ROZDZIAŁ VI: „Wojna z James’em”
– Percy… Mnie też to niepokoi, ale rozmyślanie nad tym nic nam nie da… Orkan nie może zniknąć z twojej kieszeni, poza tym istoty które opisujesz nie pasują do żadnych mi znanych. Może wydaje ci się, że to ten sam miecz, który widziałeś we śnie…
– Nie wydaje mi się – przerwałem. – Jestem w stu procentach pewny!
Chejron przystanął nade mną i przyjrzał mi się uważnie.
– Przykro mi, ale nie jestem w stanie poradzić wam nic sensownego, być może Hades chce cię nastraszyć w snach…
– A skąd niby wiedziałby o istnieniu tego miecza? – spytałem poirytowany.
– Nie mam pojęcia, możliwe, że ma szpiegów – podrapał się po brodzie – trzeba będzie powiadomić o tym radę… A teraz zmykaj, im więcej ćwiczeń tym lepiej, a myślenie zostaw mnie, dobrze?
– Dobrze – przytaknąłem i wstałem z krzesła.
Ruszyłem z powrotem na plac treningowy. Kiedy Grover zobaczył, że wracam, wstał z kamienia i podbiegł w moją stronę. Wyglądał już całkiem dobrze, odzyskał swoje kolory i pogryzał puszkę.
– Nie masz ich dość? Przed chwilą zwymiotowałeś ich chyba z tonę!
– No właśnie! Przez to aż zgłodniałem! Jak tam rozmowa z Chejnorem? Powiesz mi o co chodzi?
– Znowu mam jakieś powalone sny… Ten miecz od Jamesa… Jakby to powiedzieć… Widziałem go we śnie i niestety nie był on zbyt kolorowy…
– Opowiedz mi – Grover wyciągnął kolejną puszkę z kieszeni i pogryzał ją jak batonik.
– To niezbyt dobry pomysł… Poza tym nie mam ochoty o tym gadać, może później ci powiem… Gdzie Annabeth?
– Yyy… No ćwiczy strzelanie z kuszy… W sumie to nie mam z tym problemu, ale chyba się dobrze przy tym bawi…
Doszliśmy do placu treningowego i zobaczyłem jak rzeczywiście świetnie bawi się Annabeth. James „pokazywał” jej jak trzymać kuszę przy strzelaniu. Obejmował ją od tyłu i to dosłownie, tak jakby trudno było pokazać to stojąc z boku. Ich policzki prawie się przy tym stykały już nie mówiąc o tym, że James co trochę szeptał jej oś do ucha i robił to z takim przybliżeniem jakby Annabeth była głucha!
– Filtrują… – szepnął Grover krzywiąc się przy tym i chowając resztki puszki do kieszeni.
– Nie filtrują koźle tyko najwyżej flirtują… Poza tym wcale tego nie robią!
– Jak to nie? Widzisz jak są blisko? Co jak co, ale czytałem kilka romansów i w jednym była identyczna sytuacja?! A potem przypadkowe zetknięcie ust i…
– Grover! Ty czytasz? Romanse?! – popatrzyłem na niego zdziwiony. – Ale… Oni są tylko przyjaciółmi, po prostu znają się od małego…
– Mi też się to wcale nie uśmiecha. Nie przepadam za tym typkiem, ale co zrobić…
– No jak! Przecież widać, że Annabeth to się wcale nie nie podoba.
Grover pokazał mi palcem w ich stronę. Annabeth była uśmiechnięta, miała zaróżowione policzki i jak na złość wyglądała jakby podobało jej się to, że James traktuje ją jak głuchą!
– Percy… – szepnął do mnie Grover.
– Co znowu?! – spytałem wściekły planując co zrobić, żeby przerwać im tą zawziętą lekcję.
– Czy ty się zakochałeś?
Zatkało mnie.
– Co? – spojrzałem ogłupiały na Grovera. – Ja się tylko martwię. Sam mówiłeś, że to dziwny koleś jest, nie chce żeby skrzywdził Annabeth, jest moją przyjaciółką. Jasne?
