Rozdział 3: Nowa gra
O 7 rano następnego ranka wszyscy byli już gotowi do zajęć. Marcin przyszedł do mnie z ważną wizytą.
– Wiesz, że mamy jakąś nową grę? – powiedział zadowolony satyr.
– Skąd mam wiedzieć, przecież jestem tu pierwszy dzień – odparłem ze złością.
– Och, przepraszam. Zupełnie zapomniałem.
– Nie szkodzi. Dobra mów co to za gra?
– Mityczny las – powiedział tajemniczo Marcin.
– Wiesz o co chodzi w tej grze? – zapytałem zdumiony.
– Każdy działa na swoją rękę. Nie ma drużyn. Las obok obozu jest wypełniony przez mityczne stworzenia. Zasady są proste i zrozumiałe. Pierwszy heros, który dotknie symbolu boga, którego domek zasiedla on sam wygrywa. Ale to nie jest takie proste. W lesie są prawie wszystkie mityczne stworzenia. Osoba, która w to gra musi się wykazać wiedzą oraz odwagą.
– Niesamowite. Dobra poczekaj tylko się przygotuję.
Razem wybiegliśmy z domku Hermesa. Zbliżając się do lasu ujrzałem Chejrona z ogromną liczbą osób.
– Witajcie – powiedział Chejron – dzisiaj zagramy w nową grę.
Przerwały mu szepty.
– Mityczny las – wykrzykną Chejron – Każdy mógł sobie przeczytać zasady na tablicy ogłoszeń. Teraz weźcie hełmy i ustawcie się na linii startu.
Włożyłem hełm i zbroję. Wziąłem miecz i ustawiłem się na linii startu. Z lasu co minutę dało się słyszeć: ryki, wrzaski i piski. Przez chwilę obleciał mnie strach.
– Gotowi – krzykną Chejron. – Do biegu, start!!
Ruszyliśmy, każdy w inną stronę. Biegłem prawie cały czas przed siebie gdy nagle zauważyłem Sfinksa. Skupiłem się i przypomniałem sobie wszystko o mitycznych Sfinksach. Zadają zagadki. Uwielbiam zagadki.
– Wysłuchaj mej zagadki – powiedział donośnym głosem Sfinks. – Kto chodzi z rana na czworaka, w południe na 2 nogach, a w nocy na 3 nogach?
– Znam tę zagadkę – odparłem dumny – Tu chodzi o człowieka.
– Nie zadam ci inną zagadkę bo ta była za prosta – powiedział z oburzeniem Sfinks. – Podaj nazwy każdego z rodzeństwa, w którym jedno rodzi drugie, a drugie rodzi pierwsze.
– Jesteś słaba jak na sfinksa: dzień i noc.
– Poczekaj – zatrzymała mnie. – Mam jeszcze jedną: po wodzie pływa i kaczka się
nazywa.
– Czy ty sobie ze mnie jaja robisz? Kaczka.
– Dobra idź.
Pokonałem już drugiego potwora w swoim życiu. Rozpierała mnie energia. Byłem zawiedziony na tych zagadkach Sfinksa. Oczekiwałem czegoś bardziej ambitnego. Usłyszałem krzyk i wrzask i moim oczom ukazała się Hydra. Wiedziałem, że nie będzie prosto jej pokonać. Skupiłem się i przypomniałem sobie wszystko o Hydrze. Trzeba po odcięciu głowy wypalić im koniec szyi. Znalazłem w pośpiechu pochodnię i wziąłem do ręki. Nagle Hydra wykrzywiła się i pobiegła w stronę obozu. Pobiegłem za nią. Tam już stał Chejron.
Wszyscy już czekali na mnie. Pomyślałem, że pewnie ktoś już zdobył artefakt. Gdy dobiegłem do Chejrona już wszyscy się na mnie patrzyli.
– Wygrałeś Atenogenesie – powiedział Chejron.
– Ale ja nie zdobyłem kaduceusza – odpowiedziałem.
Chejron spojrzał na mnie i dotknął ręki, w której trzymałem pochodnię. Przypomniałem sobie, że to jest artefakt Hefajstosa.
– Ja przecież jestem z domku Hermesa.
– Wiem, ale widać tak te artefakty działają na nieokreślonych. Dotykając go…
I nagle przerwał, gdyż na moją głową pojawił się jakiś świecący symbol. Po paru sekundach spostrzegłem, że była to pochodnia.
– Jestem synem Hefajstosa? – zapytałem z namysłem.
Rozdział 4: Moja pierwsza misja
Wszyscy byli strasznie zdumieni widząc pochodnię nad moją głową.
– Coś tu nie gra – powiedział Chejron.
– Co nie gra? – spytałem.
– Byłem całkowicie przekonany, że jesteś synem Ateny. Nie masz ani jednej cechy Hefajstosa.
Nie tylko Chejron był zgodny z tą tezą. Marcin również myślał to samo.
– Nie możemy tak tego zostawić, musisz pójść na Olimp i spytać się, co jest nie tak. To niemożliwe, by bogowie mogli się przyznawać do kogo im się chce.
– To znaczy, że przyznał się do mnie bóg, który nie jest moim rodzicem?
– Tak. Wyruszysz na wyprawę i dowiesz się wszystkiego
– Dobrze.
– Marcin ci pomoże.
Marcin nie wyglądał na zachwyconego. Było to spowodowane tym, że okropnie bał się tej wyprawy.
– Atenogenesie, każdemu kto ma misję polecamy iść do wyroczni, ale tobie nie każę tego robić. Ona pomaga tylko osobom z trudniejszymi misjami. Olimp jest na Empire State Building, na piętrze 600.
– Tam nie ma tak wysokiego piętra i jak my się tam dostaniemy?
– Argos was zawiezie. Będzie miał na was oko, a może oczy – zaśmiał się i kontynuował – Teraz czas na wyposażenie. Macie tutaj dwa plecaki, są w nich: pożywienie, pieniądze (ludzkie i boskie), zwijająca i rozwijająca się tarcza i…
Podał mi moje pióro.
– Miał go Herkules i Percy Jackson. Wierz mi, że książka Ricka Riordana nie była wyssana z palca.
Czytałem kiedyś tę książkę. Była niesamowita.
– Ruszajcie! – powiedział Chejron.
Wsiedliśmy do limuzyny, a tam za kierownicą siedział stwór z oczami na całym ciele.
– Powodzenia! – krzyknął Chejron i to było ostatnie, co usłyszeliśmy.
Mam nadzieję, że Atena przyzna się do mnie.
CDN
Gostek ma super imię =) Bardzo fajny pomysł z grą
Tak imię jest świetne. 😉
cudowne opowiadanie
Podoba mi sie ,interesujace .
Jeszcze jeden dzień do premiery „Bitwy w labiryncie”!!! xD
***
Super… czekam na kolejną część!
EKSTRA.cZEKAM NA DALSZE CZĘŚCI.
dobre
super 😉
bardzo mi się podoba. szybko i przyjemnie się czyta. ciekawi mnie kim jest boski rodzic Atenogenesa
Świetne.
Czekam na 5częśc.
Czeka równierz na film 2 cześc,bo 1 oglodałem polecam.
ciekawe to jest