Rozdział 15
Była 20:10 a wszystko było jeszcze pootwierane. Sklepy centra i w ogóle. Gdy wysiadałyśmy to już nie padało. Tata zarezerwował nam pokoje w najbardziej ekskluzywnym hotelu w Paryżu. Każda z nas dostała własny pokój i te trzy były połączone pokojem z jacuzzi!! Po prostu ekstra. Z tego, co słyszałam w taksówce jak jechałyśmy, to Anna z Emily idą na zakupy do najdroższych sklepów. Ja się wprost bałam z nimi iść, bo wiem jak by się to skończyło. Ja w spódniczce i butach na obcasie i z makijażem. Koszmar. Wymigałam się tym, że trochę źle się czułam. Jak przyjechałyśmy, to one wypadły z taksówki i pobiegły do najbliższych sklepów. Ja od razu poszłam do pokoju. W pokoju było jedno wielkie łóżko z kremową pościelą z satyny. Pokój był w kolorze jasno kremowym. Była też łazienka z prysznicem z hydromasażem i wanna, a w słoiku obok były płatki róż! Nie mogłam odmówić sobie takiej rozkoszy, więc od razu nalałam wody do wanny i wsypałam płatki róż. I od razu całą łazienka udzieliła się mojemu nastrojowi. W całym pomieszczeniu było czuć róże, chryzantemy, stokrotki. Było idealnie. Nie wiem czemu, ale nagle zaczęłam myśleć o Dannym. Spojrzałam też na moją broń. Była odrobinie brudna, ale nadal była idealna. Ciekawe co teraz porabiał? Czy też o mnie myślał od czasu do czasu? Czy teraz w ogóle spał? Trochę już czasu przesiedziałam w wannie, więc wyszłam i ubrałam się (jak zwykle) w dżinsy i koszulkę do łokci. Włosy rozpuściłam (pierwszy raz). Chciałam pozwiedzać Paryż, zanim miałyśmy wyjechać, więc wzięłam telefon i Rocka założyłam na rękę. Od razu jak wyszłam to zauważyłam, że można wypożyczać rowery. Więc wypożyczyłam i od razu pojechałam pod Moulin Rouge. Był wspaniały. Pod nim stał jakiś człowiek z gitarą i grał chyba, jak się nie pomyliłam, utwór Paris. Pięknie brzmiała z każdego instrumentu. Po obejrzeniu paru zaułków Paryża pojechałam nad Sekwanę. Trochę mi to zajęło, ale gdy tak jechałam, to zauważyłam, że w Paryżu jest strasznie zielono. Tyle roślin i trawy. Najbardziej było można było poczuć intensywny zapach. Gdy już dojechałam, nad Sekwaną było widać tylko gwiazdy. Z daleka można było też zobaczyć wieżę Eiffla. Światła były na niej zapalone. Usiadłam nad brzegiem i oglądałam ruch wody. Wtedy nadpłynęła łódka, a raczej gondola. Siedziała na niej kobieta o blond włosach i sukni w kolorze czarnym z satyny. Suknia podkreślała jej figurę osy. Siedziała w gondoli i kazał człowiekowi, który powoził w gondoli, żeby się zatrzymał. Kobieta odwróciła się w moją stronę. Miała błękitne oczy i była najpiękniejszą kobietą jaką widziałam. Nawet Miss Word nie dorasta jej do pięt. Uśmiechnęła się do mnie i wskazała ręką, bym weszła do gondoli. Ja jak zahipnotyzowana weszłam do gondoli i usiadłam koło niej.
– Witaj – powiedziała kobieta słodkim głosem, pokazując przy tym rząd białych jak perły zębów. – Jestem Afrodyta.
– Pani, to znaczy ty… – okropnie się jąkałam i zauważyłam, że gondola odpływa gdzieś.
– Tak jestem nią. Boginią miłości.
– Po co mnie prosiłaś, bym usiadła koło ciebie?
– Widzisz moja droga, jesteś nawet ładną dziewczyną i nie wiem czemu to ukrywasz.
– Co ukrywam?
– Swoje wewnętrzne piękno, nie wiem co temu chłopakowi jest.
– Jaki chłopak? – zapytałam cała podenerwowana
– Sama wiesz to najlepiej. Muszę przyznać, że ten Danny to jeden z ładniejszych prototypów mojego męża.
