„Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Czyżby on… Nie, to było bardzo nieprawdopodobne. Pewnie miała zająć czymś Herę, by on mógł… eee… wyjść niepostrzeżenie z domy by yyy… z kimś się spotkać.
– Tato, ja… Czyż nie uważasz, że nie wypada podsłuchiwać rozmów bogów, którzy mogą cię zabić jednym ruchem ręki?
– Léa, o co ci chodzi? Nie mów, że to znowu twój żart, bo Apollo, który zapragnął zamienić swoje auto w deskę surfingową był według mnie wystarczająco zabawny.
– Nie to nie jest żaden ża… Zaraz, zaraz, CO zrobił Apollo? – zerknęła na drzewa za jego plecami chcąc się upewnić, że nie miałam przywidzenia.
– Nie słyszałaś o tych powodziach? Bo wiesz, on się musiał najpierw NAUCZYĆ surfować, a to, że zalało parę miast nie ma dla niego znaczenia. Chociaż Artemida nieźle się na niego wkurzyła, więc od teraz podróżuje tym swoim czerwonym kabrioletem maserati spyder – ojciec wzruszył ramionami jakby nie rozmawiał na ten temat z każdym napotkanym bogiem. – Ale wracając do tematu. O co chodziło z tym podsłuchiwaniem?
– Cóż, to nie ja powinnam się tłumaczyć – powiedziałam i spojrzałam na jedno z drzew.
***
Jako, iż opisując to wydarzenie po jakimś czasie poczułam, że powinnam zbudować niezbędne napięcie, a żeby je teraz zburzyć zrobimy sobie malutki sondaż.
Hmm… Ciekawe dlaczego słyszę jęk Hermesa, ktoś może umie mi to wyjaśnić? Nie, no dobra nie o to mi chodziło w tym sondażu, trochę się zagalopowałam.
UWAGA! A oto jedyne pytanie, czyli kto – według ciebie oczywiście – podsłuchiwał tę interesującą rozmowę? Oto nasi kandydaci:
a) Jeśli sądzisz, że był to CHEJRON, ślij SMS-a o treści A pod numer 7269;
b) Czyżby był to znany w przestępczym świecie syn Hermesa – uwielbiany przez nastolatki – Luke Castellan?, wyślij SMS-a o treści B pod numer 7269;
c) Uważasz, iż był to sławny na całym świecie Percy Jackson? SMS o treści C na numer 7269 rozwiąże twoje wątpliwości;
d) A może był to…”
***
– APOLLO! CO TY ROBISZ W MOIM POKOJU?! – krzyknęłam, gdy zobaczyłam przyrodniego brata w mojej sypialni. – Chyba nie sądzisz, że tu będzie ci najlepiej tworzyć te twoje haiku?
Spojrzałam na notes, który zmieszany Apollo starał się ukryć za swoimi plecami. No cóż, nie za dobrze mu to wyszło, bo notes był wściekle pomarańczowy i prawdopodobnie świecił w ciemności.
Wyrwałam mu zeszyt i przeczytałam stronę tytułową:
– „Na Ziemię i z powrotem. Dziennik Léi” – dopiero teraz mój mózg przetworzył wszystkie informacje. – Jaki dziennik? Ja nie prowadziłam żadnego (CENZURA) dziennika! Co ty tu niby napisałeś? Że niby ja tak zareagowałam? I ktoś to podsłuchiwał? Przecież… od mojego powrotu trzydzieści lat temu nic się nie zmieniło! Jak śmiałeś zmyślić to wszystko jakbym była jedną z tych idiotycznych bohaterek w powieściach przygodowych, których autorami są ludzie z IQ mniejszym od Minotaura? To wszystko działo się zupełnie inaczej, przecież byłeś na tym zebraniu z zimowego przesilenia…Ty nie wiesz jak to jest, gdy jesteś człowiekiem i nie możesz na nikogo liczyć!
– Léa, ja…
– Nie, nie obchodzą mnie twoje tłumaczenia. Wynoś się stąd! Wynoś i nie waż się nigdy opublikować tego… tego czegoś! – warknęłam.
