Noc z 15 na 16 października. Pierwsza kwadra księżyca. Godz.23:59.
Cisza.
W kręgu stało mnóstwo zakapturzonych kobiet i dziewcząt: „Opiekunki czasu” i „Wierne”. Niektóre były poruszone, a inne spokojne. W powietrzu panowało zniecierpliwienie. Wszystkie miały czarne włosy. Ich uroda była jak płatek róży. Oczy lśniły tajemniczo. Ich twarze rzadko coś wyrażały. Teraz jednak wszystkie były niecierpliwe. Pomimo tych cech wyglądu każda była inna. Nie można powiedzieć czym się różniły. Wydawały się takie piękne, łagodne, a zarazem bardzo groźne. W ciemnym okrągłym pokoju, pośrodku na marmurowym stoliku, stała klepsydra. Wykonano ją ze szkła wiele lat temu, kiedy ziemia przeżywała dopiero swój pierwszy dzień. Pokryta licznymi rysami sprawiała wrażenie jakby miała zaraz się rozpaść. Delikatnie przesypywały się w niej ziarenka czasu i momentów życia ludzi, herosów i wielu innych istot.
Z kręgu wyszła kobieta. Przez wielką dziurę w suficie przeszło światło księżyca i oświetliło klepsydrę.
– Już czas – powiedziała najstarsza z nich i wsypała do klepsydry prochu. W środku zakurzyło się. Przez klepsydrę przechodziły lśniące obręcze i w prochu zaczął powoli pojawiać się obraz czarnowłosej dziewczyny. Blada twarz w świetle księżyca wydawała się jeszcze piękniejsza niż była w rzeczywistości. Czarne jak noc oczy patrzyły nieufnie na świat. Trzeba było skupić wzrok, żeby dostrzec zarys źrenic. Dziewczyna spała, ale miała otwarte oczy. Śniła.
Kobieta podparła się o marmurowy stolik.
Jej kaptur zasłaniał długie czarne włosy. Oczy nieziemsko czarne wpatrywały się w obraz dziewczyny z niedowierzaniem. Dłonie dotknęły wytatuowanego wisiorka z klepsydrą na szyi. Wokół jej dłoni wił się wyglądający jak bransoletka wąż. Z pyska co jakiś czas wysuwał język i syczał. Tajemniczy wiatr poruszył jej peleryną.
-To ona – powiedziała.
W pokoju zapanowało zamieszanie. Siostry wymieniały między sobą uwagi.
– Kto pójdzie w Pościg i ją odnajdzie? – zwróciła się do sióstr kobieta rozkładając ręce .
Nie musiała długo czekać.
Z tłumu wysunęła się groźnie wyglądająca dziewczyna. Miała jak inne zakapturzone postacie czarne włosy, ale jej sięgały do pasa i były przyozdobione granatowymi gumkami. Przenikliwe oczy wertowały każdego na wskroś. Zsunęła kaptur z głowy. Wyciągnęła miecz.
– Ja Pani. Ja to zrobię. Przyprowadzę ją – szesnastolatka ukucnęła naprzeciwko kobiety podpierając się mieczem.
– Dobrze, idź. Tylko pośpiesz się. Dzień przysięgi zbliża się nieubłaganie. Weź ze sobą piętnaście swych sióstr.
Szesnastolatka weszła w tłum.
Westchnęła cicho. Jako przywódczyni musiała być zawsze mądra. Jej blada twarz nieokalana zmarszczkami patrzyła w przyszłość, mroczną i smutną, która miała znaleźć się w rękach tej jednej dziewczyny.
super 😉
fajne taki mroczne podobają sie mi opisy
spoko podoba mi się, taki tajemniczy.
Dzięki.
a będzie następna część
Będzie.Wysłałam chyba dwa dni po prologu.
to super
cudo
Córka Artemidy i łowczynie ?
Bardzo fajne. 😀
Super, czekam na następną część.
Świetne! Kolejny genialny cykl się nam szykuje :]
Ciekawe, co dalej. 😉
Żadne łowczynie i żadna córka Artemidy.
Super pomysł. Zapowiada się ciekawie. Czekam z niecierpliwością na kolejną część. 😉
zgadzam się z wszystkimi, a głownie z MYszorkiem
Mroczne i tajemnicze. Kim są te zakapturzone postacie? Co oznacza „Pościg” i „czas przysięgi”?
Pollyanno, masz dar pięknego opisywania. Nie mogę się doczekać, aż przeczytam następną część.
super się zapowiada