– Ależ tak tak – prychnął odwracając się w ich stronę. – No to planujesz coś w końcu zrobić, czy będziesz tak patrzył na nich aż w końcu się pocałują?
– Planuję! – warknąłem bardziej pod wpływem emocji niż rozsądku. Ścisnąłem perełkę na rzemyku i popchnąłem Grovera na plac. Annabeth od razu odwróciła się w naszą stronę i uciekła z tak „pomocnych” i „pouczających” objęć Jamesa.
– Fajny bajer te perełki – powiedziałem do Grovera oglądając rzemyk na ręce i udając, że nie zwróciłem wcale uwagi na Annabeth i Jamesa.
– No fajny, fajny – Grover pojął o co mi chodzi.
– Oo! Tu jesteście. Ćwiczycie strzelanie?
– A nie było widać? – odburknął James piorunując mnie spojrzeniem.
– Tak… Właśnie… Jam pokazywał mi jak… dobrze strzelać – odparła Annabeth odsuwając się od chłopaka. Tak było dużo lepiej.
– To może pokażesz też Groverowi, co? – odparłem, wysuwając satyra do przodu.
– Yy… Ja…
– Tak Grover, chcesz zobaczyć, wiem – poklepałem go po ramieniu.
James posłał mi zabójcze spojrzenie i zabrał się za pokazywanie poprawnego uchwytu. O dziwo nie robił tego z takim zaangażowaniem i zbliżeniem jak to pokazywał Annabeth. Szkoda.
Resztę dnia spędziliśmy na ćwiczeniach. Annabeth wzięła nieszczęsny miecz od Jamesa i znęcała się nad kukłą. Zastanawiałem się co takiego niezwykłego jest w tym mieczu, skoro otrzymaliśmy go specjalnie na misję.
Ja postanowiłem pobawić się trochę kuszą. James z wielką zawziętością starał się zezować i zamiast do tarczy, czy innego celu strzelał we mnie. Kilkukrotnie ucierpiało na tym moje ubranie i zebrałem sporą kolekcję draśnięć, ale oczywiście odwdzięczyłem się tym samym. Pod koniec ćwiczenia zamieniły się w prawdziwą wojnę w lesie, którą przerwał nam Chejron. Wygłosił nam kazanie o odpowiedzialności i bezpieczeństwie.
– To tylko ćwiczenia, prawda Percy? – James spojrzał na mnie z głupawym uśmieszkiem.
– Jasne… – wykrzywiłem się z niesmakiem.
– Podoba mi się jak podchodzisz do ćwiczeń. Najlepszą nauką jest wyobrażanie sobie, że to walka na śmierć i życie, a nie strzelanie do głupiej tarczy na drzewie – poklepał mnie po ramieniu, aż się we mnie zagotowało z wściekłości. – A teraz liczymy draśnięcia, jestem pewny, że wygrałem. Pierwsze, drugie, trzecie…
– Ta dzisiejsza młodzież… – powiedział zrezygnowany Chejron i ruszył z powrotem do Wielkiego Domu.
Parzyłem jak James z zawziętością zlicza rany na swoim ciele. Najpierw myślałem, że ta cała gadka to tylko zmyłka dla Chejrona. Jednak kiedy ten był już poza zasięgiem wzroku James nie miał zamiaru kończyć.
– Czemu nie liczysz? – popatrzył na mnie z dołu nachylony nad poranionymi nogami.
– Ty serio gadasz? – zdziwiłem się.
– A myślisz, że liczę bo mi się to tylko podoba?
Wziąłem się za zliczanie. W ostatecznym wyniku niestety przegrałem, chociaż wcale mnie to nie zdziwiło, w końcu on ma większe doświadczenie, nie? Miałem 48 ran, a James tyko 32. Popatrzył na mnie z dumą, przekręcił kuszą na palcu i jednym ruchem zaczepił ją sobie na pasku.
– Do zobaczenia jutro – rzucił już w drodze do domku Hefajstosa.