Teraz już nie powstrzymywałam się od łez. Łez? Bogowie przecież nie płaczą. Bo niby czemu mieliby to robić? Przecież ich życie przebiega bez żadnych zmartwień!
Nie wiedziałam, kiedy Apollo opuścił mój pokój, nigdy mi nie zdradził, czy widział, że płakałam. Jednak zupełnie mnie to nie obchodziło.
Nigdy nie wiedziałam, co jest ze mną nie tak. Przecież żaden Olimpijczyk nie miał podobnych problemów. Oczywiście każdy bóg miał jakieś przygody, nawet Hestia, która naprawdę rzadko udzielała się w sporach między bogami.
A ja? Gdy byłam na Olimpie to chciałam być tylko zwykłym człowiekiem, który nie miał pojęcia o istnieniu bogów, herosów czy potworów, albo reszty istot rodem z baśni.
Natomiast, gdy przebywałam na Ziemi jako zwyczajna śmiertelniczka, to z powrotem chciałam poczuć tę magię w swoim ciele.
Dlaczego nie mogłam znaleźć dla siebie jakiegoś miejsca „pomiędzy”? Zerknęłam na zeszyt, który zostawił Apollo. Oczywiście wszystko było inne niż w rzeczywistości, lecz… lecz nagle mnie olśniło.
Może i to nie było właściwe rozwiązanie problemu, ale wiedziałam, że będzie to jakaś odmiana.
To, iż nigdy nie byłam w Obozie Herosów, nie zmieniało faktu, że nie mogłam się tam udać. Brawo, Apollo! Wreszcie się na coś przydałeś. Może i pomyliłeś czas i miejsce zdarzeń pisząc ten głupi dziennik, lecz dzięki temu wiem, co powinnam zrobić.
Machnęłam ręką, a przede mną pojawił się najnowszy telefon komórkowy stworzony przez Hermesa.
Wybrałam niecierpliwie jedynkę i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Oczywiście Zeus, jako pan na Olimpie miał numer pierwszy. Po nim była Hera, Posejdon, Hades i tak dalej. Ja miałam numer dziewiętnaście. To chyba dlatego, że byłam najmłodszą boginią.
Po kilku sekundach usłyszałam melodię marsza weselnego. Prychnęłam pod nosem, wolałabym słuchać muzyki latynoskiej niż tej znienawidzonej przeze mnie melodii.
Najwyraźniej tata miał lepsze rzeczy do robienia niż odbieranie swojego telefonu, bo odezwała się automatyczna sekretarka. W innych okolicznościach wydzwaniałabym do niego aż raczyłby odebrać, jednak teraz nie chciałam sobie psuć humoru.
– Tato, to ja Léa. Chciałam cię tylko poinformować, że udaję się do Obozu Herosów. Nie wiem ile tam zostanę, ale będę miała przy sobie telefon, więc w razie czego możesz po mnie zadzwonić.
Rozłączyłam się i wybiegłam z domu. Oczywiście każdy z bogów miał własny styl podróżowania. Posejdon na przykład skacze do stawu, która ma w swojej letniej rezydencji na Olimpie. W końcu pan morza mieszkał na co dzień pod wodą w swoim pałacu.
Ja natomiast lubiłam starą, dobrą i sprawdzoną teleportację.
Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie Obóz. Poczułam wibracje w powietrzu, a gdy znowu otworzyłam oczy ujrzałam to, co tak bardzo pragnęłam zobaczyć.
Mimo, iż wiedziałam, że tak nie powinna zachowywać się córka Zeusa i Hery, to i tak nie mogłam się powstrzymać przed pobiegnięciem.
Nie przejmowałam się zdziwionymi obozowiczami, którzy musieli zobaczyć tylko drgania powietrza, tylko biegłam przed siebie w stronę domku dyrekcji.
Nigdy nie wiedziałam, dlaczego najbardziej lubiłam przybierać postać szesnastolatki o długich, kręconych kruczoczarnych włosach. Oczy zawsze pozostawały niebieskie, bo nie niemiał żadnej potrzeby, aby to zmienić.
