Rozdział III
Nadszedł czas na przerwę obiadową. Jedzenie… nawet jadalne. Resztę przerwy spędziłam z moją siostrzyczką na dworze, przyglądając się każdemu po kolei. Znałyśmy wszystkich, nie było żadnych wyjątków, ale jedna trójka – nic. Nigdy w życiu ich nie widziałam. Dziewczyna i dwóch chłopaków. Robili to co my, lustrowali uczniów mówiąc do siebie przy tym. Zmierzali wzrokiem w naszą stronę. Serce zaczęło bić mi o wiele szybciej. To oni wzbudzali we mnie złe przeczucia. To oni zapoczątkują ważny czas w moim życiu. I nareszcie spojrzeli na nas.
Więcej nikomu się nie przyglądali. Nawet nie drgnęli. My teraz byłyśmy obiektem ich rozmów. Jacyś dziwacy, aż myślałam, że zaraz tu podejdą i Bogowie wiedzą co by nam zrobili. Na szczęście zadzwonił dzwonek i natychmiast ruszyłyśmy do klasy.
Nie mogłam się w ogóle skupić na lekcji. Kim oni byli? Ile mieli lat? Czego chcieli? I dlaczego my?! Tyle pytań cisnęło mi się na usta. Z rozmyślań wyrwał mnie sygnał donoszący o końcu dzisiejszego nauczania. Już pora do domu. Czyli kolejne spotkanie z nowymi „PRZYJACIÓŁMI”.
Rozdział IV
Ciągnęli się za nami od szkoły. Przyspieszyłyśmy więc kroku. Zrobili to samo. Byłyśmy blisko domu, dlatego zaczęłyśmy biec. Nasze sobowtóry także.
– Zostawcie nas w spokoju! – wrzasnęłam. I zatrzymali się patrząc na niebo ze strachem w oczach.
– Erynie! – krzyknęła blondyna. – Uciekajcie! – rzuciła w naszą stronę. Rose cofnęła się kilka kroków, a ja nadal stałam w tym samym miejscu. Wiedziałam, że nic mi nie zrobią. Wiedziałam, że nie mogą! A jednak te stwory atakowały tylko tamtą trójkę. W pewnym momencie jeden potwór rozpłynął się pod mieczem chłopaka o zielonych oczach. Zaraz, mieczem?! Wcześniej go nie mieli. Skąd oni go?… Nieważne.
– Niech lepiej te potwory zwiewają, bo zaraz reszta też pójdzie z dymem – pomyślałam. Jakby na zawołanie, wykonały to. Żadnego śladu po nich nie zostało. Zdyszani „agenci” spoglądali na nas.
– Dlaczego ICH nie zaatakowały?
– Percy, może jestem bystra, ale to nie znaczy, że wiem wszystko – i zaczęli szeptać ciąg dalszy swojej rozmowy.
– Czego od nas chcecie? Po co za nami chodzicie? – przerwałam im dyskusję.
– Musicie z nami uciekać. Jesteście w niebezpieczeństwie – odezwał się chłopak z bejsbolówką na głowie.
– My w niebezpieczeństwie?! Chyba raczej wy, po tym co widziałyśmy – i natychmiast ruszyłam w stronę domu. A oni weszli za nami.
– Proszę, wysłu… – urwał Percy. Zobaczył moją mamę i szczęka mu opadła.
– Córka Afrodyty – powiedział z uśmiechem jego przyjaciel.
– Słucham? – zapytała.
– Jesteśmy herosami. Przydzielono nam misje przyprowadzenia ich do obozu. Musimy wracać jak najszybciej – wytłumaczyła blondyna.
– Rozumiem. Dziewczynki, idźcie na górę się spakować. Weźcie tylko najpotrzebniejsze rzeczy – nakazała mama.
Nawet nie próbowałam zaprzeczać. Wiedziałam po jej minie, że to bezcelowe. A poza tym, temu komu ona ufała, ja także ufałam. Wypełniłam więc jej rozkaz.
CDN
mam nadzieje ze sie spodoba
fajne
Mnie się podoba. 😀
super 😉
Suuuper!! Genialne!! Nie mogę się doczekać DC!!
No, lepsze niż poprzednie! Ćwiczenia robią swoje!
Jednak troszkę za krótkie, postaraj się bardziej rozwijać myśli. (Orzeszkowa w „Nad Niemnem” opisywała przez trzydzieści stron spacer bohaterki!) Ty tak nie musisz robić, bo umarłabym z nudów, ale spróbuj, hmm „rozciągać” fabułę! Warto, ponieważ masz potencjał!
Całkiem niezłe.
Ekstra chociaż ja dodałbym trochę więcej chumoru bo to opowiadanie jest bardziej dla starych pierników. Sorry.
Ale całkiem, całkiem.
😉
a czy potwory nie atakują tylko dzieci Hadesa? opo świetne! ale wydaję mi się, że za tym kryje sie coś więcej… choć oczywiście mogę się mylić
Ccllaarriissaa: zgadlas! brawo 😉
lukasz:u mnie troche ciezko z chumorem w opowiadaniach wiec sorki 😀
ojjjjj super