2. „Sen na jawie”
– Chwileczkę… czegoś tu nie rozumiem. Trafiłam tu, ponieważ uważacie, że jestem na tyle dorosła, aby walczyć sobie z potworami z mitów? – spytałam z oburzeniem Carolyn i faceta, który podobno miał być moim „mentorem”. Cokolwiek to znaczyło.
– Sophie, spokojnie. Uspokój się i spróbuj podejść do tego spokojnie. Ja jestem w takiej samej sytuacji… a przynajmniej byłam 2 lata temu. Też przyprowadzili mnie tutaj i próbowali mi wytłumaczyć po co, dlaczego ja i takie tam. Nie chciałam nikomu ufać, myślałam, że wszyscy mnie okłamują, ale nie miałam wyjścia – musiałam uwierzyć bo tak naprawdę nie miałam dokąd wracać. Tak Sophie, nie mówiłam ci nigdy o tym, ale to miejsce, gdzie teraz mieszkam to nie jest mój dom. Tak naprawdę, byli to dla mnie obcy ludzie. Moi „rodzice”, mówię o Rosali i Michaelu, przyjęli mnie, bo pan Merls, twój mentor, powiedział im, że jestem tutaj tylko na wymianę i, że potrzebuje dobrej rodzicielskiej opieki i ciepłego domu. Byłam u nich ponieważ wyczekiwaliśmy z panem Merlsem odpowiedniej chwili, kiedy będziesz na tyle dojrzała, aby do nas dołączyć. Właśnie nadeszła ta chwila, dlatego tu jesteś i Sophie… nie przerywaj mi – dodała widząc, że chce się o coś jej spytać. – Jesteś jedną z nas. Nie, nie zwykłym człowiekiem. Jesteś półboginią, Nie patrz się tak na mnie i zamknij buzię, bo ci mucha wleci – zachichotała, a zaraz po chwili znowu zaczęła mówić. – Jeśli interesuje cię kto to jest „półbóg”, to powiem ci, że jak sama nazwa wskazuje jest się w połowie bogiem. Różnie to bywa czyim jest się dzieckiem. Ja jestem córką… Afrodyty, bogini miłości i piękna – dodała moja koleżanka ze smutkiem.
– A ja? Czyim jestem dzieckiem?
– Ty? Ty… ty jesteś… eh… przepraszam. Nie potrafimy stwierdzić tego od razu. Potrzebujemy do tego czasu, aby poznać daną osobę, aby zobaczyć jej zachowania na różne bodźce zewnętrzne. Ja mam już swoje przypuszczenia, ale nie mogę ci ich zdradzić, dopóki to nie będzie pewne. A teraz chodź, zaprowadzę cię do twojego domku. Powinien ci się podobać – odpowiedziała mi Carolyn puszczając do mnie oczko.
Gdy doszłyśmy do małego, fioletowego domku z drewna od razu zauważyłam, że w oczach mojej przyjaciółki kryje się tęsknota. Tylko za czym?
– Carolyn, a ty gdzie… gdzie mieszkasz? – spytałam, mając nadzieję, że skoro jest moją opiekunką, to zamieszka ze mną. W końcu tylko ją znałam z tego całego „Obozu herosów”.
– Ja… Ja mieszkam w tamtym domu – wskazała na szary ponury domek skryty wśród drzew. Nic dziwnego, że tęsknie patrzyła na mój domek. W porównaniu z tym w czym ona musiała przebywać, ja mogłam być w siódmym niebie.
– A… kiedy powiecie mi czyim jestem dzieckiem? I czy mam rozumieć, że moja mama też nie jest moją matką, tylko jakąś kobietą, której podrzuciliście dziecko?
– Nie… Sophie. Twoja mama jest twoją mamą, tyle, że twoim ojcem nie jest zwykły śmiertelnik. Jest nim A… arcyważny bóg – odpowiedziała mi rumieniąc się.
– A? Moim ojcem jest ktoś na „A”?
– Nie, nie Sophie. Daj sobie spokój. Niedługo się na pewno dowiesz.
Nie spytałam o nic więcej. Postanowiłam, tak jak prosiła Carolyn, odpuścić sobie i czekać. Czekać… tylko na co?
Gdy weszłam do domku nr 92 (mojego nowego mieszkania), rzuciło mi się w oczy, że wszystko tu jest związane z muzyką. Złote ściany miały tapety, na których były niewielkie nutki, moja pościel była również złota w piękne nuty. Wszystko było jak w bajce. Zastanawiało mnie to, skąd oni wiedzieli, że tak bardzo lubię muzykę i instrumenty? Aby jeszcze bardziej mnie zachwycić zauważyłam w kącie gitarę, a pod ścianą piękne pianino. Łza mi się w oku z zachwytu zakręciła.
Chciałam jak najszybciej zwiedzić cały obóz, więc jak najszybciej zabrałam się do rozpakowywania swoich ubrań, które zabrałam na wakacje, które jak się okazało były próbą uprowadzenia mnie do jakiegoś obozu. Ciekawe, czy mogłabym zgłosić to na policję jako porwanie? Uśmiechnęłam się sama do siebie i uświadomiłam sobie, że tak naprawdę zawsze marzyłam, aby mieć tak urządzony własny pokój. Ba! Cały dom! Więc nie byłabym w stanie pozwać Carolyn, pana Merlsa i innych do sądu, że uprzyjemniają mi ten sen. Sen na jawie.
Gdy się już rozpakowałam, zobaczyłam, która jest godzina i jak się okazało była już 21:50. Postanowiłam szybciutko jeszcze odwiedzić Carolyn i podziękować jej za to, że mnie tu jednak przywiozła i, że dała mi tak wspaniały domek.
CDN
hihi! znowu pierwsza
super opowiadanie ! rozumiem ze to corka apolla
genialne
może nie tak jak Ateny ale super drugi
Super 😀
Fajne 😀
Super
fajne
spoko opowiadanko
super 😉
Ktoś powiedział że to może być córka Apolla, ja czytając to miałam tą samo przypuszczenie. A tak na marginesie – świetne!
Uh, dalsza część. 😀
Bardzo fajne opowiadanko!!
Dzięki zwiadowco opowiadanko super!
faktycznie- córka Apolla
Bardzo fajne chociaż… trochę dziwne… Ale bardzo mi się podoba 😀 Kiedy CD? 😉
Fajne opowiadanko !
Fajne! Córka Apolla Arcyważnego Boga 😀
fajne:) Kiedy NN???
fajny tekst