Prawie wpadłam na Chejron, który wydawał się być wyjątkowo zaskoczony moim widokiem.
– Léa? A co ty tu robisz? – zmarszczył brwi, a ja nie mogłam się powstrzymać przed parsknięciem śmiechem.
– Przeprowadzam eksperyment – odparłam i usłyszałam głos, który tak bardzo pragnęłam usłyszeć.
Pobiegłam w stronę, z której dochodził ten głos. Tym razem jednak nie zahamowałam i z głośnym hukiem wpadłam na Dionizosa.
Jakiś chłopak, na którego musiał wrzeszczeć Dioni spojrzał na mnie ze współczuciem. Ktoś tu się mocno zdziwi.
Mój brat spojrzał na mnie.
– Jak mogłaś… Chcesz resztę życia spędzić jako ślimak winniczek? – jednak ja nie pozwoliłam mu dokończyć.
– To ja tu do ciebie wybieram z Olimpu, a ty tak mnie witasz? – zapytałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
– Co… LÉA?!
– A któżby inny? Pozwolisz, żebym przez kilka miesięcy tu mieszkała? Muszę trochę odpocząć od życia na Olimpie – zaśmiałam się.
– Zostań tak długo jak tylko chcesz. Ja tu i tak w końcu zanudzę się na śmierć, a twój talent zawsze się przyda – mruknął.
Nareszcie poczułam, że nie będę narzekać. Spędzę w Obozie kilka miesięcy i wymyślę nowy rodzaj wina. Z drobną pomocą Dioniego, oczywiście.
Szkoda, że nie wiedziałam, iż za kilka dni zdarzy się coś, co całkowicie odmieni moje dziwne i pokręcone życie.
KONIEC
Tak, to koniec „Nagłego Natchnienia”. Miało się to zakończyć zupełnie inaczej, ale bałam się, iż nie zakończę tego opowiadania.
Niedługo jednak powinna powstać kontynuacja tejże historii pod jakże mrocznym tytułem „Powiew Szczęścia”. Mogę wam obiecać, że Léa, choć nie będzie główną bohaterką to i tak pozostanie postacią ważną dla opowiadania. To tyle jeśli chodzi o mnie.
Eveleine
PS: Jak się zapewne domyśliliście Léa nigdy nie spotkała Percy’ego ani Annabeth, bo to wszystko było wymysłem Apolla.
Pozdrawiam,
Eveleine
Czekałam i się doczekałam. 😀 Genialne ❗
szkoda ze konczysz :(, ale fajnie ze zaczynasz
boski e i fajnie że napiszesz coś nowego
super 😉
Eveleine, toż Tobie się THE BEST OF należy To 5 wpis na blogu, gratuluję Prześlesz mi thebestowy opis i obrazek na maila?
Szkoda że się skończyło
No, szkoda… Ale Apollo wreszcie znalazł w sobie jakiś talent 😉 świetnie pisze 😉 ❗
Wiecie, ja mam nadal zamiar pisać i to nawet z tej samej perspektywy – przez jakieś trzy części – więc tak się nie martwcie. Sama się do niej jakoś tak przywiązałam przez to opowiadanie ;).
W ogóle to mam dla was niespodziankę, ale na nią trochę trzeba poczekać :D.
Mam do was prośbę, bo nie chce mi się przeglądać wszystkich czterech części (we wrocławskim empiku znalazłam pod stertą innych książek Bitwę w Labiryncie i po prostu ją zakupiłam, choć w poniedziałek ma mi przyjść zamówiona przez internet. Eh… będę miała dwie takie same książki i dam komuś na urodziny xD): Moglibyście mi krótko opisać tę historię jak Annabeth, Luke i Thalia wraz z Groverem podróżowali po Stanach? Najważniejszy jest dla mnie moment spotkania się Annabeth z Thalią i Lukiem, oraz jak Thalia się poznała z synem Hermesa.
Piękne!!! ❗
super 😀