Stałem tak jeszcze przez chwilę. Ten facet doprowadzał mnie do szału! Miałem nadzieję, że ten jego odpoczynek w obozie skończy się jak najszybciej.
Ściemniało się, więc ruszyłem do domku z planem pójścia później nad jezioro. Nie miałem zamiaru nosić oznaki wygranej Jamesa na swoim ciele ani przez sekundę dłużej, on niestety będzie musiał sobie trochę poczekać nim znikną mu rany. W tym bądź razie nie miałem zamiaru mu w tym pomagać.
***
Zanurzyłem stopy w wodzie i od razu poczułem się lepiej. Chłód z delikatnym dreszczem przeszył moje ciało, a po ranach nie zostało ani śladu. Wsłuchałem się w szum fal i odruchowo wskoczyłem do jeziora. Tego mi brakowało. Wypłynąłem dalej i ganiałem się z rybami.
Usłyszałem śmiech. Zatrzymałem się i wsłuchałem się dokładniej. Ananbeth! Już miałem wypłynąć kiedy pojawił się drugi głos. James… No logiczne, przecież Annabeth nie śmieje się sama do siebie… Wysunąłem trochę głowę i wyjrzałem na brzeg. Siedzieli na plaży, niepokojąco blisko siebie. Przecież jakby James nagle rzucił się na Annabeth z nożem to nawet nie zdążyłaby uskoczyć! Było już ciemno więc nie widziałem ich wyraźnie, a z drugiej strony im też było trudniej zobaczyć mnie, tym bardziej, że raczej nie spodziewają się kawałka głowy w falach.
Wcale nie chciałem ich podsłuchiwać. Bo niby po co? Tak tylko stwierdziłem, że skoro jestem w pobliżu to popilnuję, żeby James nie zrobił Annabeth nic złego… Oj w tym bądź razie, nie ufałem temu typkowi i martwiłem się o bezpieczeństwo mojej PRZYJACIÓŁKI Annabeth.
A więc, usiadłem sobie na dnie jeziora i nasłuchiwałem, czy w ich rozmowach nie ma nic niepokojącego.
– Au… Ta najbardziej boli… Jest najgłębsza…
– Przepraszam nie chciałam…
– Nie szkodzi… Wiesz, zazdroszczę Percy’iemu tej zdolności uzdrawiania w wodzie. Ja będę musiał poczekać aż samo się zagoi, ał!
Przed chwilą cieszyłem się z tego faktu, teraz jednak miałem wielką ochotę wyjść, uzdrowić mu te wielce bolące ranki i urwać mu głowę! Przecież on robił to specjalnie! Jakoś wcześniej wcale nie narzekał. Myśli, że Annabeth będzie się teraz o niego zamartwiała i z tego będzie wielka miłość?
– Do wesela się zagoi – zaśmiała się Annabeth. Tak trzymaj!
– Twój dotyk działa jak ambrozja…
– Tak mówisz?
Nie mogłem już tego słuchać. Jakbym nagle wyskoczył z wody, Annabeth stwierdziłaby, że ją śledziłem i obraziłaby się na mnie, co wcale nie byłoby fajne. Miałem wielką ochotę uderzyć w Jamesa wielkim strumieniem wody, ale wtedy Annabeth domyśliłaby się, że to ja i też by się na mnie obraziła. Ciekawe co zrobi James jak się dowie, że to ja idę z Ann na fajerwerki w Święto Niepodległości.
Odpłynąłem jak najdalej i po cichu wyszedłem z wody. Rzuciłem jeszcze okiem w ich stronę i nie mogąc już nic zrobić ruszyłem w stronę swojego domku.
Martwiłem się o Annabeth i już miałem iść na plażę kiedy ktoś zapukał do drzwi.
– Percy? Śpisz? Mogę wejść?
– No jasne wchodź, jeszcze się nie położyłem – obejrzałem szybko pokój dookoła, czy jest w miarę czysty i Annabeth weszła do środka.
– Przyszłam pogadać – miałem tylko nadzieję, że nie o Jamesie. – O czym poszedłeś rozmawiać wtedy z Chejronem?
