Rozdział 15
– Tylko uważajcie, dobrze? – powiedział tata żegnając się z nami.
Po tej sytuacji z dzikiem wszystko wydawało się napięte. Angelika jest zazdrosna, że jedziemy na misję. Mówi, że chętnie by z nami pojechała. Niestety ta misja była zbyt niebezpieczna. Na szczęście spakowała nas na podróż. Ja byłam już gotowa – w dżinsach z pokrowcem na moje nowe strzały i w koszulkę z napisem „I love New York”. Anna też była już gotowa, ubrana w krótkie spodenki i koszulkę ze złotymi szlaczkami. Staliśmy na dworze przed Volvo taty i żegnaliśmy się.
– Uważajcie na siebie – powiedziała Angelika z dzikiem na rękach. Był nadzwyczaj spokojny. Angelika mówiła, że wypuści dziki w lesie.
– Będziemy za wami tęsknić – powiedziałam wsiadając do samochodu.
Ja usiadłam na tylnym siedzeniu a Anna na przednim. Emily razem ze mną z tyłu i jak zwykle w dżinsach i podkoszulce z torbą. Sebastian podwiezie nas do na lotnisku do prywatnego samolotu. Wylądujemy w Paryżu o 20:00 a wyjedziemy o 15:00 na Antarktydę. Tam pojedziemy do bazy naukowców, przyjaciół taty. Tylko na chwilę dopóki nie znajdziemy Eos. Mam nadzieje, że będzie łatwo odnaleźć Selenę i dowiedzieć się co jej jest.
– Na razie! Zadzwonimy! – krzyknęła Anna gdy już wyjeżdżaliśmy.
– Pa pa i powodzenia! – krzyknęła Angelika.
I już ich nie było. Lotnisko był dwadzieścia minut od naszego, więc całą drogę siedzieliśmy w ciszy. Anna pewnie wyczytała mi w myślach te wszystkie obrazy w mojej głowie, które widziałam. Odkąd miałam te wszystkie sny, widzę coraz więcej pięknych obrazów: łąki, lasy, wodospady i inne piękne krajobrazy. Naprawdę piękne były. Nie mam pojęcia co one oznaczały ale Anna uważa, że tak nam Persefona mówi, że nas kocha, ale te piękne wizje zakłócał obraz rozpłakanej Anny wpadającej do dziury. Próbowałam ukrywać tą wizję przed nią.
Gdy w końcu zatrzymaliśmy się na lotnisku, na szczęście nie musieliśmy czekać na samolot, bo od razu polecieliśmy prywatnym samolotem taty. To był jeden z największych samolotów jakich widziałam. Był koloru biało-zielonego, a na skrzydłach były wielkie liście. Samolot był ogromny jak na tylko 6 osób. Było tam wielka plazma z milionami filmów. Stewardessa była – jak tata mówi – na nasze rozkazy. Gdy wchodziliśmy do samolotu stewardessa przywitała nas i zaprosiła do samolotu. Miała strasznie bladą cerę, czarne włosy związane w warkocz i ciągle wymuszała uśmiech na swojej twarzy. Nie dziwie jej się, gdybym to ja musiała nosić taki mundur, to bym wcale się nie uśmiechała. Miała na sobie mundur w kolorze brudnego różu, czarne rajstopy, czapkę, buty na obcasie z czubkami i tabliczkę z imieniem Lola. Jeszcze zanim weszłam, obejrzałam się – pogoda była szara i szykowało się na deszcz. Gdy w końcu weszłam usiadłam pod oknem. Uwielbiałam oglądać to wszystko, co się działo za oknem. Emily usiadła naprzeciwko telewizora i przeglądała filmy, a Anna czytała Bravo i przeglądała coś na laptopie. Ja wyjęłam książkę Błękitna Godzina. Włożyłam słuchawki i puściłam pierwszą lepszą muzykę na moim mp3. Było to Simple Plan. Przez godzinę czytałam, ale odłożyłam książkę i zaczęłam patrzeć przez okno. Padało, a raczej lało jak z cebra. Nadal słuchałam muzyki więc nie wiedziałam co inni robią. Tyle co widziałam to, że Emily ogląda Ojca Chrzestnego razem z Ann. Odwróciłam się i podłożyłam sobie poduszkę pod głowę. Patrzyłam przez okno. Była chyba 18, więc za 2 godzinny powinnyśmy już być w Paryżu. Gdy tak patrzyłam przez okno, nagle moje powieki stawały się ciężkie aż zamknęłam oczy i w końcu poszłam spać. Miałam kolejną wizję.
Stałam na środku trzech dróg. Jedna była różowa, druga niebieska, a trzecia szara. Nie wiem czemu, ale pobiegłam szarą. Nagle jakby ktoś strzelił fleszem po oczach, wszystko zrobiło się białe i znowu zobaczyłam obraz. Znów widziałam wieżę Eiffla ale stałam naprzeciwko niej i miałam na sobie ohydną sukienkę z falbanami. Rozumiecie? – z falbanami i do tego różową!!!!
Wtedy usłyszałam jakieś głosy ze szczytu wieży. Pojechałam na górę. Gdy tylko dojechałam, byłam na samej górze. Siedziała tam kobieta ubrana jak cyganka z chustą na głowie. Nie mogłam się oprzeć więc zapytałam:
– Co chcesz mi powiedzieć?
Kobieta długo nie odpowiadała. W końcu podniosła głowę. Zobaczyłam jej oczy. Piękne jak szafiry… spoglądały na mnie z nadzieją.
– Kim są dwie siostry: jedna rodzi drugą, a ta, rodzi tę pierwszą?- powiedziała słodkim głosikiem.
– Co proszę? – zapytałam ale nagle wszystko zrobiło się białe i w powietrzu znów poczułam zapach trawy i dodatkowo sosny. A na rękach znikąd pojawił się kwiat migdałowca.
Aż usidłam na siedzeniu. Rozejrzałam się dookoła. Dziewczyny nadal oglądały film. Zauważyły, że już nie śpię. Anna wstała i podeszła do swojej torby i wyciągnął telefon.
– 19:50 zaraz powinniśmy już być – powiedziała spoglądając, pewnie przeczytała mi w myślach, że chciałam się dowiedzieć, która jest godzinna. Jakieś pół godziny później było słychać dzwonek informujący o lądowaniu i rozkazujący zapiąć pasy. Zapięłam pasy i znów patrzyłam przez okno. Ciągle padało. Starając się uspokoić, trzymałam drugą rękę na Rocku. Jakby intuicja kazała mi stać na baczności.
CDN
fajne opowiadanie czekam na kolejne opowiadanie
fajne, ale jak mogła usłyszeć jak ktoś coś do niej mówi, jak ten ktoś był na wieży Eiffla ?? Poza tym nie można wjechać na sam szczyt, bo wieża kończy się balkonem obserwacyjnym z widokiem na cały Paryż, a sam jej koniuszek to taki cypelek gdzie nie ma wstępu
Jesteśmy w świecie fantazji – tu wszystko jest możliwe 😀
Ekstra.A ja wiem co to są za dwie siostry,ale nie powiem.
ja też wiem co to za siostry 😉 w sumie chyba w każdej mitologii jest ta zagadka
fajne opowiadanko
a ja też wiem (chyba) jakie to siostry
super opowiadanie 😉
Opowiadanie na 6+ heh!!
KIedy będzie następna część?
Ja tagże wiem co to za siostry!
Ale suuuper!
cudowny rozdział