– Nadal mi nie odpowiedziałaś na moje pytanie, o co chodzi?
Popatrzała na mnie wzrokiem, jakby chciała mnie zabić, więc natychmiast umilkłam.
– Dobrze, po pierwsze zmień się pliss, bo jak na ciebie patrzę, to już mi się chce wymiotować. Po drugie nie trać szansy na Dannego. Ten słodki blondasek umiera z niepokoju
Zdębiałam. Danny za mną tęskni i jeszcze martwi. Nie mogłam w to uwierzyć. Chyba nawet się zarumieniłam. Afrodyta to zauważyła i powiedziała:
– Oj, dziecko się zarumieniło, mówiłam: ja zawsze mam racje w sprawach miłosnych.
– Dobra, może masz racje, ale możesz mi powiedzieć naprawdę co cię podkusiło do zabrania na tę łódź, bogowie nie bez powodu zabierają ludzi ze sobą.
– I jaka bystra, tak wzięłam cię z powodów i miłosnych, ale i twojej misji. Nie mogę ci za dużo zdradzić ale mogę ci trochę pomóc – powiedziała uśmiechając się do mnie, ale to był uśmiech, który mówił „Poczekaj muszę sobie poprawić makijaż”.
– Ale czemu chcesz mi pomóc. Jaki masz w tym interes?
– Ponieważ ta twoja historia jest jak z powieści miłosnej, moje ty brzydkie kaczątko
Gdy to powiedziała podniosła rękę i pstryknęła palcami i nagle miałam na sobie różową suknię to ziemi. Aż wstałam z wrażenia. Obejrzałam się w wodzie. Byłam umalowana i włosy miałam w lokach. Potem zauważyłam, że mam na sobie szpilki!
Szybko usiadłam koło niej a ona tylko się uśmiechnęła i powiedziała:
– I od razu lepiej – powiedziała to, wyciągając ze swojej torebki błyszczyk i posmarowała mi usta nim.
– Przestań! – krzyknęłam wstając natychmiast. – Możesz mnie znów ubrać w moje dawne ubranie, proszę.
Popatrzała na mnie z taką miną, jakby chciała mnie zabić (znowu), ale potem wzięła oddech i pstryknęła palcami i znów miałam na sobie spodnie i koszulkę. Uspokoiłam się i usiadłam.
– Zawiodłam się na tobie, daje ci jeszcze jedną, jeśli nie zaczniesz ubierać się jak człowiek, to pożałujesz tego jasne? – powiedziała to tak, jakby miała jeszcze większą ochotę wyrwać mi włosy razem z cebulkami.
– Spoko – powiedziałam to ze strachem, bo naprawdę się jej bałam.
Nie zauważyła a łódka już była tam gdzie się zatrzymała. Popatrzałam na Afrodytę, a ona pokazała mi ruchem ręki, bym zmiatała z jej gondoli. Szybko wyskoczyłam z gondoli i odeszłam od brzegu, do mojego roweru. Zanim gondola odpłynęła, bogini odwróciła się do mnie i krzyknęła:
– Łap!!! – krzyknęła i rzuciła do mnie jakimś przedmiotem. Złapałam go obiema rękoma.
Miałam ją zapytać, co to jest, ale jak chciałam spytać, to gondoli już nie było.
Obejrzałam dokładniej przedmiot. Było to lusterko, czarne, z wielkim złotym sercem na środku a od spodu był karteczka z napisem „Zmień się!”. Wyrzuciłam tą karteczkę i otworzyłam lustereczko. W środku było zwyczajne, jak każde lusterko. Zamknęłam lusterko i włożyłam je do kieszeni spodni. Wyjęłam mój telefon i spojrzałam na godzinę. Była 22:50. Musiałam już wracać. Szybko wskoczyłam na rower i pojechałam do hotelu.
CDN
super 😀
Bardzo fajne. 😛
Fajne.Czekałam długo.
spoko opo… szkoda ze tak dlugo trza bylo czekac
super
super 😉
Fajne! bardzo fajne!
superowe
opowiadanie świetne, ale od kiedy dzieci Aresa są fanami zakupów, makijażu i tego typu rzeczy?
świetne opowiadanie