Stałam jak słup. Przez mózg przeszło mi tornado.
– Ooo, biedna… jak jej tam? – powiedział ten przy stoliku, po czym głośno beknął i odstawił puszkę dietetycznej coli.
Z góry zeszły bliźniaczki. Gościu na wózku, patrząc dramatycznie na ścianę, jakby mogła to wszystko wyjaśnić powiedział:
– Dzięki. Oprowadźcie Kate po obozie, zabierzcie do domku Hermesa, żeby się doprowadziła do porządku i przyprowadźcie z powrotem.
Fioletowa zrobiła kwaśną minę, ale ta druga odparła:
– Nie ma sprawy.
Wyszłyśmy z domu. Świeże powietrze mnie otrzeźwiło, ale nadal nie mogłam niczego złożyć do kupy.
– A więc w skrócie: tu ćwiczymy, tu ćwiczymy, tu ćwiczymy, tu tworzymy piękne arcydzieła, tu trzymamy graty, tu mamy żarcie, tu mieszkamy – wyliczała fioletowa – a tak w ogóle to witaj na obozie Herosów, choć moim zdaniem to jest MGHMSNBRPP czyli : Miejsce Gdzie Herosi Mają Szansę Nie Być Rozpatroszeni Przez Potwory – uśmiechnęła się.
– Proszę cię – jęknęła druga – cofa mi się obiad.
Nie zwróciła na nią uwagi.
– Tak w ogóle to jestem Alex – wyciągnęła rękę – i moja chora psychicznie siostra Clarie. Wiesz, rodziny się nie wybiera – mruknęła półgębkiem.
– Ha ha bardzo śmieszne, jeśli ze mną nie jest dobrze, to z tobą też nie najlepiej. Ja chociaż nie farbuję włosów.
– Ja chociaż mam włosy zamiast siana.
Pewnie skończyłoby się gorzej ale doszłyśmy do jednego z domków. Weszłyśmy do środka. Siedziało tam około piątki dzieciaków.
– Cześć ! Oto nowa, Katie… – Alex spojrzała na mnie pytająco.
– Fellow – dokończyłam.
– No. Ma ktoś ręcznik na zbyciu ? – spytała Claire.
– Ja mam jeden – powiedziała około ośmioletnia dziewczynka i rzuciła ręcznik w moją stronę.
– Dzięki – powiedziałam.
– Tam jest łazienka.”Doprowadź się do porządku” i pójdź z powrotem do Chejrona. Mam nadzieję, że nie zabłądzisz – poinstruowała mnie Alex i razem z siostrą wyszła z domku. Podeszłam do drzwi wskazanych przez dziewczyny. Łazienka nie była zbyt duża. Spojrzałam w lustro i domyśliłam się o co chodziło im z „doprowadzeniem się do porządku”. Moje czarne loki zwisały smętnie, swoją bladą twarz miałam w błocie, pod zielonymi oczami miałam fioletowe worki, jakbym nie spała kilka dni, a na prawym policzku biegło płytkie rozcięcie. Szybko skorzystałam z prysznica i od razu poczułam się lepiej. Dżinsy miałam brudne, ale przynajmniej t-shirt był w miarę czysty. Jeśli mam tu zostać na dłużej muszę wrócić po ubrania – pomyślałam. Szybkim krokiem przemierzyłam domek i ruszyłam na szczyt wzgórza. Po drodze widziałam dzieciaki z łukami i mieczami w rękach. I mimo, że normalny człowiek uciekłby ze strachu (broń w rękach młodzieży nie wróży raczej niczego dobrego) mnie to jakoś nie dziwiło. Sprintem pokonałam ostatnie metry i wpadłam do „niebieskiego domu”. W pokoju siedział już tylko gość na wózku. Spojrzał na mnie przenikliwymi oczami.
– Usiądź – wskazał krzesło przy okrągłym stoliku. Z niechęcią spełniłam jego polecenie. Nerwowo machałam nogą.
– A więc tak, jestem Chejron.
– Aha – tylko tyle mogłam z siebie wydusić.
– No cóż muszę przyznać, że twoje wieści nie napawają mnie optymizmem.
– Dlaczego?
– Myślałem, że jeszcze zobaczę twoją matkę żywą.
– Aha.
-Trafiła tu kiedy miała jedenaście lat. Umiała przejrzeć Mgłę. Nie było jej to na rękę. Potwory lepiły się do niej jak muchy do miodu. Rzadko ją atakowały, ale jak już, to tylko te najgorsze. Nie była heroską, mimo to śmiertelniczką też nie była. Czasami miałem wątpliwości co do tego. Władała mieczem nie gorzej niż nie jeden bóg, ale do takiej córki nawet Zeus z chęcią by się przyznał. No, i jeszcze nie miała ani dysleksji, ani ADHD a to „herosów znak rozpoznawczy”. Spędziła w obozie dwanaście lat. Potem poznała twojego ojca, urodziłaś się ty i żeby cię chronić poleciała do Europy. Teraz większość potworów jest w Ameryce. Obiecała, że wróci z tobą kiedy „będziesz gotowa”. Jesteś do niej bardzo podobna. Pamiętasz kiedy trafiłaś do domu dziecka ?
– Nie jestem pewna, ale miałam chyba trzy lata. Kiedy skończyłam osiem przyleciałam do Ameryki i ciągle gdzieś się przenosiłam.
– Kto decydował o twoich przeprowadzkach? – spytał zaciekawiony.
– Nie wiem. Po prostu przychodzili i mówili, że będę mieszkać gdzie indziej. Byłam do tego przyzwyczajona.
– No to tutaj składaj ukłony swojemu tatuśkowi.
CDN
Fajne opowiadanie. 😀
ekstra
super świetne itd. itp. 😀 😉
Super czekam na kolejną częśc
fajne
Super 😀
Bardzo fajne ;D
super 😉
Ya! Fajne ;] Już czekam na ciąg dalszy ;p
caly czas noie wiadomo kto jest jej boskim rodzicem. to nie fair!
Spoko super opowiadanko 😀 😉
xd
Oryginalne korzenie rodzinne…
fajny