mi do jasnej choroby lekcje tańca?
– Może do ćwiczenia kondycji – podsunęła Nete.
– Może – odparłam po chwili.
CDN
lekcje tańca! a to dobre!
Świetne
super
boskie
fajne
super 😉
Bardzo fajne opowiadanie 😉
Czekam na dalsze części.
Niezły zwrot akcji ;P
swietne jak zawsze juz mi brakuje slow pochwaly innych niz swietnie……………..
genialne, ale…..
amniko czy moje opowiadanie doszło bo jak nie to wyślę jeszcze raz
ciekawe