– A nic ważnego, znowu miałem jakieś powalone sny, Chejron uważa, że Hades próbuje mnie nastraszyć… – odetchnąłem z ulgą.
– I nagle przypomniało ci się to na placu treningowym? Czy może właśnie się budziłeś? – zakpiła sobie ze mnie.
– Nie brałem tego koszmaru na poważnie, dopóki nie zobaczyłem tego miecza od Jamesa… Widziałem go we śnie.
Opowiedziałem jej co dokładnie mi się śniło.
– No… Brzmi poważnie…
– Wiem… Ale Chejron każe nam się nie przejmować, mówi, że się tym zajmie…
Milczeliśmy przez chwilę, a kiedy zrobiło się już niezręcznie cicho i zebrałem w sobie odwagę, żeby zapytać, czy łączy ją coś więcej z Jamesem, Annabeth odezwała się:
– I co szykujesz na Dzień Niepodległości? – zastanawiałem się o co jej właściwie chodzi, czy o to, że idziemy razem, czy o coś innego.
– To znaczy… Jak, co szykuję?
– No… każdy domek przecież szykuje jakąś atrakcję. Nie wiedziałeś o niczym?
– Nie? – nigdy nie spędzałem Dnia Niepodległości w obozie. – A muszę coś robić? Może ze względu na misję Chejron mi odpuści…
– Nie Chejron się tym zajmuje, a jeżeli planujesz iść to musisz coś przygotować. Nie musi to być nic wielkiego… James mówił, że dobrze strzelasz z kuszy, możesz na przykład zrobić pokaz i wystrzelać napis Dzień Niepodległości, czy coś…
– Tak? A co jeszcze mówił James? – krew gotowała mi się w żyłach.
– Że podziwia cię… Zazdrości ci niektórych umiejętności na przykład, że możesz uleczać wodą… Ogólnie ma o tobie dobre zdanie, chwalił cię dzisiaj…
Zatkało mnie.
– Miałem wrażenie, że raczej nie przepada za mną – odparłem poirytowany.
– Wydaje ci się.
– A może mówi tak specjalnie, bo się przyjaźnimy?
– Przesadzasz, nie jest taki… On cię lubi, ale wydaje mi się, że ty go raczej nie…
– Na razie wyrabiam sobie o nim zdanie…
– James dawno tu nie był, czuje się trochę odosobniony i obcy… Nerwy robią swoje, daj mu się otworzyć… Dobra ja uciekam, bo późno – wstała i podeszła do drzwi. – Myśl nad projektem na Dzień Niepodległości. Dobranoc.
I nim zdążyłem odpowiedzieć już jej nie było.
– Dobranoc…
James odosobniony i obcy? Mnie się wydaje, że on tu się czuje bardzo dobrze, aż za dobrze…
CDN
Świetne! 😀 Kiedy będzie następna część?
Cudowne, czekam na dalszą część. 😛
Super, bardzo mi się podoba. Czekam na następne części
Supcio czekam na ciąg dalszy
booooooooooooskie cudne świetne i t d .
kiedy w końcu będzie to święto niepodległości
Jeszcze jeden rozdział musisz poczekać i w kolejnym będzie 😉
Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper rozdzialik
Super x 10000000 . Boskie
chyba najlepsze opowiadanie na całym blogu, po prostu świetne, tylko czytać i podziwiać 😉
Ekstra.
super
a kiedy będzie następne?
Fanko Percy’ego, musiałaś wstawić tak dużo „u”?=P SssUUUper. Ale co to za „stwory”??
Następną część już wysłałam, ale nie mam pojęcia kiedy się ukaże, pewnie w przyszłym miesiącu 😉 Dziękuję i pozdrawiam.
nareście strasznie długo czekałem mam nadzieje że następna cześc będzie szybciej
to zdradź jakiś szczegół
super 😉
jeszcze jeszcze jeszcze
czy to jest wymyślone czy to będzie 6 część?
bedzie kolejna seria
mała zazdrość ciekawie