Rozdział II: Trochę o mnie, paskudnym obiedzie i piekielnym ogarze
– Fryderyku, obiad! – usłyszałam wołanie mojej macochy.
– Już kochanie! – odparł mój tata.
– Mattew, zostaw te klocki – ponownie krzyknęła macocha.
Zanim mnie zawoła minie trochę czasu. Najpierw usadzi moich braci Bobby’ego i Mattew w krzesełkach (obaj mają po 4 latka). Potem ponownie zawoła tatę. I dopiero gdy usiądą mój tata zapyta trochę nieprzytomnie: „Gdzie jest….?”
– Annabeth! – usłyszałam nawoływania.
– Już idę! – odkrzyknęłam.
Nazywam się Annabeth Chase. Mieszkam w Nowym Jorku. Mam 7 lat, blond loki i szare oczy. Z wyglądu, średnio przypominam tatę. Jestem raczej podobna do mamy. Wszyscy uważają, że wdałam się w ojca, bo jestem bardzo rozwinięta jak na swój wiek. Tata jest nauczycielem historii Stanów Zjednoczonych, wykłada w West Point. Taaa… Też myślałam, kiedyś, że to mądrość przechodząca genetycznie. Tak bardzo się nie pomyliłam. Ale to nic. Dziwniejsze jest to, że mimo wykonywanych bezbłędnie zadań matematycznych i szerokiej wiedzy ogólnej mam dysleksję. W ogóle prawie nie mogę czytać książek pisanych po angielsku! A co jeszcze gorsze i dziwniejsze mimo tego, ze jestem grzeczna itd. Stwierdzono u mnie możliwość występowania ADHD. To raczej pewne, bo nigdy nie umiem długo usiedzieć w jednym miejscu.
O matce wiem tyle, ile o tym jak poprawnie przeliterować słowo „rzeżucha”, w zasadzie nic, ale coś tam wiem. Tata ma po niej pamiątkę. Pierścionek. Opowiadał, ze bez niej nie poradziłby sobie na Harvardzie.
W zasadzie kiedyś często pytałam o mamę, bo tata nie ukrywał, ze Anna Chase – moja macocha – nie jest moją prawdziwą mamą. Tak, wiec mając 4 lata i siedząc w krzesełku takim jak mają teraz Bobby i Mattew pytałam (tak, tak… mając 4 lata doskonale to rozumiałam): „Gdzie mama?”, „Jak wygląda?” i „Kiedy ją odwiedzimy?”. Za każdym moim pytaniem na twarzy zastępczej mamy malowała się złość, a tata robił się sfrustrowany. Nie odpowiadał. Najczęściej.
Mając 7 lat, umiałam odpowiednio tatę przycisnąć. Czasem, gdy wpuszczał mnie do swojego pokoju, żeby porozmawiać, napomykał coś o mamie. Ale sama też próbowałam się czegoś dowiedzieć. Wytrwale szukałam zdjęć, zapisków czy listów dotyczących mamy. Tata nie
wyrzucił swoich zeszytów (nawet z podstawówki ), więc miałam w czym przebierać. To właśnie robiłam tego dnia na strychu naszego jednopiętrowego domu. Szukałam. W tekturowych pudełkach były powciskane zeszyty, podręczniki i zdjęcia taty. O ile rozumienie zadań z przyrody nie przynosiło mi zbyt wiele trudności, o tyle czytanie bazgrołów taty przynosiło. Zawartych w podręcznikach informacji praktycznie nijak nie mogłam rozszyfrować. Litery jakby wypływały z kartki kiedy czytałam. Więc jeśli czytanie równie wydrukowanych liter było koszmarem to próba ocyfrowania bazgrołów taty była drogą do nikąd.
Zresztą taty nigdy nie dziwiło, że w wieku 4 lat płynnie mówiłam angielszczyzną, że mając 6 mogłam liczyć w pamięci zadania z „x” i nawiasami i to, że przy tym wszystkim miałam dysleksję i ADHD. Raczej go to nie ruszało. Tata patrzył na mnie jakby na coś czekał.
Z westchnieniem odłożyłam zeszyt taty i powoli ruszyłam na dół. Kiedy weszłam do kuchni moja rodzina już jadła. Dziś na obiad były wyjątkowe paskudztwa: zupa pomidorowa i zapiekanka z grzybami. Ble. Jak w ogóle można to jeść? Bo wiecie, moja macocha promuje zdrowe odżywianie.
– Cześć tato, cześć mamo – uparła się, żeby tak na nią mówić. – Hej Mattew,
hej Bobby.
– Hej Anapeć – (tak to zabrzmiało) odezwali się jednocześnie moi
bracia.
– Cześć – mruknął nieprzytomnie mój tata. Jak zwykle z resztą. Macocha nie powiedziała nic. Była zajęta podawaniem kaszki bliźniakom. Usiadłam i bez przekonania zaczęłam grzebać w misce z pomidorową. Odchyliłam głowę, zerknęłam przez okno i (chyba) jakiś ciemny kształt przemkną w oddali.
Często tak mam. Mózg jakby się zawiesza. Objaw ADHD. Spuściłam oczy i niechętnie podniosłam łyżkę do ust. Nagle rozległ się trzask rozbitej szyby. Odruchowo się skuliłam. Macocha z krzykiem osłoniła bliźniaki, a mój tata gdzieś znikł. Odsunęłam ręce od twarzy by sprawdzić co spowodowało rozbicie okna i zamarłam…
– Annabeth – usłyszałam tatę. Ale nie ruszyłam się. Ze zdziwieniem patrzyłam na wielkiego psa z czarną sierścią, czerwonymi oczami i ogromnymi kłami. Nie mogłam się ruszyć ze strachu.
– Annabeth na bok! – ponownie zawołał tata. Tym razem go posłuchałam i rzuciłam się do drzwi wyjściowych. Spojrzałam na tatę i ponownie zamarłam ze zdziwienia. Mój tata… On… Stał tam … Miał w ręku jakiś dziwny miecz. Zamachną się i gdy ostrze dotknęło potwora przeszedł przez niego gładko (a przynajmniej tak mi się zdawało) i pies rozsypał się w piasek.
Przez kilka minut wszyscy stali jak sparaliżowani. Nawet bliźniaki (wyjątkowo) było cicho.
– Co… Co to było? – przerwała ciszę macocha.
– Piekielny ogar – westchnął mój tata. – Znaleźli ją. Już czas.
– A więc…Więc to przez nią! – palec macochy wskazał na mnie.
– Obawiam się, że tak. Chodź Annabeth, porozmawiamy.
CDN
boskie opowiadanko
Fajne 😀
ekstra.
supcio
Ciekawe 😉
durna macocha! a gdyby ktos tak na cb zwalal wiene fajnie by ci bylo?! malpa rogata bez 20 zebow
G-E-N-I-A-L-N-E !!!!!!!
boskieeeeeeeeeeeee
super 😉
bardzo dobre opowiadanie
herosowe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Boskie
pisz dalej
Świetne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
czekam na dalszy ciąg
Bardzo fajnie zrobione mimo braku odpowiednich źródeł!!! Teraz wszyscy wiemy dlaczego Annabeth uciekła z domu….
Dlaczego nie ma cd tego superowego opowiadania???!!!
super opowiadanie